Wzgórzami kaszub

Rajd na który przyjechało 13 rowerzystów w tym trzy nasze koleżanki uważam za udany, pogoda i humory dopisały.
Droga częściowo lasami, ale w większości to drogi szutrowe. „Bono” jak zwykle pojechał solo, bo chyba obawiał się, że nie nadąży za nami:)

Flash i Satan zaszczycili swoją obecnością… pozdrawiamy. Ten pierwszy jak zwykle objeżdżał kółeczka aby jak stwierdził odpocząć od tej gromady ludu:) Nigdy nie było wiadomo z jakiej strony Tomek do nas dołączy. Poza tym dołączyła ostatnio do naszej grupy Ewa, która jakoś nie mogła się zdecydować na jazdę z nami, ale w końcu Darek, jej mąż, kupił nowy rower i to ją prawdopodobnie zdopingowało…. brawo!
Dojechaliśmy na miejsce przeznaczenia i zrobił się problem z rozpaleniem ogniska, ponieważ nie było za bardzo gdzie go rozpalić. Poratowała nas Ajka z Viką, która dostarczyła nam samochodem grilla…..dziękujemy.
Około dwóch godzin trwała uczta. Po niej wszyscy rozjechaliśmy się w swoje strony.

Ja natomiast z Andrzejem postanowiliśmy wydłużyć trasę i szybszym tempem ruszyliśmy w kierunku Chwaszczyna następnie przez Źródło Marii, Gołębiewo, Dworek Oliwski i przez Dolinę Radości asfaltem do góry. Tam rozstaliśmy się.
Trasa wydłużyła się do 77 km, w tym szybkie zjazdy po 45 km/h.
Wszystkim dziękujemy za tak liczne przybycie
Mieczysław Butkiewicz

 

 

Posted in Relacje | Leave a comment

Żuławska mała ojczyzna: menonici w delcie Wisły

Jak chcesz obejrzeć w rozdzielczości HD to kliknij tu:

Pogoda 15 kwietnia 2012 roku, dała nam się we znaki,mgła otulająca cały Gdańsk z samego rana. Silny porywisty wiatr wiejący z północy i temperatura tylko plus 2 stopnie. A jednak znalazło się 11 śmiałków chcących sprawdzić swoje siły w takich warunkach pogodowych. Gdańsk budynek Lotu, początek naszej wyprawy godzina 10.05IMGP4898

Przez prowadzącego został wybrany szlak rowerowy czarny bardziej ciekawy ze względu na przepływającą obok rzekę Motławę. Tak dojechaliśmy do pierwszego punktu docelowego którym była miejscowość Wiślina, gdzie znajduje się drewniana dzwonnica z 1792 roku. Chwilowy postój, zrobienie pamiątkowych fotek i wyruszamy w dalszą trasę. Kto by pomyślał a jednak za Gdańskiem są wybudowane piękne trasy rowerowe, którą teraz jedziemy. Przejeżdżamy przez malownicze mosty i udajemy się do miejscowości Wróblewo, gdzie znajduje się przepiękny kościół zbudowany z konstrukcji szkieletowej wypełniony cegłą i wieżą zakończoną barokowym hełmem. Został wybudowany w XVI wieku i jest odprawiana w nim msza św.IMGP4900

