Rano za oknem wspaniała pogoda, ciepło i czyste niebo zachęcały do zwleczenia się z łóżka. Jednak jadąc na miejsce spotkania już nie byłem tak optymistycznie nastawiony, bo na zachodzie czaiły się ciemne chmury. Zobaczymy ile będzie chętnych na dłuższą trasę.
Na miejscu czekał już Henryk, a po kilku minutach dołączyła Kasia i Dorota. Poczekaliśmy jeszcze z 10 minut, ale nikt więcej nie przyjechał. Mimo straszącej pogody zdecydowaliśmy się jechać według planu. Na początek przez miasto, potem starą trasą kolejową, gdzie mieliśmy przedsmak skutków ostatnich burz i ulew. Niedźwiednik przecięliśmy mniej więcej w połowie i wjechaliśmy na Niedźwiedzią Drogę. Dolina bardzo ładna i podjazd niezbyt stromy, ale było dużo błota i ciężko się jechało. Pięć minut oddechu na górze i ruszamy dalej przez Złotą Karczmę, Matarnię i Kokoszki obierając niebieski szlak za przewodnika.
Jedziemy w stronę Jeziora Otomińskiego po drodze robiąc krótką przerwę na jagody. Normalnie w takich miejscach wszystko wyzbierane, a w tym roku jakiś nieurodzaj zbieraczy. Nad jeziorem tradycyjna chwila odpoczynku na kanapki i ruszamy dalej przez Sulmin i Niestępowo do Przyjaźni. Tam opuszczamy szlak i kierujemy się na Skrzeszewo, a potem odbijamy w prawo na boczną drogę w stronę Babiego Dołu z małym postojem na maliny. Wskakujemy na asfalt, kawałek krajową 20 i przecinamy Jar Raduni. Tutaj decyzja o dalszej trasie, czy jedziemy dłuższą zaliczając J. Mezowskie, czy krótszą prosto do Głębokiego.
Wygrała opcja druga, więc odbijamy na prawo przejeżdżając pod torami kolejowymi. Po drodze spotykamy padalca, któremu trochę pomagamy przejść na drugą stronę, żeby nikt go nie rozjechał. Znajdujemy również poziomki, na które było zamówienie po jagodach i malinach. W końcu przecinamy szosę i jedziemy w stronę celu wycieczki. Między domkami prześwitują jeziora Sitno i Karlikowo. Zajechaliśmy nad to drugie, ale było trochę za tłoczno, więc jedziemy dalej.
Do Jeziora Głębokiego (35m głębokości) dojeżdża się wysokim brzegiem, więc widoki są naprawdę wspaniałe. Widać praktycznie całe jezioro mające około 1,5km długości. W tym miejscu brzeg jest porośnięty trawą, więc zachęca do plażowania. Robimy dłuższy odpoczynek na moczenie się w wodzie, posilenie kanapkami i wygrzewanie na słońcu.
Wypoczęci i posileni ruszamy wzdłuż brzegu. Miejscami trochę zarośnięte, miejscami ciut błota, ale generalnie nie ma problemu z przejechaniem tego odcinka. Na zrobienie całej pętelki wokół jeziora jakoś nikt nie miał ochoty, więc zachodni brzeg nadal nieodkryty. Opuszczamy jezioro klucząc wśród domków letniskowych. Kierując się na północ zahaczamy o Smołdzino i wyjeżdżamy na prawym brzegu doliny Słupiny skąd roztacza się istnie górski widok na okolicę. Mkniemy w dół nad rzekę, która znajduje się około 40m niżej. Nad nami przelatuje chyba z 6 lub 7 bocianów, a kilka pasie się na łące razem z krowami. Woda w rzece mętna, a przed nami częściowo zalana trawiasta droga. Przeprawiliśmy się trochę bokiem, trochę w bród i zaczynamy wspinaczkę, żeby wyjechać z doliny. Podjazd ciężki i długi, na szczęście kawałek lasu wita nas przyjemnym chłodem. Niestety za nim droga staje się trudniejsza, bo deszcz wypłukał kamienie. Jeden z takich kamyków przytrzymał mnie i wylądowałem na szczęście na miękkiej trawie.
Dalej to już prawie z górki: Małkowo, Pępowo, Rębiechowo, Barniewice, Osowa, Owczarnia. Do Oliwy zjeżdżamy przy Oliwskim Dworze, żeby ominąć błoto w innych dolinach. Przy pętli kończymy trasę dystansem 65km.
Pogoda trochę postraszyła na początku, ale potem się przejaśniło, a słońce momentami przypiekało. Tempo było niższe niż zakładałem i grupa się trochę rwała na szybszych odcinkach, ale też teren momentami dawał się we znaki. Narzekania były jedynie na błoto i pokrzywy, więc nie było źle. W te okolice pewnie jeszcze pojedziemy na jesieni i postaramy się wtedy objechać całe jezioro z takim przełajowym nastawieniem.
tekst: Marek „Bono” zdjęcia: Marek”Bono”
4 Comments
Niektórzy pewno żałują tego rajdu, że nie pojechali…..ach ta pogoda! Do odważnych świat należy i ci mieli super wycieczkę przy pięknym słoneczku.
Trzeba było jechać z nimi 🙂 pogoda była super.
Pogorszyłbym optymalność układu 🙂
Ale pogodę wykorzystałem również na przejażdżkę rowerową, nawet o dwukrotnie dłuższym dystansie :).
Pozdro
Na zdjęciach widzę, że był optymalny układ – dwie fajne laski na dwóch facetów :).