Rajd do Borowa 2006r

IMG_6312.jpg.phpUdało się zebrać w tym upale 6 osób i ruszyliśmy w kierunku Kartuz szlakiem niebieskim, trasa miała być krótka, atrakcyjna, ale ciężka.

Borowo 2006rIMG_6314.jpg.php

Rajdu nie ogłaszałem, ponieważ chcieliśmy zrobić wycieczkę w gronie kameralnym, i to taką wycieczkę, której nigdy nie robiłem, czyli krótko mówiąc wycieczka z wieloma atrakcjami sportowymi ale o tym się dowiecie nieco później.  Naszym celem było dotarcie do jeziora Karlikowskiego w Borowie. W tym wielkim skwarze (temp. 28stopni nie jest tak uciążliwe jak się jedzie lasem) bocznymi drogami dojechaliśmy do upragnionego jeziora. Za godzinę pływania kajakiem biorą 5zł, więc bez namysłu wykupiliśmy bilet no i była wielka frajda nad wodą. Trzy osoby zgłosiły chęć popływania kajakiem.

Jedni pływali drudzy pływali kajakiem a Intel wymyślił nową dyscyplinę sportową „kolarz podwodny” czyli na pełnej szybkości wjeżdżał do jeziora swoim bikiem. To była chyba najciekawsza dyscyplina, bo nawet znalazła się publiczność, która była mocno ubawiona. Na zdjęciach widać, że rower na głębokiej wodzie nie tonie jedynie się wywraca do góry, kołami. Przed takim wjazdem matki zabierały swoje pociechy na bok, aby nie stworzyło się jakiegoś niebezpieczeństwa dla ich maluchów, tłumacząc, iż za moment będzie jechał „wodny kolarz”. Jednym słowem była fajna zabawa. ( te wszystkie wjazdy wodne są ujęte na fotkach).  Kajak był wypożyczony na godzinę, więc każdy z tej trójki mógł trochę powiosłować. Na dłużej nie mogliśmy wypożyczyć kajaku, po mieliśmy jeszcze przed sobą kawałek drogi, więc należało powoli się zbierać i wracać na trasęIMG_6318.jpg.php

Następna konkurencja to była spinaczka z rowerem na plecach, ale o tym to później. Fajnie było tylko nie wiedzieliśmy, jaka atrakcja jeszcze na nas czekała.

Wsiedliśmy w Żukowie na szlak niebieski i tak sobie jadąc trafiliśmy na szlak, wzdłuż Raduni. W zeszłym roku już raz szliśmy tą fatalną drogą tam właściwie nawet nie widać tej dróżki tylko od czasu do czasu znaki na drzewach i stąd też wiedzieliśmy, iż idziemy a raczej pełzniemy właściwą trasą, a teraz po raz drugi władowałem się na ten sam szlak. Temperatura, wysokie zwalone drzewa, przez które trzeba było przenosić rowery na plecach no i ten duży spad do do rzeki Radunia.

Trudno było się utrzymać na nogach a w dodatku rower pod pachą. Tak szliśmy chyba ok. 1 km i nie był to koniec, więc zaproponowałem skręcić w lewo pod kątem 90 stopni w górę, a tam jest jakaś ścieżka. <br> Wszyscy się zgodzili. O wniesieniu roweru do góry nie było możliwe a jedynie należało go wciągać po ziemi. Buty ciągle zsuwały się w dół, więc należało szybko łapać się jakieś gałęzi, bo w przeciwnym przypadku czekała kąpiel przymusowa w rzece.IMG_6323.jpg.php

Dość długo wciągaliśmy siebie i rowery, aż nareszcie koniec i tu wszyscy myśleli o odpoczynku, ale niestety ruszyliśmy dalej, bo komary by nas zjadły (potworna ilość). Była dróżka mocno zapiaszczona, więc ponownie prowadzimy rowery i byliśmy szczęśliwi, że skończyły się takie ostre wzniesienia.

I tak dobrnęliśmy do szosy, która prowadziła do Żukowa a stamtąd bocznymi drogami do Otomina. W Otominie pożegnaliśmy się, ponieważ 3 osoby mieszkają w pobliżu. Intel ze względu na pilne sprawy rodzinne musiał wracać do domu szosą. Ja wracałem do Wrzeszcza z naszą Asią (Jesion). Rajd według mnie był mocno wymagający w każdym bądź razie nie dla pierwszoklasistów. Zespół ludzi był wspaniale dobrany, wszyscyIMG_6330.jpg.php z dobrą kondycją. Jedyną osobą, o której myslałem, że jest słabsza kondycyjnie to właśnie byłem ja jako prowadzący ten rajd. Jestem po 6 tygodniowej przerwie chorobowej, więc miałem pewne obawy czy sobie poradzę na tak ciężkim terenie i w dodatku w takim upale. Już w połowie rajdu wiedziałem, że jest wszystko OK. Ktoś kiedyś powiedział jak ktoś miał kondycję to ją tak szybko nie traci a 6 tygodni to nie jest duża odległość czasu….i miał rację, czułem się wspaniale a sił mi nie ubywało. Rajd trwał 8 godzin na świeżym powietrzu, ilości km nie podaję, ponieważ to dla mnie to nie ma większego znaczenia ile przejedziemy. Nie po to jedziemy, aby nabijać kilometry….już mnie przestało to bawić.

W tym momencie chciałem wszystkim biorącym udział podziękować, oraz za wzorowe przygotowanie sprzętu, ani jednej awarii.

tekst: Mieczysław Butkiewicz

foto: CANON A60

asfalt=sporo

dystans=50

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Żukowo

m=Borowo

szlak=niebieski

obszar=kaszuby

atrakcje=jezioro

typ=rowerowy

This entry was posted in Relacje and tagged , , , , . Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


− pięć = 2