31 lipca 2005r wyruszyliśmy do Krynicy Morskiej w dwóch grupach a mianowicie: grupa A wyruszyła spod LOT’u o godz. 10.00, natomiast silna grupa B o godz. 11.00
Otóż zadaniem grupy B było doprowadzenia do spotkania z grupą A tylko nie wiadomo gdzie to nastąpi. Na spotkanie przybyły trzy koleżanki a czwarta miała nas gonić, ponieważ spóźniła się na umówione spotkanie ok. pół godziny, więc nie mogliśmy na nią dłużej czekać. Jak się później okazało dogoniła nas w Świbnie na promie. Myśmy jechali lasem, czyli wolniej a ona pognała szosą z szybkością kosmiczną i w ten sposób udało jej dogonić nas na promie. Pogoda była byle jaka ale nie padało a temperatura wynosiła 20 stopni, czarne chmury wisiały ale to nas nie wystraszyło. Na spotkanie przybyli uczestnicy często biorący udział w naszych rajdach i nasi „gerowcy”. I tylko jeden biker przyjechał z trójmiasta Michał. Ludzi, którym przeszkadzają czarne chmury na niebie trudno zaliczyć do grupy bikerów. Najlepiej siedzieć w domku, gdzie nie wieje wiaterek i jest ciepło. Przecież rajdy te robimy po to, aby poprawić kondycję i odporność organizmu na różne dolegliwości. Może niektórzy powiedzą, że tak długa trasa to nie dla nich, otóż nic bardziej mylnego. Z nami wyruszyła na trasę koleżanka, która na wstępie zapowiedziała, że nie przejedzie tej trasy.
Dojechała do Stegny i zawróciła szosą. I tu się należą dla niej duże brawa za odwagę….jak będzie taką praktykę stosowała to na pewno przyjdzie moment, że zdobędzie odpowiednią kondycję. Tylko pracą można do czegoś dojść a nie siedzieć w domu i narzekać, bo to jest najłatwiej i nie trzeba się wysilać. Jeżeli ogłaszamy na stronie to po, aby inni skorzystali z takiej formy odpoczynku a skoro niechcą to jest ich strata i nie będziemy na przyszłość informować wszystkich ludzi o naszych rajdach. My mamy w swojej ekipie tylu chętnych, że zawsze będziemy mieli z kim wyjechać na trasę. Ale do rzeczy o godz. 10.05 wyruszyliśmy w kierunku Olszynki, Sobieszewa, Świbno, Stegna i Krynica. Dokładnej trasy nie będę opisywał, bo jest na pewno znana dla większości. Jedna dobra informacja, że można dojechać żółtym szlakiem aż do Krynicy Morskiej.
Po starcie przycisnęliśmy trochę mocniej na pedały, wiedząc, że nasi „przecinacy” będą robić wszystko, aby jak najszybciej nas „dopaść”. Do Sobieszewa mieliśmy średnią 21km/godz.
W Sobieszewie wjechaliśmy na szlak żółty i tak jechaliśmy tym szlakiem aż do Krynicy Morskiej i tu nam szybkość niestety spadła ze względu na czasami miękkie podłoże, czyli piasek nie ubity.
Do Świbna dojechaliśmy kolektorem gdzie wsiedliśmy na prom. Po wyjściu z promu skierowaliśmy się ponownie do lasu. W lesie jechaliśmy spokojnie bez zrywów aż dojechaliśmy do Stegny gdzie zarządziłem dłuższy odpoczynek (15min). Ktoś z grupy przypomniał nam, że naszych bikerów nie ma, tak sobie pomyślałem czy coś się stało? Długo nie trzeba było czekać, aż z lasu wyłoniła się grupka pędzących kolarzy….poznałem z daleka Andrzeja, było ich pięciu. No i nareszcie spotkaliśmy się. Byli bardzo mocno zmęczeni z ich relacji usłyszałem, że średnią mieli 30km/godz. zresztą pokazałem fotkę, jaką mieli maximalną (39km/godz). Ja przy takich szybkościach chyba bym dostał zawału, hehe. Daliśmy im trochę odpocząć i dalej w drogę, ale już jechaliśmy spokojnie wszyscy razem. Droga po której jechaliśmy nie należała do lekkiej z powodu nieubitego piasku. Na 5 km przed Krynicą szlak ten przeciął drogę główną i dalej prowadził właściwie to nie dróżkami, ale łąkami (fot). Po drodze spotkaliśmy fajną wieżę obserwacyjną, gdzie na chwilę zatrzymaliś my się, aby porobić parę fotek. Do Krynicy od tego momentu było ok. 3km….no i dojechaliśmy po wertepach aż rowery trzeszczały.
