Byłem już umówiony, więc nie moglem zmieniać trasy a poza tym chciałem koniecznie pojechać na te jagody. O godz 9:00 przyjechał Darek, więc ruszyliśmy z kopyta w kierunku Gdańska.
Dobrze z Darkiem się rozumiemy, on gawędziarz a i ja nie gorszy, także gęby nam cały czas nie zamykały. Pogoda super i czekaliśmy z niecierpliwością kiedy wjedziemy wreszcie do lasu. Na razie lecimy szosa, ale szosa już się kończy i nareszcie wilki wjeżdżają w swoje środowisko naturalne. Wjeżdżamy na szlak zielony i nim będziemy się przemieszczać szukając jagód, ale na nic się to zdało to szukanie, bo tej jagody jak się okazało już nie ma, spóźniłem się o blisko dwa tygodnie.
Nie znaleźliśmy ani jednej jagody, trochę zawiedzeni ruszyliśmy dalej. Po drodze natknęliśmy się na pole piaskowe, w którym to był bursztyn i zamiast jagód nazbieraliśmy trochę bursztynu. Nie wiele go było a jak już znaleźliśmy to taką drobnicę.
Darek to zagorzały zbieracz, ciągle miał nadzieję, że znajdzie bryłę tego kruszcu…..jednak nie znalazł:)
Następnie zjedliśmy kanapki i ruszamy dalej, przepiękny las i dróżka szutrowa. Nie obyło się bez piachu i to w niektórych miejscach było go sporo.
Szkoda, że już koniec lasu a więc zmuszeni jesteśmy wjechać na szosę, która doprowadzi nas do domu, ale za nim do niego dojedziemy to: Darek zaprosił mnie do swej rodziny, która posiada przepiękny ogród jak w bajce i tu za pozwoleniem gospodyni pozwoliłem ukazać jak ludzie na emeryturach potrafią spędzać czas wolny w czasie weekendu. Jedni lubią rower natomiast inni uwielbiają pielęgnować ogródek.
Przy okazji zostaliśmy poczęstowani agrestem, wspaniałym słodkim agrestem prosto z krzaka.
Odpoczęliśmy i czas już było wracać do domu no i w końcu dojechaliśmy.
prowadzący: Mieczysław Butkiewicz
asfalt=niewiele
dystans=100
kondycja=niska
profil=niski
trud=niski
m=Olszynka
m=Sobieszewo
atrakcja=morze
Dodaj komentarz