Przejażdzka jesienna

SNC00667

Na wycieczkę przybyło, włącznie z prowadzącym, sześć osób. Byli to: Monika, Adam (ale nie ten, co ostatnio), Bartek, Janusz, Jarek, no i ja.
Wystartowaliśmy sprzed przystanku kolejowego w Gdyni Chyloni. Monika, po przygodzie z przebitą dętką, dołączyła do nas na ulicy Złotej. Pojechaliśmy drogą gruntową skrajem Kępy Oksywskiej, obok jednostki wojskowej. W tym rejonie w czasie drugiej wojny światowej odbywały się ciężkie walki i jeszcze kilka lat temu widziałem przy tej drodze pociski moździerzowe, które „wylazły” z ziemi. Jadąc lasem minęliśmy kolejną jednostkę wojskową i następnie, obok jeszcze jednej jednostki : ) przejechaliśmy przez szosę biegnącą do Dębogórza Górnego i wjechaliśmy ponownie w las, dojeżdżając do drogi leśnej biegnącej z Kazimierza do leśniczówki położonej na górze Kępy.SNC00671
Podjazd do leśniczówki  stanowił zwieńczenie tej rozgrzewającej części wycieczki. Potem nastąpił zjazd do skrzyżowania szos z Rumi do Pierwoszyna i do Mrzezina. Podjazd szosą do Pierwoszyna nie był już tak „energetyczny” i, z niezbędnym zapasem sił, początkowo wjeżdżając w ulicę Jabłoniową i jadąc dalej drogą gruntową, wjechaliśmy na klif mecheliński.
Na klifie, w towarzystwie pięknego widoku na zatokę, zrobiliśmy sobie krótką przerwę konsumpcyjno – fotograficzną, po czym zjechaliśmy nad brzeg do Mechelinek i dalej brzegiem zatoki udaliśmy się do Rewy, w której m. in. zobaczyliśmy kilku windsurfingowców śmiało pływających po zatoce o tej porze roku.
Z Rewy, skręcając początkowo w ulicę Wioślarską i Wałową, pojechaliśmy do Rezerwatu Beka. Minęliśmy mostek na rzece Redzie. Niestety, nie udało nam się dojechać do miejsca, gdzie była pochłonięta przez morze dawna osada rybacka, ponieważ teren był zbyt podmokły, a istniejąca wcześniej ścieżka rozryta. Udaliśmy się zatem w dalszą drogę do Osłonina i Mrzezina. W drodze do Mrzezina nie uszedł naszej uwadze „księżycowy” krajobraz na terenie tamtejszej żwirowni. Potem asfalcikiem pomknęliśmy do Połchowa i Sławutówka, gdzie obejrzeliśmy pałac rodziny von Below i ciekawą rogaciznę, przypominającą azjatyckie jaki, hodowaną tam od kilku lat. Po odwiedzeniu grobu tejże rodziny pozostało nam tylko dojechać do Wejherowa przejeżdżając przez Puszczę Darżlubską. Wykorzystaliśmy w tym celu częściowo szlak rowerowy Wejherowskiego Towarzystwa Cyklistów (WTC).SNC00672
Po dojechaniu do okolicy szpitala wejherowskiego, za zgodą uczestników wycieczki, postanowiliśmy ją kontynuować aż do Gdyni Chyloni, dokąd dojechaliśmy drogami gruntowymi, drogami rowerowymi i mało uczęszczanymi drogami asfaltowymi.
W trakcie wycieczki planowo stopniowo odłączali się: Jarek w Mrzezinie, Adam w Sławutówku i Janusz w Wejherowie. Zatem z Wejherowa do Gdyni jechaliśmy w składzie: Monika, Bartek i ja.
W trakcie całej wycieczki było kilka trudnych przeciwieństw losu, ale udało się je przeżyć. Zwłaszcza Monika wykazała się dużym hartem ciała i ducha, bo te przeciwności dotknęły przede wszystkim ją.
Ogólny dystans z Gdyni Chyloni do Gdyni Chyloni : ) wyniósł ponad 80 km, z czego do Wejherowa 60 km.
Do domu w Rumi przyjechałem po godzinie 17.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólnie spędzony czas na wycieczce i za fajne towarzystwo.
Pozdrawiam wszystkich uczestników i do zobaczenia na następnych wycieczkach.


tekst i zdjęcia: Mariusz

This entry was posted in Relacje. Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

4 Comments

  1. Adam Zapora
    Posted 7 listopada 2011 at 13:19 | Permalink

    Niestety nie mogłem tym razem z Wami się spotkać, ponieważ wróciłem do domu w niedzielę nad ranem i musiałem odespać nieprzespaną noc. Mam nadzieję, że w nadchodzącą niedzielę spotkamy się już w pełnym gronie.
    Widzę, że jednak znajdują się amatorzy dłuższych wycieczek. Być może w przyszłym roku udałoby się zorganizować wycieczki weekendowe.
    Pozdrawiam

    • mariusz
      Posted 7 listopada 2011 at 13:34 | Permalink

      Adamie! Śpij w nocy.
      Pozdro : )

  2. Posted 7 listopada 2011 at 11:09 | Permalink

    Jak nie trudno zauważyć, to Gdynia również ma swoich zwolenników turystycznych;)tworzy się grupka stałych bywalców i to nas cieszy:)

    • mariusz
      Posted 7 listopada 2011 at 13:34 | Permalink

      Akurat Bartek przyjechał na naszą wycieczkę ze Starogardu Gdańskiego. : )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


6 + = dwanaście