Uroki kaszub

0040Sobotni rajd rozpoczął się tym razem w sobotę ze względu na zmianę prowadzącego. Azymut miał być obrany na jezioro Otalżyno, ale nie został zrealizowany, ponieważ okazało się, że są organizowane ciekawe zawody balonowe w Bielkówku i warto je zobaczyć. A więc wystartowaliśmy punktualnie o godz 9:10 spod dworca PKP w Oliwie w ośmio osobowym składzie w tym jedna koleżanka Ewa. Trasa wiodła Doliną Radości przez Złotą Karczmę aż w końcu wjechaliśmy na szlak czarny, który doprowadził nas do celu.

Przyjechaliśmy na miejsce zawodów w południe i jak się okazuje, że w tym czasie była przerwa od godz 9:00- 17:00 i stąd to nasze rozczarowanie na wskutek braku pokazów, ale za to były wystawione stoiska z jakimiś smakołykami, częstowali nawet winem za friko. Wiadomo, że z tego specjału nie mogliśmy spróbować, choć niektórzy mieli wielką ochotę:) Udział zapowiedziało 25 drużyn.0051

To zawodnicy światowej czołówki z polską kadrą narodową na czele. Bo to ostatnia próba przed rozpoczynającymi się za tydzień mistrzostwami świata w Austrii.

Z pewnością największą atrakcją była jednak Nocna Gala Świecących Balonów, która rozpoczynała się codziennie o godz. 20.

Dla odważnych przewidziano także loty widokowe. Z wysokości ok. tysiąca metrów było można podziwiać fantastyczną panoramę Szwajcarii Kaszubskiej…….jaka szkoda, że nie mogliśmy przyjechać tu w piątek, bo od piątku rozpoczęły się zawody i pokazy.

Grupa zniecierpliwiona i smutna zdecydowała się nie czekać do godz 17:00, więc postanowiliśmy „odlecieć” swoimi rumakami, ale po ziemi to bardziej bezpieczne.

Po naładowaniu „akumulatorów” ruszyliśmy w kierunku Babiego Dołu aż wjechaliśmy na czarny szlak. No i jak zwykle grupa podzieliła się na dwie mniejsze. Nie czekając na resztę grupy po prostu „ odlecieli” w siną dal nie zwracając uwagi na resztę grupy. Ta grupa narzuciła dość ostre tempo, którego nie wszyscy mogli dotrzymać kroku.

Wydaje mi się, że istnieje stara zasada, iż należy poczekać na resztę grupy.0054

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, fajna przejażdżka, pogoda i miłe towarzystwo.

Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w naszym rajdzie.

Tekst: Darek „rowerix”

=======================================================================

Relacja niedzielna

W związku z tym, że nie mogę brać udziału w rajdach rowerowych Darek zaproponował mi wyjazd w niedzielę samochodem do Bielkówka, gdzie miał się odbyć przelot balonów.

Naturalnie wyraziłem zgodę, przynajmniej zapomnę o nudnym siedzeniu w domu.

Nastawiłem budzik na godz 6:05, a wyjazd miał nastąpić o 7:00. Wstałem i pomyślałem: przecież to jeszcze noc. Gdzie mnie tam niesie? Ale skoro już wstałem to automatycznie udałem się do łazienki. Niestety za pierwszym razem nie trafiłem tylko łbem przywaliłem o futrynę.

Ruszyliśmy białą Skodą, która już ma swoje lata, ale działa:) i to jest najważniejsze.

Azymut Bielkówko… Traktem św Wojciecha, a przed samym Pruszczem skręcamy w prawo przez mostek do Straszyna. Dzieliło nas w tym momencie od Straszyna 4 km, więc Darek nacisnął mocniej na gaz i szybko znaleźliśmy się w Straszynie. Tu też odbywały się zawody, ale niestety chyba już się zakończyły. Ruszamy dalej. W końcu mapa nam się kończy i jedziemy w ślepo i w dodatku źle. Zawracamy, nie ma żywej duszy, aby kogokolwiek się spytać. W końcu Darek zauważył dwóch podejrzanych typów koło sklepu, chyba ich „suszy” po imprezie.

Podszedłem do nich, a browarem tak zalatywało, że prawie mnie z nóg zwaliło. Coś tam mamrotali, aż w końcu wykrztusili z siebie:  „musicie zawrócić i jechać tą drogą na Kleszczewo i tam skręcicie na Lublewo”. Podziękowałem, ale za bardzo im nie wierzyłem , więc postanowiliśmy zapytać jakiegoś faceta siedzącego w samochodzie. Dziwne, ale potwierdził te informacje

Na miejsce dojechaliśmy o godz 8:30, a tam pustki, tylko duże ilości puszek po piwie. Pomyślałem sobie, że tu się ludzie bawili oglądając zawody „szklanymi oczami” 🙂

No i kicha! Nic tu nie ma tylko puste stragany. Dla mnie stawało się to dziwne, bo wyczytałem w internecie, że impreza miała trwać do godz 9:00.

Trudno – stwierdził Darek i zaproponował dojechać do najbliższego jeziora aby się pobyczyć.

Tak się też stało. Mieliśmy koc, jakąś wyżerkę, a nawet Darek nawet przywiózł ciasto. Złość nam szybko przeszła, wiadomo, że Polak jak głodny to wku…..ny. Piękne jeziorko, na którym można się wyciszyć, a wokół nas żywej duszy nie ma. Na środku jeziora pływa a raczej stoi zakotwiczona łódka na której siedzi nieruchomo amator świeżej rybki. Że on ma zdrowie tak siedzieć godzinami (fot)

Z Darkiem poruszaliśmy wiele przeróżnych tematów, gęby nam się nie zamykały, to świetny partner do prowadzenia konwersacji. I tak przesiedzieliśmy a raczej przegadaliśmy ok 3 godz.

Fajnie się siedzi, ale czas ruszać w drogę. Po drodze za Łapinem zwróciliśmy szczególną uwagę na dużą ilość przeróżnych latarń a w głębi stał jakiś mały samolot, więc zatrzymaliśmy się, aby udokumentować to na fotkach. Te zdjęcia robiłem wysuwając aparat wysoko nad płot, dlatego są obcięte. Tu przydałby się obiektyw szerokątny.

Dojechaliśmy do Gdańska, wycieczka zakończona, ale było bardzo miło, pomimo, że nie zostały zrealizowane nasze założenia balonowe.

Na drugi rok tam ponownie się udamy, ale już zdecydowanie wcześniej. A tak chciałem unieść się balonem na wysokość 1000 m, bo były takie możliwości.

Dzięki Darkowi za miłe spędzenie czasu, nie musi to być koniecznie gonitwa na rowerze.

Tekst: Mieczysław Butkiewicz

asfalt=max

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Otalżyno

m=Bielkówko

m=Lapino

m=Gdańsk

atrakcja=jeziora

typ=rowerowy

This entry was posted in Relacje and tagged , , , . Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


+ cztery = 7