Wokół jeziora Żarnowieckiego

P1080739Pochmurne przedpołudnie i kilka kropel deszczu nie wystraszyły czwórki zapaleńców.

Wsiadając samotnie do kolejki we Wrzeszczu miałem trochę obaw czy przypadkiem nie będę jechał samotnie. Jednak w pociągu czekała już koleżanka Agnieszka, a w Oliwie dosiadł się Darek. W Gdyni dołączył Maciek. W takim składzie dojechaliśmy do Wejherowa, gdzie poczekaliśmy do umówionej 10:15. Na kołach dojechał jedynie Flash, ale musiał wracać do pracy w Gdańsku. Wyruszyliśmy więc jako kwartet przy akompaniamencie słońca.P1080742

Zgodnie z planem wyruszyliśmy szlakiem rowerowym w stronę Warszkowa. Początek wiedzie wzdłuż Kanału Reda. Najpierw lasem, potem wśród pól. Na koniec piach i podjazd w lesie pełnym jagód. Trasa bardzo malownicza, lecz kiepsko oznakowana. Trzeba miejscami jechać na pamięć lub wyczucie.

Za Warszkowem dalej przez las mieliśmy dojechać do Tyłowa. Trochę pokręciłem nawigację i trafiliśmy na szosę do Krokowej, z której skręciliśmy w stronę jeziora. Mimo zdawałoby się bocznej drogi, ruch był momentami spory. Cóż początek lipca to wyjazdy na wakacje i zwiększony ruch na drogach.

Jadąc wzdłuż jeziora zrobiliśmy krótki postój w okolicach niedokończonej elektrowni atomowej. Gdyby nie ten atom w tle, nie warto by było nawet spojrzeć na te ruiny. Ot niedokończony betonowy budynek. Jedziemy więc dalej wzdłuż jeziora i dojeżdżamy do główniejszej drogi, którą docieramy do Wierzchucina. Po drodze trochę zostałem w tyle, bo zajrzałem w mapę. Miałem za to okazję zobaczyć nietypowe zwierzę przebiegające przez drogę. Była to prawdopodobnie kuna domowa. Coś mam szczęście w tym roku do takich spotkań, sarny to już mi się znudziły 😉P1080770

W Wierzchucinie zrobiliśmy sobie odpoczynek, po czym przez Brzyno powróciliśmy nad jezioro. W okolicach Nadola zjechaliśmy na chwilę z drogi, żeby stanąć na brzegu i w końcu zobaczyć samo jezioro. Do tej pory było je widać tylko z daleka lub przez drzewa. Chwilę odsapnęliśmy w cieniu i wróciliśmy na drogę. Czas zrobić rozgrzewkę przed podjazdem pod zbiornik elektrowni. Trzeba przyznać, podjazd jest wymagający. Może to tylko 1,5km długości i 100m przewyższenia, ale daje się we znaki. Na początku jest łagodnie, by po chwili zrobić się stromo. Gdy już się człowiek przyzwyczai i wpadnie w rytm, robi się płasko i można chwilę odsapnąć. Potem znów jest gorzej, aż na górę. Przed szczytem można się poczuć prawie jak na górskim etapie w Alpach. Las znika i widać tylko czubki drzew. Wokół tylko trawa i niskie krzaki.

Warto się zmęczyć dla tych widoków. Jezioro zostało het na dole, a jak się wejdzie kolejne metry w górę na brzeg zbiornika, to widać nawet morze. Wrażenie robi także sam zbiornik o powierzchni niemałego jeziora (http://ewz.home.pl/ewz/ewz.html#el). W tle widać farmę wiatraków elektrowni wiatrowej.

Obok znajduje się wieża widokowa Kaszubskie Oko. Na górę można wejść po schodach naokoło wieży lub wjechać windą. Osobom z lękiem wysokości polecam drugi sposób. Liny (element konstrukcji) hałasujące i poruszające się na wietrze nie wpływają kojąco. Na górze jest lepiej, twardy beton pod stopami, podobny dach i nie da się spojrzeć prosto w dół. Pomost widokowy znajduje się na wysokości 150mnpm skąd rozpościera się widok na okolicę. Minusem są ceny ;). Trafiliśmy trochę pechowo, bo od 1 lipca wprowadzono opłatę za wejście na teren kompleksu (za wejście na wieżę płaci się osobno).

