Lasy Osowskie

IMG_1428Darek zaproponował mi o wcześniejsze przybycie,ponieważ jest bardzo ciepło, więc warto wcześniej wjechać do lasu jeszcze przed upałem. Zgoda…..zadzwoniłem do Bona, ale on o tej porze to jeszcze spał, więc nagralem się na sekretarkę a sami ruszyliśmy na Reja. Wjechaliśmy na Reja i tam też spotkaliśmy Silvera, z którym pogadaliśmy a w międzyczasie zadzwonił Bono, że nas będzie gonił……on jak pamiętam to zawsze na rajdach nas gonił (bez urazy).STA_1415

Na górze poczekaliśmy na niego, w końcu ukazala się sylwetka Bona, był cały mokry od potu, bo pod tę górkę miał średnią 20km/h, nie źle ciągnął. Trochę daliśmy mu odpocząć i ruszyliśmy w nieznane. Nie mogliśmy mu dawać zbyt dużo czasu na odpoczynek, żeby za bardzo nie szalał:)

Naszym celem było jechanie na oślep gdzie oczy poniosą i tak też było. Krążyliśmy po tych duktach leśnych do znudzenia, jakieś krzaki, dziury, gałęzie przez które nie dało się przejechać. Szkoda, że nie było blotka a tak je lubię.:) Po 25km w końcu trafiliśmy na szlak żółty i tym szlakiem postanowiliśmy jechać dalej, do ŻRÓDŁA MARII. Dalej ruszyliśmy tymże szlakiem i w końcu dojechaliśmy do Chwaszczyna, następnie boczną drogą kolo cementowni do Osowy i Owczarni, gdzie zjechaliśmy do Oliwy.STB_1416

Nie była to trasa zbyt wymagająca, przejechaliśmy ok 50km. I w dobrych nastojach do domku na obiadek:)

Mieczysław Butkiewicz

asfalt=brak

dystans=50

kondycja=niska

profil=niski

trud=niski

m=Osowa

m=Chwaszczyno

obszar=TPK

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , | Leave a comment

Rajd do Sianowa

100_8784Tym razem bardzo skrótowo dla tych co nie jechali.

Trasa: Wrzeszcz PKP, ul. Abrahama, Szwedzka Grobla, ul. Kościerska, Osowa, mostek, Warzenko. Tu wjechaliśmy na niebieski rowerowy i pojechaliśmy przez Tokary (Innocent wiecie o co chodzi Wink), Trzy Rzeki, Otalżyno Pomieczyńskie, Pomieczyno do Sianowa. Na miejscu czekali umówieni  znajomi. Flash na swoim ostrym kole przyjechał się przywitać oraz Olo, który z nami wracał. Posiedzieliśmy i pojedliśmy około godziny i wyrószyiśmy w drogę powrotną. Będargowo, Łebieńska Huta, Jeleńska Huta, Kielno, Warzno, Chwaszczyno, Osowa, Oliwa.100_8791

Tempo było dość szybkie co zaowocowało kilkoma skurczami  w drodze powrotnej. Słońce też robiło swoje i za Chwaszczynem miałem kryzys (chyba z przegrzania, bo po zjeździe do Oliwy było już ok).

Podziękowania dla rolnika za wskazanie drogi i pozwolenie przejechania przez gospodarstwo. Dla Mudii za poprowadzenie po sznurku.100_8807

Podsumowując:

-liczba uczestników 10 +/- 1

-dystans około 90km

– „błoto”, 2 wywrotki 1 osoby, 1 awaria – czyli rajd udany.

 

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Chwaszczyno

m=Warzno

m=Kielno

m=Będargowo

m=Otalżyno

m=Sianowo

szlak=żółty

szlak=czarny

obszar= TPK

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , , , | Leave a comment

Rajd do Źródła Marii

IMG_0014Pogoda wielu bikerów niestety wystraszyła, pojawili się na rajdzie tylko najbardziej zatwardziali zwolennicy dwóch kółek i oni właśnie mieli to co chcieli a było ich pięcioro.  Wiemy, że Qazi szykował się na wyjazd i na szykowaniu się skończyło, ponieważ ponownie wysiadł mu amorek. To trzeba mieć naprawdę pecha. „Intel” miał jechać z nami, ale chyba wystraszył się tej trasy migając się, że złapał gumę. Nie wiem jak można jeździć na rajdy bez  zapasówki. Wszyscy spotkaliśmy się na molo na Zaspie: Zibek, Bono, Łukasz i Mudia, który dopadł nas na ścieżce rowerowej no i moja skromna osoba. Dojechaliśmy do Sopotu Kamienny Potok, ale tam nikt na nas nie czekał, więc ruszyliśmy na trasę. Już na samym początku jak dla mnie to ostry podjazd.  Droga dość mocno podmokła, duża ilość kałuż i korzeni drzew na których ja się przejechałem na glebę. IMG_8629W końcu ostry zjazd do ul. Reja, ale bardzo niebezpieczny, oprócz mnie jeszcze były trzy wywrotki, ale wszystkie nie groźne. Asfaltem do góry na szlak żółty, który doprowadził nas do celu. Około 500m przed celem zatrzymał nas starszy pan, który również jechał na rowerze przestrzegł nas, że tą drogą nie przejedziemy ze względu na błoto do kostek. Nie jest tak źle pomyślałem, wrzuciłem na dużą kadencję i ostro ruszyłem…….udało się, ale rzeczywiście było ciężko rowerem rzucało jak śmieciem. Wszystkim nam się udało przejechać. Jest upragniony cel, choć właściwie nie było aż tak źle jak myślałem. Dojechaliśmy do Żródła Marii…..przystanek.IMG_8638

Fotki, śniadanie, za chwilę pojawiło się jeszcze troje rowerzystów, krótkie pogaduszki. Jeden z nich stwierdził, że wyglądamy jakbyśmy co wracali z Harpagana, rzeczywiście sprzęt był oblepiony błotem, także mieliśmy małe problemy z hamulcami, bo nie chciały działać a Zbyszkowi przestała działać przednia przerzutka, dlatego też była kąpiel roweru w jeziorze.

W moim rowerze również coś grzechotało, piszczało a o hamowaniu nie było mowy zanim to błoto po drodze nie odpadło. Momentami nie widać było wskazań licznika, ciągle przecierałem go rękawicą. Mimo wszystko była bajerancka zaprawa w dość trudnych warunkach. Dojechaliśmy do Chwaszczyna, gdzie skręciliśmy koło kościoła na boczną drogę, która doprowadziła nas do Osowy i Owczarni.

W Owczarni pożegnaliśmy Mudię a sami postanowiliśmy zjechać szaleńczą trasą koło studzienek, to była droga „rzeźnia” błoto do kostek. Trudno utrzymać kierownicę, rzucało rowerem to na lewo to na prawo, ale nikt nie powitał jakoś gleby, choć Łukasz mówił, że mało brakowało, ale jakimś cudem utrzymał się w pozycji Vertykalnej. I skończył się fantastyczny dzień, oby takich było więcej. Szkoda, że wielu amatorów dwóch kółek zrezygnowało z tak wspaniałego wypoczynku, jaką nam daje matka natura.

na liczniku 55kmIMG_8643

Tekst: Mieczysław Butkiewicz

asfalt=niewiele

dystans=50

kondycja=normalna

profil=niski

trud=normalny

m=sopot

m=chwaszczyno

m=osowa

szlak=niebieski

szlak=żółty

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , | Leave a comment

Rajd lajtowy z ogniskiem

0405

Nie planowałem rajdu w święta, a to z tego powodu iż byłem przekonany, że nie będzie chętnych. Wiadomo święta dzień odpoczynku z rodziną. Tym razem pomyliłem się, frekwencja była jak to widać na fotce 24 osoby w tym 5 bikerek.

Na umówione spotkanie przybyło 19 osób, a w Osowie czekało następnych  pięciu chętnych.

Mnie osobiście cieszy fakt, iż coraz częściej przybywa do nas nowych osób. Oznacza to, że ludzie zaczynają doceniać odpoczynek na łonie natury, a nie siedzenie w domu. I to jest moim głównym zadaniem, aby jak najwięcej osób zwerbować do uprawiania tego typu turystyki.IMG_0864

Start nastąpił dokładnie o 10:05 z pod dworca w kierunku ul Abrahama. Lasem dojechaliśmy do skrzyżowania szlaku niebieskiego z drogą asfaltową. Tu zaproponowałem, że część może zjechać niebieskim. Jest to szlak dość trudny z korzeniami i dość wysokimi zjazdami. 10 osób pojechało tym szlakiem a reszta asfaltem i mieliśmy się spotkać na dole. I tak też się stało, wszyscy dojechali w całości. Ruszyliśmy w kierunku dworku oliwskiego a dalej czarnym szlakiem. Droga szutrowa nie najgorsza, ale najgorsze to właściwie  nas czekało…..Długi podjazd.

