Egzamin do Grupy Ratownictwa Specjalnego PCK

IMGP4554Nie będzie to temat rowerowy więc wszystkich mających klapki na oczach z napisem „BIKE” proszę o przejście do innego artykułu 🙂 Pozostałych zapraszam do czytania i obejrzenia fotorelacji z egzaminu do Grupy Ratownictwa Specjalnego PCK.IMGP4622

Kilka słów wstępu…

Grupa Ratownictwa Specjalnego Polskiego Czerwonego Krzyża działa od 1990 roku. Została utworzona decyzją Zarządu Głównego Polskiego Czerwonego Krzyża. GRS jest formacją ochotniczą, a ratownicy działają jako wolontariusze.

Swoje możliwości Grupa zademonstrowała po raz pierwszy podczas dwóch wydarzeń, które miały miejsca w Gdańsku: w listopadzie 1995 roku po pożarze w Hali Stoczni Gdańskiej oraz w kwietniu 1996 roku po wybuchu gazu w wieżowcu przy ul. Wita Stwosza. W tym czasie GRS PCK była jedyną formacją ratowniczą w Polsce, która mogła prowadzić akcje podczas katastrof typu np. trzęsienia ziemi.

Obecnie Grupa prowadzi trzy sekcje: wysokościową, wodną oraz psów ratowniczych.

Telewizja Polska nakręciła film o GRS zatytułowany „Komandosi Nadziei”. Film był kilkakrotnie emitowany na antenie TVP w latach 1996-1997.IMGP4576

Co roku GRS prowadzi nabór do swych szeregów. Ochotnicy starający się o miano Ratownika GRS muszą odbyć dwa szkolenia podstawowe (wysokościowe oraz medyczne – oba zakończone certyfikatami). Po zakończeniu szkolenia odbywa się egzamin, który organizowany jest na Torpedowni w Babich Dołach. Egzamin to bardzo wymagający tor przeszkód sprawdzający reakcję kursanta w stanie skrajnego zmęczenia i wychłodzenia (w tym roku woda była wyjątkowo ciepła: 15 stopni). Elementami egzaminu jest m.in. bieg po plaży, pływanie pontonem, nurkowanie bez sprzętu na głębokość kilku metrów oraz seria zadań wysokościowych. Podczas egzaminu kandydat musi poprawnie zastosować procedurę pierwszej pomocy w inscenizowanej scence. Wszystko jest na czas i tylko najlepsi są przyjmowani w szeregi GRS.IMGP4861

Jeśli ktoś ma pytania odnośnie GRS i interesuje się szeroko pojętym ratownictwem to proszę pisać do mnie na priv (scoot@wp.plTen adres email jest ukrywany przed spamerami, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce, by go zobaczyć) – postaram się w miarę możliwości odpowiedzieć lub skierować do odpowiednich osób.

