16 lipca 2005r odbył się w Gdańsku BikeMaraton. W sumie w tym maratonie wzięło udział ok. 800 kolarzy.Przejazd honorowy rozpoczął się o godz. 11.00 spod ZOO.
Kawalkada mknęła z szybkością 35 km/godz. w kierunku Gdańska. Podobno ktoś tam przemawiał, ale myśmy nic nie słyszeli gdyż nagłośnienie zupełnie zawiodło. Po zakończeniu przemówienia ruszyliśmy w drogę powrotną do Oliwy w pobliże ZOO, gdzie nastąpił ostry start maratonu.
GER wystawił info na temat maratonu lecz na umówione miejsce przyjechały tylko dwie osoby oraz ja z Andrzejem. Widać GER’owców nie interesują tego typu imprezy a szkoda… było super!!!
W tym wielkim tłumie pogubiliśmy się na trasie przejazdu i każdy jechał już na własną rękę. Wystartowaliśmy więc osobno. Nawet dobrze mi się jechało, trzymałem się blisko grupy kolarzy, którzy narzucali dość ostre tempo. Na trasie było dużo podjazdów jak i zjazdów teren był bardzo zróżnicowany. Nie przeszkadzało mi to; z kondycją nie było tak źle. Postanowiłem wyprzedzać… jeden, drugi, trzeci i nagle słyszę „lewa wolna”, więc lekko usunąłem się na prawo, facet przejechał jak burza. Próbowałem go dogonić, ale niestety nie udało się.
Płaskich odcinków było mało, ale jak tylko się ukazały to gnałem z szybkością powyżej 30 km/godz., czasami myśląc, że kierownicy nie utrzymam w rękach. Na szczęście żadnej gleby nie zaliczyłem….o dziwo!
Po takiej terenowej jeździe wyobrażałem sobie mój rowej rozpadający się na czynniki pierwsze… ale nie rozleciał się. Dobry sprzęt.
Jadąc myślałem sobie, że w tak doborowym towarzystwie ze względu na szybkość zabraknie mi niebawem sił….nic bardziej mylnego, parłem do przodu jak szalony i ciągle kogoś wyprzedzałem….teraz już wiedziałem, że kondycję mam dobrą jak na swój wiek i dojadę do mety. Na trasie widziałem bardzo dużo awarii rowerów. Przeważnie łapanie gum i pękanie łańcuchów.
Zjeżdżając z wysokiego nasypu widziałem jak przede mną jeden wywinął orła przez kierę a rower go przykrył. Na szczęście nic mu się nie stało. Przy bufetach w ogóle nie stawałem, picia miałem dość (2 bidony) a jadłem jadąc na rowerze jedynie wówczas trochę zwalniałem. W ten sposób nadrabiałem stracony czas przy robieniu zdjęć. Często jechałem sam, bo doganiałem grupkę wyprzedzałem ich i znów byłem na trasie sam, może to i lepiej. Nikt mi wtedy nie przeszkadzał. Często traciłem trochę czasu na robienie fotek, ponieważ musiałem się zatrzymać na chwilę a ta chwila kosztowała mnie bezlitosne wyprzedzenie przez paru zawodników. Spojrzałem na licznik: 48 km i to była dla mnie informacja, że chyba zbliżam się końca pierwszego okrążenia.
Trochę przegapiłem i pojechałem na drugą pętlę, w pewnym momencie zrobiłem nawrót do mety. Gdzieś kilometr przed metą zadzwonił Andrzej i poinformował mnie, że on już jest na mecie, a ja jeszcze do mety miałem ok. 1 km. Nacisnąłem więc mocniej pedały i przejechałem metę przy oklaskach kibiców.
Andrzej już na mnie czekał i jaki był zdziwiony, że tę trasę pokonałem, pewno był przekonany, że siedziałem już w domu. Byliśmy obaj umorusani w kurzu i błocie ale bardzo szczęśliwi. Na razie po nas zmęczenia nie było widać, ale pewne, że odczujemy ten wyścig dopiero w domu.
Rozpoczęliśmy wędrówkę po wielkim placu szukając znajomych… długo nie trzeba było szukać spotkaliśmy pierwszego umorusanego na twarzy Silvera wraz z Olą następnie spotkaliśmy naszą znajomą z rajdów Ewę z bratem, Szczygła, Ankę, która zajęła 3-cie miejsce! Tomka Flasha i Roberta spotkałem na trasie… tym wszystkim składamy gratulacje. Natomiast nie spotkaliśmy Pawła… nic o nim nie wiemy czy dojechał do mety… I to chyba koniec naszych emocji.
Wnioski: Jest lepiej niż myślałem, zostawiłem za sobą około 120 młodych kolarzy po jednym okrążeniu, którzy są ode mnie sporo (tak ze 2 lub 3 razy) młodsi. Wielkie brawa należą się organizatorom tej imprezy za doskonałe wręcz przygotowanie trasy i doskonale oznakowana. Ciężko było pomylić drogę.
Teraz wiem, że sprawdziłem się na trasie BikeMaratonu… szkoda, że nie pojechałem na drugą pętlę, ale to już może na drugi rok….do zobaczenia na trasie!
Tekst i foto: Mieczysław Butkiewicz
asfalt=brak dystans=50 kondycja=wysoka profil=wysoki trud=max szlak=niebieski obszar=TPK typ=rowerowy
Dodaj komentarz