Moja 9 dniowa samotna wyprawa zaczęła się od wspólnej wycieczki z towarzyszką i towarzyszami Gdańskiej Ekipy Rowerowej na Mazurach z nastawieniem na odpoczynek nad jeziorami Mamry i Śniardwy.
16.07.2007 r. Mietek i Michał zorganizowali 5 dniowy rajd szlakami Wielkich Jezior Mazurskich. Na rajd wstawili się także: Asia i Tomek, który przyjechał z Gdańska do Kętrzyna … na rowerze! Współorganizator Michał z pewnych przyczyn przyjechał następnego dnia. Ze stacji PKP Kętrzyn udaliśmy się od razy w kierunku jez. Mamry.
Po drodze zatrzymaliśmy się w miejscowości Gierłoż gdzie znajdują się ruiny bunkrów kwatery Hitlera „Wilczy Szaniec”. Zwiedzanie było przyspieszone, tzn. … na rowerach. Teren był bardzo rozległy na piesze wędrówki, więc taki sposób poruszania się był jak najbardziej trafny. Tym sposobem zaoszczędziliśmy dużo czasu.
Nie ominęliśmy terenów prawej strony od szosy gdzie znajdują się także bunkry (bez oznaczeń i ścieżek) mniej znane turystom. Jadąc dalej szlakiem rowerowym dojechaliśmy do wioski Radzieje, w której zrobiliśmy postój na odpoczynek i przestudiowanie mapy.
Wcześniej zauważyłem ciekawy kościół, oktagonalny o podstawie ośmioboku, więc postanowiłem zawrócić i wykonać kilka zdjęć. Historia kościoła p.w. Chrystusa Króla sięga XV w. W 1656 r. został spalony przez Tatarów. Odbudowano go w 1673 r. Obecny kształt pochodzi z 1826 r. Obok drewniana dzwonnica z XVIII w. Ten sam szlak odbija także w prawo do turystycznej miejscowości Sztynort.
Ekipa odpoczywa a ja, jak zwykle urywam się w celu eksploracji okolicy. Znajduje się tam okazały pałac, w którym zamieszkiwała rodzina szlachecka Lehndorfów. Budynek niestety bardzo zniszczony, (lecz już remontowany). Jego historia sięga XVI w. Od tamtego czasu przez wiele pokoleń w ciągłej rozbudowie aż do XIX w. W 1650 r. powstał dębowy park o powierzchni 18 ha! Dziś już bardzo zaniedbany. W gąszczu, wśród drzew stoi w ruinie neogotycka kaplica.
Wracamy na północ. Żar leje się z nieba. Jedyny sposób na odpoczynek to postój nad jeziorami lub … jazda bez zatrzymywania. Każdy postój na drodze powodował trudności w oddychaniu i … zatapiania się opon w roztopionym asfalcie.
Linia brzegowa jez. Mamry jest nieosłonięta przed palącym słońcem. Suchy piach na szlaku daje nam w kość, jednakże rekompensuje nam piękny widok na wyspy jeziora co czym prędzej utrwalamy je na karcie pamięci aparatu.
Po drodze mijamy wieś Mamerki. Tutaj także znajdują się bunkry – kwatera naczelnego dowództwa wojsk lądowych. Jedyna różnica z tymi w Gierłoży to, że w większości są zachowane w całości. Tomek i ja postanowiliśmy zwiedzić i to miejsce. Najbardziej jednak interesowała nas wieża widokowa. Wyposażeni w aparaty foto weszliśmy na dość okazałą konstrukcję. Niestety … widok z wieży okazał się porażająco nieciekawy. Omijamy Węgorzewo, nocujemy we wsi Ogonki.
Szlak rowerowy prowadzi nas do Giżycka. W centrum miasta zauważam wjazd do Twierdzy Boyen. Postanowiłem zwiedzić to miejsce. Z chętnych do zwiedzania zgłosił się znowu tylko Tomek. Wzniesiona w latach 1844 -1856. o powierzchni 100 ha. z otaczającą suchą fosą broniła od wschodu państwo pruskie. Decyzję o budowie twierdzy wydał król Fryderyk Wilhelm IV.
Obchód rozległego terenu zajmuje trochę czasu. Oprócz kilku sal muzealnych przeszliśmy przez wiele nasypów i wałów gdzie znajdują się fortece, pochylnie a poniżej place ćwiczeń. Upały nie ustają. Często zatrzymujemy się na małych przystaniach w celu zanurzenia nóg w chłodnej wodzie.
Jezioro Śniardwy i jego okolice są bardzo malownicze. Do takich miejsc można zaliczyć wyspę „Szeroki Ostrów”. Wysoki, stromy brzeg ze wspaniałym punktem widokowym zachęca do dłuższego postoju i odpoczynku w chłodnym cieniu drzew, co niezwłocznie czynimy.
Dojeżdżamy do wsi Popielno. Aby przejechać szlakiem trzeba wjechać na teren Stacji Badawczej P.A.N. Znajduje się tam hodowla konika polskiego – potomka tarpana.
