Niedzielny relaks pod drzewkiem

SNC01830W niedzielę 12.08.2012r. wybraliśmy się na wycieczkę do blisko 700-letniego dębu „Świętopełk” rosnącego niedaleko wsi Krapkowice. W relaksowym charakterze wycieczki wspomagała nas pogoda, ponieważ nie było ani za ciepło, ani za zimno jak na tę porę roku.  Wycieczkę rozpoczęliśmy niestandardowo, bo trochę się skomplikowała, zanim jeszcze się zaczęła 🙂 .
Jadąc we czwórkę (Kinga, Andrzej, Maciek i ja) pociągiem SKM z Gdyni (8.23) do Lęborka (9.32) dowiedzieliśmy się telefonicznie, że Adam i Kasia jadący z Gdańska, na skutek pomylenia peronów w Gdańsku, nie zdążyli dojechać SKM-ką na pociąg SKM z Gdyni do Lęborka. Uzgodniliśmy, że dojadą pociągiem następnym, a my wykorzystamy ten czas na zwiedzanie tego ciekawego historycznie miasta, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jakie dodatkowe atrakcje spotkają nas na miejscu startu naszej wycieczki.
Okazało się, że, oprócz bardzo uprzejmej i dowcipnej obsługi tamtejszej cukierni, bardzo zajmujące było zwiedzanie zabytkowej części Lęborka, który swoją dawną świetność zawdzięcza okresowi panowania Zakonu Krzyżackiego, przed którego dawnym zamkiem, a obecnie sądem, zakuliśmy Andrzeja w dyby (za to, że skakał po pręgierzu :)). Dodatkowo, głównie dzięki wścibskości Maćka 🙂 , zostaliśmy zaproszeni do miejscowego muzeum na obejrzenie bardzo ciekawego filmu o rozwoju miasta, a zwłaszcza jego obronnej funkcji w okresie średniowiecza, za co bardzo serdecznie dziękujemy panu, który nas zaprosił na ten seans specjalnie dla nas!SNC01816
Po filmie, już w komplecie, ledwo co wyruszyliśmy we właściwą trasę, a natknęliśmy się na „Oriego” trzaskającego kilometry na swojej szosówce. Po krótkiej rozmowie, pociągnęliśmy wreszcie szosą do Maszewa, gdzie obejrzeliśmy osiedle robotnicze z początku XX wieku, wybudowane przez Singera, dawnego właściciela miejscowej wytwórni likierów, czy czegoś tam jeszcze 🙂 . W Krapkowicach nie omieszkaliśmy zajrzeć do neogotyckiego kościoła z drugiej połowy XIX wieku i rzuciliśmy okiem na drewniany dworek myśliwski wzniesiony przez hrabiego von Ostena w latach dwudziestych XX wieku. Stamtąd, drogą gruntową dotarliśmy do lasu, gdzie odnaleźliśmy dąb „Świętopełk”, który, zwłaszcza jak na swój blisko siedemsetletni wiek, wygląda całkiem zdrowo i okazale. „Świętopełk” jest najstarszym dębem szypułkowym na Pomorzu, ma 770cm obwodu i jest wysoki na 22 m.
Teren wokół drzewa jest wygrodzony, a wewnątrz ogrodzenia znajdują się drewniane ławy i stoły, przy których okazało się, co kto wiózł w swoich torbach i plecakach (do żarcia oczywiście). Muszę powiedzieć, że towarzystwo pod tym względem mi nie zaimponowało :). Po niezbędnym seansie podziwiania przyrody i skromnej konsumpcji wyruszyliśmy w drogę powrotną do Maszewa, zaproponowanym przez Andrzeja, miejscowym szlakiem turystycznym, który okazał się bardzo energetyczny. Zresztą, prawie cała trasa powrotna biegła głównie drogami nieutwardzonymi,  momentami powiedzmy, że brukowymi i powiedzmy, że asfaltowymi 🙂 , z nierzadkimi dosyć ostrymi podjazdami i takimiż zjazdami, co powodowało dosyć częste przebieranki na przemian rozgrzanych lub wychłodzonych wiatrem wycieczkowiczów. Na jednym z takich szybkich zjazdów dobiłem na kamieniu felgą do opony i musiałem zmieniać przeciętą dętkę (pewnie wreszcie spełniła się klątwa rzucona przez awaryjnych uczestników poprzedniej wycieczki).SNC01863
