MTB Bike Tour Gdańsk – I edycja

Galeria zdjęć W tym roku postanowiłem nie startować, natomiast objąć funkcję fotoreportera. W związku z tym przygotowałem mój sprzęt i wyruszyłem o godz 12 w kierunku Abrahama. Gdy dojeżdżałem do celu spotkałem kilku naszych bikerów startujących w tych zawodach, byli to: Mario666, jego brat Zbyszek i Izę, ale ona przyjechała jako kibic. A jeszcze wcześniej spotkałem Flash’a, który miał startować w elite. Po przywitaniu i zamianie parę słów ruszyłem na trasę celem obrania dobrego punktu do robienia zdjęć. I już na początek pierwszy mocny podjazd, którego niestety nie zaliczyłem, ale w połowie zatrzymałem się, bo już wystartowali. Wyjąłem aparat ustawiłem odpowiedni czas i przysłonę, ponieważ z automatu nie korzystam, tylko z nastaw ręcznych. Jest dość ponuro, więc musiałem ustawić dość wysokie ISO. Wykonałem kilkanaście fotek i ruszyłem dalej. W końcu wczołgałem się na szczyt tego podjazdu a za nim mocny ostry zjazd, ledwo utrzymując kierownicę w rękach. Następny podjazd dość spory i tu postanowiłem uwiecznić ich mękę, niektórzy podjeżdżali, ale większość pokonywała z buta. Po uwiecznieniu ich na fotkach musiałem ponownie zdobyć tę górkę a za nią ponowny zakręt w prawo i dość stromy zjazd po wybojach. Na tym zakręcie wykonałem parę ujęć i ruszyłem za nimi po tych wertepach a na dole widziałem „Bona” jak „rąbał” zdjęcia (nie brał udziału w wyścigu). Nie zatrzymywałem się tylko sunąłem do następnego punktu, gdzie uwidoczniłem kilku kolarzy jak „ciągną” pełną parą.

Dojechałem do mety i tu zmieniłem obiektyw szerokokątny na teleobiektyw. Którym wykonałem duże zbliżenia, ale nie bardzo one wyszły, ponieważ było trochę za ciemno.

W sumie również zaliczyłem nieoficjalnie jedno okrążenie z przerwami na zdjęcia.

tekst i zdjęcia M. Butkiewicz

Relacja Piotra

Dzisiaj miały odbyć się zawody z cyklu „ XC” pt. „BIKE TOUR I Edycja przy ul. Abrahama”, po nieoczekiwanych przesunięciach co do terminu spowodowanymi zdarzeniami losowymi. Stawiła się ponownie rekordowa ilość 207 zawodników i zawodniczek, wśród nich byli zarówno amatorzy tacy jak ja oraz bardziej doświadczeni kolarze z klubów i grup zawodniczych.

Rejestracja poszczególnych kategorii odbywała się pół godz. przed startem, obyło się bez większych kolejek. Start mojej kategorii Elite zaplanowany był na godz 14:00.

Tuż przed startem ustawiłem się w drugim rzędzie, spotkałem również kolegę Tomka L. z klubu Piast Słupsk, wymieniliśmy kilka słów co do kondycji oraz trasy jaka nas miała czekać.

Nastąpił Start, wszyscy zawodnicy ruszyli z impetem aby już na początku stworzyć sobie dogodną pozycje na dość stromym (15-20% nachylenia) i stosunkowo długim (400 metrów) podjeździe który na nas czekał. Niestety nie obyło się bez przykrych niespodzianek, jeden z kolarzy przewrócił się zupełnie na początku peletonu, trzeba to nazwać nie inaczej jak pech, tym bardziej że droga była stosunkowo prosta, kilku zawodników wpadła na zawodnika i o mało nie staranowała, ja również musiałem ostro hamować, omijając zawodnika szerokim łukiem. Gdy pokonywałem pierwszy podjazd, nie chciałem zmieniać przerzutki na tzw. młynek, ponieważ stwierdziłem że traci się dość sporo na prędkości dzięki czemu spada średnia znacznie w dół, tak też robiłem do końca zawodów.

