Hel-3_Sopot

IMG_13018 maja 2005r odbył się wielki rajd  Hel. Z Wrzeszcza pociągiem wyjechaliśmy o godz. 8.07. Spotkanie miało i odbyło się w Redzie. 15 uczestników to liczba chętnych na podbój Helu w tym trzy dziewczyny, co mnie i nie tylko mnie zaskoczyło. Uważałem, że na takie odległości dziewczęta nie jeżdżą….wiedziałem tylko o Asi, która miała wielką ochotę zwiedzić Hel. Jak się okazało nie była ona jedyną. Przybyła jeszcze jedna (również Asia) i Iwona. Ruszyliśmy….. jechaliśmy cały czas tempem 24-25km/godz.Pogoda była wymarzona, niech żałują ci, co nie zaufali mojej prognozie, wiatru prawie nie było wcale, słoneczko świeciło także trudno było o lepszą pogodę….. gorzej było w drodze powrotnej, jeżeli chodzi oczywiście o wiatr. Przed Władysławowem wyprzedziły nas dwa samochody pozdrawiając nas, były to dwa naładowane samochody sprzętem do schodzenia przez płetwonurków pod wodę.IMG_4295

W Jastarni skręciliśmy do zbiornika portowego, gdzie spotkaliśmy starych znajomych właśnie tych samych podwodniaków. Oczywiście przed wyjazdem z Gdańska otrzymałem zaproszenie od mego syna Andrzeja, na odwiedzenie ich bazy, z czego oczywiście skorzystaliśmy celem nawiązania bliższych kontaktów z nimi. Wprawdzie nie widzieliśmy ich jak schodzą pod wodę, ponieważ czekali na przypłynięcie kutra, który zabierał ich na morze. Więc zrobiliśmy parę fotek pamiątkowych i w drogę na Hel.  I nareszcie wielki Hel….była to godz. 13.00.IMG_4297

Ustaliliśmy, że każdy indywidualnie zwiedza to miasto a na godz. 14.00 spotykamy się przy muzeum na molo. Potworzyły się małe grupki i zniknęły mi z pola widzenia. Ze mną zostali tylko dwaj koledzy, którzy jak widać nie mieli wielkiej ochoty na zwiedzanie. Ja szukałem uparcie jakieś smażalni ryb….byłem głodny. Usiedliśmy w małym barku na świeżym powietrzu, rybka smakowała i zupka również….gadu gadu i już godz. 14.00, a więc jedziemy na nasze umówione miejsce spotkania. <br><br> Grupa była już prawie w całości….za chwilę dołączył Tomek…i w drogę!dsc06326

Nasza średnia trochę się obniżyła z powodu czołowego wiatru przez 35km. I tu dawaliśmy sobie zmiany na prowadzeniu ja często siadałem na kółko prowadzącemu. Przed Włądysławowem wyprzedzili nas nasi wodniacy machając nam ręką na pożegnanie, wówczas pomyślałem sobie, że dobrze wam machać rękoma a my musimy machać, ale nogami i to pod ten cholerny wiatr haha. <br><br> Wiedzieliśmy, że wjeżdzjąc do Władysławowa skręcimy o 90 stopni w lewo, to wówczas wiatr będziemy mieli boczny i tak było. Nastąpiła ulga….wiatr z boku a czasami z tylu, także znowu tempo wzrosło. I tak jechaliśmy aż dojechaliśmy do Chyloni. Tu nastąpiło rozdzielenie grupy, cześć pojechała rowerami do Gdańska a ja z kolegą Robertem wsiedliśmy do kolejki. Nie ukrywam, że miałem ochotę jechać rowerem do domu, ale miałem pewne obawy czy dojadę, ponieważ była jedna próba skurczu mięśni, więc wolałem nie ryzykować. Do kolejki dojechałem bez problemu.

Ilość przejechanych kilometrów:

Tomek 182km

Plucho 188km

Asia 172km

Mietek 150km

Robert 150km

Średnia z całej trasy wynosi ok. 22km/godz

Te różnice wynikają z tego, że część nie skorzystała z pociągu.

Tekst: Mieczysław Butkiewicz

Foto: Mietek&Tomek

Zdjęcia wykonano aparatem CANON A60

asfalt=max

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Sopot

m=Reda

m=Władysławowo

m=Hel

This entry was posted in Relacje and tagged , , , , , . Bookmark the permalink. Follow any comments here with the RSS feed for this post. Post a comment or leave a trackback.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Your email address will never be published.


× cztery = 4