Tego nikt się nie spodziewał, że tylu chętnych przyjedzie (ok. 1000 osób). Tym razem organizatorzy nie spisali się, bo zabrakło im numerów startowych jak i lampek, które obiecali, że każdy je otrzyma. Mi nie zależało na tych prezentach, pojechałem żeby się spotkać ze znajomymi. Z naszej grupy przybył Darek, Bono i oczywiście ja. Oprócz tego spotkaliśmy parę osób z innych grup rowerowych. W drodze powrotnej z Markiem „Bono” nie mieliśmy ochoty wracać szosą, więc pojechaliśmy lasami przez klify. Droga fajna z wyjątkiem miejsc gdzie jeszcze leżał lód. Na polance Redłowskiej był dość długi podjazd, który odebrał mi trochę sił, ale jakoś przeżyłem:) a później trochę plażą, trochę ścieżką rowerową, która miejscami była mocno zalodzona, więc wyjechaliśmy na inną ścieżkę wolną od lodu wzdłuż ulicy.
Jak chcesz obejrzeć w większej rozdzielczości to kliknij ten link
Tekst : Mieczysław Butkiewicz
film: Darek
zdjęcia: moje i Darka
Nie starzeje się ten, kto jest aktywny i nie ma na to czasu;)
1 Comment
Myślę że organizacja imprezy była bez zarzutu.To rowerzyści a właściwie ich znaczna ilość była żródłem małych kłopotów.Pomimo tego miło było przejechać się w tak zacnym towarzystwie.
pozdrawiam