Lasy gdyńskie w TPK

 

Jesteśmy umówieni o 9:00 w Sopocie Kamiennym Potoku. Pogoda nie jest najlepsza i nie daje dużych perspektyw, że pokaże się w dniu dzisiejszym SŁOŃCE.

A tu miła niespodzianka. Jest nas zwarta grupka w ilości sześciu twardzieli. Po małej naprawie uszkodzonych hamulców w rowerze Zbyszka ruszamy w gdyńskie lasy.

Na początek wzdłuż rzeki Sweliny docieramy do Bernardowa. W tym rezerwacie przyrody widać ogromne spustoszenie jakie dokonał huraganowy wiatr kilka tygodni wstecz. Do Małego Kacku trochę ostro podjazdu i już jesteśmy po drugiej stronie asfaltu. I kolejny strumień to chyba Kacza. Zaczęło się błoto + liście i połamane drzewa. Ślisko i niebezpiecznie. Twardziele mają technikę pokonywania takich przeszkód – to nic nowego. Przez Witomino Krykulec docieramy do kolejnego asfaltu. Tu nowo oznaczonym szlaki rowerowym – czerwonym – dojeżdżamy do pomnika tuż przed kładką nad „Kwiatkowskim”. Jesteśmy w połowie drugi – posiłek, regeneracja sił, fotka i dalej w drogę.IMG_6694

Przed nami lasy Chyloni i okolic Demptowa tędy właśnie prowadzi wyścig MTB MOSIR Gdynia. Jedno kółko ta trasa wystarczyło nam. Nie było takiego siłacza który w tych jesiennych warunkach pokonał całą trasę nie schodząc z roweru.

Trasę powrotną wyznaczyliśmy lekko zmodyfikowanym szlakiem żółtym przez Witomino, Krykulec, Dąbrowę, Źródło Marii, Kacze Buki, Wielki Kack, Gołębiewo, Sopot…

Czas minął bardzo szybko w miłym towarzystwie i w nieco większym gronie dotarliśmy do końca eskapady w Brzeźnie.

Trasa z dojazdami: 65 Km

Średnia: 16,5 km/h

Czas całkowity: wydłużony

Dołączam pozdrowienia

OLO

dystans=50

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Bernardowo

m=Mały Kack

m=Witomino

m=Krygulec

m=Sopot

obszar= TPK

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , | Leave a comment

Lajtowy rajd po Żuławach

IMG_1513.medPoranek o tej porze podobny jeden do drugiego, przede wszystkim dość chłodny i prawdę mówiąc nie bardzo wiadomo jak się ubrać.

No więc godz 7:00 pobudka, za oknem zimno 10 stopni, ale mam nadzieję, że za trzy godziny będzie bardziej miło, jeżeli chodzi o temperaturę, bo słoneczko już wstało i to jest nadzieja, że zapowiada się fajna pogoda. Woda do camel baka dwie kanapki i w drogę. Dojechałem na miejsce spotkania i ujrzałem kilkanaście osób już czekających ale co chwilę dojeżdżały następne. W sumie uzbierało się nas 13 osób. Jako trzynasty dołączył mój stary znajomy Marek „ubot”. Oprócz kolegów przybyły trzy koleżanki: Ilona, Daria i Kasia(mors):) Ruszyliśmy w kierunku dobrze nam znanym a mianowicie Olszynki. Po drodze otrzymałem telefon od spóźnialskiego jak zwykle Bona, który goni nas z jedną koleżanką i kolegą. My mieliśmy tempo dość wolne, więc bez problemu nas dogonił jeszcze przed Macro i było już nas 15. Przejeżdżamy Sobieszewo kierując się na szlak przez las, a tu nas z kolei przywitał Zbyszek „Zibek”, czyli jest nas już 16.IMG_1531.med

