Rajd do Sianowa

100_8784Tym razem bardzo skrótowo dla tych co nie jechali.

Trasa: Wrzeszcz PKP, ul. Abrahama, Szwedzka Grobla, ul. Kościerska, Osowa, mostek, Warzenko. Tu wjechaliśmy na niebieski rowerowy i pojechaliśmy przez Tokary (Innocent wiecie o co chodzi Wink), Trzy Rzeki, Otalżyno Pomieczyńskie, Pomieczyno do Sianowa. Na miejscu czekali umówieni  znajomi. Flash na swoim ostrym kole przyjechał się przywitać oraz Olo, który z nami wracał. Posiedzieliśmy i pojedliśmy około godziny i wyrószyiśmy w drogę powrotną. Będargowo, Łebieńska Huta, Jeleńska Huta, Kielno, Warzno, Chwaszczyno, Osowa, Oliwa.100_8791

Tempo było dość szybkie co zaowocowało kilkoma skurczami  w drodze powrotnej. Słońce też robiło swoje i za Chwaszczynem miałem kryzys (chyba z przegrzania, bo po zjeździe do Oliwy było już ok).

Podziękowania dla rolnika za wskazanie drogi i pozwolenie przejechania przez gospodarstwo. Dla Mudii za poprowadzenie po sznurku.100_8807

Podsumowując:

-liczba uczestników 10 +/- 1

-dystans około 90km

– „błoto”, 2 wywrotki 1 osoby, 1 awaria – czyli rajd udany.

 

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Chwaszczyno

m=Warzno

m=Kielno

m=Będargowo

m=Otalżyno

m=Sianowo

szlak=żółty

szlak=czarny

obszar= TPK

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , , , | Leave a comment

Bunkier Gryf Pomorski nad jez. Lubogość

IMG_1061Przed dworcem zebrała się ośmioosobowa grupa a reszta dosiadywała po drodze, także w sumie z pociągu w Bożym Polu „wysypało się” 13 osób.

Dołączył do nas również jeden z kolegów z zaprzyjaźnionej grupy rowerowej, który w zasadzie po kilku kilometrach zrezygnował z dalszej jazdy….Zostało nas 12. Wiadomo, że czasami są ciężkie podjazdy i należy je pokonywać. Nie należy się załamywać. Na jego prośbę doprowadziliśmy go do skrzyżowania, gdzie mógł odbić na szosę, więc za nim  go pożegnaliśmy, to w  tym samym momencie zauważyliśmy jak jakiś rowerzysta nas goni jak oszalały jakby brał udział w wyścigu. Jakie wystąpiło zdziwienie jak goniącym okazał się „Mudia”, który dołączył do nas a więc znowu jest nas 13. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Droga jak to droga, raz była trudniejsza a innym razem jak „autostrada”. Jechaliśmy spokojnym tempem, ja natomiast przyjąłem funkcję „pilnowacza”, raz byłem z przodu a nie raz czekałem na innych, aby nikt się nie zgubił. Egzamin zdałem, bo nikogo nie zgubiliśmy, wprawdzie peleton był czasami bardzo mocno rozciągnięty, więc wówczas dochodziłem do czoła i hamując tempo czołówki. Takie zrywy odbierały mi trochę tchu, a efektem tego były skurcze mięśni, ale dopiero pod koniec trasy. Jeżeli chodzi o prowadzącego to spisał się na piątkę poprowadził nas bezbłędnieIMG_1083

film z elektrowni Tłuczewo, gdzie zwiedziliśmy prywatną małą elektrownię wodną nad rzeką Łeba. Michał poprosił właściciela na parę minut wywiadu (dla radia GER) 🙂 na jej temat (jest nagrany wywiad z właścicielem elektrowni). Film nagrany w dość niskiej rozdzielczość, także jakość jest raczej słaba. Następnie Potęgowo to  trasa, jaką mieliśmy do przebycia do Nowej Huty przecinkami leśnymi, czyli przedzieranie się krzaczorami i dość sporym wzniesieniem na które musieliśmy się wdrapać na szczyt góry, gdzie znajdował się nasz bunkier.

Powoli wciągaliśmy rowery do góry, największe problemy miał nasz kolega  Piotr „vktgz” , jego rower ważył chyba ponad 20kg, zresztą on służył do zjazdów hardkor’owych (jego zdjęcie jest przy elektrowni nad Łebą). Rower miał imponujący, ale absolutnie nie nadawał się na nasze rajdy, był zdecydowanie za ciężki. Nie zostawiliśmy go na pastwę losu, bo Darek wciągnął swój rower i zawrócił pomóc koledze…..ładny gest prawda?IMG_1084 Po większych trudach w końcu „wdrapaliśmy się” do naszego bunkra. No tak, mamy nasz cel, parę fotek, krótki odpoczynek i jedziemy zwiedzić grotę. Spodziewaliśmy się, że zobaczymy coś ciekawszego. Ziemianka 2x2m jakaś piętrowa prycza i to wszystko. W grocie również wspólna fotka i już pora ruszać w podróż powrotną, bo już jest godzina 15:00 W tym momencie pożegnaliśmy następnego naszego kolegi, który obiecywał, że w domu ma drugi rower lżejszy i będzie brał udział w naszych rajdach…..Zapraszamy. Została dwunastka, z którą dojechaliśmy do mety.

