Poprzednio nie udało się dojechać do ujścia Wisły z powodu burzy to tak myślałem, że tym razem powinno się udać. Żadnych burz nie zapowiadali, więc na pewno dojedziemy tym razem do celu.
Wyjechałem wraz z Darkiem o godz 9:00 z Zaspy. Popędziliśmy do Sobieszewa a następnie również szosą do Świbna. Tam w sklepie zrobiliśmy zakupy i popędziliśmy na prom a gdy dojeżdżaliśmy do niego to ujrzeliśmy zaskakujący widok a mianowicie:
_prom był uwiązany linami do nabrzeża a przed promem jezdnia zajęta przez wodę (zdjęcie). No tak….. to kicha z naszego wyjazdu, a na drugi brzeg się nie dostaniemy a gdyby nawet przez Kiezmark to i tak brzegi są zalane wodą. Nie burza to powódź, nie mamy szczęścia i znowu nie dojedziemy do naszego celu. Tylko szkoda, że w mediach nie doczytałem nigdzie, że nastąpił punkt kulminacyjny na Wiśle.
Nic z naszych planów, w takim układzie dokąd jechać. Porobiliśmy trochę fotek i skierowaliśmy się w drogę powrotną przez Przegalinę, ale nieco odmienną drogą. Przez Cedry Małe a następnie Cedry Wielkie.
Następnie obraliśmy jakiś azymut po płytach tłumacząc, że zawsze gdzieś dojedziemy. Pojechaliśmy na ślepo, bo mapy nie mieliśmy. No i nabiliśmy sporo kilometrów w końcu okazało się, że dojechaliśmy do jakiegoś gospodarstwa a dalej drogi już nie było, ale były kartofle:) No fajnie, to spowrotem.
Cały czas szosą na której praktycznie nie było żadnego ruchu samochodowego. Jedyny odpoczynek jaki zaplanowaliśmy to był w Przegalinie, tam skonsumowaliśmy śniadanie i po 15 min i w dalszą drogę.
Tempo mieliśmy od 22-24km/h, pogoda super, niby wrzesień a było bardzo ciepło
W sumie fajna wycieczka na świeżym powietrzu a przy okazji odnowiliśmy wspomnienia z poprzednich rajdów po Żuławach.
Na liczniku odczytałem:
dystans 103 km
czas przejazdu 5:52
średnia 18,7 km
max 29 km
tekst i zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz
Dodaj komentarz