Grupa miała wybrać którędy jedziemy przez Przegalinę czy lasem, odpowiedź była zdecydowanie ta druga. Skoro tak, to wjeżdżamy na szlak zielony, będzie trochę piachu W połowie drogi Olo zaproponował, aby skorzystać z kąpieli morskiej, nie byłem chętny zmieniać planów, ale zostałem przegłosowany, więc zwrot 90stopni w kierunku morza. Właściwie to był dobry pomysł, była świetna pogoda a i chętnych do kąpieli nie brakowało. Kasia, Olo i Intel poszli jak ryby do morza. Ja zdjąłem buty i poszedłem za nimi, aby utrwalić to na fotkach. Gdy wszedłem do wody po kostki to myślałem, że mi nogi się odmrożą:) a ci się kopią…..niesamowite! Po pół godziny ruszyliśmy w dalszą drogę, ale tym razem nie szlakiem a kolektorem i tak dojechaliśmy do Świbna do promu. Tu nas pożegnał Marek „ubot”

W Mikoszewie „lecimy” na Drewnicę, jazda spokojna, ja cały czas kontrolowałem, czy kogoś nie brakuje. Przejechaliśmy przez most w Drewnicy i wówczas brakowały mi trzy osoby, więc zawróciłem i spotkałem trójkę zagubionych, okazało się, że przed nimi podnieśli most i musieli czekać stąd to opóźnienie. I już dalej jechaliśmy w komplecie. W końcu jest nasza Śluza!!!, a więc krótki odpoczynek tylko słychać trzask migawek. Po krótkiej przerwie ruszamy wałem do Kiezmarka. Przejechaliśmy most widziałem drogowskaz na Błotnik, pomyślałem to właśnie nasza trasa. Tu część grupy decyduje się jechać główną drogą(8 osób) a inni z kolei boczną drogą na Błotnik. Ja oczywiście podjąłem decyzję, że jadę boczną drogą po płytach i do mnie dołączyło 6 osób. Pożegnaliśmy ich i ruszyliśmy na Wiślinkę, po drodze zjechałem nad brzeg Wisły na kilka fotek, gdzie w pewnym momencie dołączył do nas jeden z kolegów, który chciał z nami jechać, ale zaspał. Pojechał więc sam do Sobieszewa i w drodze powrotnej spotkał nas nad Wisłą.(nie znam jego imienia).

I to by było właściwie wszystko do Gdańska dojechaliśmy w składzie 8 osobowym. Przy LOT’cie podziękowałem wszystkim za mile spędzony dzień na łonie natury. Trochę tym razem było za dużo szosy, ale takie były założenia, które zostały zrealizowane. Obiecuję, że następne rajdy będą typowo szutrowe i leśne, będzie bardzo mało szosy.IMG_1559.med

Należą się słowa uznania dla naszych bikerek, doskonale jechały pokonywały te piaski bez problemu…..także gratulujemy!!!

Uważam, że rajd był bardzo udany, tempo raczej wolne i tak będzie zawsze.

Wszystkim uczestnikom dziękuję za wzięcie udziału w naszej imprezie.

na liczniku miałem 84km

Mieczysław Butkiewicz

 

 

Posted in Relacje | Tagged | Leave a comment

Azymut południe

IMG_1434Azymut południe to był nasz cel wycieczki.