Strona WWW: http://grspck.pl

Posted in Artykuły | Tagged , | Leave a comment

Rowerem w góry – krótki poradnik

IMGP3911Po tygodniowym pobycie w górach chciałbym podzielić się z Wami uwagami odnośnie planowania takiego wyjazdu. Mam nadzieję, że ta relacja przekona chociaż jedną osobę, iż w Polsce mamy wspaniałe miejsca, w które można dojechać w miarę tanio, szybko, i spędzić czas na różnych formach aktywności.
Planowanie wyjazdu warto rozpocząć od wybrania miejsca i terminu pobytu. Dopiero na tej podstawie możemy namawiać kolejnych uczestników. Ilość uczestników jest bardzo istotna gdyż musimy uzależnić od niej rodzaj transportu, a jest to jedno z większych obciążeń finansowych całego wyjazdu. Najtaniej będzie jeśli 4 osoby pojadą jednym samochodem, najlepiej dieslem. Nawet pomimo dużego oporu powietrza jaki będą stawiały zamontowane na dachu rowery, można przyjąć spalanie na poziomie 8 litrów oleju na 100 km. Dalej niż 700 km nie pojedziecie, więć w sumie do przejechania będzie ok 1500 km. Przy powyższym spalaniu i cenie ON 4.5 zł wychodzi 540 zł do podziału na 4 osoby. Czyli za 135 zł na osobę można pojechać w nasze wspaniałe góry 🙂 Czas przejazdu wynosi od 8 do 12 godzin w zależności od różnych czynników. Bardzo wskazane jest, aby było chociaż dwóch kierowców na trasie.IMGP3939Kolejna ważna sprawa to noclegi. Tutaj jest duża dowolność i w przypadku większej grupy osób oraz dłuższym pobycie warto się targować. Polecam wszelkiego rodzaju agroturystyki gdyż gospodarzom takich miejsc na ogół zależy abyście wrócili do nich za rok lub chociaż przekazali dobrą opinię swoim znajomym. Warto skorzystać z wyżywienia! Jedzenie będzie „domowe”, na ogół bardzo smaczne i w dużej ilości. Na pewno wyjdzie to taniej i zdrowiej niż odżywianie się w okolicznych knajpach czy fast-foodach (!). Za 1 osobę nocleg z wyżywieniem (śniadanie + obiadokolacja) płaci się w okolicy 40 zł. Kiedyś w Zakopanem (a konkretnie 3 km obok) znalazłem wspaniały domek w cenie 35 zł z wyżywieniem. Naprawdę warto. Pamiętajcie, aby uzgodnić z gospodarzem sposób przechowywania rowerów. Nie polecam „komórek” czy „garaży”. Najlepiej mieć je w pokoju lub w innym pomieszczeniu domu, w którym śpicie.IMGP3948

Na tym kończą się praktycznie koszty wyjazdu. Jeśli planujemy 5 noclegów, to zapłacimy razem z wyżywieniem ok 200 zł. Do tego dochodzi koszt transportu (135 zł) oraz zapewne kilkadziesiąt zł na inne wydatki. W sumie za 400 zł można spędzić cały tydzień na rowerze w górach! Jeśli planujecie codziennie jeździć na rowerze bądź chodzić po górach to bardzo polecam zabranie odżywki węglowodanowej, batonów energetycznych oraz napoju izotonicznego w proszku. 1,5 kg takiej odżywki kosztuje ok 70 zł a wystarczy na wiele dni ciężkich zmagań z górami. Napój izotoniczny jest również nieodzowny, chyba, że ktoś jedzie tam aby tylko się opalać 🙂 Dzięki batonom czy żelom nie musicie ładować kieszeni snickersami. Wychodzi taniej, wygodniej i chyba nawet zdrowiej. Po powrocie z wycieczki czeka na Was duży obiad przygotowany przez gospodynię więc wszelkie „wspomagacze” należy już odstawić.

Następną rzeczą o jaką należy zadbać jest ekwipunek i przygotowanie roweru. Sam rower musi po prostu dobrze działać i jak to zrobić nie muszę chyba tutaj pisać. Skoncentrujcie się raczej na odpowiednim ubraniu gdyż w górach pogoda lubi płatać figle. Bardzo polecam wożenie ze sobą tzw. „nogawek” oraz „rękawków”, które można naciągnąć na nogi i ręce. Dodatkowo cienka, wodoodporna kurtka też jest bardzo mile widziana. W ekstremalnych warunkach należy również zaopatrzyć się w wodoodporne ochraniacze na buty oraz długie, ale raczej nieocieplane rękawiczki. Można kupić takie z przeznaczeniem do freeride lub downhill. Warto aby po wewnętrznej stronie dłoni miały jakąś miękką wyściółkę i wzmocnienia. W tych rękawiczkach może Wam przyjść jechać wiele godzin więc muszą być wygodne. Po górach moim zdaniem warto jeździć z camelbakiem. Nie każdy to lubi, ale moim zdaniem ludzie dzielą się na tych którzy jeżdżą z camelem i na tych, którzy będą z nim jeździli 🙂 Dzięki temu można regularnie brać łyk napoju co jest bardzo ważne przy dłuższych wycieczkach,  zwłaszcza podczas wysokiej temperatury i słońca. Poza tym do plecaka wchodzą nogawki, rękawki i mała kurtka oraz komplet narzędzi. Na rower nie zakładam żadnych toreb dzięki czemu jest lżejszy. Docenicie to gdy trzeba będzie przenosić go przez ścięte drzewa czy pchać pod ostrą górę.