To miał być lajt i w zasadzie był oprócz długości trasy. Tempo było wolne, na dowód tego podam spisane dane z licznika a więc:

Długość trasy 97km

Czas jazdy: 6:35

średnia 14,81

Max szybkość 50,15km/hIMG_1091

To dowód, że tempo było typowo turystyczne, może trochę nam się ta trasa wydłużyła, ale nigdy nie da się przeliczyć dokładnie długości trasy.IMG_1092 Czasami odległości trasy na mapie nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością. 6 godzin na siodełku a w sumie wycieczka trwała 11godzin.

Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękujemy za wzięcie udziału w naszej imprezie rowerowej

Tekst: Mieczysław Butkiewicz

 

 

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Boże Pole

m=Tłuczewo

m=Gdańsk

obszar= kaszuby

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

Mała Pętla

mała pętla1 (1)Czasem są takie momenty o jakich każdy chyba chciałby zapomnieć. Ten rajd jednak pomimo pewnego zdarzenia jakie miało miejsce, do nich nie należy. Ale skutki tej wycieczki już tak. Niemniej uznałem że opis powinien się znaleźć na naszej stronie. A przy okazji może ktoś skorzysta z mojej rady, lub jak woli nauczy się czegoś na moim błędzie.

Na starcie przy jeziorze Otomińskim stawiło się „dziesięciu wspaniałych”.mała pętla1 (3)
Po pstryknięciu pamiątkowej fotki ruszyliśmy niebieskim szlakiem w stronę Kartuz, po drodze mijając Żukowo.
Zmieniliśmy tym samym kierunek wycieczki i to co miało być na początku pozostało do przejechania na końcu.
Do Żukowa wycieczka była typową niedzielną przejażdżką. W Rutkach zaczeła się prawdziwie surwiwalowa przeprawa przez „Jar Raduni” – choć troszkę boczkiem, oraz dawno zapomnianą ścieżką leśną.
Po drodze była mała przerwa gdyż zaplanowaliśmy napaść na „stary pociąg”. Niczym Indianie nasłuchiwaliśmy ciuchci i ustawiliśmy się w strategicznych pozycjach do ustrzelenia pędzącej masy stali. Jako że zamiast winchesterów i łuków mieliśmy aparaty natychmiast po pojawieniu się pociągu na horyzoncie rozpoczęliśmy pstrykanie fotek.
Wspomniana ścieżka powinna zostać oznaczona na mapie jako zdrowotna gdyż zapewne wszyscy na długo pozbyliśmy się problemów reumatyzmem. Pokrzywy i ostre gałęzie naprawdę dały się we znaki. Ale szczęśliwie a nawet z uśmiechem wszyscy dojechali do betonowej ścieżki.
Osobiście jako pierwszy który jechał tą dróżką najadłem się pająków i innych robali, ale to oczywiście uroki „rowerowania”.
Niedaleko przed Kartuzami zatrzymaliśmy się na małą przerwę i kąpiel, z której niektórzy skorzystali.
Na miejscu natomiast, zrobiliśmy małe zakupy i pożegnaliśmy trójkę z nas którzy na ten dzień mieli nieco inne plany i pojechali w swoją stronę.
Dalszą część wycieczki przebyć mieliśmy w siedmioosobowym składzie.mała pętla1 (20)
W Kartuzach przesiedliśmy się na czerwony szlak i po małych perypetiach związanych z jego odnalezieniem dotarliśmy do Ostrzyc. Po drodze mieliśmy okazję jechać zjazdami na jakich nie powstydziliby się ścigać zawodnicy downhilu.
Naszym celem miało być dotarcie do skrzyżowania ze szlakiem czarnym i nim mieliśmy wracać do Otomina.
Tuż przed Wieżycą odłączył się od nas Intel, który na swojej nowiutkiej Meridzie, osadzonej w całości na XTR-ach i w nowiutkich butkach, „pomknął do góry zwijając za sobą asfalt”.
Niestety kilka kilometrów przed czarnym szlakiem poczułem że nie jestem dalej w stanie kontynuować wycieczki. Nabawiłem się potwornie ostrych odparzeń na zadku i z każdym kilometrem sytuacja zaczynała wyglądać coraz mniej ciekawie. Krem oraz jazda na stojąco niestety nie pomogła.
Zdecydowałem się odłączyć od grupy i przekazać przewodnictwo Mietkowi. Samotnie dotarłem do Egiertowa gdzie przyjechała po mnie żona. Załadowaliśmy rower do środka i wróciliśmy do domu. Trochę było mi głupio bo taka „niecodzienna kontuzja” zdarzyła mi się po raz pierwszy. Ale mam nadzieję że ostatni. W domu okazało się że sprawa wygląda jeszcze gożej niż myślałem. Mam nadzieję że uda mi się załatać d..ę i już niedługo wsiąde na rower.
Teraz jednak zawsze będę smarował przed rajdem co trzeba aby nigdy nie mieć podobnych problemów. No w końcu wiadomo „ jak nie posmarujesz to nie pojedziesz”. Te słowa nabrały dla mnie od dziś zupełnie nowego znaczenia. Zawsze sądziłem że odnoszą się do łańcucha a nie do d..y . Wink

