Maraton MTB Neksus

maraton kadynyDzisiaj postanowiłem wziąć udział w maratonie Neksusa MTB który rozgrywał się w Kadynach. Pociąg z Gdyni Gł ruszał o godzinie 6:38. Pobudka o 5:00 szybkie śniadanko, przygotowanie, sprawdzenie pogody na ICM gdzie zapowiadali po południu niezłe opady, rano już niestety padało. Postanowiłem pierwszy raz na zawody jechać bez plecaka, zabezpieczyłem dokumenty oraz telefon dwoma warstwami worków jednorazowych oby nie przemokło w razie opadów. Ja wsiadałem jako pierwszy w Gdyni do pociągu, pozostali dosiadali, Robert wsiadł  we Wrzeszczu, Marzena, Mirka, Marcin oraz Tomek wsiedli dopiero w Gdańsku Gł. Umówiliśmy się z Dareckim (ESR ELBLĄG) że doprowadzi nas do Kadyn. W końcu dojechaliśmy do  Elbląga o godzinie 8:32 Darek już czekał na nas, niestety sam. Po chwili ruszyliśmy na przód spokojnym Lightowym tempem oby się nie zmęczyć, jechaliśmy z prędkością 20 km/h
Zanim się nie obejrzeliśmy już byliśmy w  Kadynach, bardzo piękne okolice.
Dużej kolejki nie było więc ustawiliśmy się szybko, wypełniliśmy zgłoszenia oraz uiszczając opłatę w wysokości 50 zł, dostaliśmy numerki startowe oraz na pamiątkę termometr 
Zapisy były do godziny 10:00 start Maratonu do godz 10:30, do wyboru były dwa dystanse
MEGA 39 KM przewyższenia 650 m oraz GIGA 74 KM przewyższenia 1300 m.
Ja postanowiłem jechać na MEGA i trzymałem się tego do końca Maratonu.
Na rozgrzewkę był plac gdzie można było  robić sobie kółeczka, troszkę w górę i w dół,
Niestety miejscami mokro i ślisko, gdzie byłem świadkiem upadku jednego z maratończyków przed moimi kołami, wypadły mu również dwa bidony na raz. Marcin również wywinął  orła podczas rozgrzewki.
Byliśmy ponad pół godz za wcześnie więc się troszkę trzeba było rozgrzać przed startem, stojąc w miejscu robiło się zimno.
Nadchodziła godz 10:30 zawodnicy zaczęli ustawiać się do startu. Ale niestety nie wiadomo było w którą stronę pojedziemy czy w prawo czy w lewo, cześć ustawiła rowerami do siebie, trochę zabawnie to wyszło, ale spiker powiedział gdzie mamy się ustawiać i doszliśmy do ładu. Nagle START !!!! więc trzeba było się wpiąć w SPD BLAT i RURA !!!!
Zawodnicy Licencjonowani jak zwykle na przedzie, peleton ostro wyrwał do przodu, na liczniku miałem pomiędzy 35 a 40 km/h później zwolniłem bo nie dawałem rady takim tempem ciągnąć długo Niestety od samego początku pojawiły się problemy z przerzutkami, próbowałem ustawić w trakcie jazdy, ale trochę czasu to zajęło. Na dzień dobry było sporo asfaltu dlatego tak szybko się jechało, pierwsza górka trochę rozciągnęła peleton. Przeglądając wykres wzniesień spodziewałem się ostrych podjazdów oraz takich których nie da się pokonać jadąc rowerem. Na szczęście myliłem się i to znacznie, trasa była bardzo fajna, można było spodziewać się wszystkiego, od masakrycznych piasków co stanowiło duuuże zagrożenie oraz zwiększało poziom trudności, po przejazd przez rzeczkę takich jak min było na Skandi MTB, nie brakowało również ostrych podjazdów, oraz wąskich technicznych leśnych ścieżek wypełnionymi dziurami, gałęziami , korzeniami, a po bokach pokrzywy, wysokie zielska, jakieś trawiaste   itp. Po prostu coś pięknego, prawdziwy górski Maraton, urok niesamowity, przeżycie nie do opisania.
Na dystansie Mega na trasie był jeden bufet,  niestety nie wiem co tam było ponieważ nie zatrzymałem się, szkoda było mi czasu a miałem pół bidonu, stwierdziłem ze dojadę bez problemu, największy i najbardziej męczący podjazd był z płyt betonowych gdzie musiałem ustawić przerzutkę 1 X 1 czyli typowo górską ale mimo to  ledwo ledwo jechałem, ale jak jest ostry podjazd to musi być i zjazd, niektóre były tak techniczne że trzeba było się trzymać na baczności i mieć oczy ostro otwarte, nie dosyć ze wąskie trawiaste i śliskie to techniczne z korzeniami i dziurami. Ciężko było wziąć kilka łyków z bidonu, nawet na płaskim terenie, tyle nierówności było. Jadąc na sztywnym widelcu miałem trochę stracha że mogę zobaczyć gdzieś orła cień, a było by niezbyt miło się tak wykasztanić, szczególnie