Dopóki jest letnia pogoda to należy ją wykorzystać, bo w następny weekend zakończy się lato, więc wyruszyłem ponownie. W piątek zrobiłem 78 km a dziś trochę mniej bo 70 km. O godz 10 wyjechałem z domu i o 12 byłem już w Swibnie. A dalej to całą trasę ze względu na duży momentami piach na pieszo. Jak zauważyłem na Wiśle stoi pogłębiarka, która wiadomo co robi.W końcu z piachu przez zarośla przecisnąłem się z rowerem na brzeg Wisły i tam dokończyłem wędrówkę po kocich łbach. Nie była to łatwa droga ciągnąc za sobą swego rumaka, ale jakoś dociągnąłem do Mewiej Lachy. Powrót drogą piaszczystą, bo po kocich łbach źle się szło. i nareszcie szosa, włączyłem odpowiedni bieg i do Gdańska. I tak się zakończyła moja wędrówka niedzielna, 7 godzin po za domem. a w domu nie chciało mi się robić obiadu, byłem trochę zmęczony.
Dodaj komentarz