Jeżeli chcesz obejrzeć w rozdzielczości HD to kliknij tu
Dokładnie rok temu ostatnie dni sierpnia spędzaliśmy w okolicach Kaszub oraz Borów Tucholskich. Relację z tego wyjazdu możecie przeczytać tu: czytaj
W tym roku postanowiliśmy ten wyjazd powtórzyć. Nasza trasa prowadziła przez Kościerzynę (częściowo czarnym szlakiem), Wdzydze, następnie Męcikał, Park Narodowy „Bory Tucholskie”, Swornegacie, Lipusz, Stężycę oraz Kartuzy.
Przed wyjazdem nie mieliśmy konkretnie zaplanowanej trasy. Kolejne dni planowaliśmy w miarę ochoty i potrzeb. Unikaliśmy szosy, a nawet szlaków, często jadąc na azymut przy pomocy GPS (mapa Michała Rybickiego niezastąpiona! czasem korzystałem także z UMP-pcPL)
Tradycyjnie zabraliśmy na rowery wszystko czego potrzebowaliśmy aby na kilka dni oderwać się od cywilizacji. Kuchenka gazowa oraz liofilizaty umożliwiały biwakowanie w dowolnym miejscu bez potrzeby szukania posiłków. Panel słoneczny zapewniał energię, dzięki której powstał krótki film.
Dystans jaki pokonaliśmy jest całkowicie bez znaczenia. Jeździliśmy dla czystej satysfakcji, dlatego nie podam stanu liczników (zresztą swój licznik dawno temu zdemontowałem). Zapewniam, że każdy kilometr spędzony pod palącym słońcem, często w piachu lub błocie – był wart tego wysiłku!
Trójmiasto znajduje się w wyjątkowym miejscu. Otaczają nas piękne tereny, które są dostępne praktycznie na wyciągnięcie ręki. Możliwe jest spędzenie wspaniałego – rowerowego – urlopu bez potrzeby korzystania z innych środków transportu. Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć oraz filmowych migawek z wyjazdu.
tekst oraz film: Andrzej
zdjęcia: Mieczysław
6 Comments
Jak tu przetrwać w lesie bez pomocy zapalniczki do rozpalania i wołowiny w sosie w torebkach.Może w końcu wyjedziemy na polanę ćwiczyć za pomocą krzesiwa rozpalanie pozdrawiam.
Dzięki Andrzejowi za doskonałe, bezbłędne nawigowanie. Super wyprawa choć czasami piachy odbierały mi trochę sił, ale dojechaliśmy do naszego celu bez większych problemów.
Ten zwalony mostek nie wyglądał na bardzo śliski, okazało się inaczej, więc zjechałem w dół jak po lodzie:)
Też miałem okazję po nim zjechać, ale nie zamoczyłem się 😉
To Ci się udało:), ja miałem w bucie błoto
Widzę, że była kąpiel w rzeczce 😉
Ja w tym roku nie kombinowałem i tylko szlakami jeździłem, ale bez prowadzenia roweru (w dół) się nie obeszło.