Czas goni a jeszcze wiele kilometrów przed nami, więc udajemy się w dalszą drogę w kierunku Zamku Krzyżackiego- Grabiny Zameczek. Wybudowany został w 1273 roku, ale losy najazdów go nie oszczędziły zostały z niego tylko ruiny które rozpadają się całkiem. Niestety obiekt został zamknięty dla zwiedzających, nie wiadomo co będzie z nim dalej. Obiektem nr.12 na trasie rowerowej jest Dom podcieniowy w Trutnowych wybudowany w 1720 roku,  jest to najstarszy na Żuławach. Wsparty jest na 8 słupach z dekoracyjnymi mieczami, tworzącymi rodzaj arkad. Konstrukcja szkieletowa wypełniona cegłą, jeszcze nie raz w tym kierunku rower Mnie zawiezie. Obiekt nr.14 Kościół pw. Św.Aniołów Stróżów w Cedrach Wielkich, wybudowano w XIV wieku. Dalsza droga doprowadziła nas do miejscowości Kiezmark, aż nad samiutką Wisłę. Obiekt nr.18 naszego zwiedzania i ostatni jest Strażnica Wałowa wybudowany w XIX wieku. Tym sposobem pokonaliśmy dystans 40 km wszyscy jak widać zadowoleni płuca dotlenione nogi rozmasowane czas wracać z powrotem. Przejazd na drugą stronę drogi expresowej nr.7 kierunek Trzcińsko przez Błotnik. Tu Mietek narzucił tępo z większą częścią bikerów gnał tak, że szybko zniknął z pola widzenia. Jednak miał honor i poczekał 20 minut w miejscowości Wiślinka na wolniej jadących. Chwila oddechu i dalej w drogę, podzieliliśmy się na 2 grupy. Grupa głodomorów wystartowała tak że nawet wiatr wiejący w twarz nie wyhamował ich rozpędu. Za to druga grupa której się aż tak bardzo nie spieszyło, napajała się widokami okolicy. Tym sposobem dojechaliśmy do punktu wyjścia gdzie się pożegnaliśmy. Do miejsca zamieszkania dojechałem o godzinie 16.00 na liczniku zanotowałem 83 km.Pozdrawiam wszystkich uczestników rajdu rowerowego i zapraszam na kolejne.

tekst: rowerix……..IMGP4905

nie jechaliśmy  zbyt szybko, na liczniku widniała cyfra najczęściej 20-22 km/h

Na miejsce zbiórki odważyło się przyjechać 11 śmiałków w tym dwie dziewczyny, którzy może nie zdawali sprawy, że będą się musieli zmagać ze swoimi słabościami kondycyjnymi na trasie. Wiatr był dość mocny, który odbierał oddech. Z początkowej fazie rajdu jechaliśmy wszyscy razem. Czasami Darek narzucił większe tempo, ale co jakiś czas zatrzymywał się czekając na pozostałych. Ja filmowałem, więc moja pozycja była wszędzie a czasami po wykonaniu nagrania grupa się oddaliła, więc musiałem ją gonić. Do połowy trasy, czyli przez ok 40 km jechaliśmy w grupie, natomiast w drodze powrotnej podzieliśmy się na dwie podgrupy. Darek poprowadził grupę podstawową jako główny organizator  a ja z kilkoma kolegami „polecieliśmy” nieco szybszym tempem. Rysio „orał” na trasie  jak koń, często prowadził,  zmianę  mu dawałem następnie Tomek, Robert i na końcu wykańczał nas Damian.:) Współpraca odbywała się jak w peletonie kolarskim, może dlatego nieco szybciej jechaliśmy od podstawowej grupy.
Trzeba mieć końską siłę, aby przejechać 80 km pod wiatr. Całe szczęście, ze nie było bardzo zimno. A gdy dojeżdżaliśmy do Gdańska zaczął padać drobny deszczyk. Tak było dziś na Żuławach.IMGP4934
To był dla nas dobry egzamin przed wyprawą i wydaje mi się, że zdaliśmy go na piątkę razem z Ryszardem.
Pogoda była taka jak była, w czasie jazdy nie odczuwaliśmy zimna, natomiast na dłuższym postoju śniadaniowym było dość chłodno co zmuszało nas do szybkiej ewakuacji.
Ja dojechałem na godzinę 15:30

dystans 79 km

czas przejazdu 5:34

średnia  17,21

max  31,8

Nagrałem materiał filmowy, ale ze względu na wiatr czasami słabo było słychać lektora za co przepraszamy.

