Zaplanowałem, że w niedzielę gdzieś pojadę na małą rozgrzewkę oczywiście po lesie, nie było chętnych, miałem na myśli Darka i Heńka, oni mieli inne plany.
Zdawałem sobie sprawę, że w chwili obecnej porywanie się na jazdę po lesie jest zbyt niebezpiecznie z powodu dużej ilości liści przykrywających gałęzie, mokre korzenie na których można zapoznać się z glebą, zresztą to się właśnie stało.
W niedzielę przed wyjazdem „Bono” zaproponował swój udział. To już nie będę sam, fajnie to jedziemy. Ruszyliśmy szlakiem niebieskim z Kamiennego Potoku i już na samym początku trasy przywitaliśmy spore korzenie, na które należało wjeżdżać pod odpowiednim kątem a najgorsze to było to, że nie widać gdzie one się znajdują. No cóż musimy bardzo uważnie obserwować tor jazdy a o szybszej jeździe nie było mowy.
W związku z tym trasa była momentami dość uciążliwa, efektem tego moje zaliczenie gleby, nie ustawiłem odpowiedniego kąta koła do korzenia i bach:).
Przekroczyliśmy Reja kierując nadal szlakiem niebieskim. Przed pachołkiem znowu potworne korzenie, powtórka z rozrywki:). Jest Spacerowa och jaka ulga tętno spadło do normalnego i ruszyliśmy Doliną Radości, gdzie za chwilę skręciliśmy na szlak czarny, który był zbawieniem, las iglasty i nie było liści. Jest Matarnia i zjazd do Matemblewa a stąd już prosto do Wrzeszcza na upragniony obiadek.
Trzy godziny w lesie to jest to:)
Nie starzeje się ten, kto jest aktywny i nie ma na to czasu;)
Tekst i zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz
2 Comments
Umknął Twojej uwadze, bo mnie tam nie było:)
Bono przed naszym spotkaniem zrobił rozgrzewkę.
Wspomniał, że widział Was.
Bona widziałem na podjeżdzie w okolicach Spacerowej ale Mieczysław umknąl mojej uwadze