Niedziela w TPK


Uwaga: jeśli chcesz obejrzeć film w jakości HD kliknij tu

W dniu dzisiejszym 3 kwietnia wybraliśmy się na testowanie nowego sprzętu. Sprawdzałem przed kupnem sakwę pod siodłową. Spotkaliśmy się w Matemblewie, krótkie przywitanie,  pogaduchy o tym i o owym. Ja nie wiedziałem, że jest tak ciepło, więc ubrałem się jak na zimną wiosnę.  Rozpocząłem rozbierankę i do sakwy załadowałem: cienki polar, rękawiczki, długie spodnie, czapkę pod kask i narzędzia. Wszystko się zmieściło bez większych problemów.  Kupując nową sakwę zyskałem na wadze 800 g. Super, rower robi się co raz to lżejszy.

Po przepakowaniu ruszyliśmy niebieskim szlakiem, przecięliśmy ul Słowackiego i asfaltem zjechaliśmy do lasu koło dworku oliwskiego na naszą ciężką  trasę. Andrzej prawie cały czas kręcił film. Droga rzeczywiście piekielna, czasami nie do przejechania, koleiny po traktorach no i te gałęzie często schowane pod liśćmi. Czaiły się na odważnego rowerzystę aż w końcu złapały Andrzeja  w zasadzkę, efekt:  spotkał się z matką glebą, wjechał na mokry drąg ukryty pod liśćmi, ale nic się nie stało. Moja odwaga została również skarcona a mianowicie wjechałem na kij schowany pod liśćmi no i stało się. Nagłe hamowanie, a przerzutka znalazła się między szprychami. Pomyślałem, że to koniec mojej jazdy, a do domu 15 km. Nie mogliśmy wyciągnąć przerzutki z między szprych w końcu Andrzej zaproponował żeby zdjąć koło…..udało się:).  Wykrzywiony hak odgiąłem od koła i tak na jednym biegu ruszyliśmy. Mogłem tylko zmieniać biegi przednią przerzutką, ale pod górkę było dość ciężko, bo ustawiliśmy na środkowej zębatce, która jeszcze jakoś działała:)

Nareszcie zjazd, po glebie scoot’a nie byłem dłużny i walnąłem na bok, bo koło wpadło w głęboki piach. W sumie zaliczyliśmy po jednej glebie i jedną moją poważną awarię (wykrzywiony hak i prawdopodobnie uszkodzona przerzutka). Jutro jadę szukać po sklepach nowego haka.

Podjazd który widać na filmie  miał długość 1200 m, często po gałęziach i kamieniach,  niejednokrotnie rowery prowadziliśmy na piechotę.

Po zjechaniu z tej diabelskiej trasy pociągnęliśmy do Owczarni i tam studzienkami na dół a na skrzyżowaniu pożegnaliśmy się.

Dystans w zasadzie krótki bo zaledwie 32 km, ale ja go odczułem w mięśniach.

tekst: Mieczysław Butkiewicz

film: Andrzej Butkiewicz

This entry was posted in Relacje. Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

2 Comments

  1. Posted 4 kwietnia 2011 at 19:27 | Permalink

    Nie działa przerzutka dobrze, ale to może uzależnione jest od haka, który jest zdeformowany i kwalifikuje się do wymiany. Na jutro MK Bike mają mi ściągnąć ze swoich magazynów z południa Polski.

  2. Bono
    Posted 4 kwietnia 2011 at 18:43 | Permalink

    Widzę, że nie czytaliście tematu na forum trojmiasto.pl 😉

    Szkoda, że nie spotkaliśmy się, bo też byłem w tych okolicach (RJnO w Owczarni).

    Przerzutka przeżyła?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


6 × dziewięć =