Grupa bardzo mocno się rozciągnęła, tylko słychać było „wypuszczanie powietrza z płuc”IMG_0866

Podjazd rzeczywiście dość długi. Ja wjeżdżałem spokojnym jednostajnym tempem, a od czasu do czasu miałem obok siebie towarzystwo Intela, który ciągle coś tam pod nosem mamrotał i w końcu spuszczał powietrze. Postanowiłem pozbyć się gawędziarza, bo nie miałem ochoty do gawędzenia na takim podjeździe, więc wykrzesałem resztę sił i nacisnąłem mocniej na pedały dojeżdżając na górę i robiąc mu fotkę. Muszę przyznać, że Intelowi wyraźnie poprawiła się kondycja, jechał cały czas z nami nie pozostając w tyle……Gratuluję. Byli i tacy, którzy wchodzili na pieszo, nic w tym dziwnego to jest początek sezonu. U góry poczekaliśmy parę minut na resztę kolegów. Po tak wyczerpującym podjeździe krótki odpoczynek i ruszyliśmy dalej, bo czekający na nas Frans już się niecierpliwił dzwoniąc do mnie. W końcu dojechaliśmy, przywitała nas piątka kolarzy w tym nasza Agniecha. Bardzo nam było miło  przywitać bikera z GRT Fransa wraz z małżonką Emilką. Od tego momentu jedziemy w 24 osobowym składzie.IMG_0877

Po drodze odłączył się Frans z żoną z powodów osobistych, więc go pożegnaliśmy życząc im wesołych świąt. W Warznie z kolei spotkaliśmy naszego kolegę również na kolarzówce „Batik’a”, który jechał akurat w odwrotnym kierunku niż my. Krótka rozmowa, po chwili  go pożegnaliśmy. W dalszej drodze już nie zatrzymywaliśmy się, aż dotarliśmy do naszego celu. Wszyscy byli tacy głodni, że ognisko rozpaliliśmy w tempie nieomal wyścigowym. No i upragniona wyżerka. W międzyczasie otrzymałem telefon od Flash’a, że on ze Zbyszkiem jadą na swych kolarzówkach do nas na ognisko i poprosił o podanie mu naszego azymutu…..dojechali.

Zaproponowałem  dwu godzinną przerwę, w której to jedni opalali się zaś inni urządzali  obfitą wyżerkę, w każdym bądź razie świetny odpoczynek. Absolutny rekord w pieczeniu kiełbasek pobił nie, kto inny jak nasz „rowerowy płetwonurek” Intel. Cztery razy podchodził do ogniska, za każdym razem z następną kiełbaską, no cóż chłopak miał po takiej jeździe wzmożony  apetyt. Dla mnie wystarczyła jedna. Miło się odpoczywało, ale dochodzi godzina 15:45, więc czas wracać. Ruszyliśmy na razie tą samą drogą, ale do pewnego momentu gdzie skręciliśmy na nową drogę, którą dziś nie jechaliśmy, czyli kierunek Tuchomek.  Po drodze dołączył do nas zbłąkany Bono, również na kolarzówce. Nie wspomniałem jeszcze o naszym koledze z Budapesztu Adamie, którego pozdrawiamy.

W końcu dojechaliśmy do mostku, pod którym płynął strumyk. Intel tak się zarzekał, że do wody z rowerem nie wejdzie, a jednak odezwała się żyłka „płetwonurka rowerowego” i nie mógł sobie odmówić tej przyjemności (film) Więcej chętnych nie było, ale za to głośno kibicowali Intelowi. Koniec zabawy…..ruszamy.

I tak, co raz to nas ubywało. Jedni jechali na Gdynię inni znowu inną najkrótszą drogą podążali do domu. Nasza mała garstka chyba tylko 5 osób dojechała do Oliwy. I tak się zakończyła przygoda świąteczna na świeżym powietrzu prze 8 godzin.

Pragnę wszystkim podziękować za wzięcie w naszej imprezie świątecznej. Mam nadzieję, że chętnych, co raz więcej będzie przybywało na podobne rajdy.