Opis trasy:

Z Otomina dojechaliśmy przez Sulmin, Niestępowo, Przyjaźń do Żukowa. Następnie do mostu w Rutkach cały czas niebieskim szlakiem. Jar Raduni mineliśmy nieco ścieżką przy torach kolejowych, aby po chwili powrócić na niebieski szlak. Po kąpieli w Mezowie pojechaliśmy dalej w stronę Kartuz mijając niebieską „ścieżkę” po lewej stronie. W samych Kartuzach tuż przed miejscowością Kosy udało nam się zlokalizować czerwony szlak. Nim polecieliśmy do Chmielna. Potem odbiliśmy na Zawory i drógą stroną jeziora dotarliśmy do Ręboszewa. Następnie była Brodnica Dolna i Ostrzyce, już na trasie czerwonego szlaku. Tuż przed Wierzycą w miejscowości Kolano odbiliśmy na czarny szlak docierając do Rąt i Sławek Górnych. Zaraz za nimi rozdzieliłem się z grupą dojeżdżając do Egiertowa skąd „wóz techniczny” pozbierał mnie do domu.mała pętla1 (28)

Reszta Ekipy początkowo trzymała się czarnego szlaku, ale w wyniku straszliwej ulewy postanowiła ściąć go i dotrzeć jak najszybciej do Otomina gdzie zakończono rajd.

Dzięki za wycieczkę!
Qazimodo

ps. Zdjęcia w lepszej rozdzielczości mogę przesłać z email

Druga część rajdu

Po wycofaniu sie z rajdu Michała otrzymałem nominacje na poprowadzenie dalszej jego części. Pożegnaliśmy kolegę choć przyznam, że nie było to łatwe. Ruszyliśmy do przodu… pozostało już nas pięcioro; po kilometrze „złapaliśmy” szlak czarny. Długo jednak nie jechaliśmy tym szlakiem, ponieważ ciężkie burzowe chmury nadciągnęły nad nasze głowy. W związku z tym Łukasz zaproponował skrót, który doprowadziłby nas do miejscowości Sulmin i Otomino poważnie skracając trasę.

Oczywiście na tę propozycję wszyscy się zgodzili, a więc Łukasz prowadź! I prowadził tylko, że coraz częściej zaczęli tam u góry otwierać „kranik”. Nagle grzmoty, błyskawice i zaczęło się! Tony wody spadały na nasze głowy a o schronieniu nie było mowy, gdyż jechaliśmy odkrytym terenem przez ok 10 km. Drogi już właściwie nie było widać a jedynie wielkie jezioro. Nie było gdzie objechać, więc przełączyliśmy przerzutki na większą kadencję i naprzód.

Musiały być na tej drodze duże wgłębienia, bo jak pedał był w dolnym położeniu to wraz butem znajdował się pod wodą. Przemoczeni wyglądaliśmy jak tuż po kąpieli w jeziorze, ale całe szczęście było ciepło.

Przyznam, że w takiej ulewie ostatnio jechałem dwa lata temu.

W końcu dojechaliśmy do Otomina i tu zakończyła nasza przygoda. Każdy rozjechał się w swoją stronę.

Na liczniku miałem 125 km

Na zakończenie pragnę wszystkim uczestnikom podziękować za wspaniałą przygodę i zaprosić na kolejny rajd, który odbędzie się 15 sierpnia prowadzony przez Łukasza „Mudia”

Mieczysław Butkiewicz

asfalt=brak

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Żukowo

m=Kartuzy

m=Ostrzyce

m=Wieżyca

m=Egiertowo

szlak=czarny

obszar=Kaszuby

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , | Leave a comment

Rajd do Stegny

IMG_9308Na miejsce spotkania przybyło 10 osób. Byłem mile zaskoczony, bo liczyłem na to, że raczej niewielu przybędzie. Jednak się pomyliłem, jak widać nie wszystkim przeszkadza zła aura.