że prędkośći nie należały do małych jadąc 35-40 km/h na zjazdach rower skakał na różne strony, jadąc ostro w dół była sztrzałka mówiąca o wjeździe w lewo w las, w bardzo wąską ścieżkę leśną, widziałem z ok. 15 osób które się cofało Jadąc ponad 40 km/h przeoczyli, padł tylko tekst, „Wojtek byłeś na grzybach?” , próbowałem jechać za osobą w zielonej koszulce, trzymałem się na kole przez ok. 20 km, później już lekkie kurcze zaczęły mnie łapać na lewej łydce, więc nie chciałem przesadzać za bardzo. Niektóre z górek były dość wymagające ale nie były straszne, wszystko było do podjechania. Zrobiłem jeden fatalny błąd który kosztował mnie upadkiem. Jadąc ok. 40 km/h widziałem sporą ilość piachu czarnego zwęglonego chciałem odbić w prawo na trawiaste podłoże, gdzie było brak piasków, niestety mam takiego pecha ostatnio na zawodach, zaskoczył mnie mały spad, skręcając już obróciło mi rower o 60 stopni wyglebiłem się na ten czarny piach, przeleciałem po piachu jakiś metr jak po lodzie, po czym chciałem wsiąść na rower i odjechać ale nie mogłem, patrze na siodełko, a to Ci pech, obróciło się o 30 stopni w bok. Pomyślałem ehhh to ci skok w bok :/  No i co teraz.
Wyjąłem narzędzia wszystkie jakie tylko miałem, no i jedyny imbus potrzebny do skuwacza jaki tylko miałem, dopasowałem, kurcze, nie pasuje, po chwili namysłu, położyłem rower na bok, kopnąłem z buta obróciło się w drugą stronę o 60 stopni, było dokładnie w takiej samej pozycji tylko w odwrotnym kierunku, no to jeszcze raz tym razem trochę lżej, udało się, rower piszczał skrzeczał, ale jechać jakoś dało się, słychać go było jak by po wojnę przeżył,  cóż za błędy się płaci ktoś mi kiedyś powiedział. Po chwili mijam bufet, nie zatrzymałem się miałem pół bidonu, stwierdziłem że dojadę do mety na tym co mam, następnie trochę ostrych wąskich podjazdów jadę za jakimś bikerem trzymam się ostro jego koła na koniec wyprzedzam dysze jak lokomotywa ale on także. Po chwili słyszę że ktoś za mną jedzie, pomyślałem ze to ten sam co go wyprzedziłem ale nie, wyprzedza, mnie, to był mario666 jechał z kontuzjowaną nogą, szacun wielki, podziwiam. Wymieniliśmy kilka słów między sobą dotyczący trasy, po chwili ostry zjazd, masakryczny piasek który nas dzisiaj nie rozpieszczał, oraz przejazd przez rzeczkę i ostry podjazd, nie zdążyłem zredukować biegu, musiałem zejść z roweru i podprowadzić rower, potem czekał zjazd, próbowałem gonić mario666, ale nie dawałem rady, zbyt silny, widziałem jak jeszcze kilku bikerów wyprzedza  odpuściłem. Na początku maratonu trzymałem się bikera z koszulką czerwoną z napisem MRÓZ ale zgubił mnie, po kilku minutach  widzę go ponownie, właśnie mario666 go wyprzedził, próbowałem znowu się trzymać, tak też robiłem, ale   po chwili ponownie nie daje za wygraną i ucieka mi jak na zawołanie.
Końcówka Maratonu ciągnęła się asfaltowymi drogami przez ok. 6 KM tam dogonił mnie Wojtek który pojechał na pętle GIGA szacun. Powiedział tylko do mnie przecinaj, starałem się jak mogę jadąc stałą prędkością 30-32 km/h pod wiatr, czasem zwalniając do 25 km/h
Po chwili ponownie widzę Bikera z czerwoną koszulką MRÓZ wyprzedzam go, odchodzę na parę metrów, ale zwalniano 25 km/h on zaczyna mnie doganiać był coraz bliżej, w końcu niemal na kole siedział mi, przyspieszyłem do 35 km/h rozglądając się do tyłu był w bezpiecznej odległości, mogłem odetchnąć zwolniłem do 30 km/h i starałem się trzymać tej prędkości. Do końca utrzymałem pozycje, uciekając ponownie o parę metrów, Wojtek  wystrzelił mnie jak rakieta, nie miałem nawet szans go dojść.
Dojeżdżając do mety dostałem pamiątkowy medal za uczestnictwo, poczekałem aż dojadą Marzena z Marcinem, ok. 15 min za mną może byli, średnia prędkość jazdy wyszła mi
21 km/h zadowolony jestem z wyniku ale mogło być lepiej, 17 miejsce w kategorii wiekowej oraz w Klasyfikacji Open 29 na 82 startujących w MEGA, dla mnie sukces,rewelka.
WIELKIE GRATULACJE dla MARZENY, MIRKI  za zdobycie 1 i 2 miejsca oraz za stanięcie na Pudle i zdobycie pucharków  Szacun Wielki

