Zakończyłem pierwszy kwartał tego roku wyjątkowym pechem. Moim celem tego dnia był wyjazd do Źródła Marii. I tak też się stało, ale nie przypuszczałem, że to będzie dzień z przygodami. Do Żródła Marii dojechałem bez problemu, natomiast powrót był fatalny rozpoczął się on od opadu deszczu, ale to nie jest wielki problem, my jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Wykonałem parę zdjęć i się okazało, że zapomniałem naładować akumulator, więc go wyłączyłem z zasilania. Dalej przy zjeździe w lesie wpadłem w rozpadlinę błotną i była mała kąpiel, ale najgorsze to, że wypadł mi z kierownicy licznik. Szukałem dość długo aż w końcu udało się go odnaleźć, ale to nie wszystko. W pewnym momencie kierownica wpadała mi w drgawki:), okazało się, że złapałem gumę na 1 km przed domem, więc wyciągnąłem pompkę chcąc trochę dopompować a tu kicha, pompka nie działa a przed wyjazdem ją sprawdzałem. No to resztę trasy z buta podtrzymując kierownicę pod pachą, aby nie zniszczyć opony. W lasach Osowy również trwa wycinka na dużą skalę, las staje się co raz rzadszy.
Takiego pecha nigdy w życiu nie miałem.