Nie będę tu  opisywał trasy, bo jest ona znana zapewne wszystkim. Może tyle wspomnę, że w Sobieszewie wjechaliśmy do lasu, aby dojechać do Świbna, a następnie promem do Mikoszewa i na żółty szlak, który doprowadził nas do Stegny.IMG_9311

W Stegnie  obiad a po obiedzie lenistwo Smile,  nikomu się już nie chciało pedałować, ale do domu wrócić trzeba… przed nami 50 km. Dojechaliśmy do promu, a za nim rozdzieliliśmy się na trzy grupy kierujące się do Sobieszewa innymi drogami.

Część pojechała szosą przez Przegalinę, druga część główną szosą a ja z trzema osobami ruszyliśmy kolektorem. Mieliśmy się spotkać w Sobieszewie przy sklepie i tak też się stało, a dalej ruszyliśmy już wszyscy razem do Gdańska.IMG_9318

Pogoda w sumie nie była całkiem zła.

Dziękuję wszystkim tym, którzy odważyli się przyjechać i na pewno tego nie żałują.

Do Gdańska dojechaliśmy na godzinę 18:00IMG_9321

Mieczysław Butkiewicz

asfalt=niewiele

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Sobieszewo

m-Świbno

m=Stegna

szlak=żółty

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , | 1 Comment

Rajd do Wieżycy

img_4317Na umówione spotkanie przyjechało pięciu śmiałków: Tomek, Florian, Paweł, Adam i Łukasz.

Nie wiem czy chętnych odstraszył komentarz, że jest to rajd „przecinaków” czy padające wcześniej deszcze. Jeśli już jesteśmy przy pogodzie, to była ona idealna – nie spadła na nas ani kropla deszczu, nie było też gorąco. Deszcze ubiły piasek, oczywiście zdarzało się błotko i slalomy między kałużami, a co po niektórzy zaliczyli mini kąpiele błotne. Niespodzianek nie brakowało. Już na poligonie, na zjeździe z nasypu, Tomek zaliczył niegroźną przewrotkę przez kierownicę, w wyniku czego jego licznik przestał funkcjonować. Nieco wcześniej kolega Łukasz zawrócił. Zatem jechaliśmy dalej we czwórkę.img_4318

Koło centrum Auchan podejmowaliśmy męską decyzję czy ominąć zdezelowaną kładkę na Raduni na czarnym szlaku, co trwało dość długo. Nawet mijane wcześniej panie z walizką na kółkach nas wyprzedziły! Ostatecznie ominęliśmy kładkę kierując się na Niestępowo, Widlino. Na czarny szlak wjechaliśmy na wysokości Jeziora Łapińskiego i nim dalej podążaliśmy, czasem celowo bądź nie zjeżdżając z niego. Odtąd tempo było słuszne, miarowe, lecz nie za szybkie.

Trasa czarnego szlaku okazała się całkiem przyjemna, obfitująca w różnorodność zarówno pod względem podłoża jak i układu podjazdowo-zjazdowego. Na dodatek można było się posilić malinami! Osobiście (Paweł) najbardziej przypadł mi do gustu podjazd czarnym szlakiem spod podnóża góry Wieżycy na jej szczyt (329 m n.p.m. – najwyższe wzniesienie na Nizinie Europejskiej). A mi zjazd (Adam). Wracaliśmy kawałek szosą do Egiertowa (nie polecam tego odcinka ze względu na duży ruch samochodowy), a następnie przez Przywidz, gdzieimg_4328 nie zdołał nas zatrzymać na dłużej „Plażowy Festyn”. Wcześniej w okolicach Michalina odłączył się od nas Florian. Dalej jechaliśmy zielonym szlakiem, który miejscami okazał się straszliwie zachwaszczony, niemal nieprzejezdny, aż w pewnym momencie straciliśmy z oczu „zieloną kreskę” szlaku, a droga w tym miejscu przypominała bardziej wycinkę drzew niż coś, po czym można jeździć. Po małej modyfikacji trasy dotarliśmy do Kolbud, skąd ścieżka rowerowa zaprowadziła nas do Sulmina na niebieski szlak. Można powiedzieć, że rajd zakończył się efektownym zjazdem z tzw. ściany płaczu.img_4329

Reasumując trasa okazała się szczęśliwie mniej wymagająca niż się spodziewaliśmy, aczkolwiek pokonane 120 km dało się odczuć. Średnia prędkość wyszła 19,5km/h. I tak na dobrą sprawę nie wiem ile procent „rzeźni” było w tej „małej rzeźni”. W każdym razie niezwykłą frajdę sprawia wyprawa z grupą osób, dla których jazda sama w sobie jest pasją. Dziękuję chłopaki!