Moje straty: rozwalona ręka, siniak na kolanie, krzywe koło

MARATON MTB NEKSUS polecam każdemu kto lubi-kocha jazdę po terenie,
Trasa bardzo urozmaicona, można znaleźć wszystkiego po trochu, od ciężkich piasków po ostre podjazdy, nie mówiąc o ciężkich technicznych wymagających czasem niesamowitej koncentracji zjazdach, jak na razie ten Maraton oceniam najwyżej pod względem urozmaiconej trasy, Trasa przepiękna

PLUSY:
Pięknie urozmaicona trasa, było wszystko czego dusza zapragnie, po podjazdy po różnego rodzaju krzaczory, wąskie ścieżki techniczne, podjazdy oraz zjazdy jeszcze bardziej techniczne. Trasa była oznakowana bardzo dobrze, Perfekcyjnie, ale mimo to kilka osób potrafiło się zgubić, niestety to przez nieuwagę.
Na koniec Maratonu Ciepły posiłek, Karkówka z Grila oraz  drożdżówka.

MINUSY:
Największym minusem było brak służby medycznej oraz Karetki Pogotowia,
Rozwaliłem sobie rękę i chciałem przemyć wodą utlenioną, niestety nie mieli,
Po chwili przyjechała straż pożarna to dostałem bandaż z jodyną,
Na trasie  wielkim minusem jak dla mnie była spora ilość piachów, zapisuje w minusach bo ich nie znoszę wrrrr i to tyle.

DO Następnego Maratonu 

Opracował: Piotr Habaj (pioter1981)

This entry was posted in Maratony and tagged , . Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


4 + cztery =