Wjeżdżamy przez dziwną bramę – przejazd, przy której są zamontowane stalowe obrotowe rolki. Okazuje się, że jest to przeszkoda dla koni w celu uniknięcia przejścia (ucieczki z rezerwatu). Kopyta ślizgając się po tych rolkach skutecznie uniemożliwiają przejście.
Zatrzymujemy się na nocleg nad jez. Bełdany. Tam, co niektórzy byliśmy porwani przez pewne piratki z małego jachcika, które to najpierw zmusiły nas do … Później jedna z nich poległa …. Ale to już zupełnie inna historia
Rano wyruszyliśmy w kierunku przeprawy promowej we wsi Wierzba. Na miejscu okazało się, że przybyliśmy przed czasem … ok. 3 godzin! Po wyjściu z promu czekała nas mała niespodzianka w postaci góry i podjazdu w głębokich piachach. Moje opony typu semi-slick zupełnie nie poradziły sobie z tym problemem. Droga zmieniła się w utwardzoną, potem asfalt i tak dotarliśmy do Mikołajek. Wyprawa miała się ku końcowi. Do stacji PKP w Kętrzynie już niedaleko a mi pozostało jeszcze 10 dni urlopu.
Po czterech dniach wojaży, zdecydowałem nie wracać do Gdańska. Opuszczam ekipę, aby dalej już samotnie podążać w kierunku Suwalszczyzny. Pożegnaliśmy się w Mikołajkach.
Mikołajki.
Tam postanowiłem pozostać trochę dłużej i odpocząć przed dalszą podróżą w kierunku Ełku. Znajduje się tam bardzo rozległa marina na wiele setek jachtów i motorówek, ale i też bardzo wielki tłum ludzi, co niestety w tym miejscu ciężko poruszać się rowerem. Postanowiłem trochę pojeździć szukając ciekawych miejsc. Znajduje się tam m.in. kościół ewangelicko – augsburski, p.w. św. Trójcy z 1842 r.
Ryn.
Do miejsca noclegowego dosyć daleko, jednak zdecydowałem się odbić na Ryn Znajduje się tam olbrzymi zamek krzyżacki odrestaurowany w 2002 r. na hotel i pomieszczenia konferencyjne. (Odbudowa trwała niespełna rok przy udziale ok. 200 pracowników). Oczywiście można było go zwiedzić wewnątrz; nie stracił zbyt wiele na uroku z powodu unowocześnienia wnętrz, Np. winda wkomponowana w stare ceglane wejście czy olbrzymia sala bankietowa na dziedzińcu.
W wielu pomieszczeniach pozostaje duch średniowiecza. W korytarzach stoją kompletne zbroje rycerskie niczym pilnujący wejścia strażnicy.
Znajduje się tam mini muzeum a każda sala konferencyjna posiada swojego patrona z zamierzchłych czasów sygnowana przed wejściem na posadzce – herbem.
Nieopodal centrum stoi na wzniesieniu wiatrak typu holenderskiego z 1873 r.
Z Rynu postanowiłem wrócić tą samą drogą (niewielka odległość powrotu oraz aby nie burzyć wcześniej opracowanej przeze mnie wielkiej pętli i zawirowań na trasie;) ale o tym później … Na trasie mijam Okartowo.
Okartowo.
Zabytkowy kościół p.w. Niepokalanego Serca NMP. Powstanie kościoła to rok ok. 1500 w okresie zakonu krzyżackiego, odbudowany w 1799 r.
Orzysz.
Stara zabytkowa kaplica Najświętszego Serca Pana Jezusa, oraz zabytkowy kościół rzymsko – katolicki p.w. Matki Boskiej Szkaplerznej.
Ełk.
Przy wjeździe do miasta „wita” bardzo pięknie zdobiona, zabytkowa wieża ciśnień.
Największą atrakcją będzie tutaj zamek krzyżacki z XIV w. na wyspie (niestety tylko w bardzo odległej przyszłości). W chwili obecnej jest bardzo zniszczony otoczony wysokim murem, zza którego niewiele widać. Budowę zamku zlecił komtur Urlich von Jungingen (późniejszy Wielki Mistrz Krzyżacki). Ze zdjęć z lotu ptaka jest o wiele bardziej interesujący. W centrum miasta znajdują się dwa zabytkowe kościoły m.in. neogotycki z 1853 r. p.w. św. Wojciecha podniesiony do godności katedry przez J .Pawła II w 1992 r.
W drodze na Augustów (cd. drogi nr. 16)
Zawsze mnie interesowały malownicze dworki i pałacyki. Na tej trasie zerkając na mapę znalazłem dwa. W miejscowości Lega niestety takowego nie było – znalazłem na miejscu rozbite części ścian budynku, co to dokładnie było? Trudno nawet było się domyśleć. Oczywiście przy głównej drodze stał dworek z 1913 r., lecz w/g mapy nie zgadzało się to.