Długość trasy  70km

Tekst i zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz

asfalt=brak

dystans=50

kondycja=niska

profil=niski

trud=niski

m=Osowa

m=Warzno

m=Kamień

atrakca=jezioro

tym=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

Kaszuby jesienią

0152Na miejsce spotkania przyjechałem lekko spóźniony, gdzie czekały już trzy osoby, w tym nowa koleżanka Agnieszka, którą serdecznie witamy. Po kilku minutach dojechały kolejne dwie osoby. W sumie wyruszyliśmy w szóstkę.0182

Zaczęliśmy od ostrego podjazdu na Niedźwiednik, by następnie dojechać do Złotej Karczmy i wskoczyć na niebieski szlak. Do Otomina jednak nie dotarliśmy, bo wcześniej odbiliśmy w stronę Sulmina (ile razy w roku można być przy tym samym jeziorze!?). Szutrowa droga doprowadziła nas do Niestępowa. Dla kolejnej odmiany nie pojechaliśmy dalej niebieskim, tylko skręciliśmy za przejazdem kolejowym w lewo w stronę Widlina. Potem w prawo, asfaltem w lewo i do Czapelska. Następnie przez las do Skrzeszewa, skąd asfaltem do Babiego Dołu. Jeszcze kilka obrotów korbą i niebieski szlak zaprowadził nas nad jezioro Mezowskie, gdzie zrobiliśmy dłuższy odpoczynek.

Do tej pory drogę uprzykrzał chłodny wiatr, na szczęście po drodze wyszło słońce, najpierw nieśmiało potem całkiem mocno grzało. Zmieniliśmy także kierunek jazdy i teraz popychało nas. Powrót zaczęliśmy wzdłuż jeziora Mezowskiego, potem Dzierżalskie, Sitno i Karlikowo, gdzie mieliśmy się na chwilę zatrzymać na zdjęcia i spojrzenie na mapę. Pogoda dopisywała, więc się odpoczynek nieco przedłużył. Słońce grzało, wiatr nie dokuczał, aż nie chciało się dalej jechać.0184

Kolejnym jeziorem było Jezioro Głębokie, którego połowę objechaliśmy tuż przy brzegu. Ze Smołdzina udaliśmy się do Małkowa, gdzie kończyła się „ściśle” wyznaczona trasa. Ponieważ sił, ani czasu jeszcze nie zabrakło, pojechaliśmy przez Kczewo i Tokary nad Jezioro Tuchomskie. Dalej przez Borowiec, Osowę i Owczarnię do Oliwy, gdzie zakończyliśmy wspólną jazdę.

Obyło się bez awarii i wywrotek, pogoda całkiem niezła. Do tego  miłe towarzystwo i wspaniałe widoki, więc wycieczka według mnie udana.

Na wiosnę powtórka trasy z małą modyfikacją (dwa kolejne jeziora) dla tych, którzy nie mogli dzisiaj pojechać. Będzie trochę trudniej, ale więcej ładnych widoków.

autor relacji: Marek Kwiatkowski „Bono”P1050718

asfalt=niewiele

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Sulmino

m=Niestępowo

m=Widlino
m=Karlikowo
m=Kczewo
m=Tokary

Osowa

szlak=niebieski

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , | 1 Comment

Z biegiem Raduni

radunia_logo

Mimo późnej zapowiedzi oraz upalnej pogody na starcie czekało kilku chętnych. Mieliśmy tego dnia do pokonania około 80km z motywem rzeki Raduni w tle. Przed dziesiątą wyruszyliśmy razem z szosowcami sprzed molo w Gdańsku. Jednak przy pierwszej okazji uciekli nam na asfalt, jeszcze tylko mignęli nam gdy skręcaliśmy w stronę Oliwy.

Początek trasy przebiegał w szybkim tempie, głównie asfaltami z drobnymi wyjątkami jak podjazd do Owczarni lub płyty w okolicy Osowy i Rębiechowa. Dodatkowo popychał nas wiatr. Dopiero w Żukowie gdy zjechaliśmy na niebieski szlak była drobna odmiana w postaci drogi gruntowej. Tu także po raz pierwszy ujrzeliśmy wody Raduni, które miały nam towarzyszyć do Straszyna. Chcąc się trzymać możliwie najbliżej rzeki opuściliśmy szlak i udaliśmy się znowu asfaltami do Niestępowa. Następnie skręciliśmy na Widlino. Droga dla odmiany była betonowa, co chwila się wznosiła na pagórki, by po chwili chować się w dołkach.

W Widlinie skręciliśmy na starą brukowaną drogę do Łapina, niektórym dobrze znaną, bo łączy się z czarnym szlakiem. W Łapinie, krótki odpoczynek przy sklepie i kilka fotek nad zalewem elektrowni wodnej. Dalej kilka obrotów korbą i jesteśmy w Kolbudach. Tu wskakujemy na zielony szlak i żegnamy się z twardym podłożem. Można było chwilkę odpocząć od upału w cieniu drzew i wilgoci od rzeki.

