Jest sobota 3 XI, otrzymuję telefon, dzwoni Zbyszek… jedziesz jutro z nami do Kamienia?
Byłem trochę zaskoczony, ponieważ nie planowałem żadnego wyjazdu. Odpowiedziałem jednak: jadę. Jedzie również Wiesiek, ten sam, który połyka kilometry na swej kolarzówce. Tym razem wsiadł na górala. Popatrzyłem na prognozę ICM Meteo gdzie zapowiadali opady ciągłe. Trudno, będziemy jak zwykle „grzać” po błocie.
Już po wyjściu z domu zaczęło padać. Na dworcu czekał Wiesiek, a za chwilę dołączył Zbyszek „Zibek”. Ruszyliśmy przez Abrahama, wjeżdżając do lasu. Deszcz przestał być straszny lecz zapowiedziałem, że dojedziemy tylko do Owczarni i jeżeli nadal będzie padać to zawracamy….OK wszyscy zaakceptowali moją propozycję.
Jedziemy doliną Ewy. Bardzo ciężko tu się jedzie, wprawdzie nie ma piasków, ale podłoże jest momentami grząskie. Dojeżdzamy do Owczarni i tu podejmujemy decyzję. Z powodu ciągłych opadów zawracamy i jedziemy w kierunku Gołębiewa i przez Sopot do domu. Dojechaliśmy do Gołębiewa i pogoda się poprawiła. Zrobiło sie wesoło gdy ujrzeliśmy mały ledwo widoczny promyk słoneczka.
W związku z tym może jednak pojedziemy do tego Kamienia. Zapytałem o to kolegów… „no pewnie” – stwierdzili – „co będziemy siedzieć w domu”…jedziemy! Tylko jaki z Gołębiewa obrać azymut? Błysnęła mi myśl, że pojedziemy do Źródła Marii i tam zółtym szlakiem przedostaniemy się do Chwaszczyna. Tak też zrobiliśmy, wjechaliśmy na żółty szlak, który niestety był bardzo zabagniony. Pierwszy przekonał się o tym Zbyszek, który przejechał na korzeniu i gleba (fotka). Po raz drugi wpadł z rowerem do błota po osie, a sam kapultował się na obrzeże tegoż bagna.
Ja byłem następny, wjechałem w niby mały dołek przykryty liśćmi i niczego się nie spodziewając wpadłem do błota wraz z rowerem. Wiesiek również rozpoczął taniec po błocie, ale jakimś cudem utrzymał się w pozycji wertykalnej. Dalej było już bez przygód, dojechaliśmy do CPN’u przy radiostacji w Chwaszczynie i tam uzupełniliśmy powietrze w oponach.
2 km szosą i skręciliśmy w pole koło sklepu Cyklo Sport drogą szutrową w kierunku Ważna. Deszcz cały czas padał. Byliśmy umorusani w błocie, ale dzielnie wszyscy razem jechaliśmy. Mój napęd rozpoczął wydawanie przeraźliwych odgłosów żądając smaru 🙂 Przed miejscowością Ważno zatrzymaliśmy się w sklepiku, w którym zrobiliśmy zakupy. Krótki posiłek i odpoczynek. Trochę węglowodanów, białka i w dalszą podróż. Cały czas jechaliśmy drogami szutrowymi, ale podłoże było bardzo miękkie, także trasa była dość uciążliwa i męcząca, a oprócz tego na głowę ciągle padało.
Dojechaliśmy do Kamienia, pod wiatą autobusową trochę odpoczęliśmy i rozpoczęliśmy drogę powrotną do domu. Przez 46 km jazda w deszczu, dopiero w drodze powrotnej przestało padać.
Po powrocie miałem na liczniku 85 km
tekst: Mieczysław Butkiewicz
asfalt=niewiele
dystans=50
kondycja=normalna
profil=normalny
trud=niski
m=Chwaszczyno
m=Owczarnia
m=Gołębiewo
m=Kamień
obszar=Kaszuby
atrakcja=panorama
typ=rowerowy
Dodaj komentarz