Długo oczekiwany rajd po lasach Lęborskich nareszcie doczekał się realizacji. Pogoda wprawdzie nie zapowiadała się najlepsza, ale mimo to postanowiłem pojechać. 3 maja to dzień naszego wyjazdu do Godętowa SKM’ką. Spotkaliśmy się prawie wszyscy w pociągu za wyjątkiem „Flash’a”, który dojechał na kołach.
Ruszyliśmy w kierunku Łęczyce, Chrzanowo, Witków, Mierzynko, jez. Salino, Perlino, Prusewo, Białogóra, szlakiem czerwonym do Dębki, Karwia, Jastrzębia Góra, ścieżką rowerową do Mechowa, Dażlubie i Wejherowo. Tak się przedstawia w wielkim skrócie nasza trasa.
Pierwszy dłuższy postój był nad jez. Salino, gdzie „Flash” zbuntował się i postanowił łodzią odpłynąć wraz z rowerem (foto) do Gdańska, ale niestety w pewnym momencie stracił równowagę i znalazł się do pasa w jeziorze. W końcu wybrał jednak szosę jadąc z nami do domu. To droga pewniejsza.
Jedyną awarię jaką mieliśmy to awaria Wojtka, któremu odmówiło posłuszeństwa siodełko. Pękła jedna z bocznych podpórek. Dalsza jazda po polnych drogach na ledwo trzymającym się siodełku była raczej niemożliwa, więc decyzja podjęta przez niego to szosa. Mieliśmy się spotkać w Białogórze a on miał w międzyczasie jakoś naprawić uszkodzenie. Asekurowała go Aga, także miał fajne towarzystwo…..taki to ma szczęście!
Na całej trasie spotykaliśmy duże ilości sarenek, były mocno spłoszone, także nikomu z nas nie udało się ich uchwycić w kadrze. Przemykały przed nami i zagłębiały się w gęstwiny leśne.
Do Białogóry mieliśmy jeszcze kilkanaście kilometrów, droga była po prostu wspaniała tylko gdzie nie gdzie jakieś piaski albo korzenie drzew. Generalnie rzecz biorąc to trasa na ogół była nazwałbym wspaniała, tylko pogoda nie najlepsza, ponieważ ciągle wiał wiatr z północy. Gdy jechaliśmy lasem to nie odczuwaliśmy go, natomiast na polach był dość dokuczliwy i zimny.
W nawigowaniu oprócz mapy wspomagał mój nowo nabyty kompas. Niestety długo nim się nie cieszyłem, ponieważ gdzieś go zgubiłem, dla mnie to była duża strata, bo był to prezent od mego syna Andrzeja. I od tego momentu straciłem humor, którego już nie odzyskałem do końca rajdu. W Białogórze odłączyli się od nas „Saba”, „Obcy” i jeszcze dwoje (ich imion nie pamiętam, przepraszam). A my czerwonym szlakiem jechaliśmy do Karwi, a później na parę kilometrów przed Jastrzębią Górą wjechaliśmy na szosę.
Przed Jastrzębią górą skręciliśmy w prawo na ścieżkę rowerową do Mechowa. W tym momencie otrzymaliśmy wiadomość od Wojtka i Agi, że siodełko jakoś naprawili i będą nas gonić. Podałem im nasz azymut jakim będziemy jechać. Niestety jednak nie udało im się nas dogonić, może zmienili trasę tego na razie nie wiem (po jakiś czasie okazało się, że nie pojechali za nami tylko wybrali drogę na Puck i Mrzezino)
My natomiast pojechaliśmy przez Darżlubie drogą asfaltową do Wejherowa (21 km). Tu wsiedliśmy do pociągu, ale nie wszyscy bo Kasia, Tomek i Wojtek ruszyli do Gdańska na kołach.
Ja do domu dojechałem o godz 21:30 a na liczniku miałem 122 km. Świetny rajd, świetny wypoczynek na świeżym powietrzu. Dziękuję wszystkim uczestnikom za wzięcie udziału w naszym rajdzie, myślę, że wszyscy byli zadowoleni.
Niebawem zrobimy jeszcze jeden taki wypad w te rejony.
tekst: Mieczysław Butkiewicz
asfalt=niewiele
dystans=100
kondycja=normalna
profil=niski
trud=niski
m=Łęczyce
m=Chrzanowo
m=Prusewo
m=Białogóra
m=Dębki
m=Karwia
m=Jastrzębia Góra
m=Darżlubie
m=Wejherowo
szlak=czerwony
obszar=Kaszuby
atrakcja=jezioro
typ=rowerowy