tekst i film: Mieczysław

Posted in Relacje | Leave a comment

Wiosenno zimowe pętleki po TPK

P1060931Pogoda nie była zbyt przyjazna, chłodno i przykry wiatr, więc chętnych nie było wiele. Po małych przetasowaniach właściwy start wypadł w Oliwie w czteroosobowym składzie: Darek, Wiesiek, Zbyszek i jako prowadzący Bono.
Chciałem, żeby nie było nudno i wybierałem drogi, gdzie bardzo rzadko bywamy. Na skraj lasu wjechaliśmy  ulicą Leśną, a na przeciwko Słonecznej na dobre zagłębiliśmy się krętych dróżkach. Na początek ostro pod górę, potem trochę łatwiej, by w końcu trafić na odcinek przełajowy – ktoś poukładał gałęzie w poprzek drogi. Troszkę pokręciłem nawigację i po stromym zejściu trafiliśmy do Zielonej Doliny.P1060933
Krótka wizyta w słonecznej Dolinie Samborowo i znowu pod górę w stronę Szwedzkiej Grobli po mało znanej ale dobrej drodze. Jedziemy w stronę Oliwy po czym skok w bok i zakreślamy pętelkę znowu mijając Głowicę, a potem przecinając Szwedzką Groblę. Jedziemy równolegle do niej, ale w przeciwnym kierunku niż przed chwilą. Następnie skręcamy w wąską i krętą ścieżkę. Z zimowego klimatu na górze zjechaliśmy w wiosenną Dolinę Wężową – niestety dosyć mokrą i błotnistą. Powoli wspinamy się tą malowniczą dolinę, a im wyżej, tym więcej śniegu. Na szczycie chwila odpoczynku w zimowych klimatach.
Do doliny Radości zjechaliśmy czarnym szlakiem i udaliśmy się słoneczną zachodnią stroną. Potem Doliną Zgniłych Mostów, a następnie żółtym szlakiem przez Wzniesienie Marii  powoli pniemy się w stronę Owczarni. Tam wzdłuż obwodnicy kierujemy się w stronę Spacerowej, którą przecinamy i robimy mały odpoczynek na stacji Benzynowej. Następnie ruszamy na Gołębiewo, Wielką i Małą Gwiazdę i docieramy na Łysą Górę. Tutaj żegnamy się z Wieśkiem i w trójkę mijamy Operę Leśną, żeby dotrzeć na sopocki punkt widokowy. To miejsce poznałem dopiero w tym roku, a widok na Sopot i gdańską część zatoki jest wspaniały. Przy dobrej widoczności podobno widać nawet okolice Kaliningradu.P1060954
Cofnęliśmy się kawałek i skręciliśmy na zielony szlak, którym trafiliśmy na kolejny punkt widokowy. Tu z kolei jest dobry widok w stronę Gdyni i Helu. Pożegnaliśmy Zbyszka i z Darkiem powoli ruszyliśmy w stronę Pachołka. Po drodze minęliśmy Dąb Esperantystów i pamiątkowy kamień.
Pierwsza część była dość intensywna i typowo górska, ciężkie podjazdy i techniczne zjazdy, co trochę nas wymęczyło. Rekompensatą były ciekawe widoki, w dolinach cieplej i wiosennie, a na górkach śnieg. W sumie zrobiliśmy około 30 km po lesie, a wydawało się jakby było z dwa razy więcej.