(z inf. mapy: „zespół dworski, dwór murowany z pocz. XIX w. park dworski”)
Następny dworek znajduje się w miejscowości Wólka Golubska. Tutaj wygląda zupełnie inaczej. Odrestaurowany, pięknie położony, zadziwia świeżością. (Mieści się tam ośrodek rehabilitacyjno – wypoczynkowy).
Długie
Wieś z zabytkowym, odnowionym kościołem, 1 km przed wsią stary cmentarz niemiecki z I wojny światowej.
Augustów.
Nareszcie dojechałem do miejsca, z którego moja wyprawa miała dostać kolorów
W centrum znajduje się kościół Najświętszego Serca Jezusa i św. Bartłomieja w randze bazyliki mniejszej, nieco dalej, pierwsza śluza kanału Augustowskiego ( z 1825-26 r.).
Inne obiekty warte zainteresowania to: dworek gen. Prądzyńskiego (muzeum kanału Augustowskiego), nieopodal pałacyk – dawniej jako siedziba NKWD.
Po dokładnym zwiedzeniu miasta pojechałem nad jez. Sajno. Rozbiłem namiot nad brzegiem i udałem się na małą wieczorno – nocną przejażdżkę czerwonym szlakiem wokół całego jeziora.
Śluzy Kanału Augustowskiego.
Rano wróciłem do centrum miasta, aby wyruszyć szlakiem wszystkich śluz wzdłuż całego kanału aż do granicy państwa RP z Białorusią.
Jako punkt startowy obrałem Augustów – Port. Od tego miejsca prowadzi szlak (na mapie zielony, w rzeczywistości jest on niebieski z poprowadzonym równolegle szlakiem rowerowym R-11). Prowadzi on wzdłuż linii brzegowej jez., Białe Augustowskie oraz jez. Studzieniczne. Po lekkim odbiciu w lewo mijam śluzę Przewięź.
Wracam na szlak do miejscowości Studzieniczna, gdzie znajduje się przepiękny drewniany zabytkowy kościół p.w. Matki Boskiej Szkaplerznej z 1847 r.
Wystrój wnętrza jest dziełem ludowych artystów z ołtarzem w stylu góralskim. Ciekawostką są żyrandole wykonane z rogów łosia. Wzdłuż brzegu jez. Studzienicznego jest wiele campingów i pól namiotowych (kilkanaście?)
Śluza Swoboda: dojazd do niej jest dość problematyczny, ponieważ …. Szlak się kończy w bardzo gęstych zaroślach i grubych pajęczynach oblepiających mój rower i w dodatku te błota i bagna ech … Wracam do okolicznego campingu z zapytaniem jak dojechać. Dowiedziałem się, iż rzeczywiście szlak kiedyś był, lecz został tak zarośnięty, że poprowadzono go przez las. W końcu trafiam
Śluza Swoboda należy chyba do największych. Zatrzymałem się przy niej na dłużej. Większa grupa kajakarzy zatrzymuje się przed śluzą w oczekiwaniu na operatora. Po dłuższym czasie pojawia się i zaczyna cały cykl otwierania i zamykania śluz na przemian, który trwa ok. 40 min.
Obserwacja tych urządzeń podczas pracy niejednego zadziwia a zwłaszcza, jaki pozostawia efekt w postaci szybko napływającej wody z siłą wodospadu w stronę kajakarzy, którzy to muszą mocno trzymać ścienne łańcuchy, aby później wznieść ich na wys. 3,5 m.
Opuszczam szlak R-11, aby przez malownicze wioski (niekiedy dość ciężki teren) dotrzeć do dalszych śluz. Krótkim odcinkiem jez. Serwy dojeżdżam do śluzy Gorczyca nad jez. Gorczyckim.
Następna to śluza Paniewo i Perkun by potem przejechać przez Rezerwat Przyrody Perkuć nad jez. Mikaszewo, trafiam do śluzy Mikaszówka. Przy niej znajduje się kolejny zabytkowy malowniczy drewniany kościół. p.w. św. Marii Magdaleny, zbudowany w 1907 r. jest urządzony w tradycyjnym puszczańskim stylu – liczne rogi jeleni i łosi dekorujące żyrandole. Warto zatrzymać się tam na dłużej, sesja foto plus odpoczynek gwarantowane!
Śluza Sosnówek – w tym miejscu kanał z jezior łączy się z rzeką Czarna Hańcza, na wzniesieniu nieopodal roztacza się wspaniały widok.
Dojeżdżam do śluzy Tartak, następnie śluzy Kudrynki. Ta przedostatnia w chwili obecnej jest remontowana. Wygląd jej będzie w/g. starego typu; z elementami drewnianymi.
Śluza Kurzyniec (graniczna) – z powodu zbyt wielkich zniszczeń dziś jest budowana od podstaw. Będzie tu most z czterema słupami – filarami, które będą pełnić swoją rolę jako dźwigary mostu zwodzonego.
