Ku czci Święta Niepodległości

MINOLTA DIGITAL CAMERARelacja z rajdu przez lasy Gdyni na Święto Niepodległości.

Jest piękny słoneczny poranek godz. 8 rano. Minęło już kilka dni jak czekam na jakąś zapowiedź rajdu lub chociaż by krótkiej wycieczki.

Ślub mojego syna już minął, nie mam kaca ale za to wielką ochotę pojeździć więc dzwonie z samego rana do Zbyszka. Szkoda, że to On leczy rany i ratuje stosunki w domu, ale może….

Zaproponował by zdzwonić się z Wieśkiem bo on coś planuje wraz z Mietkiem.0287

I tak właśnie są już w Sopocie Kamiennym Potoku: Zbyszek, Mietek, Wiesiek i Darek. Szkoda że nasza piątka musiała się tu rozdzielić. Mietek i Darek pojechali ścieżką rowerową do Gdyni. No cóż choroba i słabość zmusiła ich do tak desperackiej decyzji.

Pozostała trójka pojechała do Gdyni ku Świętu Niepodległości…. ale przez lasy.

I tak ostro czerwonym do Krykulca to jest ok. 8 km mocno pod górę. Jeszcze tylko trochę potu i byliśmy na najwyższym wzniesieniu Witomina. Było ciężko… to brak treningu i wyczerpująca jazda bezdrożami do Kartuz z poprzedniego tyg. I aktualna choroba dała o sobie znać. Na tym poziomie wysoczyzny już idzie jak po płaskim wzdłuż rury ciepłowniczej aż do kładki nad Terasę Kwiatkowskiego. Czyste przejrzyste powietrze, ładna słoneczna pogoda dała nam możliwość obejrzenia dużej części portu bazy kontenerowej , jak i Zatoki Gdańskiej.

Teraz zjeżdżamy ostro w dół przez Leszczynki do Morskiej. Szybko przemieściliśmy się do centrum – Plac Konstytucji. Tu rozpoczynała się defilada ku czci Niepodległości Polskie, która przeszła ulicą 10-tego Lutego, Skwer Kościuszki by zakończyć się przy pomniku Marynarza Polskiego. Tu formowała się kolumna żołnierzy Józefa Piłsudzkiego0289

Gdańscy ułani na koniach

Piechota okresu miedzy-wojennego

Stare samochody i motocykle

Marynarka wojenna

Bractwo Kurkowe

i całe szpalery młodzieży szkolnej i instytucji poza rządowych.

Było wzniośle i paradnie. Jak zwykle chwyciło mnie za serce.

Jeden telefon i cała 5-tka już razem wraca do Sopotu wzdłuż Jacht Clubu promenadą (bulwarem) wzdłuż klifu ale nie granią ale po piasku i kamieniach. Po wodzie nie dało się jechać no i szkoda było napędu… Samą końcówkę klifu między Gdynią a Sopotem przejechaliśmy wąskimi krętymi ścieżkami na wysokości Kolibek. Jesteśmy w końcu w Kolibie by napoić spragnione organizmy, rumaki…

Zaraz, zaraz!! Zapomniał bym że jeszcze na klifie próbowaliśmy mojej nalewki ślubnej, chyba im smakowało bo ciekło im aż po brodach. Mówili, że dobre ale mało i trzeba by było na następny raz cały gąsiorek utoczyć. HAHAHA0304

W kolibie mała lektura… kolorowa, przy gorącej herbacie z cytryną. Fajne się rozmawiało ale czas goni Bikerów aby wyczyścić swoje rowery. Przejechaliśmy ok. 60 km coś mi to było za mało i tęskno mi do przeczytania więcej lektury .

Link do galerii zdjęć: http://picasaweb.google.pl/dtokmina/RajdONiepodlegO#

Druga relacja

Jest ładny poranek nie ma żadnego rajdu, więc zamierzałem pojechać na uroczystości do Gdańska, ale Wiesiek pokrzyżował moje plany, bo zorganizował jakiś inny wyjazd na obchody do Gdyni.

Oczywiście przystałem na jego propozycję. Było nas troje: Wiesiek, Zbyszek i ja. W Sopocie dobił do nas Darek „rowerix”, no to jest nas czworo. Nie wystawialiśmy żadnej informacji na naszej stronie, bo wyjazd ten w ogóle nie był planowany.

Dojechaliśmy na umówione miejsce t.j. Sopot Kamienny Potok a tam już czekał na nas Olo i poinformował nas, że jedziemy do Gdyni przez lasy, trochę ta informacja mnie zaskoczyła i jednocześnie zmartwiła tym bardziej, że jeszcze nie mogę jeździć po górkach, wobec tego jadę sam do Gdyni i tam się spotkamy. Jednak nie byłem sam, bo do mnie dołączył Darek.

Ruszyliśmy na ścieżką a oni do lasu. Była godzina 10:00, czyli mogliśmy spokojnie jechać, ponieważ defilada miała sie rozpocząć o godz 12:00

Dojechaliśmy bulwarem do Gdyni, a tu tłok jak na jarmarku dominikańskim, bowiem miał się odbyć bieg dla młodzieży. Jakoś dotarliśmy do nabrzeża jachtowego, parę fotek i tak krążyliśmy, aby przeczekać do wojskowej defilady.

Zbliżało się południe a więc pora na defiladę…..rozpoczęła się. Jacyś ułani na ładnych rumakach, następnie piechota z początku 20 wieku, marynarka wojenna itd. Nie wiele z tego widziałem, bo z rowerem nie mogłem się dopchać. Jedynie Darek zostawił mi swój rower i udał się robić jakieś fotki a w dodatku mu akumulator się wyczerpał, ale dałem mu swój aparat a ja zostałem mianowany na ochroniarza rowerów:)

Gdy wrócił postanowiliśmy wracać bulwarem w kierunku klifu. Dojechaliśmy do Polanki Redłowskiej, gdzie „dopadli” nas nasi koledzy, więc wracamy klifem w pięcioosobowym składzie.

Częściowo jechaliśmy a częściowo pchaliśmy nasze rumaki po plaży, zwłaszcza po kamieniach, które leżały w bardzo dużych ilościach.

Uff, nareszcie Orłowo! I tu klifem gnaliśmy po kapitalnych dróżkach przykrych liśćmi.

Nareszcie jakiś dłuższy postój w Kolibie na herbatce z cytryną. Darek pożegnał nas, no cóż wzywają obowiązki rodzinne.

Zaparkowaliśmy w środku rowery. Któryś z naszych kolegów dojrzał mimo ciemności fajną bikerkę idącą w kierunku toalety, nagle mu się wzrok poprawił:) a gdy wyszła podeszła do mnie witając nas wszystkich, no tak, że ja ją nie zauważyłem, była to nasza koleżanka Agnieszka z Wojtkiem. Przysiedli się na krótko do nas na pogawędkę.. Wspominaliśmy stare czasy między innymi o Iwonie, która zmieniła stan panieński a o której Agnieszka nic nie wiedziała.

Fajnie się rozmawiało, ale czas na powrót do domu, Olo pożegnał nas, bo mieszka w Sopocie, a my pognaliśmy do Gdańska.

Olo straszył nas, że w niedzielę chce zrobić zarąbisty ciężki rajd a gdzie to na razie jego i nasza tajemnica.

Aha jeszcze jedno, pogoda super a przejechaliśmy ok 50km

Tekst: Mieczysław Butkiewicz „sot:

sfalt=niewiele
kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski
m=Gdynia
atrakcja=morze

typ=rowerowy

This entry was posted in Relacje and tagged , . Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


4 − jeden =