Tekst i zdjęcia: Marek „Bono”P1060967

Posted in Relacje | Leave a comment

Bunkry-Stogi

 

Galeria zdjęć

Jeżeli chcesz obejrzeć w rozdzielczości HD to kliknij tu:

To był typowy rajd lajtowy, na spotkanie przybyło 9 osób a na Stogach dołączył do nas Intel. Pogoda a zwłaszcza wiatr nie zachęcał do takich wycieczek, wiało niemiłosiernie. Przez Olszynkę, Przeróbkę dojechaliśmy do naszego celu a mianowicie bunkrów, było ich chyba cztery. Przy nich zrobiliśmy krótki przystanek „śniadaniowy”.  Po objechaniu ich skierowaliśmy się w kierunku Westerplatte. Dmuchał wiatr północny prosto w twarz…..porwała się grupa na kilka mniejszych i tak jakoś dobrneliśmy do celu, umęczeni i głodni:)
Zwiedziliśmy wartownię, pomnik, zrobiliśmy parę fotek a ja sfilmowałem parę ujęć i tu miał się zakończyć nasz rajd, więc niektórzy ruszyli samotnie lub w małych grupkach, ale na Przeróbce wszyscy się spotkali i razem ruszyliśmy do Gdańska.
Żeby nie ten wiatr to nawet było przyjemnie i wesoło.
Na liczniku 46 km
Mieczysław

Posted in Relacje | Leave a comment

Rajd wiosenny

Jeżeli chcesz obejrzeć w rozdzielczości HD to kliknij tu:

W przeddzień rajdu wieczór był bardzo mglisty, więc pomyślałem, że będzie dość zimno, ponieważ mgła nie zwiastuje ocieplenia a wręcz przeciwnie.
Dzień niedzielny nie zapowiadał się zbyt optymistycznie, trochę mgły pozostało a i temperatura nie była wiosenna, bo tylko u mnie +5 stopni.
No to będzie pewno kicha z rajdu, bo mało kto przyjedzie. Dojechałem na umówione miejsce a tam już czeka gromada bikerów w tym dwie koleżanki i jedna dziewczynka.
Mariola, Marek, ich córka Nikola oraz Darek z żoną Ewą ruszyli przed nami i swoim tempem pojechali naprzód do Sobieszewa. A my z małym opóźnieniem ruszyliśmy za nimi, ale ich nie spotkaliśmy, bo widocznie pojechali inną nieco od naszej trasą.
My dojechaliśmy do Sobieszewa i azymut wybraliśmy na Ptasi Raj i tam dojechaliśmy pierwsi. Po krótkim czasie dołączyła reszta grupy. Wszyscy razem szczęśliwi, bo nawet pogoda dopisała już nie było tak zimno. Krótka przerwa na skonsumowanie kanapek i dalej w drogę powrotną.
I tym optymistycznym akcentem zakończyliśmy dzień na pierwszym naszym rajdzie  w tym roku.
tekst; film: Mieczysław

Posted in Relacje | Leave a comment

Wiosenne rowerowanie

 

Jak chcesz obejrzeć w rozdzielczości HD to kliknij tu:

Nadchodzi ta upragniona wiosna a wraz z nią rowerowanie. W trzy osobowym składzie (Darek, „Bono” i ja) postanowiliśmy pobrodzić trochę po błocie w naszym TPK i sprawdzić kondycję po zimie. No więc nie wyszło z tą kondycją najlepiej a i błoto nie poprawiło nam humorów (miałem na myśli oczywiście siebie). Mam jeszcze przed otwarciem sezonu trochę czasu, aby uzupełnić kondycję, bo w kwietniu myślę, że wystartujemy.

Ruszyliśmy właściwie na oślep bez jakichkolwiek planów. Nie będę opisywał tu trasy, tylko krótko Osowa, Chwaszczyno, Źródło Marii, Gołebiewo, droga nadleśniczych i Oliwa do domu.
Pogoda w zasadzie dopisała cały czas świeciło słoneczko, ale za ciepło nie było.  Po drodze spotkaliśmy naszego kolegę „swir’a”, który już wracał do domu, pozdrawiamy Cię Marek:)
Reasumujac cały ten wyjazd uważam za bardzo udany.

prędkość max 37 km/h
długość trasy 45km
rower nadaje się do kompletnej kąpieli:)