We wsi Rudawka niegdyś oryginalne wymontowane cztery filary stały w polu (jako słupy graniczne), obecnie leżą i niszczeją. Na śluzie Kurzyniec zbudowano nowe betonowe filary jako replika starych (info. miejscowych).
Granicą państwa RP a Białorusią jest środek przecięcia kanału. Brzeg południowy oraz dwa filary na tym brzegu należą do RP. (info. strażnika granicznego).
Powrót wzdłuż szlaku śluz jest bardzo szybki, jeśli wjedzie się na asfalt – leśny szlak rowerowy R-65. Ja właśnie tak zrobiłem. Dla zmotoryzowanych jest to dogodny dojazd do wszystkich śluz w szybkim czasie, lecz niestety droga bardzo nudna nieokraszona wiejskim klimatem.
Mój wybór trasy był jak najbardziej spontaniczny. Na każdym dłuższym czy krótszym odpoczynku wyjmowałem mapę i dłuższy czas zastanawiałem się gdzie jechać, aby zahaczyć o najciekawsze miejsca. W miejscowości Sucha Rzeczka padł pomysł pojechania to miasta Sejny.
Oczywiście pomysł ten był lekko spóźniony, ponieważ wjechałem już na szlak R-11 kierujący się na Wigierski Park Narodowy. Byłoby szybciej gdybym odbił na Sejny już przy śluzie Tartak szlakiem czerwonym przez las. Ale czy rzeczywiście byłoby szybciej?? Decyzja zapadła. Kierunek Serski Las a stamtąd drogą nr.16 na Sejny.
Giby (nad jeź. Gieret). Przy drodze drewniana molenna staroobrzędowców, z 1912 r. (obecnie kościół rzymsko-katolicki pw. Św. Anny).
Sejny. Do centrum dojechałem drogą nr. 651 (mniej uczęszczaną).
Najciekawszym zabytkiem miasta jest przepiękny i okazały zespół klasztoru podominikańskiego (kościół w hierarchii bazyliki mniejszej) p.w. Nawiedzenia NMP.
1610 r. – budowa kościoła przed Dominikanów gdzie ukończenie budowy nastąpiło w 1619 r. w tym też czasie przystąpiono do budowy klasztoru o założeniach obronnych.
Innym ciekawym zabytkiem jest Biała Synagoga, (1885 r.), która zastąpiła drewnianą zbudowaną przez … dominikanów, aby przyciągnąć do miasta żydowskich kupców w celu ożywienia gospodarki oraz dawny kościół ewangelicki (obecnie rzymskokatolicki) z 1844 r. W drodze nad jez. Wigry znajduje się wieś gminna Krasnopol gdzie warto zwrócić uwagę na zabytkowy murowany kościół p.w. Przemienienia Pańskiego z 1862 r. oraz synagogę murowaną z poł. XIX w. Nieco dalej bardzo stara, zabytkowa stolarnia – tokarnia z wiatrakiem.
Wigierski Park Narodowy.
Najbardziej znanym punktem wycieczek tej okolicy to z pewnością barokowy zespół klasztorny pokamedulski fundacji króla Władysława IV w Wigrach.
Kościół parafialny p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP. z 1704 – 45 r. wieża zegarowa z końca XVII w. z której to rozciąga się wspaniały widok na klasztor, jez. Wigry i Puszczę Augustowską.
Sam objazd wokół jez. Wigry jest trochę problematyczny. Bardzo łatwo można zgubić szlak, szlaki się urywają lub zmieniają na inne.
Widoki nie są imponujące a wręcz przeciwnie. Często po asfalcie lub szuter, daleko od brzegu, za drzewami, za wiejskimi domkami, ale … do pewnego czasu.
W pewnym momencie zaczynają się punkty widokowe. Jednym z najciekawszych jest z pewnością przy miejscowości Bryzgiem (przy leśniczówce na końcu wsi). Jest tam drewniana platforma, z której rozciąga się wspaniały widok na jez. Wigry i jego trzy wyspy: Ostrów, Ordów i Krowa.
Z pewnością moje błądzenie jest spowodowane zbyt słabą znajomością topografii, więc jeśli już ktoś będzie w tych okolicach – najlepiej kierować się w kierunku wsi Czerwony Krzyż.
Mnie zawiało już na Maćkowa Ruda i Wysoki Most, no cóż … wiatru mocnego nie było, ale zwalę to na 15 kg bagaż w sakwach i nierówne drogi;)
Był też taki przypadek: słup z oznaczeniem szlaków;
Czerwony – Sernetki 6,2 km w lewo oraz …
Czarny rowerowy – Sernetki 3 km w prawo
I co tu wybrać? Miejscowy wybrał za mnie;) Chciałem ciekawej trasy i taką też dostałem, co później żałowałem, że nie pojechałem lżejszą i szybszą
Po za tym okazuje się, że na mapie nie ma miejscowości, Sernetki a jest, Sarnetki! W ten oto sposób odkryłem błąd w nazwie na oznaczeniu szlaku. Przed wsią Bryzgiel odbiłem na południe czerwonym szlakiem do wsi Monkinie.