W końcu pniemy się pod górę, mijamy ostatnie zabudowania Kolbud i skręcamy w dziki teren jadąc mocno zarośniętą drogą. Mimo wysokiej trawy jedzie się nie najgorzej, trzeba jednak uważać, bo nie widać co jest pod spodem. Można trafić na koleinę lub inny dołek. Nie obyło się bez drobnych przypadków. Na zjeździe koło wpadło w jakąś nierówność i wyskakiwałem przez kierownicę. Na szczęście ucierpiała jedynie duma. Inną atrakcją był krzak róży, który sięga pędami po ramiona nieostrożnych podróżnych. Potem żartowaliśmy, że będzie można rozpoznać kto z nami nie jechał.

W końcu wyjechaliśmy w okolicach Bielkowa gdzie lekko zboczyliśmy z głównej trasy, żeby obejrzeć jeden z budynków zespołu elektrowni wodnych na Raduni. Zamek wodny (tak stało na tablicy) nie był zbyt piękny, ale cień budynku oraz wiatr pozwalały się ochłodzić. Z wysokości brzegu sztucznego jeziora widoki na okolicę były wspaniałe.

Z pod budynku wychodził wał z rurą doprowadzającą wodę do elektrowni w Bielkowie. Udaliśmy się do kolejnego obiektu na trasie – wieży kompensacyjnej. Niestety do samej elektrowni nie było dobrego dojazdu (płot, skarpa, krzaki) więc pojechaliśmy dalej w stronę jeziora Straszyńskiego.

Gdy dojechaliśmy do jeziora, zrobiliśmy mały skok w bok, żeby odpocząć nad samą wodą. Następnie droga prowadziła wzdłuż wody, aż do elektrowni, gdzie zrobiliśmy kilka fotek. Tu pożegnaliśmy się z rzeką i udaliśmy przez Prędzieszyn, Jankowo i Otomin do Gdańska z kilkoma błędami w nawigowaniu.

Sądząc po pożegnalnych komentarzach, wycieczka się udała. W tym wariancie trasa nie była zbyt trudna, tylko słońce dawało się we znaki.

tekst: Marek Kwiatkowski „Bono”

asfalt=niewiele

dystans=100

kondycja=normalna

m=Owczarnia

m=Osowa

m=Rębiechowo

m=Zukowo

m=Niestępowo

m=Lapino

m-Kolbudy

typ=rowerowy

atrakcja=rzeka

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , , , , , , | Leave a comment

Foto-Rowerowy rajd nad jezioro Kamień

DSC_8109-27Mapka przejazdu w/g GPS’u

Fotograficzny rajd do Kamienia był zapowiadany jako impreza sielska i anielska; ze względu na niewysokie tempo i liczną ilość postojów, odpowiednia nawet dla tych rowerzystów, którzy rzadziej korzystają ze swoich maszynek.

Nie dziwne więc to, że nieelegancko niepunktualna autorka tej relacji, wjeżdżając na miejsce zbiorki rajdu, naliczyła około 20 dusz (hm, no może nie do końca naliczyła – oszacowała mało wprawnym okiem :P).

Tradycyjne i niezbędne zakupy tych, którzy na ostatnią minutę zaopatrywali się prowiant w kultowym warzywniako-spożywczym koło PKP Wrzeszcz, oczywiście generowały jeszcze większe i jeszcze bardziej tradycyjne opóźnienia . Opóźnienia nietradycyjne wynikły natomiast na skutek niezwykle dialogicznego tego dnia nastawienia Ojca Dyrektora, czyli Mietka, znanego także jako mbut. Ten, zobaczywszy gotową na jazdę pod swoimi skrzydłami większą liczbę nieznanych sobie dusz na rowerach trekingowych, ku zgrozie części zgromadzonych, niespodziewanie i nietypowo dla siebie, zaproponował wydostanie się z gdańskiej niecki szosą. Tu jednak przytomna autorka relacji, a także syn rzeczonego mbuta, Scoot, przywołali go szybko do rozumu .8088

Ostatecznie, wjechaliśmy do lasu przez Osiedle Młodych i tu grzecznie zaczęliśmy pokonywać pierwsze leśne podjazdy, nieco błotniste po ostatnich opadach deszczu. Peleton oczywiście jak zwykle się nieco rozciągnął.
Pierwszy dłuższy postój zaliczyliśmy nad Jeziorem Wysockim. Tu też dowiedzieliśmy się, że jeden z dżentelmenów postanowił się od nas odłączyć, gdyż wyczerpał już swoje zapasy mocy. Cóż, dżentelmena pozdrawiamy i mamy nadzieję, ze następnym razem pójdzie lepiej .