Mieczysław Butkiewicz

Posted in Relacje | Leave a comment

Zakończenie sezonu rowerowego 2011r

kliknij tu aby obejrzeć w rozdzielczości HD

Zakończyliśmy w dniu dzisiejszym sezon rowerowy, być może, że jeszcze gdzieś pojedziemy pod warunkiem, ze będzie temperatura dodatnia.
Z rana gdy się przebudziłem a była to godzina 6:00 spojrzałem przez okno a za oknem na termometrze -2 stopni, no to frekwencja będzie bardzo niska jeżeli w ogóle ktoś przyjedzie. Ja jako organizator ani przez moment nie pomyślałem, że rajd się nie odbędzie w najgorszym wypadku pojechałby sam bez względu na pogodę, ponieważ wiedziałem, że niektórzy dojadą tam na miejsce spotkania.
Wyruszyłem na dworzec a przed dworcem już czekało chyba trzy osoby, ale co chwilę dojeżdżały nowe osoby. W sumie zebrało się nas 9 odważnych, którzy zimna się nie boją;)
Jest dość zimno, więc nie czekaliśmy na spóźnialskich i o godzinie 10:03 ruszyłem tempem takim żeby się nie spocić. Po drodze zdjąłem kurtkę nie oddychającą (nie nadaje się ona na rower). Wjechaliśmy w Abrahama i na samej już górze skręt w prawo i szaleńczy zjazd o długości 1,5 km. Tu grupa się mocno rozciągnęła a  ja prawie nie korzystałem z klamek.  Tempo nie było zbyt wysokie, bo wiedziałem po czym jadę a więc dziury doły i korzenie pod liśćmi, także należało zjeżdżać bardzo uważnie. I tak zjechaliśmy do Oliwy. Tu dowiedziałem się, że jedna z koleżanek z kolegą wycofali się, podobno z powodu zimna. Przyczyną było raczej nie odpowiednie ubranie, bo mrozu nie było.  Dalej ul Kościerską  długi podjazd do Owczarni, następnie koło Reala przez Spacerową i już prawie byliśmy na miejscu. Jesteśmy na naszej polanie a teraz szybko ruszyliśmy nazbierać drewna na ognisko. Jak to fajnie i ciepełko przy ogniu. Następny kolega się się wycofał z tego samego powodu co poprzednia para. I tak nas opuściły 3 osoby, ale dojechały na miejscu też 3 osoby. W sumie nas było 11 odważnych.
Kiełbaski bardzo smakowały, ale czas już wracać. Niektórzy pojechali do domu swoją skróconą drogą a  nas zostało tylko czterech i w tym składzie dojechaliśmy niebieskim szlakiem do pachołka i Oliwy.
Krótkie pożegnanie i ja z Rysiem ciągnęliśmy do Wrzeszcza. Im bliżej domu tym bardziej odczuwałem zimno na plecach.
Nie było aż tak źle, ciepło było zwłaszcza na podjazdach:)

tekst, zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz

Posted in Relacje | 8 Comments

Leśnymi duktami po TPK

KLIKNIJ TU aby oglądać film w jakości HD

Na spotkanie w Sopocie Wyścigi przybyło 13 osób a w górnej części Reja dołączyły jeszcze trzy osoby.  Zaszczyciły swą obecność również 4 panie. Nasz azymut miał nas doprowadzić do Matemblewa a dalej zakończyć się we Wrzeszczu. Trochę asfaltu, dróg szutrowych i duktów leśnych. Te ostatnie były bardzo niebezpieczne z powodu ukrytych pod liśćmi korzeni. Najechanie na nie pod nieodpowiednim kątem mogło spowodować twarde lub miękkie lądowanie. Na szczęście obyło się bez upadków. Wiedziałem, że takie upadki mogą się zdarzyć, więc planując tą trasę wybrałem bardziej bezpieczną. Myślałem o wjechaniu  na szlak niebieski prowadzący równolegle do Doliny Radości, ale przejechanie go graniczyło się z cudem, więc wolałem nie ryzykować i „przelecieć” asfaltem.  Po asfalcie wjechaliśmy na szlak niebieski, który prowadził do Matemblewa. Ten odcinek z kolei był odcinkiem szybkim, pomimo ukrytych „min” można było osiągać niezłe szybkości. W Matemblewie odłączyły się 3 osoby jadące w kierunku Moreny. A  reszta pojechała do Wrzeszcza. I tak się zakończył następny mam nadzieję udany rajd.

