Dzisiaj postanowiłem sprawdzić swoje siły w zawodach pt. „FAMILYCUP” 2009 – XIV AMATORSKIE MISTRZOSTWA POLSKI W KOLARSTWIE GÓRSKIM, rozgrywanych w różnych rejonach województw, tym razem było to woj. Pomorskie.
Start został zaplanowany w Sopocie na „Łysej Górze”.
Dzień wcześniej myślałem nad zmianą opon, czy założyć Kendy 1,95 leciutkie szybkie
czy może Continentale 2,4 druciane i ciężkie ale za to przyczepność bajeczna, hmm pomyślałem że całą noc deszcz padał może być ful błota tak jak to miało miejsce na skandi, dystans nie był zbyt duży, miałem do pokonania 16 km czyli 4 kółka do zrobienia „tylko”
co okazało się później sporo, założyłem ciężkie continentale na trudne warunki,
Dzień zawodów:
Pobudka o godź: 7:30, śniadano, włączyłem komputer żeby sprawdzić czy nikt jeszcze nie jedzie oprócz mnie i Zibiego, ale nikt nic nie napisał na Forum, no okey pewnie nikogo nie będzie, na zamierzony pociąg pognałem z Gdyni do Sopotu o godź 9:28 który nie przyjechał, i jak tu ufać kolejom SKM, następny był 9:45, pognałem z Gdyni Stoczni do Gdyni Głównej, zawsze pewniej, to kolejka na szczęście przyjechała punktualnie, spotkałem jednego bikera który też się wybierał na „FAMILY CUP” chwile z nim porozmawiałem i stwierdziłem skoro on będzie ze mną jechał to nie mam z nim szans, zajął „55 miejsce” w Skandi na dystansie „Grand Fondo” ja niestety dopiero 88, daleko w tyle, no ale to inna kategoria wiekowa i staż, ja jestem dopiero początkujący i nie mam szans dorównać, jeżdżę dopiero półtorej roku na rowerze, a na zawody zacząłem dopiero w tym. Dojechaliśmy na „Łysą Górę” tam ukazała się naszym oczom Mega Kolejka, ja załatwiłem formalności w tyg. Pozostało mi odebrać zgodę lekarza oraz nr. startowy i chipa zostawiając kałcje w wysokości 50 zł lub dokument tożsamości. Na miejscu spotkałem Zibiego który czekał w kolejce przede mną oraz Sławka i Wieśka którzy przyjechali pokibicować nam, miło z ich strony J bardzo fajnie było,
Ja miałem okazje startować pierwszy raz w Seniorach, na początku puszczali najmłodsze kategorie czekając aż ostatni uczestnicy kategorii dojadą do mety i dopiero wtedy następna kategoria zostawała wywoływana do startu, żeby nie robić zamieszania, bo ciężko było by dojść. Ja miałem okazje wystartować coś koło godź 14 dopiero, początek grupy stanowili Seniorzy kat wiekowa 24-34 lat z tyłu Orlicy 19-23 lat którzy startowali z opóźnieniem 30 sek.
Co do dobranych opon myślałem że to jest mój fatalny wybór, trasa na pierwszy rzut oka twarda, ale Sławek pojechał zbadać teren, wcześniej słyszałem jak inni uczestnicy którzy wczęśniej wrócili z terasy, narzekali na wymagania oraz dużą ilość błota na trasie, trochę się ucieszyłem
Z wyboru który nie był taki zły co się okazało w trakcie.
Nastąpił start: strzał z pistoletu huk „wielkie BUM” ruszyli, na dzień dobry była do pokonania na pozór mała górka można było trochę pocisnąć, ale zaraz robiło się coraz bardziej stromo, miałem na blacie, musiałem nieco opuścić strunę, popuściłem łańcuch na środkowy cisnę ile powera w nogach było ale to zbyt mało ledwie się wyścig zaczął już sapie jak lokomotywa, czyżby brak formy? wrzuciłem na jedynkę, podjechałem z wysiłkiem, sporo bikerów mnie przy tym wyprzedziło, następnie trochę prostej skręt no i spora ilość błota, ostry zjazd, z górki kilka zawijasów, przy których można było nadciągnąć średnią, i następny podjazd, które były dość wymagające, trzeba było ostro się natrudzić żeby je pokonać, tym razem dużo gorszy niż ten na początku, duża ilość błota niektórym uniemożliwiła podjazd, trzeba było pokonać łukiem po lewej i ostro zjeżdżając wtapiając się nieco w błoto ostro piłując, pokonałem bez większych problemów, następnie bardzo długi zjazd z wąskimi dróżkami, po lewej stronie ostry spad był, przy zakręcie można było ładnie fiknąć, jechałem jakieś 30 km trzymając rękę na hamulcu, nie chciałbym się znaleźć na wylocie, było by nieprzyjemnie, kontuzja murowana, następnie długi podjazd, opona miejscami wirowała w miejscu, ale szła do góry, pokonałem największe błoto, skręt w prawo następnie ostry techniczny zjazd z korzeniami, było dość ślisko, rower trochę zaczęło zarzucało, ostry skręt w lewo no i drzewo, na którym można było się dość łatwo znaleźć, stał przy nim jeden z organizatorów krzycząc ostrożnie. Został jedynie zjazd z łysej z prędkością 40-45 km/h również na wybojach miejscami i tak wyglądała cała pętla, każda kategoria pokonywała różną ilość pętli, w jednym zakręcie mi łańcuch spadł i dość mocno się zaklinował, straciłem jakieś 2 min zanim zrobiłem, na trasie miał stać chłopak i kierować według szczałki, nagle ich zrobiło się kilku-kilkunastu zasłaniając całe oznakowanie, jechałem prosta zamiast skręcić, ale krzyknęli „nie Tędy” o mały włos bym pojechał w przeciwnym kierunku, ehh :/ musiałem biegi w miejscu zredukować, ponieważ czekała mnie spora górka na której straciłem sporo sił. Po zakończeniu wyścigu każdy z uczestników wyciągał los, ja wylosowałem Kask, to była najlepsza nagroda z tego co widziałem, oraz każdy z uczestników dostawał paczkę żelków.
Ogólnie mówiąc:
Trasa wyścigu miejscami bardzo wymagająca, podjazdy ciężkie do pokonania,grupa w której startowałem bardzo silna, pokonałem każda górkę, nie zaliczyłem żadnej przewrotki.
Start uważam za udany
Oprawa oraz zaangażowanie organizatorów pozostaje wiele do życzenia, zbyt spięci oraz nerwowi, a powinni być naprawdę trochę bardziej na poziomie na takiej masowej imprezie spodziewałem się czegoś lepszego, gdzie chodzi o nakłanianie jak największej rzeszy bikerów do brania udziału w imprazach masowych, oraz prowadzenia zdrowego trybu życia.
Szczególnie pani sędzia się denerwowała jak się ktoś ustawił nie tak jak trzeba, zamiast powiedzieć spokojnie i po sprawie. Taki błąd popełniłem ustawiając się już z przyzwyczajenia w Elicie w „Family Cup” tzw. Orlicy, Sędzina pytała czy ktoś nie został wyczytany z listy, zgłosiłem się, później okazało się ze to nie ta kategoria, pojechałem bez dyskutowania do swoich, tylko było słychać zdenerwowanie i cyt. „czy ja coś nie wyraźnie mówię” nie ładnie z jej strony było i nie na miejscu komentarz, na drugi rok odpuszczam sobie taką imprezę, z takim zaangażowaniem, może to się zmieni.
Pierwszy raz startowałem w FAMILY CUP i dobrego wrażenia na mnie nie zrobił.
Do zobaczenia na innych Maratonach bardziej udanych i sympatycznych.
Tekst:: PIOTR HABAJ „Pioter 1981”
1 Trackback
강남삼정호텔
blog topic