Azymut południe to był nasz cel wycieczki.
Pobudka godz 7:00 a za oknem piękne słoneczko zaglądające jak złodziej  przez okno, ani jednej chmurki, czyli weekend będzie udany……jedziemy, ale ponownie w gronie wspólnych znajomych. Przynajmniej nareszcie nie będzie gonitwy i to dodaje mi dobrego humoru, iż nareszcie będę miał czas na robienie fajnych fotek i nie będę musiał nikogo gonić.
Skromne śniadanko czyli węglowodany i czas przygotować się do wyjazdu na spotkanie z kolegami w Gdańsku.  Wsiadłem na bika i w drogę, pogoda idealna na wycieczkę.IMG_1436
Na miejscu przeznaczenia  dość szybko przybyłem, gdzie już na mnie czekali koledzy.
Ruszyliśmy wałem w kierunku Pruszcza, gdzie na skrzyżowaniu koło kościoła ustaliliśmy wspólnie trasę, której nie będę podawał. W każdym bądź razie najpierw szosą parę kilometrów a później wjechaliśmy na szutry. Już na początku trasy „Intel” straszył, że w Lublewie jeżeli dobrze pamiętam odłączy się od nas, od razu zrozumiałem o co mu chodzi, więc powiedziałem żeby sobie wybił to sobie z głowy, więc jedziemy wszyscy razem do końca rajdu i też tak się stało.
Większość czasu spędziliśmy na gadulstwie, wiadomo „Intel” to gaduła (bez urazy), ciągle miał coś do opowiadania jak to on był piękny i młody. Nawet poznaliśmy jego środowisko dziecięce w Pruszczu, gdzie spędził młode lata.
Następnie zatrzymaliśmy się przy jeziorze, gdzie z kolei „Bono” zrobił nam wykład na temat korbowodu i napędu. Rozgorzała dyskusja. Z trekinga zrobił górala, zmienił cały napęd i teraz niczym się nie rożni od naszych maszyn z wyjątkiem kół 28”.
Także nie nudziliśmy się, tematów było dużo do poruszenia.
Teren był bardzo zróznicowany, trochę podjazdów, ale i zjazdów nie brakowało
Dzięki Wam koledzy, wycieczka była super. Następnym razem pojedziemy gdzieś dalej. Będziemy zwiedzać i to wszystko upamiętniać na naszych fotkach i to jest cel naszych wycieczek.IMG_1457Mieczyslaw Butkiewicz

asfalt=niewiele
dystans=50
kondycja=niska
profil=niski
trud=niski
m=Pruszcz
m=Straszyn
m=Prędzieszyn
m=Bielkowo
m=Lublewo
m=Sulmin
m=Otomin
szlak=niebieski
atrakcja=jezioro
typ=rowerowy
Posted in Relacje | Tagged | Leave a comment

Ścieżka przyrodnicza Las za Muzą

IMG_1210Pogoda nie zapowiadała się zbyt optymistyczna, ale pomimo to przyjechało 12 odważnych, było pochmurno, więc nie liczyłem na zbyt dużą frekwencję. Jak się później okazało pogoda była wyśmienita.
Wsiedliśmy do pociągu w ośmiu osobowym składzie a reszta pojechała na kołach do Wejherowa, tam spotkaliśmy się wszyscy, więc ruszyliśmy na naszą zaplanowaną trasę czyli najpierw na szlak zielony, który był bardzo łatwy do przebycia. Już na samym początku szlaku zatrzymaliśmy się przy małym wodospadzie celem utrwalenia go wraz z nami na fotkach.IMG_1229
Było pochmurno, ale bardzo ciepło a dowodem tego było, że wielu rozebrało się z bluz itp. Ja również zdjąłem nogawki i bluzę.
Dojechaliśmy do Piaśnicy, gdzie zatrzymaliśmy się przy grobach pomordowanych w latach 1939-1940. Po bardzo krótkiej przerwie jedziemy dalej a naszym następnym celem było dojechanie do jeziora Dobre, gdzie był nieco dłuższy postój a następnie zjechanie ze szlaku zielonego na szlak czarny, który ukazał swe lwie pazurki w postaci błota. Dużo było tej trasy zabłoconej, także tu niektórzy mogli się wykazać jazdą techniczną. Jeden z naszych kolegów postanowił trochę popływać:). Ja i jeszcze jeden z kolegow również spotkaliśmy się z matką ziemią, ale na szczęście nie z błotem, osobiście uwielbiam takie hardcorowe błota, tu można wykazać się umiejętnościami prowadzenia roweru.
Dojechaliśmy do Mechowa a raczej nie dojeżdżając do niego skręciliśmy na Leśniewo.
Tu jeden z naszych kolegów odłączył się i  „poszedł” na szosę w kierunku Wejherowa, więc zostało nas 11.
No i dalsza droga była nagrodą za te ostatnio przebyte trudy, szuter, ale jak autostrada i tu pojechaliśmy nieco szybciej  na niektórych odcinkach mieliśmy 38km/hIMG_1234
W końcu dojechaliśmy do Wejherowa i tu chyba czterech pojechało na kołach do Gdańska a my wsiedliśmy do pociągu. Wchodząc na peron…….niespodzianka znalazła się nasza zguba, który wcześniej się od nas odłączył. W grupie jest siła peletonu dlatego byliśmy szybsi od niego, pomimo, że on jechał szosą.