Orzeźwiwszy się lodami, przez pola skierowaliśmy się ku Jezioru Tuchomskiemu, z malowniczą wyspą pośrodku. Wspomniana wyspa, według prowadzącego, miała okazać się niezwykle fotogenicznym obiektem fotograficznym – oczywiście zapewne docenilibyśmy jej wizualne walory bardziej, gdyby całej naszej uwagi nie pochłonął inny obiekt, dla rowerzysty miejsce święte – sklep 😉 I to jeszcze jaki – z huśtawkami ;).DSC_8166-59

Ostatecznie jednak dotarliśmy nad Kamień, po drodze spotykając TW Janusza vel. Stefana, który i tak nagle dość tajemniczo zniknął, porywając ze sobą kilku członków wycieczki, m.in. Topola i Jaro, by dołączyć do wycieczki Niecierpliwej Marty.

Sam postój nad Kamieniem w miejscu może niepięknym, ale pozwalającym na rozpalenie ogniska w sposób względnie bezpieczny i nieniszczący zieleni. Nad ognichem zapoznane żarłoki rajdowe upiekły kiełabachy (zwane też kiełbami ) i skonsumowały je w kompani musztardy, chleba, jabłecznika i ciasta drożdżowego. Jedna z kiełb pozostałych po naszej uczcie stała się co prawda, z inicjatywy Oli Szaszki, narzędziem do tortury naszych siodełek. Kiełba, spełniwszy tą role, została niepostrzeżenie włożona Mietkowi między siodełko, a torebkę podsiodłową, tak, ze uczestnicy wycieczki, a także wszystkie okoliczne psy mogły bez użycia wzroku złapać mietkowy trop 

Powrót szalenie malowniczy, fragmentami niebieskiego szlaku rowerowego – momentami widoki, niczym w niższych partiach gór. Zdjęć chyba trochę mniej, niż zakładał organizator .

Podsumowując, przejechaliśmy około 80km (trasa podstawowa rajdu, nie licząc dojazdów).8073

Trasa wycieczki: Gdańsk Wrzeszcz – Osowa – Chwaszczyno – Warzno – Kielno – Kieleńska Huta – Kamień – Kowalewo – Tokary – Warzenko – Nowy Tuchom – Barniewice – Nowy Świat – Owczarnia – Oliwa

Ciekawostką rajdu był niewątpliwie Scoot, który dzień wcześniej celowo popsuł sobie swojego Treka ;). Wziąwszy Robina na litość, wyżebrał od niego testowy egzemplarz lekkiego Titusa, a potem udawał, ze umie jeździć ;).

tekst: Katarzyna Jamroż

zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz

asfalt=niewiele

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Osowa

m=Cwaszczyno

m=Kamień

m=Warzno

m=Kielno

atrakcja=panorama

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , , , , | Leave a comment

Rajd do Źródła Marii

zrodlo-1Pogoda wielu bikerów niestety wystraszyła, pojawili się na rajdzie tylko najbardziej zatwardziali zwolennicy dwóch kółek i oni właśnie mieli to co chcieli a było ich pięcioro.  Wiemy, że Qazi szykował się na wyjazd i na szykowaniu się skończyło, ponieważ ponownie wysiadł mu amorek. To trzeba mieć naprawdę pecha.

„Intel” miał jechać z nami, ale chyba wystraszył się tej trasy migając się, że złapał gumę. Nie wiem jak można jeździć na rajdy bez  zapasówki. Wszyscy spotkaliśmy się na molo na Zaspie: Zibek, Bono, Łukasz i Mudia, który dopadł nas na ścieżce rowerowej no i moja skromna osoba. Dojechaliśmy do Sopotu Kamienny Potok, ale tam nikt na nas nie czekał, więc ruszyliśmy na trasę. Już na samym początku jak dla mnie to ostry podjazd.  Droga dość mocno podmokła, duża ilość kałuż i korzeni drzew na których ja się przejechałem na glebę. W końcu ostry zjazd do ul. Reja, ale bardzo niebezpieczny, oprócz mnie jeszcze były trzy wywrotki, ale wszystkie nie groźne.

Asfaltem do góry na szlak żółty, który doprowadził nas do celu. Około 500m przed celem zatrzymał nas starszy pan, który również jechał na rowerze przestrzegł nas, że tą drogą nie przejedziemy ze względu na błoto do kostek. Nie jest tak źle pomyślałem, wrzuciłem na dużą kadencję i ostro ruszyłem…….udało się, ale rzeczywiście było ciężko rowerem rzucało jak śmieciem. Wszystkim nam się udało przejechać. Jest upragniony cel, choć właściwie nie było aż tak źle jak myślałem. Dojechaliśmy do Żródła Marii…..przystanek.