Znajduje się tam zabytkowy drewniany kościół (z 1924 r.) Wróciłem na północ na szlak R-11 wzdłuż torów leśnej kolejki wąskotorowej, chwila odpoczynku na przystanku, łyk wody, mapa i … kierunek Suwałki (z Płociczna szlakiem rowerowym na drogę nr. 653).
Suwałki. Najbardziej okazałym zabytkiem miasta jest z pewnością kościół św. Aleksandra. (1820 – 25 r.) Jadąc jedną z głównych ulic można napotkać domy, w których to: m.in. stacjonował J. Piłsudski oraz dom (przekształcony w muzeum), w którym urodziła się M. Konopnicka a dalej stylowy kościół ewangelicki.
Z Suwałk wydostałem się drogą nr. 655. W drodze wieś Jeleniewo, w której znajduje się piękny kościół drewniany p.w. Najświętszego Serca Jezusowego z 1878 r. wraz z dzwonnicą drewnianą z 2 poł. XIX w. Głównym punktem tej wyprawy jest:
Suwalski Park Krajobrazowy.
Z Jeleniewa do suwalskiego parku jest tylko rzut dzwonkiem. Podczas jazdy pilnowałem zjazdu w lewo na parking gdzie wiedzie szlak na Górę Zamkową.
Niestety nie udało się … Na końcu podjazdu na szczyt moje oczy ujrzały prostą drogę jak w dętkę strzelił! Od niechcenia szarpnąłem mocniej na korby. W ciągu kilku sekund było 30 km/h myślę, spróbuję jeszcze kawałek i … niewiadomo kiedy doszło równo 62 km/h !
Gdy poczułem, że przy tej prędkości łańcuch pod blatem coś dziwnie się podkręcił – spasowałem. Z pewnością można byłoby więcej, ale 15 kg z tyłu to nie zabawa. I tak dojechałem do Gulbieniszki, wieś, przy której znajduje się Cisowa Góra (256,4 m.) Z daleka wygląda to bardzo zniechęcająco. Ale rowerem dojechałem …. Do tablicy informacyjnej
Dalej dopchałem do schodków i tam maszynę zostawiłem.
Samo wejście nie zajęło zbyt wiele czasu. Widoki przecudne! Można dojrzeć nawet kilkanaście jezior! Tego opisać się nie da …. Dalej szosą dojechałem do wsi Smolniki, przy parkingu jest następny punkt widokowy z platformą, z którego świetnie widać Górę Cisową w całej okazałości, wyglądającą niczym stożek wulkanu ( miejscowi nazywają ją m.in. suwalska fudźijama ;)) oraz jez. Jaczno.
I tak dotarłem do czerwonego szlaku przecinającego park w połowie, prowadzącego przez najciekawsze obiekty i najpiękniejsze tereny.
Tutaj jazda rowerem to już najczystsza przyjemność! Mimo bardzo trudnych podjazdów nie odczuwało się tego dyskomfortu a o sakwach zupełnie zapomniałem. Ze szczytów zjeżdżałem tak szybko, że nie zważałem na uszkodzenie piasty czy szprych a podjazdy wcale nie były dużo wolniejsze, bo przed każdą górą nie mogłem się doczekać postoju na szczycie i … odwróceniu głowy do tyłu … Widoki prawie jak z Bieszczad!;) W okolicach Rezerwatu Głazowisko Łopuchowskie ostre zjazdy po dość dużych kamieniach były zadziwiająco łatwe a to pewnie z powodu ich gładkich i dużych powierzchni. Raj dla fulli !
Cztery km Dalej – wieś Wodziłki. Znajduje się tam zabytkowa drewniana, molenna staroobrzędowców z 1921 r. (wieża z 1828 r.), Co najciekawsze, od roku 1788 w Wodziłkach ta grupa wyznaniowa nadal zamieszkuje.
Na samym dole (na granicy parku) znajduje się wieś Turtul.
Nieopodal na wzniesieniu utworzono punkt widokowy, z którego widać m.in. Czarną Hańczę oraz Staw Turtulski.
Staw ten jest bardzo ciekawym zjawiskiem, ponieważ żyją w nim jedne z najdziwniejszych stworzeń na naszej planecie z powodu ich budowy – gąbki słodkowodne.
Stworzenia te żyją tylko i wyłącznie w najczystszych wodach. Jednakże patrząc na ten staw nie wziąłbym nawet łyka tej wody;) Jadąc dalej granicą parku, kieruję się na Rezerwat Głazowisko Bachanowo n. Czarną Hańczą. Rowerem można dojechać tylko kawałek, dalej jest dość wysoka kładka ze znakami ostrzegawczymi: zakaz wjazdu rowerami i … uwaga ! ogrodzenie elektryczne?