Jeśli chodzi o rower to wydaje mi się, że na góry, a na pewno na kamieniste Beskidy należy używać opon bezdętkowych. Dzięki temu można lekko spuścić powietrze aby opona lepiej pracowała na kamieniach, a jednocześnie nie obawiać się snake’a. Gdyby ktoś nie wiedział: „snake” to charakterystyczna dziura w dętce powstająca na skutek przyciśnięcia dętki do krawędzi felgi. Dzieje się tak gdy koła są zbyt słabo napompowane i wjedziesz z dużą prędkością na jakiś ostry kamień. Na dętce powstają wtedy dwa ślady jakby po ukąszeniu węża. Jest to bardzo trudne do załatania, należy więc mieć ze sobą zawsze komplet DUŻYCH łatek i zapasową dętkę.IMGP3964

Na koniec najważniejsze: czyli gdzie i jak jeździć. Będąc w ostatnio w Istebnej została nam pokazana ciekawa strona zawierająca wiele informacji turystycznych. Polecam: http://beskidy24.pl Znajdziecie tam wiele artykułów, map, oraz porad dotyczących wyjazdu w góry. Beskidy to wspaniałe miejsce do turystyki rowerowej. Wybór tras jest ogromny, a stosunkowo łatwe góry umożliwiają podjazdy pod większość szczytów (to nie Tatry). Mnie urzekła wolność jaką dają rozległe i dostępne dla rowerzysty tereny. Właściwie nie trzeba się trzymać szlaków, wystarczy mieć mapę i jeździć tam gdzie masz ochotę. To nie Tatry gdzie zejście ze szlaku może grozić niebezpieczeństwem (chociaż zapewne i takie miejsca znajdą się w Beskidach). Krajobrazy są przepiękne, a szybkie szutrowe zjazdy dają poczuć co to naprawdę jest kolarstwo górskie. Na koniec, chociaż może urażę rasowych turystów rowerowych,  muszę dodać: nie profanujcie tych wspaniałych tras sakwami! Beskidy są stworzone dla kolarza górskiego. Z sakwą nie podjedziesz pod górę, ani nie pokonasz trudniejszych zjazdów. Jeśli wybierasz się z sakwami i bagażnikiem to zostaw je w miejscu noclegu i dalej pojedź lekkim rowerem z minimalną ilością bagażu. Ja mam 2-litrowy plecak (tak, jedynie 2 litry) i mieszczę w nim wszystko na cały dzień ciężkiej wyprawy.

Zapomniałbym o sprzęcie fotograficznym! Przecież to podstawa wyjazdu w tak niesamowite miejsce! Jeśli jesteście amatorami cyfrowych, małych aparatów to wystarczy cokolwiek co ma ok 2 mln pixeli. Chociaż zdjęcia z gór warto drukować aby wieszać na ścianie, więc wyższa matryca byłaby wskazana. Zabezpieczcie aparat dobra torbą (w media markt można wiele z nich obejrzeć, a później taniej kupić na allegro). Torba powinna KONIECZNIE zawierać przeciwdeszczowy pokrowiec. Chyba, że wozicie aparat w plecaku lecz wtedy dostęp do niego jest znacznie utrudniony. Polecam pewien kompromis: aparat wodoodporny, chociażby taki jak mój stary pentax optio. Wożę go bez żadnego zabezpieczenia w tylnej koszulce rowerowej i w każdej chwili (nawet podczas jazdy) mogę wykonać zdjęcie. Aparat nie posiada mechanicznych elementów na zewnątrz korpusu (obiektyw się nie wysuwa) więc nie ma ryzyka że coś się urwie czy zapiaszczy. Matryca to 6 mpix więc wystarczająco duża aby drukować 15×21 lub nawet nieco większe zdjęcia. Można też jeździć z lustrzanką, ale należy posiadać specjalną torbę zawieszaną na klatce piersiowej. Aparat jest równie szybko dostępny i nieźle zabezpieczony. Nie polecam jednak ostrych zjazdów gdyż wyboje na pewno nie służom precyzyjnym mechanizmom i obiektywom. Zapraszam do obejrzenia zdjęć z ostatniego wyjazdu do Istebnej.