W Łebuni zarządziłem oglądanie (niestety tylko przez płot) pięknie odrestaurowywanego eklektycznego pałacu z XIX wieku ze sławnym bluszczem pnącym się na ocalałej murowanej ścianie byłej stodoły. W Dziecięcielcu z kolei trafiliśmy na oryginalny kościół zbudowany w 1844 roku głównie z kamieni. Chłopaków szczególnie zainteresowało lapidarium utworzone z kilkunastu nagrobków żeliwnych pochodzących z drugiej połowy XIX wieku, przeniesionych w miejsce obok kościoła z pobliskiego zniszczonego cmentarza poewangelickiego.
I tak, podziwiając widoki, dojechaliśmy do Paraszyna, gdzie mogliśmy z mieszanymi odczuciami pooglądać z zewnątrz zamknięty i, przynajmniej od zeszłego roku, niszczejący urokliwy dworek z drugiej połowy XVIII wieku, ze stylową fontanną przed jego frontem. Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu działał w nim pensjonat wraz z restauracją, a wokół biegały konie.
Luzino przywitało nas upragnioną wyżerką w miejscowym przybytku konsumpcyjnej rozpusty i bardzo uprzejmą obsługą. Właściwie to przez całą wycieczkę odczuwaliśmy bardzo pozytywne nastawienie świata do nas cyklistów. Nawet w pociągu do Lęborka obsługa pociągu rzuciła tylko łagodnym wzrokiem na nasz przedział i nie sprawdziła nam biletów. To wszystko tylko spotęgowało nieustająco towarzyszący nam dobry humor w czasie całej wycieczki, za co zresztą wszystkim dziękuję.
Objedzeni ruszyliśmy w dalszą drogę z wolna przejeżdżając obok miejscowego kościoła zbudowanego w latach 1733-1740 z chorągiewką na szczycie pochodzącą jeszcze z poprzedniego kościoła z 1689 roku.
Z uwagi na wydłużenie się czasu wycieczki, w Sopieszynie podzieliliśmy się na dwie grupy. Andrzej, Adam i Kasia udali się krótszą drogą do Wejherowa, a pozostali pojechali dalej zgodnie z planem. W Zbychowie, za zgodą pozostałych uczestników wycieczki, postanowiłem skorygować jej końcowy przebieg i do Rumi pojechaliśmy przez Redę, co przyśpieszyło dotarcie do domu Kindze.
Do Rumi dojechaliśmy z Maćkiem po godzinie dwudziestej, a długość całej wycieczki wyniosła około 90 km.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za mile wspólnie spędzony czas i za dzielne pokonanie całej trasy.

Przebieg trasy wycieczki: Lębork – Maszewo – Krapkowice (dąb) – Maszewo – Osowo Lęborskie – Łebunia – Okalice – Popowo – Diecięcielec – Nawcz – Borówko – Paraszyno – Luzino – Robakowo – Dąbrówka – Ustarbowo – Sopieszyno – Borowo – Nowy Dwór Wejherowski – Zbychowo – Reda – Rumia.

 

Prowadzący: Mariusz

This entry was posted in Relacje. Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

2 Comments

  1. Posted 21 sierpnia 2012 at 16:15 | Permalink

    Niestety przez pomyłkę zostały usunięte za co użytkowników bardzo przepraszamy.
    admin

  2. mariusz
    Posted 20 sierpnia 2012 at 22:48 | Permalink

    Co się stało z 14-toma komentarzami, w tym dwoma z podlinkowanymi zdjęciami?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


× pięć = 30