Zostawiam rower w wysokiej trawie. Rezerwat jest polaną, na której leży skupisko wielu głazów narzutowych pozostawionych przez lodowiec. Wygląda to dość ciekawie, ale to tylko pierwsze wrażenie. Idę dalej, zaczyna się ciemny bór, głębokie błota, bagna a dalej wijąca się Czarna Hańcza. Miejsce niezwykle urokliwe i majestatyczne.
Dalej kieruję się na wieś Hańcza. Za wsią Przełomka znajduje się punkt widokowy – drewniana wieża na szczycie Góry Leszczynowej (272 m.) skąd rozpościera się wspaniała panorama na jez. Hańcza i okolice. Za rezerwatem jez. Hańcza dojeżdżam do Starej Hańczy gdzie znajdują się części ruin, – czyli schody dworku. Pierwsze zapiski potwierdzające istnienie dworku pochodzą z XVII, w który to zmieniał właścicieli kilkanaście razy.
Dalej przy dawnym parku – aleja lipowa (pomnik przyrody). Z powodu załamania się pogody rezygnuję z wojaży po Górach Sudawskich i skracam trasę.
Na wysokości wsi Mierkinie opuszczam Suwalski Park Krajobrazowy i kieruję się na:
Park Krajobrazowy Puszczy Rominckiej.
Cel: stare mosty w Stańczykach.
I tu zaczęły się supełki … Znalazłem szlak czerwony, który wiedzie do mostów. Kieruję się nim jak najdłużej, potem jest równoległy z czerwonym rowerowym, później jest sam rowerowy. Odbijam na niebieski rowerowy, który na mapie jest równoległym z czerwonym, tyle, że odbiegający głęboko w las by w końcu dotrzeć do mostów.
I tu jak ze złego koszmaru: z lasu wyjeżdżam w pola, żadnych zabudowań, żyjących ludzi w oddali, dawno temu opuszczone po PGR-owskie hale, bardzo zniszczone, bardzo ich wiele …
Zapuszczam się głębiej, jeszcze gorzej, szlak niebieski był oznaczony jakieś 5 km wcześniej, ale żadnego skrętu nie było. Jadę dalej, widzę ruiny domu, przejeżdżam, odwracam się do tyłu i … na murze oznaczenie szlaku niebieskiego! A jednak … Jadę dalej. W końcu wyłania się jakiś dom na skrzyżowaniu – „wyspie”. Szlak skręca wokół tego domu. Pytam ludzi o drogę; odpowiedź: no wie Pan … tego oznaczenia nie powinno być a został i wprowadza w błąd. Pokierowali abym objechał i wyjadę tam gdzie miałem być. Tak też zrobiłem. Niestety jakieś inne te widoki. Jadę dalej chyba z 5 km – spotykam ludzi (o! To chyba ci sami!) Znowu mnie kierują. Dojeżdżam w końcu … do tego samego domu na „wyspie” … Wieś ta nazywa się Pobłędzie. Całkiem trafna nazwa.
Jadę po swojemu. Widzę jadący samochód. W desperacji zatrzymuję. Miejscowy kierowca bardzo uczynny, podpowiedział jak trafić. Ma być tylko ok. 7 km. Opowiedział też pewną historię: kiedyś grupa Holendrów na rowerach jechała na Stańczyki. Było to wcześnie rano. Spytali o drogę. Miejscowy wraca autem późno wieczorem a oni wracają z drugiego miejsca – nie trafili … Było też kilka polskich grup. Ucieszyłem się, że ze mną nie jest tak źle;)
Po tej pomocy miało być ok. 7 km do celu – wyszło 14 km Może, dlatego że do końca pojechałem czerwonym w głąb puszczy (w głębokich błotach) a do mostu trafiłem a właściwie zjechałem z góry po nasypie … za mostem
Stańczyki.
Wielką i już bardzo znaną atrakcją turystyczną w tej wsi są stare mosty kolejowe zbudowane w latach 1912-26.
Zdobienia tych mostów można porównać do historycznych rzymskich akweduktów. Jest to most podwójny (trudniejszy do zniszczenia w działaniach wojennych). Konstrukcja opiera się na pięciu przęsłach, dł. ok. 200 m. wys. 40 m. (inne źródła podają różne wymiary: dł. 180-250 m. wys. 36m). Mosty te są najwyższymi w Polsce. Ze Stańczyków postanowiłem wyruszyć wzdłuż trasy mostów do punktu przerzutowego
– miasta Gołdap gdzie stamtąd miał się zacząć następny etap wyprawy.
Gołdap. Miasto posiada status uzdrowiska z ponoć najczystszym powietrzem w Polsce. Posiada dwa kościoły zabytkowe; p.w. Św. Leona (1894 r.) oraz p.w. NMP. Matki Kościoła z XVI – XVII w. (Dawniej ewangelicki). Z Gołdapu blisko już do Węgorzowa, jednak w połowie drogi zatrzymuję się w Baniach Mazurskich. Tam na miejscu z tablicy turystycznej dowiaduję się o piramidzie – grobowcu we wsi Rapa.