Zapraszam również do dyskusji na forum . Napiszcie o swoich doświadczeniach z wyjazdu w góry, podajcie ciekawe miejsca noclegowe i własne uwagi. Może ktoś planując podobny wyjazd skorzysta z naszych doświadczeń.

autor: scoot

Posted in Artykuły | Tagged , , | Leave a comment

Baltic Motor Bike Show 2008

Warto czasem zejść z roweru (zwłaszcza jak się nie chce jeździć) i wyjść trochę „do ludzi”. W sobotę zadzwonił do mnie kolega z informacją, że na terenie Międzynarodowych Targów Gdańskich odbywa się Baltic Motor Bike Show…

Jako, że uważam się za miłośnika również pojazdów z napędem spalinowym postanowiłem niezwłocznie odwiedzić tę wystawę. Ku mojemy zaskoczeniu znalazłem dwa stoiska z rowerami! Pierwsze z nich to rowerowe „choppery” czyli rowery miejskie z wielkim wygodnym siedzeniem i pozycją za kierownicą „na harleyowca”. Można było wykonać takim rowerem rundkę po terenie targów co oczywiście uczyniłem. Powiem szczerze, że wrażenia są bardzo pozytywne i NA PEWNO gdybym nie żałował pieniędzy to zakupiłbym taki rower na spokojne przejażdżki po mieście i okolicach. Rowerki można obejrzeć i kupić chociażby w MK Bike.

Drugim stoiskiem rowerowym było stoisko poświęcone rowerom z napędem spalinowym. Miałem okazję z bliska zobaczyć kontrukcję takiego roweru i wypytać o parę szczegółów. I tak: moc 5 KM pozwala na osiągnięcie na prostej 80 km/h przy wadze rowerzysty ok. 100 kg! Podobno rower dobrze radzi sobie w jeździe pod górę! Całość waży tylko o 10 kg więcej od normalnego roweru. Jestem skłonny uwierzyć we te dane (rower podnosiłem i rzeczywiście ważył tyle ile solidny stary makrokesz). Czas więc wypatrywać na maratonach poruszających się z dużą prędkością rowerzystów za którymi poza charakterystycznym dźwiękiem pozostanie również i zapach (w końcu to dwusów)

Reszta wystawy to niesamowite motory… polecam zdjęcia. Wystawa czynna jest do 30 marca, koszt wstępu 20 zł.

Andrzej „scoot”

Posted in Artykuły | Tagged | Leave a comment

Próba wysiłkowa na AWF

Zapewne każdy z Was zastanawiał się nad poziomem swojego wytrenowania. Możliwe też, że niektórzy chcieliby poprawić pewne elementy, np. brakuje im siły na podjazdach lub szybko wpadają w zadyszkę. Są różne sposoby pomiaru, począwszy od obserwacji postępów, poprzez pracę z pulsometrem, a na specjalistycznych testach kończąc.