Co dobre to szybko się kończy a szkoda a tak fajnie było!

Tekst: Mieczysław Butkiewicz
zdjęcia: Canon A60

zdjęcia Bono

dystans=50

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Wejherowo

m=Piaśnica

m=Świbno

m=Mechowo

m=Leśniewo

szlak=zielony

obszar= kaszuby

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , | Leave a comment

Spotkanie przy ognisku

IMG_0986Pogoda tego dnia nie zapowiadała się zbyt optymistycznie, pomimo to na miejsce spotkania przybyło 10 osób, w Otominie doszły jeszcze 2 osoby a do Rutek dojechały następne 2 dwie osoby, czyli w sumie 14 osób. Ognisko, pieczone kiełbaski, fajne towarzystwo, z którym to mile się gawędziło. Ujrzałem parę nowych twarzy w tym dwie bikerki, które serdecznie pozdrawiamy.

IMG_1004Był to rajd na pewno lajtowy pod względem długości trasy oraz tempa, natomiast pod względem trudności to był typowy hardkor. Nie był wprawdzie to długi odcinek(ok. 1km), ale sowicie dał nam się we znaki. Błoto i te bardzo strome podejścia wyraźnie nadwątliły nasze siły. Nie jeden stwierdziłby, że bez roweru byłyby trudności z wejściem do góry. No cóż nie zawsze się jeździ bez obciążeń, trzeba wypróbować swoją siłę psychiki, bo od niej dużo zależy. W końcu doszliśmy do drogi Uff!!…nareszcie.IMG_1007

Wydaje mi się, że jednak tym razem przesadziłem z tym stopniem trudności, bo przecież to miał być pod tym względem również lajt a nim nie był. Na przyszłość organizując rajd będę miał na uwadze Rutki, które nie powinny się powtórzyć.

Wszystkim koleżankom i kolegom pragnę podziękować za znakomite towarzystwo.

Na liczniku miałem 58km

Mieczysław Butkiewicz

dystans=50

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Otomino

m=Rutki

m=Gdańsk

obszar= kaszuby

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

Rajd oldbojów czerwonym szlakiem

oldboje_logo
Nie tylko młodzi bikerzy potrafią pokonywać trudne trasy i doskonale jeździć na rowerach. Chcę tu przytoczyć przykład trzech oldbojów bikerów, którzy również doskonale dają sobie radę a kondycję
posiadają również nie najgorszą.
Po dłuższej przerwie postanowiłem coś zorganizować, ale tym razem wybrać się na jakąś ciekawą traskę. Chętnych było czterech a w rezultacie pojechało troje, jeden z kolegów w ostatniej chwili zrezygnował. Wiesiek poprosił abym wybrał jakąś fajną traskę, gdzie będzie można trochę poszaleć. W pierwszym momencie nie wiedziałem co mam wybrać, naturalnie to miała być trasa typowo terenowo-leśna. Ostrzegałem go, że może to być bardzo ciężka trasa a to z powodu nasilających się ciągle opadów deszczów, ale to go nie odstraszyło, więc wybrałem dość wymagający czerwony szlak wejherowski.IMG_7167
Akceptacja jest, więc jedziemy.
Trójka odważnych miała się spotkać w Sopocie. Ja wyruszyłem z Zaspy z Wieskiem a Zbyszek mieszka w Pruszczu, więc on miał dojechać SKM’ą do Sopotu.
Ruszyliśmy i już w Sopocie Wyścigi pierwsza awaria………złapałem kichę, więc szybko z roweru i do roboty, Wiesiek mi pomógł także poszło to szybko, ale już byliśmy spóźnieni ok. 10min.
Zbyszek już nas czekał…….ruszyliśmy w kierunku lasu.