Tekst:

Paweł Kudela

(pawelkudela@interia.plTen adres email jest ukrywany przed spamerami, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce, by go zobaczyć)

z małą modyfikacją

Adam Piotrowski

asfalt=niewiele

dystans=100

kiondycja=normalna

profil=normalna

trud=niski

m=Niestępowo

m=Widlino

m=Egiertowo

m=Wieżyca

m=Przywidz

szlak=czarny

szlak=zielony

obszar=Kaszuby

atrakcja=panorama

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

XI Mistrzostwa Świata w Poławianiu Bursztynu

100_8450Godz 9:00 przed LOT’em, tak wcześnie, ale wolę organizatora musiałem uszanować i jakoś wygrzebałem się z wyrka.
Z jednym jeszcze przymkniętym okiem dojechałem na miejsce spotkania.
Na miejsce dojechał jeden z kolegów też był jeszcze w „śpiączce”, bo zostawił nam swój rower i poszedł szukać kawy, ale o tej porze wszystko pozamykane.
Za parę minut dotarła reszta grupy i w sumie zebrało się nas siedmioro w tym jedna koleżanka Iza.
Ruszyliśmy przez Olszynkę wzdłuż Motławy w kierunku Sobieszewa. Jechaliśmy bardzo spokojnie bez żadnych zrywów, słoneczko milo przygrzewało, więc zapowiadał się bardzo fajny weekend na rowerze.
W Sobieszewie „ zatankowaliśmy paliwa” i ruszyliśmy na szlak żółty do Świbna.100_8460
Nareszcie w lesie, droga dość dobrze ubita, tylko od czasu do czasu ukazywał się piasek i to też w niedużych ilościach.
Po drodze Darek wypatrzyl czarne jagody, więc postanowiliśmy zatrzymać  na popas. Owszem jagódki smaczne, ale jeszcze nie było tak dużo.
W Świbnie przeprawa promowa do Mikoszewa i znowu na szlak. Fantastyczna pogoda, wszyscy jechaliśmy w samych koszulkach. Dojechaliśmy do Jantara a tu jak na jarmarku, niesamowity tłok, więc szybko znaleźliśmy miejsce w barku plażowym i tam zamówiliśmy po smażonej rybce. Surówka, frytki fajna wyżerka. W Jantarze chyba większy ruch jak w Gdańsku, no cóż jest tam dużo ośrodków wypoczynkowych.
100_8462

Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w poszukiwaniu zbieraczy bursztynu i tam właśnie spotkaliśmy naszych starych znajomych Sabę i Obcego. Zawody wprawdzie mialy się odbyć dopiero za godzinę, więc nie mieliśmy ochoty czekać, (nadciągaly czarne chmury) to w końcu jak dla mnie to nic ciekawego, leży parę „spaślaków” i grzebią się w jakiejś kupie „śmieci morskich” (fotka)
Ruszyliśmy dalej na poszukiwanie    szczęścia. Ja go dziś niestety nie spotkałem, ale o tym później. W międzyczasie dzwonił do mnie Zibek z  zapytaniem kiedy ruszamy z powrotem, bo może się spotkamy. Nie miałem na to odpowiedzi, bo sam nie wiedziałem kiedy ruszamy, bo nie ja decydowałem o wyjeździe.
Gdy już byliśmy na promie to ponowny telefon Zibka, kazał obejrzeć się do tylu, bo właśnie oni machali rękoma do nas we troje (nie zdążyli na nasz prom). Zapowiedzieli, że na nas poczekają w Sobieszewie.
Wystartowaliśmy ponownie ze Świbna do lasu i tym razem pojechaliśmy kolektorem.100_8488
W tej chwili ten kolektor jest dość mocno zarośnięty krzewami z akacji na którą właśnie się nadziałem. Prowadziłem tę stawkę z szybkością ok 23km/h i wszystko by było fajnie gdyby nagle nie wyrosła mi przed nosem zwisającą gałąź  akacji z kolcami, więc przy tej szybkości próbowałem ręką odsunąć na bok na zwracając uwagi na co raz węższy przejazd zajęty przez haszcze no i runąłem jak dlugi.

(Szkla okularów są do wymiany.)
Po prostu zsunęło mi się kolo z kolektora. Krotkie opatrzenie zadrapań i ruszamy dalej, bo tam przecież czekają na nas: „Zibek”, Zbyszek „hiszpan” i Wiesiek bez ksywki.  Oni na nas czekali za mostem a więc miłe przywitanie kilka żartobliwych zwrotów pod moim adresem w sprawie wywrotki jak zwykle żartownisie…..to dobrze, że humory nam wszystkim dopisywały.
Gadu-Gadu, ale czas się pożegnać……więc ruszyli jak blyskawice, tylko zdążylem zauważyć nowiutki lśniący rower Wieśka.
A my naszym azymutem podążaliśmy w kierunku Olszynki.
Gdańsk przywitał nas lekkim deszczem, który tylko próbował postraszyć na szybszą jazdę.Wszystko co dobre to się szybko kończy
na zakończenie moich wypocin chciałem podziękować wszystkim uczestnikom wycieczki a zwłaszcza Izie, która kupiła nowy rower i miała na nim przejechanych dopiero 300km  świetnie sobie radziła.