Na przeszkodzie stoi czasem natura gdyż każdy z nas posiada inny zakres wrodzonych predyspozycji. Jeśli nie posiadasz pewnych wrodzonych cech nie będziesz w stanie konkurować z najlepszymi zawodnikami. Jedną z takich cech jest maksymalny pułap tlenowy, czyli VO2max. W uproszczeniu mówiąc jest to parametr określający ile tlenu jesteś w stanie „spalić” podczas maksymalnego wysiłku. Im więcej tlenu będziesz w stanie dostarczyć tym lepiej i tym wydolność organizmu jest wyższa.
Komu potrzebna jest znajomość VO2max?
Na podstawie tego parametru możemy precyzyjnie obliczyć poszczególne strefy tętna. Jest to podstawa do dokładnego treningu. Zapewne większość z Was zdaje sobie sprawę, że nie zawsze warto trenować „do upadłego”. Jest wiele zależności pomiędzy celem jaki chcesz osiągnąć a intensywnością treningów. W skrócie można to przedstawić na podstawie następujących stref:
1 strefa. Jeździj w niej podczas regeneracji po ciężkim wysiłku lub aby spalić tłuszcz. Właśnie przy takim tętnie tłuszcz spala się optymalnie. Każdy kto się chce odchudzać i ćwiczy „do upadłego” popełnia błąd! Pamiętać należy że trening powinien trwać minimum 30 minut. Jest prosty ale niedokładny sposób wyznaczenia właściwego tempa dla tej strefy: należy jechać (lub biec) tak szybko aby móc swobodnie rozmawiać z partnerem obok.
2 strefa. Jest to strefa przemian tlenowych czyli w uproszczeniu mówiąc wytrzymałości. Jeśli chcesz jeździć na długie wyprawy spokojnym tempem to musisz ćwiczyć dokładnie w tym przedziale. Organizm może tu pracować przez wiele godzin.
3 strefa. W tej strefie następuje zakwaszanie krwi co szybko prowadzi do zmęczenia. Jeśli przekroczysz ten pułap możesz być pewny że szybko opadniesz z sił. Ćwicz w tym zakresie interwały które pozwolą Ci na pokonywanie stromych ale krótkich podjazdów. Organizm posiada zapasy na około 90 sekund trwania wysiłku w tej strefie.
Jak wyznaczyć powyższe strefy? Jest wiele sposobów i zainteresowanych odsyłam do przeszukania sieci. Jednym ze sposobów jest poddanie się próbie wydolnościowej wraz z pomiarem ilości wchłoniętego tlenu. Mniej dokładne sposoby opierają się o pulsometr i serię ćwiczeń.

Jeśli nie posiadasz pulsometru nie ma sensu abyś badał swój VO2max. Chyba, że chcesz sprawdzić czy przypadkiem nie masz wrodzonych cech stawiających Cię tuż obok Lance’a Armstronga 🙂 Jeśli jednak zamierzasz ćwiczyć dokładnie, przygotowywujesz się do zawodów i masz precyzyjny plan treningowy to warto poznać swój V02max oraz zakupić pulsometr.

Pomiar VO2max możliwy jest w warunkach laboratoryjnych. Na AWF istnieje możliwość wykonania badań i już 3 osoby z naszej ekipy zdecydowały się na test. W skrócie wygląda to tak: na umówioną wcześniej godzinę przychodzisz na AWF z własnym rowerem. Będziesz jeździł po bieżni (czyli stojąc w miejscu). Aby zapobiec urazom w przypadku utraty równowagi zostaniesz ubrany w uprząż i podwieszony do sufitu. Możesz jednak swobodnie „jechać” nie czując zabezpieczającej liny. Dodatkowo zostajesz ubrany w specjalną maskę która doprowadza tlen analizując jego ilość. Zakładają Ci także pulsometr. Wszystkim steruje komputer. Po uruchomieniu testu bieżnia zaczyna „jechać” 15 km/h. Następnie co 4 minuty tempo zostaje zwiększone o 5 km/h aż do 30 km/h. W końcowej fazie bieżnia zmienia kąt nachylenia i zaczynasz jechać pod górę. Nie ma możliwości zwolnienia, więc pod górę jedziesz także z prędkością 30 km/h. Jeśli przestaniesz pedałować to zjedziesz z rowerem do tyłu i zawiśniesz na linie. Celem testu jest doprowadzenie Ciebie do maksymalnego zmęczenia, aż sam odmówisz dalszego testu. Naciskasz wtedy specjalny duży przycisk lub po prostu krzyczysz do operatora. W wyniku otrzymujesz serię parametrów naniesionych na wykres. Jest tam: VO2max, VCO2max, HR (tętno), czas i wiele innych których nie znam. Omówienie wyników jest przeprowadzone przez doświadczonego fizjologa który zwróci uwagę na te elementy Twojej wydolności które warto poprawić oraz skomentuje Twój plan treningowy.
Mam nadzieję, że Qazi i Silver którzy brali wraz ze mną udział w próbie napiszą od siebie kilka słów.
PS. tak! koniom, które startują w wyścigach także mierzy się VO2max :))
Posted in Artykuły | Tagged , , | Leave a comment