Czułem, że będzie to „rzeźnia”, gleba rozmiękła, śliskie korzenie i nawet po mokrych liściach, koła się ślizgały a ja mam opony semislick’i, no będzie fajna zabawa, tylko zastanawiałem się ile będzie gleb. Już na samym początku miałem problemy z podjazdami, ponieważ przy mocniejszym naciskaniu na pedały koła się kręciły w miejscu, żałowałem, że nie zmieniłem opon, ale trudno jedziemy dalej. Tą trasą już dwa razy prowadziłem rajdy i wiedziałem, że nie jest to taka ciężka trasa, ale to było latem a obecnie ziemia jest bardzo rozmokła i koła zapadają się w błocie. <br>Najbardziej niebezpieczne były zjazdy po liściach lub po glinie, koła zsuwały się bokiem w wysokie koleiny po traktorach i o dziwo, że nie było upadków, jedynie kolega dwa razy glebnął, ale nie z powodu nieumiejętności prowadzenia roweru tylko dlatego, że dopiero co kupił SPD’y i nie zdążał się wypiąć na zbyt małych szybkościach to jest normalne, każdy to musi przejść.

IMG_7181Droga była tak upierdliwa, że nie można było jechać szybciej, bo to po prostu było niemożliwe, w niektórych miejscach rowery przenosiliśmy na barach albo pod barami, także średnia była bardzo słaba. Przystanków dłuższych nie było jedynie raz zatrzymałem się aby zjeść jakąś kanapkę i to w dużym pośpiechu, bo robiło się już ciemno. Jechaliśmy non-stop przez 75km, aha i przed jednym sklepem zatrzymaliśmy się w celu uzupełnienia wody i to były nasze jedyne przerwy I tak dotarliśmy już na światłach do Wejherowa…….dalej to pociąg i do domu. Przedstawiłem trzy fotki z pięknie oświetlonego Wejherowa nocą (zdjęcia są nieostre, a nie miałem ze sobą statywu). Tysiące świateł, coś wspaniałego to nawet Gdańsk nie może się pochwalić takim oświetleniem. Rowery nie podobne do rowerów całe oblepione błotem, kółek w przerzutce nie było widać,

jak również ochlapane błotem buty i spodnie.
Ale będzie mycia!!!!!!!!!

Refleksje:
Przez moment zastanawiałem się, że nam wszystkim starczyło sił jechać w tak ciężkich warunkach, jedynie Zbyszka łapały pod koniec drogi skurcze, ale to nie oznaczało, że nie miał kondycji, wręcz przeciwnie byłem mile zaskoczony jego kondycją, bo on przecież nie jeździ w dnie powszednie ze względu na pracę.
Trasa była bardzo wymagająca umiejętnego prowadzenia roweru po różnego rodzaju korzeniach, dołów przykrytych liśćmi i w dodatku to wszystko było mokre.
W niektórych miejscach błoto zmuszało do „wysiadki” z roweru i na piechotkę.
Nie było upadków niekontrolowanych, żadnych awarii z wyjątkiem jednej kichy, także rowery po takim błocie spisały sie na medal.

Tekst i foto: Mieczysław Butkiewicz

asfalt=brak
dystans= 50
kondycja=normalna
profil=niski
trud=normalny
m=Zaspa
m=Sopot Wyścigi
m=Wejherowo
szlak=czerwony
obszar=Kaszuby
atrakcja=jezioro
typ=rowerowy
Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

Rajd do źródła Marii 2006

Po tych opadach deszczu nareszcie zaświeciło słoneczko, więc wsiadamy i jedziemy.