Dziękujemy wszystkim uczestnikom za wzięcie udziału w naszej kolejnej imprezie rowerowej.

Tekst i film: Mieczysław Butkiewicz

Posted in Relacje | Leave a comment

Przejażdzka jesienna

SNC00667

Na wycieczkę przybyło, włącznie z prowadzącym, sześć osób. Byli to: Monika, Adam (ale nie ten, co ostatnio), Bartek, Janusz, Jarek, no i ja.
Wystartowaliśmy sprzed przystanku kolejowego w Gdyni Chyloni. Monika, po przygodzie z przebitą dętką, dołączyła do nas na ulicy Złotej. Pojechaliśmy drogą gruntową skrajem Kępy Oksywskiej, obok jednostki wojskowej. W tym rejonie w czasie drugiej wojny światowej odbywały się ciężkie walki i jeszcze kilka lat temu widziałem przy tej drodze pociski moździerzowe, które „wylazły” z ziemi. Jadąc lasem minęliśmy kolejną jednostkę wojskową i następnie, obok jeszcze jednej jednostki : ) przejechaliśmy przez szosę biegnącą do Dębogórza Górnego i wjechaliśmy ponownie w las, dojeżdżając do drogi leśnej biegnącej z Kazimierza do leśniczówki położonej na górze Kępy.SNC00671
Podjazd do leśniczówki  stanowił zwieńczenie tej rozgrzewającej części wycieczki. Potem nastąpił zjazd do skrzyżowania szos z Rumi do Pierwoszyna i do Mrzezina. Podjazd szosą do Pierwoszyna nie był już tak „energetyczny” i, z niezbędnym zapasem sił, początkowo wjeżdżając w ulicę Jabłoniową i jadąc dalej drogą gruntową, wjechaliśmy na klif mecheliński.
Na klifie, w towarzystwie pięknego widoku na zatokę, zrobiliśmy sobie krótką przerwę konsumpcyjno – fotograficzną, po czym zjechaliśmy nad brzeg do Mechelinek i dalej brzegiem zatoki udaliśmy się do Rewy, w której m. in. zobaczyliśmy kilku windsurfingowców śmiało pływających po zatoce o tej porze roku.
Z Rewy, skręcając początkowo w ulicę Wioślarską i Wałową, pojechaliśmy do Rezerwatu Beka. Minęliśmy mostek na rzece Redzie. Niestety, nie udało nam się dojechać do miejsca, gdzie była pochłonięta przez morze dawna osada rybacka, ponieważ teren był zbyt podmokły, a istniejąca wcześniej ścieżka rozryta. Udaliśmy się zatem w dalszą drogę do Osłonina i Mrzezina. W drodze do Mrzezina nie uszedł naszej uwadze „księżycowy” krajobraz na terenie tamtejszej żwirowni. Potem asfalcikiem pomknęliśmy do Połchowa i Sławutówka, gdzie obejrzeliśmy pałac rodziny von Below i ciekawą rogaciznę, przypominającą azjatyckie jaki, hodowaną tam od kilku lat. Po odwiedzeniu grobu tejże rodziny pozostało nam tylko dojechać do Wejherowa przejeżdżając przez Puszczę Darżlubską. Wykorzystaliśmy w tym celu częściowo szlak rowerowy Wejherowskiego Towarzystwa Cyklistów (WTC).SNC00672
Po dojechaniu do okolicy szpitala wejherowskiego, za zgodą uczestników wycieczki, postanowiliśmy ją kontynuować aż do Gdyni Chyloni, dokąd dojechaliśmy drogami gruntowymi, drogami rowerowymi i mało uczęszczanymi drogami asfaltowymi.
W trakcie wycieczki planowo stopniowo odłączali się: Jarek w Mrzezinie, Adam w Sławutówku i Janusz w Wejherowie. Zatem z Wejherowa do Gdyni jechaliśmy w składzie: Monika, Bartek i ja.
W trakcie całej wycieczki było kilka trudnych przeciwieństw losu, ale udało się je przeżyć. Zwłaszcza Monika wykazała się dużym hartem ciała i ducha, bo te przeciwności dotknęły przede wszystkim ją.
Ogólny dystans z Gdyni Chyloni do Gdyni Chyloni : ) wyniósł ponad 80 km, z czego do Wejherowa 60 km.
Do domu w Rumi przyjechałem po godzinie 17.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólnie spędzony czas na wycieczce i za fajne towarzystwo.
Pozdrawiam wszystkich uczestników i do zobaczenia na następnych wycieczkach.


