XIII Mistrzostwa Świata w Poławianiu Bursztynu Jantar 2011

Jantar, to nasz dzisiejszy(10 VII) cel wycieczki, który został zrealizowany przy dość dobrej pogodzie.

Ruszyliśmy z Olszynki tempem nie co szybszym,  także dość szybko dojechaliśmy do Sobieszewa, gdzie zjedliśmy lody i w dalszą drogę a był to szlak zielony, nie wiedząc co na nas tam czeka, a czekały dość spore ilości piachu przez które tempo mocno zmalało, ponieważ parę razy musieliśmy prowadzić rowery, straciliśmy  dużo czasu na pokonanie tego szlaku. W końcu jesteśmy na promie a tu niespodzianka finansowa, prom podrożał z 3 na 5 zł a więc spora podwyżka.IMG_6027

W Mikoszewie nie chcieliśmy jechać już szlakiem, więc szybko pognaliśmy szosą do Jantaru a w Jantarze jak na jarmarku, tysiące ludzi plażujących się i kibiców, którzy oczekiwali na drugą rundę zawodów oprócz oczywiście nas bo czas naglił, więc musieliśmy wracać. Wjechaliśmy na szosę i pognaliśmy tempem  25-27 km/h. Po drodze spotkaliśmy żubra z którym to wykonaliśmy pamiątkowe fotki. Następnie po drodze spotkaliśmy koniki na których można było pojeździć, więc Darek zamienił swego bika na konika, bo myślał, że szybciej dojedzie do domu, ale nie znalazł u boku konia pedałów, więc przeprosił swego bika:) W końcu znalazł lepszy transport, na którym nie trzeba pedałować a jaki to widać na fotkach.IMG_6037

Podsumowując była to bardzo fajna wycieczka, tempo ustabilizowane Do domu dojechaliśmy na godz 17 a długość trasy wyniosła 84 km

Fantastyczne spędzenie wolnego czasu na świeżym powietrzu, organizm dotleniony, wypoczęty, oczekujący na następne propozycje.

IMG_6053

tekst i zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz

Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody Autora jest zabronione

Posted in Relacje | Tagged , | Leave a comment

XI Mistrzostwa Świata w Poławianiu Bursztynu

100_8450Godz 9:00 przed LOT’em, tak wcześnie, ale wolę organizatora musiałem uszanować i jakoś wygrzebałem się z wyrka.
Z jednym jeszcze przymkniętym okiem dojechałem na miejsce spotkania.
Na miejsce dojechał jeden z kolegów też był jeszcze w „śpiączce”, bo zostawił nam swój rower i poszedł szukać kawy, ale o tej porze wszystko pozamykane.
Za parę minut dotarła reszta grupy i w sumie zebrało się nas siedmioro w tym jedna koleżanka Iza.
Ruszyliśmy przez Olszynkę wzdłuż Motławy w kierunku Sobieszewa. Jechaliśmy bardzo spokojnie bez żadnych zrywów, słoneczko milo przygrzewało, więc zapowiadał się bardzo fajny weekend na rowerze.
W Sobieszewie „ zatankowaliśmy paliwa” i ruszyliśmy na szlak żółty do Świbna.100_8460
Nareszcie w lesie, droga dość dobrze ubita, tylko od czasu do czasu ukazywał się piasek i to też w niedużych ilościach.
Po drodze Darek wypatrzyl czarne jagody, więc postanowiliśmy zatrzymać  na popas. Owszem jagódki smaczne, ale jeszcze nie było tak dużo.
W Świbnie przeprawa promowa do Mikoszewa i znowu na szlak. Fantastyczna pogoda, wszyscy jechaliśmy w samych koszulkach. Dojechaliśmy do Jantara a tu jak na jarmarku, niesamowity tłok, więc szybko znaleźliśmy miejsce w barku plażowym i tam zamówiliśmy po smażonej rybce. Surówka, frytki fajna wyżerka. W Jantarze chyba większy ruch jak w Gdańsku, no cóż jest tam dużo ośrodków wypoczynkowych.
100_8462

Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w poszukiwaniu zbieraczy bursztynu i tam właśnie spotkaliśmy naszych starych znajomych Sabę i Obcego. Zawody wprawdzie mialy się odbyć dopiero za godzinę, więc nie mieliśmy ochoty czekać, (nadciągaly czarne chmury) to w końcu jak dla mnie to nic ciekawego, leży parę „spaślaków” i grzebią się w jakiejś kupie „śmieci morskich” (fotka)
Ruszyliśmy dalej na poszukiwanie    szczęścia. Ja go dziś niestety nie spotkałem, ale o tym później. W międzyczasie dzwonił do mnie Zibek z  zapytaniem kiedy ruszamy z powrotem, bo może się spotkamy. Nie miałem na to odpowiedzi, bo sam nie wiedziałem kiedy ruszamy, bo nie ja decydowałem o wyjeździe.
Gdy już byliśmy na promie to ponowny telefon Zibka, kazał obejrzeć się do tylu, bo właśnie oni machali rękoma do nas we troje (nie zdążyli na nasz prom). Zapowiedzieli, że na nas poczekają w Sobieszewie.
Wystartowaliśmy ponownie ze Świbna do lasu i tym razem pojechaliśmy kolektorem.100_8488
W tej chwili ten kolektor jest dość mocno zarośnięty krzewami z akacji na którą właśnie się nadziałem. Prowadziłem tę stawkę z szybkością ok 23km/h i wszystko by było fajnie gdyby nagle nie wyrosła mi przed nosem zwisającą gałąź  akacji z kolcami, więc przy tej szybkości próbowałem ręką odsunąć na bok na zwracając uwagi na co raz węższy przejazd zajęty przez haszcze no i runąłem jak dlugi.

(Szkla okularów są do wymiany.)
Po prostu zsunęło mi się kolo z kolektora. Krotkie opatrzenie zadrapań i ruszamy dalej, bo tam przecież czekają na nas: „Zibek”, Zbyszek „hiszpan” i Wiesiek bez ksywki.  Oni na nas czekali za mostem a więc miłe przywitanie kilka żartobliwych zwrotów pod moim adresem w sprawie wywrotki jak zwykle żartownisie…..to dobrze, że humory nam wszystkim dopisywały.
Gadu-Gadu, ale czas się pożegnać……więc ruszyli jak blyskawice, tylko zdążylem zauważyć nowiutki lśniący rower Wieśka.
A my naszym azymutem podążaliśmy w kierunku Olszynki.
Gdańsk przywitał nas lekkim deszczem, który tylko próbował postraszyć na szybszą jazdę.Wszystko co dobre to się szybko kończy
na zakończenie moich wypocin chciałem podziękować wszystkim uczestnikom wycieczki a zwłaszcza Izie, która kupiła nowy rower i miała na nim przejechanych dopiero 300km  świetnie sobie radziła.

Na moim liczniku 84km

Mieczysław Butkiewicz

fotki rajdu szosowców

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Olszynka

m=Sobieszewo

m=Świbno

szlak=zielony

obszar= morze

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

Krynica Morska-Piaski 2004r

IMG_2003Wyprawa nad granicę polsko-rosyjską Start nastąpił w niedzielę 16V2004r o godz 9.10 spod budynku LOTu w Gdańsku.Mieliśmy przejechać przez Olszynkę w kierunku Sobieszewa, Świbna, Stegny, Krynicy Morskiej i Piasków, a dalej jeszcze 3.5km nieoznaczoną drogą na mapie aż do samej granicy polsko-IMG_2015rosyjskiej. Wystartowaliśmy dość ostro, bo już na samym początku trasy licznik wskazywał ok. 28-32 km/godz. i z tą szybkością przez cały czas jechaliśmy do Krynicy Morskiej. Przed nami 170 km trasy więc należało się spieszyć aby zdażyć przed zmierzchem do domu. Po drodze jedyny odpoczynek na promie w Świbnie. Ale do rzeczy… do Krynicy dojechaliśmy bez problemu i to w dość krótkim czasie, ale później zaczęły się podjazdy i wówczas średnia nieco spadła.Po 13 km dojechaliśmy do miejscowości Piaski i od tego momentu mieliśmy mały problem ze znalezieniem granicy.