Na wyznaczone spotkanie przyjechały tylko cztery osoby… bardzo skromnie, widocznie ostre podjazdy i błotko nie każdemu to odpowiada. Tak, więc w 5-cio osobowym składzie ruszyliśmy w kierunku ul. Szopena, gdzie wjechaliśmy do lasu. Na początku nie było tak źle, trochę prostych odcinków, jak również dziur i kamieni.

Po ok. 1 km rozpoczął się ciężki i dość długi podjazd. Przyznam szczerze, że tu miałem mały problem, ale jakoś się wciągnąłem na górę ufff nareszcie, teraz będzie trochę odpoczynku paręset metrów drogi prostej. I znowu podjazd może nie taki długi, ale wjeżdżamy na niego wszyscy bez problemu. Coś mi ta przednia przerzutka szwankuje, jak chce to przerzuci bieg, albo i nie przerzuci.

Jak jest podjazd to i musi być zjazd i nareszcie jest…. puszczam klamki i w imię Boże pędzę do przodu, dobrze, że mam pedały zatrzaskowe bo w przeciwnym bowiem wypadku siedziałbym na ramie, a nogi latałyby w powietrzu. Mój Manitou pracuje bez zarzutu, ładnie wybiera nierówności.

I tak dojechaliśmy do szlaku niebieskiego, po którym mamy przejechać, aż się ciepło robi jak pomyślę o tych szaleńczych zjazdach po tej śliskiej nawierzchni.

Zatrzymaliśmy się w celu poinformowania wszystkich, co nas czeka na tym błotnistym zjeździe, zresztą nie jest on jeden. Jeden z kolegów zrezygnował z tego zjazdu i zjechał bokiem po asfalcie.

Ruszyliśmy, ale w dość dużych odstępach jeden od drugiego. Ta droga jest bardzo niebezpieczna ze względu na śliskie gałęzie i korzenie… zjeżdżam dość szybko i wjeżdżam na górkę. Mięśnie naprężone na maxa a takich podjazdów było kilka pod rząd. Przy każdym ostrym zjeździe nadal pedałowałem jednocześnie hamując obydwoma hamulcami… w ten sposób nie zablokuje się tylne koło. I został ostatni zjazd, z którego trochę się jednak obawiałem, że wpadnę w poślizg i przelecę przez kierę. Do połowy zszedłem a dalej to już zjechałem na sam dół gdzie czekało dwóch kolegów.

Gdy wszyscy zjechali, więc ruszyliśmy asfaltem do dworku oliwskiego i tam skręciliśmy do następnego lasu.

Tu czekał nas ponowny długi męczący podjazd o długości 1 km, kiedyś go mierzyłem.

Każdy podjeżdżał własnym tempem…..dość często popijałem izotonik… no nareszcie koniec męki. Teraz to już będzie trochę odpoczynku, bo droga bez wzniesień. Trochę jechaliśmy czarnym, a później żółtym szlakiem, aż w końcu zjechaliśmy ze szlaku.

Ponowny długi podjazd, ale niezbyt wymagający aż w końcu dojechaliśmy do Owczarni. Dalej przekroczyliśmy ul. Spacerową i wjechaliśmy koło nadleśnictwa na szlak czerwony a następnie żółty, którym to dojechaliśmy do Źródła Marii. Tu nastąpił po 30 km pierwszy odpoczynek… fotka, jakiś posiłek i w drogę. Dalej to już poprowadził „Mudia” naturalnie w dalszym ciągu lasem.

W koncu doprowadził nas ponownie do Owczarni, czyli zrobiliśmy wielkie koło. Zapomniałem wspomnieć, iż dwie osoby wcześnie się odłączyły, ponieważ tam im było bliżej do domu. „Mudia” również nas pożegnał przed mostem do Owczarni i zawrócił do domu.