Ogłoszenie wyników konkursu

IMGP6882W dniu wczorajszym zostały ogłoszone wyniki konkursu „Najlepsza relacja z rajdu rowerowego”.IMGP6902

  • I miejsce i bon o wartości 100 zł – „Alpy 2007, Garmisch Partenkirchen – Riva del Garda” (Mateusz Pigoń)
  • II miejsce i bon o wartości 50 zł – Maraton Golub-Dobrzyń okiem Oli 🙂” (Ola Nowakowska)
  • III miejsce i bon o wartości 25 zł – „Wyprawa Bilba czyli Tam i z Powrotem” (Sławek Myślak)

Zwycięskie relacje możecie przeczytać klikając na odpowiedni link w MENU po lewej stronie.

Uwaga!IMGP6898

Reportaż ze spotkania w Kolibie jest obecnie transmitowany przez telewizję osiedlową Rozstaje

W imieniu organizatorów oraz sponsora którym jest sklep rowerowy Zbyszka Lewickiego, ul. Do Studzienki 22, serdecznie gratulujemy!!! Ceremonia rozdania nagród miała miejsce w klubie „Koliba” w Sopocie.

Korzystając z okazji wrzucam następny pomysł jakim jest zorganizowanie konkursu na… „Najlepszą fotografię z rajdu rowerowego”. Co o tym myślicie? Kto weźmie udział?

Posted in Artykuły | Tagged | Leave a comment

Kierowcy kontra rowerzyści

26 sierpnia 2004r ukazał się artykuł w Dzienniku Bałtyckim z moim udziałem pod tytułem Bój o jezdnię (rowerzyści kontra kierowcy)
Ta wojna na Pomorzu trwa od lat. I nie ma w niej miejsca na żarty. Każdego dnia na pomorskich ulicach kierowcy ścierają się z rowerzystami. Dla niektórych z nich….bój to jest ostatni, bo w tragicznych wypadkach giną zarówno kierowcy, jak i miłośnicy kolarstwa.
>Artykuł utworzony przez redakcję Dziennika Bałtyckiego został wiernie odtworzony ze źródła, ponieważ tekst po wykonaniu zdjęcia jest nieczytelny.

img_2922

26 sierpnia 2004r ukazał się artykuł w Dzienniku Bałtyckim z moim udziałem pod tytułem Bój o jezdnię (rowerzyści kontra kierowcy) Ta wojna na Pomorzu trwa od lat. I nie ma w niej miejsca na żarty. Każdego dnia na pomorskich ulicach kierowcy ścierają się z rowerzystami. Dla niektórych z nich….bój to jest ostatni, bo w tragicznych wypadkach giną zarówno kierowcy, jak i miłośnicy kolarstwa. Artykuł utworzony przez redakcję Dziennika Bałtyckiego został wiernie odtworzony ze źródła, ponieważ tekst po wykonaniu zdjęcia jest nieczytelny. Naturalnie, że jeżdżenie rowerem nie jest w Polsce bezpiecznie. Drogi są zbyt wąskie, a kierowcom brak kultury! – mówi Mieczysław Butkiewicz, entuzjasta jazdy rowerowej, organizator wielu rajdów.

–    To śmieszne. Rowerzyści przecież mają swoje ścieżki, więc gdzie się pchają pod koła?!

–     ripostują kierowcy.

Wojna rowerzystów i kierowców samochodów trwa od chwili, kiedy jedne i drugie pojazdy ujrzały światło dzienne. Już pierwsze bicykle stały się postrachem szos, gdy niewprawni cykliści wywracali się prosto na spacerujących pieszych. W niektórych miejscach i niektórych czasach jazda na bicyklu była zabroniona. Potem jednak pojawiły się pierwsze samochody, a z nimi dramat świeżo powstałej klasy rowerowej. Po kilku latach istnienia aut rowerzyści zostali uznani przez kierowców za element wrogi, szkodliwy społecznie i jako niepotrzebni zostali zepchnięci na pobocze. Dosłownie! najgorsi z naczepami