Na moim liczniku 84km

Mieczysław Butkiewicz

fotki rajdu szosowców

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Olszynka

m=Sobieszewo

m=Świbno

szlak=zielony

obszar= morze

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

Wokół jeziora Żarnowieckiego

P1080739Pochmurne przedpołudnie i kilka kropel deszczu nie wystraszyły czwórki zapaleńców.

Wsiadając samotnie do kolejki we Wrzeszczu miałem trochę obaw czy przypadkiem nie będę jechał samotnie. Jednak w pociągu czekała już koleżanka Agnieszka, a w Oliwie dosiadł się Darek. W Gdyni dołączył Maciek. W takim składzie dojechaliśmy do Wejherowa, gdzie poczekaliśmy do umówionej 10:15. Na kołach dojechał jedynie Flash, ale musiał wracać do pracy w Gdańsku. Wyruszyliśmy więc jako kwartet przy akompaniamencie słońca.P1080742

Zgodnie z planem wyruszyliśmy szlakiem rowerowym w stronę Warszkowa. Początek wiedzie wzdłuż Kanału Reda. Najpierw lasem, potem wśród pól. Na koniec piach i podjazd w lesie pełnym jagód. Trasa bardzo malownicza, lecz kiepsko oznakowana. Trzeba miejscami jechać na pamięć lub wyczucie.

Za Warszkowem dalej przez las mieliśmy dojechać do Tyłowa. Trochę pokręciłem nawigację i trafiliśmy na szosę do Krokowej, z której skręciliśmy w stronę jeziora. Mimo zdawałoby się bocznej drogi, ruch był momentami spory. Cóż początek lipca to wyjazdy na wakacje i zwiększony ruch na drogach.

Jadąc wzdłuż jeziora zrobiliśmy krótki postój w okolicach niedokończonej elektrowni atomowej. Gdyby nie ten atom w tle, nie warto by było nawet spojrzeć na te ruiny. Ot niedokończony betonowy budynek. Jedziemy więc dalej wzdłuż jeziora i dojeżdżamy do główniejszej drogi, którą docieramy do Wierzchucina. Po drodze trochę zostałem w tyle, bo zajrzałem w mapę. Miałem za to okazję zobaczyć nietypowe zwierzę przebiegające przez drogę. Była to prawdopodobnie kuna domowa. Coś mam szczęście w tym roku do takich spotkań, sarny to już mi się znudziły 😉P1080770

W Wierzchucinie zrobiliśmy sobie odpoczynek, po czym przez Brzyno powróciliśmy nad jezioro. W okolicach Nadola zjechaliśmy na chwilę z drogi, żeby stanąć na brzegu i w końcu zobaczyć samo jezioro. Do tej pory było je widać tylko z daleka lub przez drzewa. Chwilę odsapnęliśmy w cieniu i wróciliśmy na drogę. Czas zrobić rozgrzewkę przed podjazdem pod zbiornik elektrowni. Trzeba przyznać, podjazd jest wymagający. Może to tylko 1,5km długości i 100m przewyższenia, ale daje się we znaki. Na początku jest łagodnie, by po chwili zrobić się stromo. Gdy już się człowiek przyzwyczai i wpadnie w rytm, robi się płasko i można chwilę odsapnąć. Potem znów jest gorzej, aż na górę. Przed szczytem można się poczuć prawie jak na górskim etapie w Alpach. Las znika i widać tylko czubki drzew. Wokół tylko trawa i niskie krzaki.

Warto się zmęczyć dla tych widoków. Jezioro zostało het na dole, a jak się wejdzie kolejne metry w górę na brzeg zbiornika, to widać nawet morze. Wrażenie robi także sam zbiornik o powierzchni niemałego jeziora (http://ewz.home.pl/ewz/ewz.html#el). W tle widać farmę wiatraków elektrowni wiatrowej.

Obok znajduje się wieża widokowa Kaszubskie Oko. Na górę można wejść po schodach naokoło wieży lub wjechać windą. Osobom z lękiem wysokości polecam drugi sposób. Liny (element konstrukcji) hałasujące i poruszające się na wietrze nie wpływają kojąco. Na górze jest lepiej, twardy beton pod stopami, podobny dach i nie da się spojrzeć prosto w dół. Pomost widokowy znajduje się na wysokości 150mnpm skąd rozpościera się widok na okolicę. Minusem są ceny ;). Trafiliśmy trochę pechowo, bo od 1 lipca wprowadzono opłatę za wejście na teren kompleksu (za wejście na wieżę płaci się osobno).

Po nacieszeniu oczu widokami ruszyliśmy do Rybna, a dalej przez Bolszewo do Wejherowa. Gdy dojeżdżaliśmy do dworca, akurat podstawiali kolejkę na peron. Szybkie kupowanie biletów i ładowanie się do przedziału. Tu pożegnałem się z uczestnikami, bo chciałem wracać na kołach.