Po nacieszeniu oczu widokami ruszyliśmy do Rybna, a dalej przez Bolszewo do Wejherowa. Gdy dojeżdżaliśmy do dworca, akurat podstawiali kolejkę na peron. Szybkie kupowanie biletów i ładowanie się do przedziału. Tu pożegnałem się z uczestnikami, bo chciałem wracać na kołach.

Przejechaliśmy prawie zapowiadane 70km, a pogoda była wspaniała. Ci którzy się przestraszyli porannych chmur oraz kilku kropel deszczu niech żałują.

tekst: Bono

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Wejherowo

m=Bolszewo

m=Zarnowiec

m=Warszkowo

m=Tyłowo

obszar= kaszuby

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , , | Leave a comment

Rajd szosowy do Lubiatowa

003W sobotę odbyły się dwa rajdy a mianowicie: pierwszy rajd MTB, który wystartował na zawody balonowe do Bielkówka a drugi to w trzy osobowym składzie dwudniowy rajd szosowy. Zapowiedz ta nie była ogłaszana na naszym forum, ponieważ wyjazd ten miał charakter typowo prywatny i w małym koleżeńskim gronie. Start nastąpił w sobotę o godz 14:45 z Oliwy, tak jak juz wspomniałem w trzy osobowym składzie: Wiesiek, Zbyszek „zibek” i Rychu, który postanowił odprowadzić nas do do Wejherowa i wrócić do domu, jednocześnie umawiając się na spotkanie następnego dnia w Krokowej.030

Trasa tego wyjazdu wiodła: Oliwa, Chwaszczyno, Bolszewo, Kniewo, Łętowo, Choczewo, , Lubiatowo to wieś w woj. Pomorskim, w pow. Wejherowskim, w gminie Choczewo. I tu postanowiliśmy pozostać i wynająć w hoteliku pokoik. Bardzo sympatyczny pokój w którym to mam nadzieję dobrze na świeżym miejscu wypoczniemy jak to widać na fotkach.

Następnego dnia wracamy do Choczewa i kierujemy się do Gniewina w którym to można obejrzeć Neogotycki kościół z 1870roku. Wieża widokowa „Kaszubskie Oko” o wysokości 41 metrów (ogólnodostępna) z której to roztacza się widok na jezioro Żarnowieckie i na Wysoczyznę Żarnowiecką Następnie kierujemy się do Nadola, Wierzchucina i Żarnowca.036

Dojeżdżając do Krokowej spotkaliśmy Rycha, który dotrzymał słowa. Mieliśmy okazję tu podziwiać zlot pojazdów militarnych (fot). Wizyta była krótka, bo czekała nas jeszcze dalsza droga. Zmieniamy azymut na Karwie i tu jedziemy szosą do Jastrzębiej góry, trasa nie jest trudna, nie ma podjazdów ani żadnych zjazdów także tu można było nacisnąć mocniej na pedały, aby jak najszybciej znaleźć się we Władysławowie. Niestety ta droga nie pozwalała na rozwinięcie pełnej szybkości, ponieważ jest kostka i na dodatek mokra, także cały czas musiała być zachowana ostrożność, aby nie wpaść w niekontrolowany poślizg.

Nareszcie jesteśmy we Władysławowie”ciągniemy” ścieżką do Pucka, ale niestety trafiliśmy na pielgrzymkę, która szła całą szerokością ścieżki a wycofać się nie dało (Swarzewo). Gdy jakoś „doczłapaliśmy” do okolic Pucka złapała nas ulewa i tu nieoceniony Mietek nasz ojciec Dyrektor telefonicznie wyratował nas z opresji podając nam godzinę odjazdu pociągu jadącego do Gdyni, co też uczyniliśmy.
W sobotę pogoda fantastyczna 27 st.  humory dopisywały/szczególnie wieczorem w hotelu.
 Reszta informacji na zdjęciach.
w sobotę 86km  w niedzielę 85km Pozdr,

Zbigniew Szymczycha „Zibek”

asfalt=sporo

dystans=100

kondycja=niska

profil=niski

trud=niski

m=Chwaszczyno

m=Bolszewo

m=Kniewo

m=ętowo

m=Choczewo

obszar=kaszuby

atrakcja=rzeka

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , , | Leave a comment