Pogoda dopisała, więc postanowiłem pojechać na Mewią Łachę w Mikoszewie. Bocznymi dróżkami do rafinerii Macro a następnie już szosą do Sobieszewa. Temperatura była super (27 stopni) a czasami powiewał wiaterek. Z Sobieszewa skierowałem się do lasu, gdzie kolektorem do Świbna. Była to droga momentami ciernista ze względu na piasek i zarośnięty kompletnie kolektor (zdjęcie), więc przesiadłem się na boczną, gdzie też nie było najlepiej (piasek). W końcu dotarłem do Wisły. Promem przepłynąłem na drugi brzeg, no i ponownie droga ciernista, czyli piasek i piaskiem poganiał a jak on się skończył to ukazały się „kocie łby” ( na zdjęciu) a w dodatku temperatura 32 stopni bez wiatru jaki był poprzednio. Dróżka bardzo wąska (40 cm) i oczywiście wędrówka z buta tym tunelem krzaków a rower pchałem po zaroślach. Trudno było się pomieścić z rowerem na tak małej szerokości powierzchni. Spotykałem sporo rodzin idących w kierunku ujścia Wisły.
Przeszedłem ok 1 km i miałem już dość a do końca zostało ok 3 km, więc zrobiłem nawrót i do promu. Strasznie było gorąco. Na promie pojawił się ponownie wiaterek, który orzeźwił trochę. I tak się skończyła się moja przygoda. Dystans jaki zanotowałem na liczniku to: 71,5 km.
Droga po kolektorze a po prawej droga do Mewiej Łachy
Dotarłem do Wisły
Już na promie
No i te kocie łby
Z prawej to jakaś stara nieczynna przystań, jeszcze 300m i koniec wędrówki
tekst i zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz