Elektrownie wodne Raduni

Jeżeli chcesz obejrzeć w rozdzielczości HD to kliknij

Pogoda była niepewna i na dojeździe trochę postraszyła kilkoma kroplami, mimo to na starcie czekało siedem osób. Po chwili dojechał jeszcze Darek i w dziewięcioosobowym składzie ruszyliśmy na trasę.
Na początek pierwsza przeszkoda – prawa strona wiaduktu nad torami zamknięta, więc omijamy drugą stroną linii kolejowej. Kolejna przeszkoda, której nie przewidziałem, to trwające prace na wale i kanale Raduni. Praktycznie na całej długości nie da się jechać. Na szczęście równolegle idą miejskie uliczki, którymi dojechaliśmy do ul. Starogardzkiej. Tutaj kawałek wałem i odbijamy w stronę Żuław.
Mijamy stację kolejową w Lipcach oraz przejeżdżamy pod estakadą obwodnicy południowej. Następnie przez tory linii do portu i rafinerii i kawałek wzdłuż Raduni, by po chwili odbić na drogę przez pola i łąki. Przecinamy Radunicę i lecimy na Pruszcz Gdański, nad którym wiszą ciemne chmury i słychać pomrukiwania burzy. W Pruszczu wyjeżdżamy przy stacji kolejowej, a po małej pętelce przez wiadukt nad torami trafiamy na alejkę wzdłuż rzeki. W końcu po małej kilku kroplach deszczu oraz konsultacji z mapą i przechodniem trafiamy do pierwszych elektrowni na trasie.
W Pruszczu Gdańskim znajdują się dwie elektrownie wodne. Pierwsza powstała w 1921 roku i zapewnia do 100kW mocy. Druga została wybudowana niedawno, bo w 2005 i dostarcza 250kW. W okolicy znajduje się również rekonstrukcja średniowiecznej faktorii, teatr letni oraz skate park, więc atrakcji sporo.
Następnie wzdłuż starej linii kolejowej jedziemy do Juszkowa, gdzie znajduje się kolejna elektrownia. Do użytku została oddana w 1937 roku i pracuje do dzisiaj wytwarzając do 250kW. Dwa lata temu wybudowano wzdłuż zbiornika ścieżkę rekreacyjno rowerową. Widoki są piękne, niestety trasa kończy się schodami. Panorama na okolicę rekompensuje jednak trud wspinaczki.
Jadąc do kolejnej elektrowni trafiliśmy akurat na remont drogi, więc było trochę wyboiście. Sam obiekt prawie przegapiłem, bo boczna droga była niepozorna. Na szczęście Darek czuwał i poprowadził gdzie trzeba. Elektrownia w Kuźnicach powstała w 1934 roku i stanowi ostatni element zespołu Elektrowni Wodnej Straszyn. Razem z Prędzieszynem są ściśle powiązane ze sobą i ich praca jest synchronizowana. Obiekt trochę większy od poprzednich i moc większa, bo to 781kW.
Kolejnym punktem miała być elektrownia Prędzieszyn (1937, 872kW), niestety zmieniono organizację ruchu w Straszynie i nie chcieliśmy jechać pod prąd. Drogi alternatywnej nie znaleźliśmy, więc do kolejnego obiektu. Elektrownia wodna Straszyn jest jedną z najstarszych na Raduni. Powstała w 1910 roku, a po modernizacji w 1935 zyskała trzeci generator osiągając moc 2,4MW. Utworzony na potrzeby elektrowni zbiornik wodny po wojnie stanowił teren rekreacyjny, znajdował się tu także ośrodek wypoczynkowy. Od 1983 roku zalew jest także źródłem wody dla Gdańska i został zamknięty dla turystyki i rekreacji. Pozostało podziwiać okolicę z brzegu, co wykorzystaliśmy na dłuższy odpoczynek.
Posileni ruszyliśmy przez Goszyn i Bielkówko do kolejnej elektrowni. Stara brukowana droga w wąwozie wzdłuż rzeki zaprowadziła nas do Bielkowa. Jest to najmocniejsza elektrownia na Raduni, dzięki 40m spadowi wody osiąga moc 7,2MW. W odróżnieniu od innych obiektów siłownia jest zasilana z całkowicie sztucznego zbiornika pomijającego główne koryto rzeki. Zespół dwóch zbiorników, kanału, wieży kompensacyjnej i samej elektrowni rozpoczął pracę w 1925 roku.
Niestety dojazd do elektrowni jest ślepą ulicą, musieliśmy jeszcze raz przejechać po kocich łbach. Następnie czekała nas wspinaczka na brzeg zbiornika Kolbudy II. Chwila odpoczynku i podziwianie widoków na okolicę, a potem w drogę wzdłuż zalewu. Czasami wałem, czasami krętymi ścieżkami nad brzegiem docieramy do Kolbud. Wskakujemy na asfalt w stronę Łapina. Po drodze oglądamy zaporę spiętrzającą wodę w zbiorniku Kolbudy I i odprowadzającą większość wody do kanału w stronę Bielkowa. Tutaj Radunia przypomina bardziej potok niż rzekę.
Nadciągające chmury poganiają nas w stronę elektrowni w Łapinie. Obiekt powstał w 1927 roku i dysponuje trzecią co do wielkości mocą – 2,3MW. Aktualnie trwają prace remontowe i woda jest przekserowana do kanału omijającego siłownię. Huk i spieniona woda pokazują ile siły drzemie w tej niepozornej rzece.
Kolejna potęga wody ujawniła się jak odjeżdżaliśmy od elektrowni – lało się z nieba. Najgorszy moment przeczekaliśmy schronieni pod niskimi drzewami, a jak się uspokoiło ruszyliśmy skryci pod kurtkami i pelerynami. Tutaj pożegnaliśmy dwójkę uczestników, którym bliżej było wracać przez Kolbudy, a z resztą ruszyliśmy dalej wzdłuż rzeki przez Łapino, a potem czarnym szlakiem przez błoto i mostek nad Radunią, którą tego dnia ostatecznie pożegnaliśmy.
Jeszcze wymuszony postój w Sulminie na przeczekanie kolejnego deszczu i przez Otomin docieramy do Gdańska. Tu dorwała nas solidna ulewa, a że nie było się gdzie schronić pognaliśmy starym korytem starą jezdnią ul. Słowackiego, na której ruch się uspokoił po wybudowaniu nowej jezdni. Ostatecznie pożegnaliśmy się w okolicach Zaspy, gdzie większość ruszyła w stronę Przymorza i Gdyni.