Po sporym podjeździe i rozgrzewce nastąpiła nagroda w postaci zjazdu, czyli mały odpoczynek który minął stosunkowo szybko, jeśli w ogóle to można nazwać odpoczynkiem, ponieważ to był dość niebezpieczny zjazd, na końcu czekało dość sporo korzeni, nierówności. Trzeba było mocno trzymać kiere, na samym końcu zjazdu, po prawej stronie była tzw. hopka, lecz to nie była zwyczajna hopka, taka z korzeni drzew, wybijając ziemie do góry stworzyły coś mniej więcej na pozór małej góreczki. Gdy robiliśmy objazd trasy zwróciłem na to uwagę i przekazałem innym.

Dobrze ją znałem ponieważ doświadczyłem jej bliskość w poprzednim sezonie nadziewając się na nią ścinając zakręt po czym nie mogłem złapać powietrza przez kilka minut.

Po zjeździe czas na następny podjazd, tym razem po małej rozgrzewce w postaci dość niezłego podjazdu, nadszedł czas na jeszcze większy, może nachylenie nie było tak duże, ale podjazd był o wiele większy niż poprzedni, jak dla mnie to najgorszy z tych trzech które mieliśmy do pokonania. Na treningu udawało się pokonać z trudem, ale dało radę, Tym razem było dość trudniej, o wiele trudniej. Spora ilość błota która czekała na nas gdzieś w połowie podjazdu, to zadanie krótko mówiąc uniemożliwiało pokonanie podjazdu, oczywiście ci najlepsi podjeżdżali, ale tacy jak ja zwykli amatorzy nie mieli żadnych szans, ale nie tylko ja podprowadzałem rower, zostało chociaż to na pocieszenie. Straciłem w tym momencie bardzo dużo cennego czasu gdy podprowadzałem rower. Spora ilość błota po którym trzeba było przejść zaklinowała mi bloki tak że nie mogłem się wpiąć, dopiero po jakimś czasie z wielkim trudem udawało mi się. Przy następnym okrążeniu chciałem dobrać odpowiednią technikę która umożliwiła by mi może nie bezproblemowy przejazd ale taki żebym nie musiał się taplać w błotku. Niestety ciągle przegrywałem i do końca nie dałem rady bez podejścia pokonać podjazd. Następnie czekał nas wspaniały zjazd, bez żadnych niespodzianek, stosunkowo prosty, po zjeździe dość ostry skręt w prawo i następny z podjazdów, to już trzeci, ostatni na okrążeniu który mieliśmy do pokonania, tym razem na zielonym szlaku, z małą wąską ścieżką do góry przebijając się przez korzonki, najbardziej lajtowy według mnie lecz i tutaj trzeba było mieć opracowaną specjalną technikę tak żeby koło tylnie nie zawirowało, dość ślisko było.

Niestety na drugim okrążeniu popełniłem właśnie taki błąd. Gdy podjeżdżałem koło tylne spadło mi na korzeń, zamiast się wypiąć szybko z pedałów, zobaczyłem dwóch albo trzech zawodników pędzących w moim kierunku (ciekawe dlaczego) tak jak by chcieli mnie dogonić no i udało im się, chciałem szybko pokonać podjazd, koło zawirowało mi w miejscu, nacisnąłem ile miałem sił na pedały z trzy razy zawirowało, nie dało się, zbyt ślisko było żeby naprawić dość prosty błąd, gdy się wypiąłem z pedałów byłem już pod kątem, stanąłem tak że poleciałem na dół po skarpie a za mną mój rowerek, ja spadłem do połowy rower na sam dół, musiałem zejść na sam dół oraz wpiąć się na sam szczyt skarpy. Gdy wyszedłem wyprzedziło mnie trzech zawodników. Po jakimś czasie zorientowałem się że nie mam licznika, ale pomyślałem sobie musi obyć się tym razem bez niego. Bardzo dziwnie się jechało nie znając parametrów. Podłączyłem się pod dwu osobowy peleton i jechaliśmy cały czas równo koło siebie wyprzedzając się co jakiś czas. Na ostatnim okrążeniu przy ostatnim podjeździe, tam gdzie wpadłem do rowu na zielonym szlaku wyprzedziło mnie dwóch zawodników z klubu TREK, usiadłem im na kole i tak próbowałem się trzymać do samego końca. Okazało się że nie było ciężko ponieważ zostało tylko pół okrążenia, to było ostatnie kółko które musiałem pokonać ponieważ zostałem zdublowany.

