Nocna przejażdzka
Na Skypie wieczorem zgłosił się do mnie Darek proponując krótką przejażdżkę po naszym nabrzeżu celem porobienia kilku fotek. Propozycję przyjąłem, więc wrzuciłem statyw na plecy i w drogę, no i możecie obejrzeć je w naszej galerii.
W tą deszczową niedzielę
Nie wiele dziś pojeździliśmy ze względu na pogodę deszczową. Na spotkanie przyjechały cztery osoby: „Bono”, Heniek, Darek i ja.
W planie mieliśmy odwiedzić jezioro Goszyńskie. Dojechaliśmy do Gdańska i zaczęło padać, więc postanowiliśmy zawrócić i pojeździć po TPK, trochę kropiło. Dojechaliśmy do Matemblewa gdzie spotkaliśmy naszych starych znajomych kolegów z którymi jeździliśmy na rajdy. To byli: „Olo”, Wiesiek i „Zibek” trochę pogadaliśmy i czas było się rozstać, oni pojechali szlakiem żółtym a my niebieskim. Kilka zdjęć nad strumykiem i pomknęliśmy w kierunku Doliny Radości a tam nas złapał spory deszcz, więc każdy ubierał się w co miał w sakwach i tak pognaliśmy do domu.
Twierdza Gdańska Głowa
Tu możesz obejrzeć w rozdzielczości HD
Śluza jest malowniczym i wciąż działającym zabytkiem hydrotechniki. Zbudowana została wraz z Przekopem Wisły w 1895 r. Nazwę odziedziczyła po dawnej twierdzy „Gdańska Głowa”. Główną funkcją śluzy jest odcięcie nurtu Wisły od nurtu Szkarpawy w celu zapobieżenia powodziom na Żuławach.
Poniedziałek, pogoda odpowiednia, brak wiatru a więc ruszam na nieco dłuższy przejazd do Twierdzy Gdańska Głowa. Przez Krępiec, Dziewięć Włók, Przejazdowo, Bogatka, Wiślinka, Trzcinisko, Błotnik, Kiezmark, Żuławki, Drewnica, Mikoszewo i promem do Świbna tak wyglądała w skrócie moja droga. Ostatnio nie mogłem z Heniem trafić do tej Śluzy z tego względu, że nas czas poganiał i robiło się dość szaro a do Gdańska pozostało 40 km.
Tym razem użyłem GPS a i bez problemu dojechałem do celu, gdzie nakręciłem parę sekwencji filmu i w drogę powrotną do domu. Dojechałem do Mikoszewa, poczekałem na prom, który nota bene przypłynął bez pasażerów i odpłynął tylko ze mną. Nie było żadnego samochodu, więc płynąłem sam jeden na promie a przy okazji dowiedziałem się od obsługi, że 20 X ostatni raz będzie pływał w tym sezonie, czyli od 21 października prom będzie nieczynny.
Fajnie mi się jechało, że nawet zapomniałem o posiłkach i odpoczynku, więc zrobiłem dłuższy postój dopiero po 60 km. Do Gdańska zostało jeszcze 30 km, więc pognałem w przyśpieszonym tempie, bo robiło się już trochę zimnawo. Do domu dotarłem na godzinę 18:00
Cały dzień na świeżym powietrzu, super wycieczka, słoneczko grzało a ruchu samochodowego właściwie mało było.
Na liczniku wybiło mi równo 90 km
Dystans 90 km
tekst i film : Mieczysław Butkiewicz
Po wzgórzach TPK
Zaprosiłem Heńka na przejazd do Twierdzy Gdańska Głową
Śluza łącząca Wisłę Przekop ze Szkarpawą (dawniej Wisłą Elbląską).
Śluza umożliwiająca dostanie się z Wisły na szlaki wodne Żuław,Zalew Wiślany, Kanał Elbląsko-Ostródzki i jeziora mazurskie. Dawniej w tym miejscu istniała duża twierdza wodno-ziemna kontrolująca żeglugę w delcie Wisły.
Niestety pogoda nam popsuła szyki ze względu na zwiększony wiatr, więc sięgnęliśmy do swej pamięci o nową trasę po obszarach leśnych TPK. W lesie było cicho i spokojnie. Czas szybko mijał przy gawędzeniu z Heniem i wraz z nim mijała w miarę ciepła aura, nastąpiło radykalne oziębienie, więc powyciągaliśmy z plecaków cieplejsze okrycia i już wówczas był super komfort. Po drodze mijali nas młodzi „szaleńczy” na swych rumakach….ech to młodość!
