Czarnego szlaku ciąg dalszy

Jak przed tygodniem wybrałem się w godzinach południowych w rejon Doliny Radości. O godzinie 12.45 ruszyłem z Drogi Młyńskiej miejsca, w którym zakończyłem przejście tydzień temu na czarnym szlaku. Nie najlepsza pogoda i spora wilgotność powietrza nie wpływała dobrze na moje samopoczucie.

Chociaż jest to mało popularny w mojej ocenie odcinek, ścieżka trochę wydeptana, mimo to szło mi się dość ciężko. Z czasem jednak wszechogarniająca mnie cisza sprawiła, że znów poczułem się lepiej. Prócz dwóch saren które przecięły mi drogę, nie spotkałem na trasie żywej istoty.

Fajnie jest czasem pomyśleć w samotności nad sensem tego wszystkiego co robimy i dokąd zmierzamy w tej otaczającej nas rzeczywistości.

Zbyszek.Z (Brat)

PS. Zakończyłem przejście o godzinie 16.10 w Dolinie Świemirowskiej po przejściu 9-ciu kilometrów. Całość trasy z dojściami 14-cie kilometrów.

This entry was posted in Relacje. Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

2 Comments

  1. Posted 11 lutego 2010 at 15:04 | Permalink

    Wiemy, wiemy i wygrzewamy nerki, lędźwiowy kręgosłup i prostuję kręgi szyjne 🙂
    Zbyszek ma czarny i ja też, choć to inny czarny. Tak, są jeszcze miejsca blisko domu gdzie słyszy się ciszę, ale jest ich już bardzo malutko i działają tylko w niewielu szczelinach przestrzenno-czasowych

  2. Posted 11 lutego 2010 at 13:22 | Permalink

    No to jest biker!!! jak rower jest na haku, to nie odpuszcza sobie spacerów pieszych. Dwaj bracia aktywni w wędrówkach.
    Ja również trochę pochodziłem pieszo, ale to jakoś mnie nie zadawala, najdluższy mój etap to 22km, dlatego też dziś (11.02) wsiadłem na rower….postanowiłem rozprostować kości. Szkoda, że reszta bikerów letnich:) siedzi w domu wygrzewając no wiecie co:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


cztery − 1 =