KONIEC !!!

Dojechałem, żadnych strat nie poniosłem.

Co do Trasy to uważam ze to jest najlepsza Edycja ze wszystkich odcinków Bika Toura, moja ulubiona, mimo że nie wypadłem najlepiej.

Niestety pogodę mamy taką ze trudno teraz złapać formę.

Następna Edycja 3-go Lipca w Matemblewie, to jest najbardziej górzysty odcinek, serdecznie zapraszam, będzie się działo, a może znowu rekord frekwencji ?

Moim zdaniem trasa nie była stosunkowo ciężka poza jednym dość ciężkim zjazdem, trzeba było uważać na hopke oraz żeby kiera się nie wyślizgnęła przypadkowo, było by nieprzyjemnie, no i ten drugi podjazd z błotkiem.

Wyniku niestety już nie poprawie, ostatni rok w Elicie, czas miałem lepszy niż rok temu a pozycja pogorszyła mi się aż o 7 pozycji, z roku na rok poziom rośnie i uczestników przybywa, bardzo dobrze, oby tak dalej.

Na trasie podobno było kilka wypadków, słyszałem o jednym poważnym w którym karetka była zmuszona do nie zwłocznej interwencji.

ZAPRASZAM NA KOLEJNE EDYCJE BIKE TOUR

3.07.2010 MATEMBLEWO – SANKTUARIUM

tekst: Pioter1981

Zdjęcia Piotra 1981

Zdjęcia Bono

This entry was posted in Maratony. Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

12 Comments

  1. Posted 12 maja 2010 at 20:35 | Permalink

    poprawiłem czas z zeszłego sezonu a mimo to spadłem o kilka pozycji w porównaniu do ubiegłego roku, można powiedzieć że z roku na rok poziom zawodów rośnie, idzie w górę, zająłem 31 miejsce, słabo trochę, czas na Wejherowo :-)))

  2. olo
    Posted 12 maja 2010 at 16:59 | Permalink

    No cóż . Nie jest to sukces , ale dojechałem żywy i chętny do dalszej jazdy. Niestety tu sędziowie powiedzieli dość.Zająłem 14 miejsce i jestm z tego zadowolony

  3. Bono
    Posted 12 maja 2010 at 08:13 | Permalink
  4. strzala4
    Posted 10 maja 2010 at 15:30 | Permalink

    Jedzie ktoś do bielawy? Bo chętnie bym się podłączył

  5. Posted 9 maja 2010 at 22:31 | Permalink

    było ciężko

  6. Bono
    Posted 9 maja 2010 at 21:09 | Permalink
  7. Posted 9 maja 2010 at 20:51 | Permalink

    Ja Ciebie na starcie nie widziałem

  8. Bono
    Posted 9 maja 2010 at 20:04 | Permalink

    Mam, zaraz się wezmę za przygotowanie.

  9. Posted 9 maja 2010 at 19:53 | Permalink

    Na starcie widziałem, jak celujesz we mnie swoim obiektywem, ale spoko, może ktoś inny zrobił mi zdjęcie, może Bono? 🙂

  10. Posted 9 maja 2010 at 19:37 | Permalink

    Nie widziałem Ciebie w tym tłumie. Piotra również nie moglem uchwycić… przeleciał koło mnie jak burza.

  11. Posted 9 maja 2010 at 19:32 | Permalink

    Mietek, byłem pewny, że jakieś zdjęcie jednak mi ustrzeliłeś…

    Mi ogólnie poszło średnio, na pewno mógłbym pojechać lepiej, ale… może innym razem 🙂

  12. MARIO666
    Posted 9 maja 2010 at 18:57 | Permalink

    NIestety dla mnie skończyły się pechowo złapaniem gumy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


− 5 = dwa