W sumie 3,5 godziny to czas jaki spędziliśmy w lesie.
tekst: tekst i film: Mieczyslaw
W poszukiwaniu jesieni
Na miejscu zbiórki czekały na mnie dwie osoby: Ania i Alicja. Trochę się spóźniłem, więc po kilku minutach ochłonięcia ruszamy na trasę.
Na początek czerwonym szlakiem na Karwiny, w zasadzie ciągle pod górkę i miejscami po piachu. Krótka wizyta w sklepie i ruszamy wzdłuż torów kolejowych omijając błotnistą część czerwonego i czarnego szlaku, w zamian mamy bruk i górki. Dalej szlak prowadzi nas trochę po piachu, a potem pod górkę do Chwarzna. Tutaj porzucamy czerwony szlak i wybieramy zielony rowerowy.
Droga to w zasadzie leśna autostrada, równa i prawie ciągle w dół aż do Demptowa. Skoro zjechaliśmy, to trzeba podjechać. Wybieramy kolejną leśną drogę rowerową tym razem oznaczoną na niebiesko. Sądząc po jeszcze luźnej nawierzchni była niedawno zbudowana. Dosyć łagodnym podjazdem docieramy do Wiczlina, gdzie wskakujemy na czarny szlak pieszy. To typowo leśna droga i ścieżki, więc było trochę zabawy. Za Koleczkowem szlak został zepchnięty przez wybudowane kilka lat temu domy. Ścieżka jest ciasna i nierówna, ale dajemy radę.
Mając w pamięci mocno zarośnięty i błotnisty odcinek do Piekiełka opuszczamy szlak. Trochę na pamięć, trochę na czuja udało się dojechać do asfaltu, a potem na czerwony szlak, który doprowadzi nas do Wejherowa. Jednak najpierw trzeba jeszcze dojechać do Bieszkowic, co nie było takie łatwe. Kolejne górki i piach męczą, więc z radością docieramy do Bieszkowic, gdzie robimy dłuższy odpoczynek.
Szybki zjazd nad jezioro i zaczyna się kolejny ciężki odcinek. Teren nierówny, do tego piach, korzenie i ciut błota. Przez las i brzegiem jeziora w końcu wjeżdżamy na lepszą drogę, a od Nowego Dworu Wejherowskiego to już praktycznie ciągle w dół.
W sumie zrobiliśmy około 55km, czy znaleźliśmy jesień? Powiedziałbym, że to jesień znalazła nas. Obsypała nas liśćmi, zaatakowała żołędziami, próbowała zwiać z drogi, a na koniec zmyć deszczem, ale nie daliśmy się i bez strat dojechaliśmy. Jak na ostatni dzień lata był bardzo jesiennie.
tekst i zdjęcia: Marek „Bono”
Wędrówki po Żuławach
W tym dniu pogoda nie była zbyt przyjazna dla rowerzystów, było pochmurno, ponuro i czasami kropiło. Mieliśmy jechać z naszym kolegą „Bono”, ale błoto w lasach odebrało nam chęć do uczestniczenia z nim, więc postanowiłem pokręcić się po Żuławach. Dołączył do mnie Darek i Heniek. Wzdłuż Motławy w kierunku Krępiec a tam nazbieraliśmy czarnego bzu dla Darka na soki a przy okazji trochę dzikich jabłek i gruszek. Mieliśmy jechać przez Bogatka, Wiślinka, Trzcińsko, Kiezmark, Mikoszewo pojechaliśmy przez pomyłkę południową stroną stąd też nabiliśmy więcej kilometrów. Planowałem 70 km a wyszło 103 km.
W Mikoszewie promem do Świbna a na nim strasznie dmuchało, było bardzo zimno, także po zjeździe z niego szybko udaliśmy się do lasu. I tak po długo męczącej trasie walcząc z silnym czołowym wiatrem udało się dojechać do domu na godz 18:30. Dobrze, że nie padało, tylko był przelotny krótko trwały deszczyk. Nie mamy więcej zdjęć, bo w ogóle nie zatrzymywaliśmy się tylko na potrzebę fizjologiczną. Jedynym dłuższym odpoczynkiem był prom, który nam uciekł i musieliśmy czekać na tym wietrze.
