I Jesienny Maraton MTB – Kościerzyna 2008 – 28.IX.2008

006Kilka dni temu przeglądając dawno nie odwiedzaną stronę GERu natknąłem się na informację o organizowanym maratonie MTB w Kościerzynie. Szybka decyzja o starcie kilka telefonów do kilku zapaleńców z naszej ekipy i wiadomo już że jedziemy na maraton. Z opisu organizatora wynikało że nie będzie to szczególnie trudna trasa. Spodziewałem się że większość startujących to będą okoliczni mieszkańcy.IMGP6418

W ostatniej chwili ze startu wycofał się scoot, obiecując jednak że stawi się na starcie w roli fotoreportera. Jego pracę możecie podziwiać w naszej galerii. Tak więc na starcie stanęli: wza, Zibi, Wiesiek, Kello, Pablo, Sławek i ja. Podczas rejestracji usłyszałem też jakąś kłótnię z obsługą w języku hiszpańskim. W pierwszej chwili nie poznałem a to Robin. Który również stawił się ze swoim nowiuteńkim SantaCruzem. Największym jednak zdziwieniem było zobaczenie na starcie Kaisera, zawodników grupy Vitesse, Treka oraz Sopot Killersów. Nadali tym samym temu maratonowi znacznie wyższy prestiż.

Start! Bardzo szybko stawka uległa rozciągnięciu. Po przejechaniu pierwszych kilometrów chciałem zawracać. Ból w kolanie jaki złapał mnie przy rozgrzewce minął jednak i tym samym pozwoliło mi to kontynuować wyścig. Trasa bardzo łatwa, prawie cały czas płasko. Nieliczne krótkie podjazdy i zjazdy pozwalały na osiąganie bardzo dużych prędkości przełajowych. Oznaczenie dobre, jednak kilku naszych stwierdziło zupełnie inaczej, gubiąc się na trasie.

Miłą niespodzianką było spotkanie Andrzeja z piękną kibicką. Zaczaili się na brukowym zjeździe i cyknęli kilka fajnych fotek.IMGP6450

Robin, Pablo i Kello pojechali dystans Giga, reszta Mega. Trafił mi się kapeć ale mleczko w oponie załatwiło sprawę i wystarczyło tylko dopompować koło. Brak kondycji oraz kilka zmian w ustawieniach bika sprawiły iż fizycznie było mi go trudno ukończyć. Jedynie na zjazdach udawało mi się wyprzedzać innych zawodników.

Oczywiście adrenalina i strach przed wstydem że nie ukończę maratonu doprowadziły mnie do mety. Tam już czekali od kilku minut wza i Sławek. Jak się też okazało Robin dojechał na 4 miejscu w open i 2 w swojej kategorii.

Byłem pod wielkim wrażeniem Zbyszka. Kolarskie treningi sprawiły że nie mogłem go dopędzić. Kto wie, jeśli by się nie zgubił… . To kolejny argument za kupnem szosówki. Co zresztą wraz z wza planujemy uczynić na początku przyszłego sezonu.

Zabawa była przednia, pogoda dopisała, trasa szybka ni nie wymagająca technicznie.

Była to fajnie spędzona niedziela!

tekst: Michał „Qazimodo”

zdjęcia: Andrzej „scoot”

asfalt=niewiele
dystans=50
kondycja=wysoka
profil=wysoki
trud=max
m=Kościerzyna
typ=rowerowy
This entry was posted in Maratony and tagged , , . Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


dziewięć + = 15