tekst i zdjęcia: Mariusz

Posted in Relacje | Leave a comment

Na spokojnie przez TPK

DSCN0045

KLIKNIJ TU aby oglądać film w jakości HD

To był dzień jakich mało było w tym sezonie, przyjechało 20 osób w tym 7 dziewczyn i na pewno nie żałują, choć trochę się pomęczyły na podjazdach. Wspaniała pogoda jaka ostatnio nam towarzyszy. Zanim przyjdzie szaruga to korzystajmy dopóki można. Na starcie zameldował się nasz stary mors „Olo”, który dojechał z nami do Reja i tam pożegnał nas, bo był umówiony na spotkanie ze swoim klubem sopockich morsów.

A my ruszyliśmy w kierunku szlaku niebieskiego. Dojeżdżamy do lasu, 10 sek na złapanie tchu:) i ruszamy dalej  a dalej to już tylko zjazd i korzenie  które należało wypatrywać żeby nie pofrunąć w powietrze przez kierę:). Ostrzegałem przed „niespodziankami”, więc każdy dostosowywał tempo do swoich umiejętności technicznych omijając  różne zagrożenia przed upadkiem. Wszyscy szczęśliwie przebrnęli przez te „miny”. Wszystko szło gładko do momentu jak na horyzoncie ukazał się długi morderczy podjazd (1 km). na szczycie chwila odpoczynku i ruszamy po drodze bardzo zdradliwej usłanej korzeniami osłoniętymi liśćmi. Ja zjeżdżałem z góry, bo takie też bywały bardzo ostrożnie, żeby nie spotkać z matką glebą.DSCN0065

Dojechaliśmy do Reja i tą ulicą skręciliśmy w prawo pod górkę a dalej czarnym szlakiem (trochę tu pomyliłem drogę) prosto do Koliby. Tam czekał na nas nasz kamerzysta tym razem bez kamery Andrzej. Parę osób odjechało w swoją stronę, także do Koliby dojechało nas 15 osób. W Kolibie utworzyły się małe grupki w których to aż wrzało od dyskusji. Po godzinnych pogaduchach każdy ruszył w swoim kierunku.

Moim skromnym zdaniem i nie tylko moim to ta wycieczka była naprawdę udana. Słoneczko świeciło, ciepło i nic nam więcej nie brakowało.

Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękujemy za wzięcie udziału w tej niedzielnej wycieczce.

dystans z dojazdem do domu 50 km

czas przejazdu 3, 10 godz

średnia 16 km/hDSCN0072

max 44 km

Mialem w planie 6 XI wyjazd do Stegny, ale niestety prom już nieczynny sprawdź tu:

 

Mieczysław Butkiewicz

Posted in Relacje | Leave a comment
« Older
Newer »