tekst i zdjęcia: Mieczysław
Wycieczka nad jezioro Marchowo
Dnia 1 września zorganizowałem wycieczkę rowerową nad jezioro Marchowo trasa liczyła tylko 62 km. Na wyznaczone miejsce przyjechało razem ze mną pięciu rowerzystów. Punkt zbiórki dworzec Oliwa dla urozmaicenia i lżejszego podjazdu pojechaliśmy w kierunku ul. Opackiej przez las do Gołębiewa ul Sopocką w kierunku Karwin. Ul Zofii Nałkowskiej do obwodnicy gdzie trzeba było ją przejechać.Lasami dalej do Chwarznieńskiej dalej przez las do Koleczkowa. Ul.Jeziorną dojazd do naszego celu jeziora Marchowo, powrót Kielno, Warzno, Chwaszczyno, Owczarnia Oliwa. Trasę pokonaliśmy dosyć szybko wiatr nam sprzyjał w drodze powrotnej że nie odczułem nawet zmęczenia po przejechanej trasie. Chmury się kłębiły ale deszczu nie było i tak spędziliśmy miły czas w lesie i nad jeziorem serdecznie pozdrawiam uczestników i zapraszam na kolejne wyprawy za miasto
organizator: rowerix.
Nadmorskim szlakiem
Niedziela18 VIII. Na spotkanie jak zwykle stawił się Heniek punktualnie o godz 10……ruszyliśmy. Gadu, gadu temperatura w sam raz a po drodze wstąpiliśmy do CPN u, aby dopompować oponki do 3 barów.
Nigdzie nam się nie śpieszyło, mieliśmy przepłynąć Wisłę i wówczas miała zapaść decyzja dokąd pojedziemy, więc przez Olszynkę, aby ominąć ruch samochodowy do Sobieszewa, następnie kolektorem do Świbna na prom za piątaka:)
Po zejściu z promu miał nastąpić wybór: Śluza Gdańska Głowa szosą czy lasem Stegna na małą wyżerkę i małą czarną.
Przeanalizowaliśmy wspólnie co będzie lepszym wypoczynkiem. Decyzja zapadła…..jednak las, w cieniu drzew a nie na otwartej przestrzeni, czyli kierunek Stegna.
Po zejściu z promu w Mikoszewie szybko zjechaliśmy z szosy w lewo na żółty szlak, gdzie już nim jechaliśmy do naszego celu, nie zawsze po utwardzonym szutrze. Na piaskach rzucało rowerem jakby był „wstawiony”, ale gleb nie było;)
Mimo, że jechaliśmy pod osłoną drzew to jednak temperatura wahała się w granicach 29-30 stopni…..uff, jak lał się żar z nieba. Dużo piliśmy.
Do Stegny mieliśmy 46 km i tylko jeden przystanek na promie. Jechaliśmy non stop, ale tempo było raczej słabe a było to spowodowane wysoką temperaturą powietrza.
W końcu ukazał się na horyzoncie nasz cel.
W Stegnie wstąpiliśmy do baru na „zatankowanie paliwa”:), czyli barszcz czerwony, frytki i na deser mała czarna, szczęśliwi czasu nie liczą, więc nie wiem ile czasu tam tankowaliśmy:)
Po dłuższej przerwie wracamy tą samą drogą, bo innej nie ma, chyba, że szosą, więc ponownie wybraliśmy las, temperatura trochę spadła do 27 stopni a przed Gdańskiem już było 26 stopni, to była komfortowa temperatura.
W domu zameldowałem się jak już powoli zachodziło słoneczko, czyli o godz 19:30.
Nareszcie moje marzenie zrealizowałem, czyli mój ulubiony dystans, wycieczka cało dniowa.
dystans 93 km w tym 50 km las a 43 km to szosa.
tekst i zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz
Mewia Łacha w Mikoszewie
Niedziela szósta rano, za oknem 15 stopni, więc nie jest tak ciepło, ale jedziemy skoro byliśmy umówieni. Heniek przyjechał punktualnie na umówione miejsce, a na Bono nie czekaliśmy, bo zapewne dla niego to była jeszcze noc:)…..dogoni, ma duże koła:). W lipcu był planowany taki rajd ale został odwołany ze względu na deszcz, więc teraz była okazja powtórzyć go.
