Przez krainę tysiąca jezior

P1090636Niedzielny poranek (20.09.2009) był chłodny, ale pogodny, a na miejscu spotkania żywej duszy. To chyba nie przez 10 minutowe spóźnienie? Innocent

Można było mieć jedynie nadzieję, że ktoś będzie czekał w Otominie koło 10. Jadę sobie spokojnie nieco zamyślony w stronę poligonu. Mijam jakąś wolniejszą parę rowerzystów i słyszę za sobą: Jedzie pan w te dziki? Eeee, jakie dziki, przecież tam chodzi jakiś pies… Spoglądam uważniej i faktycznie na drodze i w krzakach jest stado dzików. W trójkę przy pomocy jednego dzwonka udało nam się je rozgonić i przejechać – ot uroki porannych spacerów.
Przez poligon trochę błądziłem, podobnie przed Otominem, więc w sumie nadłożyłem ze 3km. Przy jeziorze czekały trzy osoby: Daniel, Janusz i Henryk. Chwilę porozmawialiśmy i ruszyliśmy w trasę.P1090638
Na początek czarnym szlakiem wzdłuż Jeziora Otomińskiego. Od tej strony (zachód) brzeg jest wysoki, więc widoków nie brakuje. Chętnym polecam jazdę przy samym brzegu, miejscami jest ciężko, ale pięknie. My trzymaliśmy się lepszej drogi na szlaku.
Na rozstajach skręciliśmy w lewo kierując się w stronę Bąkowa, a potem żółtym szlakiem nad Jezioro Goszyńskie (Straszyńskie, zależy według jakiej mapy). Tu na jakiś czas oddałem prowadzenie (w zasadzie aż do Kolbud, bo nie znałem szlaku od Bielkowa), żeby dotrzeć do punktu widokowego. Można stąd dostrzec P1090640zaporę elektrowni straszyńskiej. Dzięki tamie na Raduni powstał (1910r.) zbiornik o atrakcyjnych walorach krajobrazowych. Turystycznych już nie (był ośrodek wypoczynkowy do lat 70), bo jest to także ujęcie wody pitnej dla Gdańska (od połowy lat 80). Będzie trzeba kiedyś zrobić hardkor samym brzegiem.,
Napatrzywszy się, wróciliśmy na żółty szlak i dojechaliśmy do kolejnego sztucznego zbiornika – Jeziora Bielkowskiego (zbiornik Kolbudy II, 1925r.). Z tego co się orientuję jest to całkowicie sztuczna konstrukcja. Woda jest dostarczana kanałem z zapory przed Kolbudami, a koryto rzeki omija zbiornik od południa. Od strony Bielkowa nie wygląda zbyt okazale, ładniejsze widoki są na wschód. Widać nasyp ochronny rury do elektrowni, wieżę kompensacyjną i okoliczne równiny. Dalej w stronę Kolbud jezioro jest ładniejsze, można chyba nawet wypożyczyć łódkę lub żaglówkę.
W Kolbudach wskakujemy na asfalt i kierujemy się w stronę Łapina. Po drodze zwiedzamy wcześniej wspomnianą zaporę. Tu powstał zbiornik Kolbudy I oraz początek ma kanał zasilający zbiornik Kolbudy II. Konstrukcja została w zeszłym roku wyremontowana i prezentuje się okazale. Następny przystanek (trzeba zboczyć z pięknego nowego asfaltu), to elektrownia Łapino (1927r.). Tu zaglądamy tylko na chwilę, bo widok jest tylko przez płot.
W Łapinie przy sklepie miał być planowy postój, ale został zastąpiony przez ten na tamie. Mieliśmy zatem nieplanowany – awaria. W jednym z rowerów zablokował się napęd. Trochę obmacania, poszarpania i ruszyło się, ale wstępna diagnoza, to padające łożysko suportu i decyzja o wycofaniu się. Obejrzałem dokładniej, sprawdziłem luzy i nic nie wskazywało na uszkodzenie. Kręcąc korbą zauważyłem jednak obluzowane ogniwo łańcucha. Najpewniej o coś zahaczyło i zablokowało napęd. Po ściśnięciu skuwaczem można było ruszać dalej.
Ruszyliśmy pod górę czarnym szlakiem, żeby po kilku kilometrach dotrzeć nad Jezioro Łapińskie. Najpierw drogą, a potem przy brzegu. Niestety niewiele widać jeziora, bo ścieżka jest mocno zarośnięta i trzeba patrzeć gdzie się jedzie. W Czapelsku opuszczamy szlak na dobre i kierujemy się do Skrzeszewa. Tu grupa się dzieli na połowę. Janusz i Heniek postanowili się odłączyć z powodu przewidywanej ilości kilometrów. Oni na Przyjaźń, a my dalej w trasę przez Babi Dół do Mezowa. Po drodze mamy spacer przez las, bo i tutaj leśnicy się pobawili. Droga „na skróty” do mostku nad Radunią jest zawalona gałęziami i przejść się nie da, a co dopiero jechać.
W Mezowie odpoczynek nad jeziorem, a potem wspinaczka drogą wzdłuż jeziora do Dzierżążna. Tam przekraczamy drogę na Kartuzy i zjeżdżamy nad Jezioro Dzierżalskie. Nie jest ono duże, ale z góry prezentuje się przyzwoicie. Następne jezioro to Sitno i Karlikowo, gdzie robimy krótki postój. Chwila grzania na słońcu i jedziemy dalej. Trochę pod górkę, przez las i zza zakrętu wyłania się wspaniała panorama na Jezioro Głębokie. Za każdym razem gdy tu przyjeżdżam robi na mnie wrażenie. Niestety wiecznie podziwiać nie można, więc zjeżdżamy nad samą wodę i jedziemy ścieżką wzdłuż brzegu. Miejscami jest ciasno i błotnisto, ale nie w takim terenie się jeździło.P1090642
Następny punkt programu, to przejazd przez dolinę Słupiny na trasie Smołdzino-Małkowo. Na początek trochę pod górę, a potem zjazd w stronę rzeki. Niestety drogę trochę wyrównali i dosypali piasku, więc już nie jest tak ładnie kamienista. Przy mostku nie było tradycyjnego postoju – po co, przed nami tylko 50m przewyższenia. Wink
W Małkowie czuję się już trochę zmęczony, więc zamiast na Kczewo i Tokary kieruję na Pępowo, Rębiechowo, Barniewice, Owczarnię do Oliwy. Tu się żegnamy i jedziemy w swoje strony. W domu wybiło mi 95km, jeżeli liczyć początek trasy w Otominie prawie udało się zrobić zapowiedziane 80km.
Podsumowując, pogoda była dobra, choć ciężko było dobrać ubrania. Z rana poniżej 10°C, a na koniec koło 20°C. Sporo było odcinków terenowych, miejscami piach utrudniał jazdę. Zobaczyliśmy i przejechaliśmy obok 12 większych jezior.
Czuję jednak pewien niedosyt. Wydaje mi się, że nie pokazałem wszystkiego, zwłaszcza jeżeli chodzi o okolice Sitna (w te okolice na pewno zrobię dogrywkę).
Informacje o elektrowniach i zbiornikach na Raduni.
This entry was posted in Relacje. Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


8 × = czterdzieści