Uff!! nareszcie jesteśmy w Krynicy Morskiej. Na wstępie relacji nie wspomniałem, iż umówiłem się z moim kolegą, który przyjechał na swej kolarzówce, aby z nami się przywitać….ładny gest….dzięki Wiesiek. Była godz. 15.00 zarządziłem godzinną przerwę do godz. 16.00, każdy mógł iść gdzie chciał, naturalnie dziewczęta wybrały się do miasta, a my pojechaliśmy na plażę, gdzie Andrzej z Tomkiem urządzili sobie kąpiel…..woda ciepła, ale brudna. Tomek nie miał stroju kąpielowego więc doradziliśmy aby wskoczył na nagusa i tak zrobił. Najważniejsze, aby się odświeżyć. Punktualnie o godz. 16.00 spotkaliśmy się ponownie w umówionym miejscu, aby wyruszyć w drogę powrotną. Ja zaproponowałem powrót do Stegny szosą ze względuna piaszczyste podłoże…wszyscy wyrazili zgodę. I tak się stało wszyscy jechaliśmy razem, samochody miały problemy aby nas wyprzedzać Po prostu za długa kolumna się ciągnęła, więc krzyknąłem, aby przecinacy ruszyli przed nami i tak się stało Andrzej pierwszy mnie wyprzedził za nim poszli następni.
W ten sposób nasza kawalkada się skróciła i już było OK. Nasz kolega Michał zaryzykował i pojechał z przecinakami i to był jego błąd a mógł jechać trochę spokojniej z nami. I znowu świetnie przygotowane rowery, ani jednej awarii….swojej nie zaliczam do awarii z powodu urwania koszyka do bidonu….musiałem go wyrzucić. Nie kupujcie tanich koszyków, bo to się zemsci na trasie. Na wskutek dużych wstrząsów uchwyt do mocowania do ramy po prostu się urwał. Na zakończenie chciałem tą drogą podziekowć naszym dziewczynom za wspaniałą kondycję jak również wszystkim innym kolegom a szczególności dziękujemy naszym przecinakom, którzy zechcieli ponownie się spotkać z nami na trasie. <br><br> Robin Tobie również należą się od nas podziękowania, że zechciałeś się u nas pojawić. I jeszcze jedno dołączył do nas nowy kolega z Pruszcza Tomek, któremu również dziękujemy za wzięcie udziału w rajdzie i wejścia myślę na stałe do naszej ekipy jako „przecinak” mocna pozycja w naszej ekipie…to nas cieszy! Stworzyła się nam dodatkowa grupa bardzo silnych bikerów jak na razie jest ich pięciu i myślę, że będzie ciągle się powiększała. I tak się zakończyła nasza przygoda do domu wróciłem o godz. 20.00 a na liczniku 142km. Nie ukrywam, że trochę byłem zmęczony, ale odczułem to dopiero jak usiadłem w domu do fotela. Nasza Asia z Poznania miała na liczniku 160km, ponieważ mieszka za Gdynią. Cieszy mnie to, że zrealizowałem zaplanowany rajd w 100%, pogoda dopisała a humory też. No cóż dziś jest poniedziałek i trzeba pomyśleć o następnym rajdzie.
Może należy zaproponować im rajd „rzeźnię”, jak są tak nie wypaleni a Tomkowi z Pruszcza jeszcze mięśnie nóg „dymią” to może jakiś czarny szlak do Wejherowa. Będą zmuszeni więcej wlewać wody do „chłodnicy” hehe. To tylko na razie moje propozycje, które niekoniecznie muszą być zrealizowane po prostu głośno myślę.
Tekst: Mieczysław Butkiewicz
Zdjęcia: Mieczysław&Tomek flash
Asfalt=brak
dystans=150
kondycja=normalna
profil=niski
trud=niski
m=Olszynka
m=Sobieszewo
m=Świbno
m=Stegna
Krynica Morska
szlak=zielony
atrakcja=morze
typ=rowerowy
Dodaj komentarz