Fotki, śniadanie, za chwilę pojawiło się jeszcze troje rowerzystów, krótkie pogaduszki. Jeden z nich stwierdził, że wyglądamy jakbyśmy co wracali z Harpagana, rzeczywiście sprzęt był oblepiony błotem, także mieliśmy małe problemy z hamulcami, bo nie chciały działać a Zbyszkowi przestała działać przednia przerzutka, dlatego też była kąpiel roweru w jeziorze (fotka).

W moim rowerze również coś grzechotało, piszczało a o hamowaniu nie było mowy zanim to błoto po drodze nie odpadło. Momentami nie widać było wskazań licznika, ciągle przecierałem go rękawicą. Mimo wszystko była bajerancka zaprawa w dość trudnych warunkach. Dojechaliśmy do Chwaszczyna, gdzie skręciliśmy koło kościoła na boczną drogę, która doprowadziła nas do Osowy i Owczarni.

W Owczarni pożegnaliśmy Mudię a sami postanowiliśmy zjechać szaleńczą trasą koło studzienek, to była droga „rzeźnia” błoto do kostek. Trudno utrzymać kierownicę, rzucało rowerem to na lewo to na prawo, ale nikt nie powitał jakoś gleby, choć Łukasz mówił, że mało brakowało, ale jakimś cudem utrzymał się w pozycji Vertykalnej. I skończył się fantastyczny dzień, oby takich było więcej. Szkoda, że wielu amatorów dwóch kółek zrezygnowało z tak wspaniałego wypoczynku, jaką nam daje matka natura.

na liczniku 55km

Tekst: Mieczysław Butkiewicz

asfalt=niewiele

dystans=50

kondycja=normalna

profil=niski

trud=normalny

m=sopot

m=chwaszczyno

m=osowa

szlak=niebieski

szlak=żółty

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , | 3 Comments

Dookoła jezior – 2007.09.16

OLYMPUS DIGITAL CAMERAMapa trasy

Wystartowało łącznie 10 osób, w tym aż 4 było pojawiły się na naszym rajdzie po raz pierwszy. Serdecznie witamy 🙂OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przebieg trasy można zobaczyć na mapie, więc nie będę jej opisywał. Nadmienię tylko, że uległa ona kilku drobnym modyfikacjom i tak np. Jezioro Otalżyno objechaliśmy z drugiej, niż planowaliśmy, strony. Pogoda, jaka nam towarzyszyła nie była najlepsza. Co prawda nie padało, jednak w ogóle nie doświadczyliśmy słońca (które nota bene pojawiło się gdy dojeżdżałem już do domu). Towarzyszył nam za to dość nieprzyjemny wiatr, który mimo iż nie był tak silny jak w sobotę, to jednak skutecznie spowalniał tempo jazdy i drenował nasze siły. Właśnie wiatr spowodował, ze rajd wcale nie był taki Lightowy jak zapowiadano. Ja osobiście wyznaję zasadę, że ładna pogoda jest jednym z kluczowych (choć oczywiście nie jedynym) czynników w czerpaniu przyjemności z jazdy rowerem.

Szczęśliwie obyło się bez awarii. Było za to trochę zabawy z nawigacją w moim wydaniu, która mówiąc delikatnie, nie była idealna Laughing Tak to już bywa, gdy brak doświadczenia złoży się z brakiem zaznaczonych wszystkich ścieżek na mapie. Morał z tego taki, że nawigacja nie jest wcale tak łatwa, jak wielu osobom się wydaje. To nie sztuka jechać dobrze oznakowanym szlakiem, czy główną drogą. Cała zabawa rozpoczyna się, gdy okoliczności zmuszają do użycia kompasu lub zdobywania informacji u rdzennych mieszkańców okolic Laughing

Niestety nie wszystkie asfaltowe odcinki były tak wolne od samochodów, jak się tego spodziewałem, ale te na całe szczęście minęły szybko. Na duży plus można zaliczyć samą końcówkę rajdu, czyli mostek i dolinkę w okolicach Barniewic. Co prawda pogoda tym razem nie dopisała, ale naprawdę zachęcam, aby odwiedzić te miejsca w czasie zachodu słońca. Wrażenia będą niezapomniane.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dystans samego rajdu wyniósł ok 70km, ale z moim dojazdem do domu było to 97km. U reszty liczniki stanęły pewnie w okolicach 80-90km. Do domu dotarłem ok 16, więc zostało jeszcze trochę czasu na niedzielny odpoczynek. Podsumowując, rajd uważam za całkiem udany.