Zostałem z Markiem, z którym to tłukliśmy się po bagnach dziurach, kamieniach, aż w końcu zmęczyliśmy tę drogę i dobrnęliśmy do Oliwy a we Wrzeszczu pożegnaliśmy się , każdy pojechał własną drogą. Tak, więc nasza dzisiejsza przygoda się zakończyła, było bardzo miło i pogoda również nam dopisała. Niech żałują Ci, co nie pojechali, bo powtórki już nie będzie.

Mieczysław Butkiewicz

asfalt=brak

dystans=50

kondycja=normalna

profil=normalny

trud=normalny

m=Osowa

szlak=żółty

obszar=TPK

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , | Leave a comment

Rajd do Borowa 2006r

IMG_6312.jpg.phpUdało się zebrać w tym upale 6 osób i ruszyliśmy w kierunku Kartuz szlakiem niebieskim, trasa miała być krótka, atrakcyjna, ale ciężka.

Borowo 2006rIMG_6314.jpg.php

Rajdu nie ogłaszałem, ponieważ chcieliśmy zrobić wycieczkę w gronie kameralnym, i to taką wycieczkę, której nigdy nie robiłem, czyli krótko mówiąc wycieczka z wieloma atrakcjami sportowymi ale o tym się dowiecie nieco później.  Naszym celem było dotarcie do jeziora Karlikowskiego w Borowie. W tym wielkim skwarze (temp. 28stopni nie jest tak uciążliwe jak się jedzie lasem) bocznymi drogami dojechaliśmy do upragnionego jeziora. Za godzinę pływania kajakiem biorą 5zł, więc bez namysłu wykupiliśmy bilet no i była wielka frajda nad wodą. Trzy osoby zgłosiły chęć popływania kajakiem.

Jedni pływali drudzy pływali kajakiem a Intel wymyślił nową dyscyplinę sportową „kolarz podwodny” czyli na pełnej szybkości wjeżdżał do jeziora swoim bikiem. To była chyba najciekawsza dyscyplina, bo nawet znalazła się publiczność, która była mocno ubawiona. Na zdjęciach widać, że rower na głębokiej wodzie nie tonie jedynie się wywraca do góry, kołami. Przed takim wjazdem matki zabierały swoje pociechy na bok, aby nie stworzyło się jakiegoś niebezpieczeństwa dla ich maluchów, tłumacząc, iż za moment będzie jechał „wodny kolarz”. Jednym słowem była fajna zabawa. ( te wszystkie wjazdy wodne są ujęte na fotkach).  Kajak był wypożyczony na godzinę, więc każdy z tej trójki mógł trochę powiosłować. Na dłużej nie mogliśmy wypożyczyć kajaku, po mieliśmy jeszcze przed sobą kawałek drogi, więc należało powoli się zbierać i wracać na trasęIMG_6318.jpg.php

Następna konkurencja to była spinaczka z rowerem na plecach, ale o tym to później. Fajnie było tylko nie wiedzieliśmy, jaka atrakcja jeszcze na nas czekała.

Wsiedliśmy w Żukowie na szlak niebieski i tak sobie jadąc trafiliśmy na szlak, wzdłuż Raduni. W zeszłym roku już raz szliśmy tą fatalną drogą tam właściwie nawet nie widać tej dróżki tylko od czasu do czasu znaki na drzewach i stąd też wiedzieliśmy, iż idziemy a raczej pełzniemy właściwą trasą, a teraz po raz drugi władowałem się na ten sam szlak. Temperatura, wysokie zwalone drzewa, przez które trzeba było przenosić rowery na plecach no i ten duży spad do do rzeki Radunia.