Zaczyna mocno padać. Sakwy całe mokre, zresztą jest to nieważne, ponieważ i tak cały namiot jest bardzo nasiąknięty wodą po nocnym deszczu a wcześniej podczas rozkładania go podczas ulewy.
Decyduję się odbić 8 km w stronę lasu w kierunku piramidy. Mijam zjazd do osady ekologicznej. Zatrzymuję się przed wsią. Znaki kierują mnie w stronę grobowca. Jadę ścieżką dydaktyczną by na jej końcu stanąć przed wysokim na ok. 16 m. grobowcem.
Podstawa piramidy ma kształt kwadratu o boku 10 m.
W większości zbudowany z kamienia. Drzwi zostały zamurowane, w oknach grube kraty bez szyb. W środku ciemno. Za kratę wsadzam rękę z aparatem foto, zdjęcie pokazuje kilka trumien w tym jedną otwartą, w której znajduje się szkielet a raczej lekko zmumifikowane zwłoki bez głowy brrr …
Budowlę wzniesiono w 1811 r. Grobowiec należy do rodziny pruskiej von Fahrenheid, która posiadała pałac w Bejnunach a zostali pochowani w I poł. XIX w. Podczas I i II wojny światowej grobowiec został zdewastowany przez Rosjan. Widok bardzo przygnębiający i wart zgłoszenia odpowiednim władzom.
Spotykam grupę Niemców na rowerach, krótka rozmowa, wspólna fotka i szybki powrót, bo deszcz nie odpuszcza. W drodze powrotnej postanowiłem zatrzymać się w osadzie ekologicznej „Biegnący Wilk” Myślałem tylko o schronieniu. Odbijam w lewo w stronę lasu, po 3 km. moim oczom ukazuje się szlaban, strażnica oraz słupy graniczne RP i … Republiki Ściborskiej.
Strażnika nie ma. 500 m. dalej znajduje się zagroda. Okazuje się, że jest to najmniejsze państwo z twardymi zasadami: absolutny zakaz spożywania alkoholu, mięsa, palenia papierosów). Jest tu hodowla psów husky, gdzie można całorocznie wykupić jazdę psim zaprzęgiem lub saniami.
Nieopodal znajduje się wioska indiańska z namiotami tipi. Postanowiłem pozostać tam na noc. Rozpalam w tipi ognisko. Z mokrych gałęzi powstaje dużo dymu, ale lycra szybko odparowuje. Ruda kotka dotrzymuje mi towarzystwa a potem pozuje do zdjęć w urokliwym otoczeniu wioski. Po zabawie i wspólnej kolacji zmęczony, zahipnotyzowany pomrukiem kotki; zasypiam głębokim snem.
Węgorzewo. Byłem trochę ciekawy tego miasteczka (tym bardziej z powodu posiadania zamku), lecz po dotarciu tam, ochota na dłuższy odpoczynek mi przeszła.
Nieciekawy zamek krzyżacki z XIV w. może dlatego że przebudowany w XIX w. w dodatku zamknięty i remontowany, bardzo brzydki i zaniedbany park. Miasto zyskało sławę chyba tylko z powodu średniej wielkości mariny i szantów, także mały posiłek (kebab rozmiaru XXL) i w drogę (nr.650). Tuż za zjazdem do bunkrów w Mamerkach za miejscowością Stawki znajdują się ruiny śluz Kanału Mazurskiego.
Są tam dwie śluzy: Leśniewo Dolne i Leśniewo Górne. Budowę rozpoczęli Niemcy w 1911 r. w celu połączenia Wielkich Jezior Mazurskich z Bałtykiem. Budowę przerwano podczas I wojny światowej. Prace wznowiono w 1934 r. po dojściu Hitlera do władzy do momentu wejścia wojsk radzieckich. Nigdy nie zostały dokończone.
Przy górnej śluzie zorganizowano dla turystów różne atrakcje w stylu sportów ekstremalnych (wchodzenie na śluzę po linach, po kładce i zjazd po linie). „Betonowa dżungla” zapewne rozmiarami imponująca, lecz szkoda, że już dawno temu zostały okradzione stalowe urządzenia. Następnym miejscem wartym zainteresowania to Srokowo. Bardzo ładna małomiejska zabudowa, kolorowe domy, malowniczy ratusz barokowy z 1772 r. a przede wszystkim wrażenie zadbanych budynków i czystych ulic. Prawie jak niemieckie miasteczko.
Ciekawym zabytkiem sakralnym jest kościół p.w. Krzyża Świętego wzniesiony w 1409 r. (wiele razy przebudowywany). Historia miasta sięga sprzed 1397 r. a prawa miejskie nadał wielki mistrz krzyżacki Konrad V von Jungingen.
Poza centrum (ok. 3 km w stronę lasu) można wjechać na Diabla Górę (157 m.) gdzie rozpościera się piękna panorama okolic a w oddali jeź. Rydzówka. (Kiedyś także jako punkt strategiczny, do II wojny światowej była świadkiem wielu wydarzeń. Ja oczywiście wjechałem na tę górę nie z powodu panoramy, lecz zobaczenia ruin Wieży Bismarcka.