Gdy jechaliśmy wzdłuż Motławy a Bono w tym czasie był przy urzędzie wojewódzkim, więc dzieliło nas od niego kilka kilometrów, więc rozpoczął pościg. Na moście nad obwodnicą Sucharskiego krótko poczekaliśmy na niego, to trwało chyba kilka minut. Od tego momentu już jechaliśmy wszyscy razem tempem 24-25 km/h
Jechaliśmy przez Bogatkę, Wiślinkę, Trzcińsko do Przegaliny a następnie do Świbna, gdzie wjechaliśmy na prom. Tą trasę wybraliśmy, ponieważ wiedzieliśmy, że most w Sobieszewie jest nieczynny, choć podobno pływał zastępczy prom.
W Mikoszewie skręciliśmy w lewo i tuż nad samą Wisłą pognaliśmy bardzo fajną dróżką leśną w kierunku Mewiej Łachy. Po przejechaniu 1 km, niestety wysiadka z rowerów i wędrówka piesza przez następne 1,5km po kocich łbach…..nie dało się jechać droga jak w buszu, wąska pełno krzaków, zarośli a o kamieniach to nie warto wspominać, koła zapadały się między kamienie, łatwo było o kontuzję i uszkodzenie roweru, więc wybraliśmy wędrówkę pieszą.
W drodze powrotnej zdecydowaliśmy się jechać do Sobieszewa i przeprawić się promem, który miał być czynny a jednak nie był , ale była możliwość przejścia pieszo mostem, więc z tego skorzystaliśmy.
Do Gdańska przez 15 km jechaliśmy pod wiatr, to nas trochę wybiło z rytmu.
Od 10:00 do 18:00 tyle trwała nasza dzisiejsza wycieczka a przejechaliśmy równo 80 km.
Super wycieczka, dobre tempo bez zbędnych postojów, pierwszy nastąpił po 36 km.
tekst i zdjęcia: Mieczysław
Jezioro Łapińskie
Na miejsce zbiórki przyjechałem lekko spóźniony, a tam już czekała czwórka chętna do jazdy. Chwilę poczekaliśmy, ale nikt więcej nie przyjechał, więc wyruszyliśmy w pięcioosobowej grupie.
Na początek podjazd ul. Słowackiego, a potem Potokową, gdzie wjechaliśmy w las. Potem wzdłuż Strzyży, przez Kiełpino do Otomina. Tutaj chwila odpoczynku (Darek zdążył popluskać się w jeziorze) i jedziemy dalej przez Sulmin. Za sklepem skręt w lewo i znowu przez las na czarny szlak, który prowadzi nas po mostku nad Radunią do Łapina, Łapina Kartuskiego. Tutaj opuszczamy szlak i kierujemy się na Czapielsk. Najpierw asfalt, a potem droga szutrowa, niestety ze sporym ruchem i ogromną ilością pyłu. Mijamy ostatni skręt do ośrodków wypoczynkowych i nagle zero samochodów i czyste powietrze. W końcu docieramy nad jezioro i szukamy miejsca, gdzie można by się rozłożyć. Niestety brzeg zarośnięty i nie ma dobrego miejsca na odpoczynek. Najbliższy ośrodek wypoczynkowy pozagradzany, każą sobie płacić, a i tak tyle ludzi, że nie ma się gdzie wcisnąć. Przy kolejnym luźniej, więc znaleźliśmy kawałek wolnego miejsca. Pluskanie w wodzie, kanapki i odpoczynek.
Droga powrotna miała iść w stronę Osowy, więc jedziemy wzdłuż jeziora i szukamy odpowiedniej drogi, żeby pojechać do Przyjaźni. Niestety nie mamy zbyt dokładnych map i trafiliśmy na koniec drogi. Trudno kto nie próbuje ten nie błądzi i nie zwiedza. Cofnęliśmy się i dalej wzdłuż jeziora dojechaliśmy do asfaltu z Łapina Kartuskiego do Przyjaźni. Nie było sensu nadkładać drogi, więc skręcamy na Niestępowo, a dalej do DK7 i zaraz w lewo na Lniska. Potem Czaple, Rębiechowo i przy lotnisku dzielimy się na dwie grupy. Ja jadę wzdłuż Słowackiego, a reszta przez Klukowo do Owczarni i Osowy.
Pogoda ciepła, ale na szczęście słońca prawie ciągle schowane za chmurami, więc nas nie upiekło. Tempo leniwe, ale to nie były wyścigi, więc nikt nie narzekał. Następnym razem jak pogoda pozwoli zrobimy pełny dystans do Przywidza.
tekst i zdjęcia: Marek „Bono”