-Nie wyliczę, ile razy musiałem prawie zjechać do rowu, bo jakiemuś kierowcy nie chciało się lekko skręcić w prawo i trąbiąc jak potępieniec pędził prosto na mnie-opowiada Maciej Jarzymowski, gdyński entuzjasta jazdy na rowerze

–    Najgorsi są ci kierowcy, którzy prowadzą pojazdy z naczepami. Taki pojazd wyprzedza rowerzystę i natychmiast skręca na prawo, spychając go w ten sposób do rowu. To jest nagminne. Jak widzę taki pojazd z tyłu, zjeżdżam w bok-dodaje Mieczysław Butkiewicz. Kierowcy mają na to oczywiście wytłumaczenie.row2

–    Jak jedzie taki środkiem drogi, to co mam zrobić? Przecież nie mogę ryzykować, że przejadę przez środkowy pas i zderzę się z samochodem z naprzeciwka, bo jakiemuś, za przeproszeniem, rowerzyście chciało się poprawiać kondycję- twierdzi jeden z kierowców, który, co znamienne, nie chce podać nazwiska.

Makabra w Trójmieście Mimo to, że w naszych miastach powstaje coraz więcej ścieżek i tras rowerowych, to nawet przejechanie przez Trójmiasto jest dla rowerzysty nie lada kłopotem. I to nie z powodu stanu dróg, ale walki z kierowcami.

–    Na odcinku między Sopotem-Kamiennym Potokiem(istnieje krótki odcinek ścieżki) a Gdynią jest prawdziwa makabra. Po ulicy strach jechać. Kierowcy traktują rowerzystów jak piąte koło u wozu – opowiada Mieczysław Butkiewicz. Dlaczego więc rowerzyści nie bacząc na niebezpieczeństwo, o których opowiadają, decydują się toczyć nierówną walkę o miejsce na jezdni z kierowcami opancerzonych w porównaniu z rowerami samochodów?

–    Nareszcie ludzie zrozumieli, że należy dbać o własne zdrowie. Jednak generalnie, niestety, staramy się jeździć drogami bocznymi- mówi Maciej Jarzymowski.

–    Jakie zdrowie? – ripostują kierowcy. To śmiechu warte! Zdrowie w tych spalinach? Na rowerku to sobie można jeździć po lesie, a nie po drogach publicznych!

Norwegia czeka w przyszłości. A jednak istnieją na świecie kraje, gdzie rowerzyści stanowią normalną grupę społeczną, mającą swoje prawa. Kraje, gdzie po prostu szanuje się rowerzystów!row5

–    Tak szybko u nas, niestety nie będzie- mówi Mieczysław Butkiewicz. – Byłem w  Danii, Szwecji i Norwegii i podejrzewam, że takiej kultury jazdy nie osiągniemy jeszcze długo! W Polsce jeszcze nie widziałem, by kierowca podjechał do śmietnika i wyrzucił śmiecie, a nie na jezdnię. U nas to jest nie do pomyślenia! Polski kierowca, wielokrotnie to widziałem, wyrzuca śmieci pod samochód albo na pobocze drogi. Pokoju nie będzie

Czy kiedykolwiek może dojść do pokoju między kierowcami a rowerzystami?

–    Kiedy na jezdniach zostaną utworzone dwa pasy, w tym jeden specjalnie dla rowerzystów, a drugi dla samochodów, może być spokojniej. Do tej pory nie. I to z naszej winy – mówi Maciej Jarzymowski.

–    Jezdnie są dla samochodów, a nie jakichś innych pojazdów. Ja tam, jako zwykły kierowca, nie poczuwam się do wywołania jakiejkolwiek wojny z rowerzystami i nie zamierzam zawierać z nimi jakiegokolwiek pokoju. Przeszkadzają na jezdni i tyle – tak wygląda zdanie kierowców.

–    Wojna trwała, więc będzie chyba do momentu, gdy zamiast rowerów i samochodów, poruszać się będziemy…pojazdami powietrznymi.

Ale wtedy będzie pewnie inna wojna.

Tekst: Jarosław Popek

Zdjęcia: Grzegorz Mehrin

Posted in Artykuły | Tagged , | Leave a comment
Newer »