Podsumowując, obejrzeliśmy 7 elektrowni z 9 robiąc ponad 60km. Pogoda straszyła co i raz i w końcu groźby spełniła polewając nas kilka razy, ale humory dopisywały i nikt nie narzekał. Następnym razem wybierając się na tą trasę będzie trzeba zarezerwować więcej czasu, żeby na spokojnie pooglądać elektrownie i może, którąś zwiedzić od środka.
Zachęcam do przeczytania dokładniejszych opisów i historii elektrowni: http://www.energa-hydro.pl/1,92,Mapa-elektrowni-wodnych.html

tekst: Marek „Bono”

This entry was posted in Relacje. Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

9 Comments

  1. Bono
    Posted 1 sierpnia 2012 at 07:58 | Permalink

    Tylu fotografów i ani jednego zdjęcia. Podeślijcie trochę.
    Moje trochę późno ale powinny się dzisiaj pojawić.

    • Posted 1 sierpnia 2012 at 08:10 | Permalink

      Rzeczywiście zresztą jak zwykle zdjęcia mocno opóźnione….musztarda po obiedzie:)

  2. Posted 31 lipca 2012 at 19:30 | Permalink

    Właśnie poinformowałem go, że posiada dar pisania książek:)
    Mariusz a Ty gdzie się pałętasz, że Ciebie nie widać na żadnym filmie i zdjęciach:)

    • mariusz
      Posted 31 lipca 2012 at 20:08 | Permalink

      Bo ja ostatnio posiadłem dar niewidzialności :).

      • Posted 31 lipca 2012 at 20:21 | Permalink

        Zazdroszczę Ci :)może podzielisz się z nami, wiesz jak byłoby fajnie….jedzie GER na rajd ale jest niewidoczny hahaha

        • mariusz
          Posted 31 lipca 2012 at 21:16 | Permalink

          Ciekawie wyglądałby film z takiej wycieczki :).

  3. mariusz
    Posted 31 lipca 2012 at 19:27 | Permalink

    Ale, że Ci, Marku, Mietek jeszcze nie napisał żadnej uwagi o darze pisania książek? 🙂
    A poza tym widzę, że była to wartościowa wycieczka, dodatkowo z fajnymi ludźmi.
    Pozdro

  4. rowerix
    Posted 30 lipca 2012 at 17:54 | Permalink

    Kiedy chmury na niebie się pojawią a pogodynka zapowiada deszcz a nie grzmoty to dlaczego nie wyruszać w drogę.Przecież są i to dobre stroje przeciwdeszczowe.Pozdrawiam uczestników wytrwałych lubiących dalekie wypady za miasto.

  5. Typisko
    Posted 30 lipca 2012 at 17:34 | Permalink

    no i czemu się nie zdecydowałem? żal dupe ściska po obejżeniu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


cztery + 4 =