Łukasz „Mudia”

asfalt=niewiele

dystans=100

kondycja=niska

profil=niski

trud=niski

m=Osowa

m=Karczemki

m= Koleczkowo

m=Marchowo

m=Kamień

m=Jeleńska Huta

m=Rąb

m=Kowalewo

m=Kłosówko

m=Czeczewo

m=Tokary

obszar=kaszuby

atrakcja=jeziora

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

Rajd szosowy Wejherowo-Reda

reda_logo

„Dwa Michały po lesie śmigały”

Na piątkowy 29 VI 2007r wypad do lasów leśnictwa Wejherowskiego zgłosiła się jedna osoba. Batik (Michał) bo o nim mowa przyjechał na stację PKP w Wejherowie punktualnie o 8:30. Ja dotarłem tam SKM-ką, on na kołach z Osowy.

Plan był taki. Jeśli się przejaśni rajd wydłużymy i postaramy się przejechać maksymalnie wiele kilometrów lasami. Jeśli nie, skracamy trasę i objedziemy jedynie jezioro Żarnowieckie. Wystartowaliśmy zielonym szlakiem do Orla. Tam przeskoczyliśmy na czerwony i jadąc przez miejscowości Góra i Zalewo dotarliśmy do Zielnowa. Trasa była naprawdę fajna, górki kilka zjazdów i wąskie dukty leśne. Niestety jako że był to mój pierwszy rajd jaki prowadziłem pomyliłem w tym miejscu kierunki i nadrobiliśmy kilka kilometrów zawracając. Po małych perypetiach przeskoczyliśmy przez miejsce zwane Chynowcem do Chynowa i Dąbrówki.

Tu kolejnych kilka pomyłek i kolejne nadrobione kilometry. Na domiar złego mój łańcuch zaczął przeraźliwie piszczeć. Szukaliśmy GSu z jakimś olejem lub smarem. Niestety po dłuższych poszukiwaniach znalazłem tylko oliwkę dla niemowląt. Nie było wyjścia – Batik trzymał rower a ja kręciłem i tryskałem na łańcuch oliwkę. Ku radości i zadowoleniu lokalnych gapiów. Jak łatwo się domyśleć piszczenie ustało ale piasek i brud natychmiast rozpoczął inwazję na mój napęd.

Dotarliśmy w końcu do wieży widokowej „Kaszubskie oko” nieopodal Gniewina. Tam 30 minutowa przerwa mała narada i dalej w trasę. Pogoda się przejaśniła ale my postanowiliśmy nie wracać do pierwotnego planu i stwierdziliśmy iż jedziemy troszkę na żywioł, oby do okoła jeziora Żarnowieckiego.

Na zjeździe do Czymanowa osiągnąłem prędkość 72km/h… Kolejne co odwiedziliśmy to Brzyno i Żarnowiec i Sobieńczyce. Tam wskoczyliśmy w las w poszukiwaniu czarnego szlaku. Który miejscami okazał się bardzo wymagający.  Naturalnie po drodze ze 3 razy zgubiłem trasę  i kluczyliśmy nadrabiając nierzadko po 10 km.. Humory jednak dopisywały i to było najważniejsze.

Polecam wszystkim tamte rejony ze względu na naprawdę duże urozmaicenie topograficzne.
Niedaleko za „Bożą Stopką” i „Diabelskim Kamieniem” znajdującymi się na wspomnianym szlaku zaliczyłem „nabijanie na pal”, przy jednym małym ale bardzo trudnym technicznie zjeździe. Palem było moje siodło, a o reszcie się domyślicie…

Odbiliśmy następnie na Domatowo i Leśniewo a następnie żółtym szlakiem do Wejherowa. Tu się rozstaliśmy. Ja wsiadłem w SKM-kę o 16:30 a Batik na kołach do domu na Osowej. Na liczniku miałem 110 km, a więc naprawdę widać że kilka razy zgubiłem drogę . Batik jak dojechał do domu to pewnie dobił do 160km.

Jeśli miałbym oceniać ten rajd to prowadzącemu dał bym „2” (za marne prowadzenie), rejony były na „8”, pogoda na „5” (bo czasem tak wiało że mimo pedałowania staliśmy w miejscu) a towarzystwo na „10”!!!

Na pewno tam jeszcze zawitam nie raz.

Dzięki za wspólny wypad i wyrozumienie

Pozdrawiam Qazimodo!

asfalt=max

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Osowa

m=Wejherowo

m=Dąbrówka

m=Żarnowiec

m=Sobieńczyce

obszar=Kaszuby

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , | Leave a comment
« Older