W roku 1806, w czasie wojny francusko – pruskiej na Diablo Górze ustawiono artylerię pruską. W 1898 r. po śmierci kanclerza Otto Bismarcka, ludność pruska postanawia uczcić jego pamięć – budując wieżę widokową.
Wieża sprawia wrażenie dużo starszej nie tylko ze względu na wysoki stan zniszczenia. Trafić do niej nie jest łatwo (brak drogowskazów). Mnie udało się za drugim podejściem;) Jadąc tą samą drogą mijam Jegławki gdzie znajduje się pałac w stylu neogotyku angielskiego z XIX w.
Barciany. Na wzgórzu wznosi się niewielki, lecz majestatyczny zamek gotycki z XIV w. oraz kościół gotycki przebudowany w XVIII w.
Stara Różanka. Przy głównej drodze stoi wiatrak holenderski – murowany z 1863 r.
Kętrzyn. Przy wjeździe do miasta pierwszym zabytkiem, jaki zwiedzam to Bazylika Mniejsza pw. Św. Jerzego z XVI w. Jest to najlepiej zachowany kościół typu obronnego na Mazurach.
Nieopodal bazyliki usytuowany jest zamek krzyżacki, który to został budowany w tym samym okresie, co kościół. W 1945 r. spłonął. W latach 1962-67 został zrekonstruowany, czego wynikiem wnętrza stały się współczesne. W centrum miasta znajduje się neogotycki kościół p.w. św. Katarzyny z bardzo ciekawą wieżą. Z Kętrzyna obrałem kierunek na Reszel, lecz inną trasą, odwiedzając wcześniej Bezławki oraz Świętą Lipkę.
Bezławki. Znajduje się tam gotycki kościół obronny oraz wg mapy dwór z XIX w. lecz dwór ten jest położony nieco wcześniej we wsi Stachowizna. W latach świetności z pewnością był bardzo pięknym dworem o ogromnych rozmiarach, lecz teraz jest bardzo zniszczony (odgrodzony wysokim płotem w trakcie remontu lub przeciw dalszej dewastacji).
Święta Lipka. Z Bezławek droga wiedzie w cieniu lasu gładkim asfaltem z bardzo minimalnym ruchem samochodowym. Od czasów średniowiecza sanktuarium maryjne przyciąga wielu pielgrzymów z całej Polski. Malownicze położenie w dolinie, wśród lasów, dodaje osobliwego uroku. Cały zespół składa się z klasztoru jezuitów, kościoła – bazyliki (XVII – XVIII w.) Otoczony czworobokiem krużganków z pięknymi malowidłami na sklepieniu i ścianach (obecnie konserwowanych i odnawianych z ubytków).
Jest to najwspanialsze dzieło późnego baroku w Polsce. Od 1983 r. zyskał rangę bazyliki mniejszej nadaną przez Jana Pawła II. W pewnych godzinach zwiedzania odbywa się demonstracja zabytkowych organów. Warto posłuchać. Przy drodze ze Świętej Lipki do Reszla ustawione są kapliczki różańcowe.
Reszel słynie ze wspaniałego gotyckiego zamku biskupów warmińskich z XIV w. Po zostawieniu roweru na strzeżonym parkingu udałem się na gruntowne zwiedzanie. Najciekawszym miejscem jest oczywiście baszta, na którą można wejść na szczyt przechodząc przez poszczególne poziomy. Na najwyższych kondygnacjach mieszczą się „rotundy” z licznymi okienkami wokół baszty. Każde okno pokazuje inny skrawek panoramy miasta; czerwone dachy z górującym ratuszem z XIX w czy gotycki kościół p.w. Św. Piotra i Pawła z XIV w
Nieopodal kościoła znajduje się stara plebania. To jeden z najstarszych ocalałych budynków mieszkalnych, którego stan nie wygląda najlepiej i czeka na swój remont od lat. Czas wyprawy zbliża się do końca. Zbyt mało czasu na dalsze zwiedzanie innych miast na drodze w kierunku Gdańska. Patrząc na mapę z zabytkami trzeba byłoby zaplanować dużo większą pętlę, co zajęłoby następne dwa tygodnie na poznanie historii i terenów tego kawałka Polski.
Wracam do Kętrzyna. W drodze powrotnej nagle zastaję burzę, która trwa kilka godzin do czasu przyjazdu pociągu.
Łączna ilość km: 1007
Sławomir Myślak „Bilbo”
(Gdańska Ekipa Rowerowa)
asfalt=sporo kondycja=wysoka trud=niski m=Kętrzyn m=Radzieje m=Gierłoż m=Mikołajki m=Ryn m=Ełk m=Augustów m=Sejny obszar=Mazury atrakcja=jezioro atrakcja=zabytek atrakcja=panorama typ=rowerowy