Trudno było się utrzymać na nogach a w dodatku rower pod pachą. Tak szliśmy chyba ok. 1 km i nie był to koniec, więc zaproponowałem skręcić w lewo pod kątem 90 stopni w górę, a tam jest jakaś ścieżka. <br> Wszyscy się zgodzili. O wniesieniu roweru do góry nie było możliwe a jedynie należało go wciągać po ziemi. Buty ciągle zsuwały się w dół, więc należało szybko łapać się jakieś gałęzi, bo w przeciwnym przypadku czekała kąpiel przymusowa w rzece.IMG_6323.jpg.php

Dość długo wciągaliśmy siebie i rowery, aż nareszcie koniec i tu wszyscy myśleli o odpoczynku, ale niestety ruszyliśmy dalej, bo komary by nas zjadły (potworna ilość). Była dróżka mocno zapiaszczona, więc ponownie prowadzimy rowery i byliśmy szczęśliwi, że skończyły się takie ostre wzniesienia.

I tak dobrnęliśmy do szosy, która prowadziła do Żukowa a stamtąd bocznymi drogami do Otomina. W Otominie pożegnaliśmy się, ponieważ 3 osoby mieszkają w pobliżu. Intel ze względu na pilne sprawy rodzinne musiał wracać do domu szosą. Ja wracałem do Wrzeszcza z naszą Asią (Jesion). Rajd według mnie był mocno wymagający w każdym bądź razie nie dla pierwszoklasistów. Zespół ludzi był wspaniale dobrany, wszyscyIMG_6330.jpg.php z dobrą kondycją. Jedyną osobą, o której myslałem, że jest słabsza kondycyjnie to właśnie byłem ja jako prowadzący ten rajd. Jestem po 6 tygodniowej przerwie chorobowej, więc miałem pewne obawy czy sobie poradzę na tak ciężkim terenie i w dodatku w takim upale. Już w połowie rajdu wiedziałem, że jest wszystko OK. Ktoś kiedyś powiedział jak ktoś miał kondycję to ją tak szybko nie traci a 6 tygodni to nie jest duża odległość czasu….i miał rację, czułem się wspaniale a sił mi nie ubywało. Rajd trwał 8 godzin na świeżym powietrzu, ilości km nie podaję, ponieważ to dla mnie to nie ma większego znaczenia ile przejedziemy. Nie po to jedziemy, aby nabijać kilometry….już mnie przestało to bawić.

W tym momencie chciałem wszystkim biorącym udział podziękować, oraz za wzorowe przygotowanie sprzętu, ani jednej awarii.

tekst: Mieczysław Butkiewicz

foto: CANON A60

asfalt=sporo

dystans=50

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Żukowo

m=Borowo

szlak=niebieski

obszar=kaszuby

atrakcje=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

Rajd nad iez. Wysockie 2004

IMG_417813 listopada 2004r postanowiłem objechać jezioro Wysockie.

Wyjechałem z domu o godz. 10.00 w kierunku Osowy przez ogródki działkowe. Następnie drogą główną w Osowie dojechałem do pierwszego skrzyżowania na światłach i tu skręciłem w lewo na boczną uliczkę. Przez cały czas jechałem ulicą i z prawej strony minąłem dworzec Gdańsk-Osowa.IMG_4182

Nieco dalej był przejazd kolejowy, przez który przejechałem i z prawej strony ujrzałem jezioro. Teraz należało znaleźć drogę, która poprowadziłaby mnie dookoła niego. Taka droga istotnie była, więc pełen zapału ruszyłem naprzód… parę fotek i w drogę Nawierzchnia była utwardzona, ale momentami błotnista. Co chwilę zatrzymywałem się, aby wykonać parę fotek, wiem, że nie będą one najlepszej jakości, jako że było pochmurno i tylko momentami wyglądało słoneczko. Przez cały czas jechałem jakimiś wertepami aż dojechałem do drogi głównej prowadzącej do Oliwy. Chciałem wracać przez Sopot – Wyścigi więc za obwodnicą skręciłem w lewo do lasu i ul. Reja dojechałem do bulwaru nadmorskiego.IMG_4193

W sumie przejechałem ok. 62 km

Tekst i zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz

asfalt=niewiele

dystans=50

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Osowa

m=Oliwa

szlak=niebieski

obszar=TPK

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , | 2 Comments