Jechaliśmy wąską ścieżką zresztą trudno nazwać to ścieżką, pokrzywy, krzaki, a na końcu jakieś bagna, które nas zatrzymały… zostawiłem rower i poszedłem na zwiad lecz trasa była niestety nie przejezdna. Nawrót o 180 stopni. Cofneliśmy się o parędziesiąt metrów i wówczas kolega wypatrzył jakąś dróżkę kierującą się do góry w kierunku lasu. Nie namyślając się długo rowery na plecy i do góry po piaskach.IMG_2023

Uff nareszcie… jest jakiś ślad scieżki. Wsiedliśmy więc na rowery nie wiedząc jeszcze w krórym kierunku jechać. Błądziliśmy przez chwilę, ale ja – stary turysta – z kompasem się nigdy nie rozstaję i właśnie dzięki niemu (już nie pierwszy raz) udało się obrać właściwy azymut. Jak się okazuje nie tak łatwo znaleźć tę naszą polską granicę. Tuż przed godziną 13 osiągnęliśmy cel naszej wyprawy, a mianowicie biało-czerwony szlaban z naszym polskim godłem (na zdjęciu). Zasłużony odpoczynek… każdy powyciągał swoje kanapki i wyżerka w przepięknym śpiewającym lesie. Nic nie było słychać za wyjątkiem ptasiego śpiewu. Byłem przekonany, że taka granica jest chroniona przez wojska ochrony pogranicza jak widać myliłem się… nikogo tu nie było. Ale sytuacja wyjaśniła się po pół godzinie. Z głębokiego lasu zauważyłem jakąś sylwetkę zbliżającą sięw naszym kierunku więc mówię do chłopaków, że chyba mamy jakiś problem. I rzeczywiście z krzaków wyłonił się żołnierz wojsk ochrony pogranicza, który zakomunikował nam, że jest to pas nadgraniczny i nie wolno tam dalej wchodzić. Jak się okazuje ten pas ma szerokość ok. 500 m i jest chroniony przez polską straż graniczną. Dalej już stacjonują wojska rosyjskie. Spokojnie spożywaliśmy śniadanio-obiad, lecz żołnież przez cały czas stał i wyraźnie czekał aż opuścimy ten teren. Dobrze, że zanim on przyszedł zrobiłem trochę zdjęć gdyż w jego obecności na pewno by mi tego zabronił. Po półgodzinnym biwaku postanowiliśmy wracać do domu. Wystartowaliśmy z Piasków do Świbna jadąc bez żadnych przystanków. Jedyny jaki był to ponownie na promie w Świbnie. Trasy powrotnej nie będę opisywał, bo właściwie nic się nie wydarzyło. Chciałbym korzystając z okazji podziękować moim towarzyszom podróży za przyjacielską atmosferę, a zwłaszcza za ich pomoc na ostatnim odcinku drogi (5 km przed Świbnem) gdy z powodu moich problemów z żołądkiem musieliśmy znacznie zwolnić. Z takimi bikerami miło się jeździ, nikt nie zostaje w tyle przy mocno podręconym tempie. Na pewno znajdą się za chwilę tacy, dla których średnia 24 km/godz. na dystansie 170 km nie jest wielkim wyczynem, lecz w moim wieku uważam to za pewien sukces. Poza tym był to rajd turystyczny a nie maraton 🙂 Do gdańska dojechaliśmy szczęśliwie bez żadnej awarii. Sprzęt był doskonale przygotowany za co po raz drugi chciałbym podziękować.Zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi zostawiliśmy za sobą miłe wspomnienia z przebytej wyprawy. Będą nam o niej przypominać zdjęcia oraz niniejsza relacja. Już niebawem zaproszę na kolejną długodystansową wyprawę. Informacje będą zamieszczone na stronach http://rowery.trojmiasto.pl oraz http://rowery.gda.pl/

dane z licznika:

długość trasy 170 km

prędkość średnia 24 km/godz

max szybkość 40,6 km

czas jazdy ok. 7 godzin

odległość z Zaspy do Krynicy Morskiej: 65 km

odległość z Krynicy do Piasków: 12 km

organizator: Mieczysław Butkiewicz

tekst i foto: Mieczysław Butkiewicz

zdjęcia wykonano aparatem cyfrowym: CANON A60

asfalt=sporo

dystans=150

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Olszynka

m=Sobieszewo

m=Świbno

m=Stegna

m=Krynica Morska

m=Piaski

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , | Leave a comment