Przejechaliśmy prawie zapowiadane 70km, a pogoda była wspaniała. Ci którzy się przestraszyli porannych chmur oraz kilku kropel deszczu niech żałują.

tekst: Bono

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Wejherowo

m=Bolszewo

m=Zarnowiec

m=Warszkowo

m=Tyłowo

obszar= kaszuby

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , , | Leave a comment

Ścieżka przyrodnicza Las za Muzą

IMG_1210Pogoda nie zapowiadała się zbyt optymistyczna, ale pomimo to przyjechało 12 odważnych, było pochmurno, więc nie liczyłem na zbyt dużą frekwencję. Jak się później okazało pogoda była wyśmienita.
Wsiedliśmy do pociągu w ośmiu osobowym składzie a reszta pojechała na kołach do Wejherowa, tam spotkaliśmy się wszyscy, więc ruszyliśmy na naszą zaplanowaną trasę czyli najpierw na szlak zielony, który był bardzo łatwy do przebycia. Już na samym początku szlaku zatrzymaliśmy się przy małym wodospadzie celem utrwalenia go wraz z nami na fotkach.IMG_1229
Było pochmurno, ale bardzo ciepło a dowodem tego było, że wielu rozebrało się z bluz itp. Ja również zdjąłem nogawki i bluzę.
Dojechaliśmy do Piaśnicy, gdzie zatrzymaliśmy się przy grobach pomordowanych w latach 1939-1940. Po bardzo krótkiej przerwie jedziemy dalej a naszym następnym celem było dojechanie do jeziora Dobre, gdzie był nieco dłuższy postój a następnie zjechanie ze szlaku zielonego na szlak czarny, który ukazał swe lwie pazurki w postaci błota. Dużo było tej trasy zabłoconej, także tu niektórzy mogli się wykazać jazdą techniczną. Jeden z naszych kolegów postanowił trochę popływać:). Ja i jeszcze jeden z kolegow również spotkaliśmy się z matką ziemią, ale na szczęście nie z błotem, osobiście uwielbiam takie hardcorowe błota, tu można wykazać się umiejętnościami prowadzenia roweru.
Dojechaliśmy do Mechowa a raczej nie dojeżdżając do niego skręciliśmy na Leśniewo.
Tu jeden z naszych kolegów odłączył się i  „poszedł” na szosę w kierunku Wejherowa, więc zostało nas 11.
No i dalsza droga była nagrodą za te ostatnio przebyte trudy, szuter, ale jak autostrada i tu pojechaliśmy nieco szybciej  na niektórych odcinkach mieliśmy 38km/hIMG_1234
W końcu dojechaliśmy do Wejherowa i tu chyba czterech pojechało na kołach do Gdańska a my wsiedliśmy do pociągu. Wchodząc na peron…….niespodzianka znalazła się nasza zguba, który wcześniej się od nas odłączył. W grupie jest siła peletonu dlatego byliśmy szybsi od niego, pomimo, że on jechał szosą.

Co dobre to szybko się kończy a szkoda a tak fajnie było!

Tekst: Mieczysław Butkiewicz
zdjęcia: Canon A60

zdjęcia Bono

dystans=50

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Wejherowo

m=Piaśnica

m=Świbno

m=Mechowo

m=Leśniewo

szlak=zielony

obszar= kaszuby

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , | Leave a comment

Spotkanie z płetwonurkami klubu "Rekin"

DSC_2647Ten dzień zaliczyliśmy za super udany, chociażby z uwagi na trasę, która była wymagająca, było dość dużo podjazdów, ale zjazdów nie omijaliśmy.

Michał zaproponował mi przejazd nad jezioro Białe, nad którym to płetwonurkowie z klubu „Rekin” dla telewizji TVN 24 mieli wydobyć fragmenty samolotu z dna jeziora.

Z wielką ochotą przyjąłem tę propozycję. Zacząłem, więc przygotowania do wyjazdu a przy okazji złożyłem propozycję naszemu „gawędziarzowi” Intelowi. Jest, więc mały zespół: Michał, Kuba, Intel no i moja osoba. Start, godz. 7:30, pognaliśmy w kierunku Owczarni. Tam czekał na nas Michał z Kubą. Ruszyliśmy w kierunku Tuchomka a dalej szlakiem niebieskim rowerowym a później czerwonym, Michał naprowadzał swym GPS’em.  W każdym bądź razem trasa obfitowała w liczne podjazdy, aż kolana trzeszczały.DSC_2681

Przy jednym ze zjazdów wyszedłem na prowadzenie i ruszyłem ze zjazdu pełnym gazem, było pełno kamieni, w momencie, gdy nabrałem pełnej szybkości nagle zaczęło rzucać mym rowerem na boki…..Zdążyłem spojrzeć: flak z przodu. Nie wiem, jakim cudem uniknąłem  kapultowania się, zdążyłem złapać za oba hamulce. Po zdjęciu dętki okazało się, że złapałem snejka. Dętka przebita z obu stron, czyli dwie podłużne 5mm dziury.DSC_2695

