Bliżej cywilizacji – Zielonym szlakiem z Matemblewa

Jest godzina 10.15, bardzo zimno odczyt w zegarku wskazuje -16·C, jednak odczuwalna temperatura jest w granicach -22·C, to za sprawą lodowatego wiatru, który nawet w lesie był wyraźnie odczuwalny. Przed nami 19,5 km do przejścia, niby niewiele ale warunki znacznie utrudnią marsz. Nie spiesząc się ruszamy o godzinie 10.35, udzielając wcześniej pomocy narciarzowi, który niespodziewanie wyjechał na nas ze stromej ścieżki. W ostatniej chwili zrobił gwałtowny skręt, ale ci którzy jeździli na biegówkach wiedzą jak to się kończy.

Na szczęście jakoś go pozbieraliśmy i każdy ruszył w swoją stronę. Początkowo zmrożony śnieg i przetarty trakt pozwalał na swobodne poruszanie. Jednak już po przecięciu ulicy Słowackiego zrobiło się ciekawiej ale też trudniej. Z pod czapki i maski widziałem jak moi kompani zapadają się po łydki w śniegu. Dzień był piękny, mróz, świecące słońce i żadnych śladów człowieka choć to tak blisko osiedli. Pierwszy postój zrobiliśmy za doliną Samborowo o godzinie 12.45, nie musieliśmy się spieszyć gdyż dystans był niewielki, a czas mieliśmy nieograniczony. Wiatr zelżał a słońce świeciło coraz mocniej.

Pierwsze 5 kilometrów to bardzo fajny odcinek szlaku z kilkoma stromymi podejściami, w zimie jest jeszcze ciekawszy niż w lecie. Dotarliśmy do Oliwy po drodze robiąc trochę zdjęć i żartując z zamrożonych wąsów Maria.

Na Pachołek wdrapaliśmy się stromizną po prawej stronie schodów, niestety widok z wieży trochę nas rozczarował, bo nad miastem i zatoką niebo było zamglone. Dalsza droga to lekka nuda jak wszyscy wiedzą, dlatego trochę przyspieszyliśmy, chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się na ostatnich 5-ciu kilometrach, by znów poruszać się w bardziej urozmaiconym terenie.

Już po ciemku, ale bez czołówek przebrnęliśmy ostatni odcinek i o godzinie 17.30 ukończyliśmy szlak w Sopocie Kamiennym Potoku.

Zbyszek. Z (Brat)

Ps. Całe przejście w niewielkim tempie ze sporą ilością postojów.

Z.Z

Skład ekipy:

Tomasz Jeżak (Jeżu)

Mariusz Zimiński ( Mario)

Zbyszek Zimiński ( Brat)

This entry was posted in Relacje. Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

10 Comments

  1. Mxer
    Posted 2 lutego 2010 at 00:33 | Permalink

    Owe ochraniacze zwane stuptutami można nabyć zapewne i w dziupli. Najtaniej będzie na Allegro. Co do konserwacji obuwia czy to ze szmaty czy ze skory polecam impregnat Nikwax. W rozpylaczu. Proste skuteczne i tanie.

  2. MARIO666
    Posted 1 lutego 2010 at 16:36 | Permalink

    jeszcze można kupić w treku i sklepach hi mountain

  3. Posted 1 lutego 2010 at 16:22 | Permalink

    Ochraniacze : MOUNTAIN EAGLE, ceny nie pamiętam, bo to kupowałem kilka lat temu. Kupisz tak jak Mario podaje w sklepie turystycznym „Compas” a drugi „Horyzont”

  4. MARIO666
    Posted 1 lutego 2010 at 16:15 | Permalink

    ochraniacze można kupić w sklepach górskich i turystycznych

  5. Bono
    Posted 1 lutego 2010 at 15:34 | Permalink

    Tylko moje buty nie są skórzane. Jest to jakiś NewTex. W wyglądzie i dotyku przypomina skórę (tak jak tylna strona paska do spodni), do tego na czubku i bokach pięty wstawki z tworzywa. Na krawędzi cholewy i język z czegoś podobnego do membrany z rowerowych ubrań.
    Pasta czy parafina raczej odpadają.

    Te ochraniacze maja jakąś specjalną nazwę? Gdzie kupowałeś i mniej więcej za ile?

  6. Posted 1 lutego 2010 at 10:04 | Permalink

    Swego czasu kupiłem takie ochraniacze na nogi z materialu nieprzemakalnego. Sięgają one od buta do kolana. Zapinane sa na rzepy. Na dole mocuje się je haczykiem za sznurowadło buta.
    Nie jest to wprawdzie sprzęt górski, ale na nasze górki wystarczy.
    Jeżeli chodzi o buty, to najpierw należy je dokładnie oczyścić a następnie pastę albo parafinę na gorąco wetrzeć w skórę. To pomaga na kilka godzin.

  7. MARIO666
    Posted 1 lutego 2010 at 09:11 | Permalink

    mamy górski sprzęt w którym sie wspinamy w dużych górach, a on nie przemaka

  8. Bono
    Posted 1 lutego 2010 at 08:04 | Permalink

    Szkoda, że w sobotę (30.01) nie szliście i nie przetarliście szlaku 🙁
    Około 2 godzin i 4,5km w śniegu, nie rzadko po kolana. Miałem ochotę na kilku podejściach zdechnąć. Ale dotrwałem do końca zawodów i nawet zmieściłem się w limicie czasu. Szkoda, że głowa zawiodła i 32pkt karnych wpadło.
    Teraz już wiem jak ciężko bywa na piechotę w śniegu, więc tym bardziej podziwiam Wasze wyprawy.

    Tak przy okazji, jak się chronicie przed przemakaniem butów i spodni?

  9. MARIO666
    Posted 29 stycznia 2010 at 18:29 | Permalink

    he he he dobre to Ci wyszło.

  10. zibek
    Posted 29 stycznia 2010 at 17:56 | Permalink

    Może chwilowo zmienimy GER na GEP /gdańska ekipa piechurów /.

    No,no, dajecie do pieca.Gdzie to teraz poniesie?
    pozdr.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


2 × = dziesięć