Więcej przygód nie było i w końcu dotarliśmy do jeziora, trochę spóźniliśmy się i nie widzieliśmy samej akcji. Szef „Rekina” serdecznie przywitał nas i zaprosił na wspólny posiłek przy ognisku tzn. na pieczoną kiełbaskę. Zauważyłem, też że udział w tym brała również Wirtualna Polska. Godzina odpoczynku, ale pora ruszać w drogę powrotną, wobec tego z wielką niechęcią musieliśmy opuścić naszych znajomych. Szczęśliwie dojechaliśmy do Oliwy, gdzie pożegnaliśmy Michała i Kubę a ja z tym naszym gawędziarzem pociągnęliśmy trochę szybciej, aby jak najszybciej dopaść do „koryta”.

Mój dzisiejszy dystans wynosi 92kmDSC_2721

Nie ukrywam, że bolą mi dzisiaj mięśnie ud. Wcale się nie dziwię, bo cały czas drogami szutrowymi lub duktami leśnymi a czasami błotem. Pogoda nam dopisała, było dość ciepło i co najważniejsze nie padało.

Kolegom chciałem podziękować za wspaniały rajd no i „gawędziarzowi” za poczucie humoru.

Tekst: Mieczysław Butkiewicz

Fotki Michała

dystans=50

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Owczarnia

m=Tuchomek
szlak=czerwony

szlak=niebieski

obszar= kaszuby

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , | Leave a comment

Czerwony Wejherowski

1

Dziś postanowiłem zaliczyć szlak czerwony; RWM połączył się z ekipą GER-u; na zbiórkę oprócz osób wpisanych dołączyły do nas 2 osoby, z GER; Sławek i Zibi; Jacq dzwonił do mnie, po dłuższym czasie ze był na zbiórce 10:20 i próbuje nas dogonić; miedzy czasie trochę się pogubił; dogonił nas pod koniec w Wejherowie; miał być to Mega Lajt; w końcu pokonaliśmy szlak z marną średnią 16,30 KM/h tępo niezbyt szybkie; dużo przerw na trasie na zebranie sił; ja przybyłem z Gdyni jak by nie było po części szlakiem czerwonym, który to musiałem pokonywać i w drugą stronę; ale na zbiórkę stawiłem się o 9:50; o tej samej godzinie był Obcy, poczekaliśmy 8 min i postanowiliśmy jechać w drogę, początek był jak spacerek troszkę pod 2górkę; więc i tępo nie za duże; pierwszą atrakcją był przejazd przez rzeczkę bardzo dobrze się przy tym bawiliśmy, po przejechaniu kilku KM czekał nas dłuuugi ppodjazd, którysię ciągnął do Karwin, stamtąd trochę asfalciku oraz ppłyt, którychnie lubię i znowu upragniony las; na otwartej przestrzeni strasznie wiało; w lesie miejscami także; ale w małym stopniu i się nie odczuwało tego aż tak; jadąc szlakiem napotkaliśmy na przeszkody takie jak błotko, połamane ddrzewo, przez któretrzeba było się przeprawić; dłuższa przerwa Była zaplanowana nad jez. Bieszkowickim, która trwała 35 min, między czasie kilka krótszych nie pamiętam ile; oraz przed samym Wejherowem 6,5 KM do końca szlaku ok 10 min; podsumowując; wycieczkę uważam za bardzo udaną z wysoką frekwencją, co mnie zdziwiło; stawiło się 10 osób;
zapraszam do oglądania zdjęć:Czerwony szlak

tekst: „Pioter1981”

Druga relacja

Mega  light „czerwonym szlakiem”. Czerwony szlak to  szlak pieszy i przejazd  rowerem nigdy nie będzie lightem   . Te osoby które znają ten szlak doskonale wiedzą że 16.2 km/h  to niezłe tempo .
Piotrek   mówiąc że prędkość nie była imponująca po prostu   droczy się  z pozostałymi uczestnikami.
Zaletą tego rajdu było to że uczestnicy  dysponowali dość podobną  kondycję ,co pozwalało
na jazdę w   zwartej grupie i dość szybkim tempem.Oczywiście przodował
Sławek i Piotr1981.Sławek miał srednia 18km/h przez co zmuszony był  robić przystanki aby grupa do niego dobiła  , co też niezwłocznie  czyniliśmy.Czerwony
Pogoda , towarzystwo i wybrana przez Piotra  droga dały miły klimat
naszego spotkania .

Fotki

Pozdr.
Tekst: Zbigniew Szymczycha

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Wejherowo

m=Karwiny

m=Bierzkowice

m=Stegna

szlak=czerwony

obszar= kaszuby

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment
« Older