Rajd turystryczny "bezdrożami do Kartuz"

IMGP2719Na spotkanie we Wrzeszczu przybyło 6 bikerów jadących do Kartuz i 3 udających się do Sobieszowa .

Po krótkiej rozmowie rozjeżdżamy się w swoich kierunkach.

Planując ten wyjazd myślałem o spokojnym, majestatycznym pełnym rozmyślań i kontemplacji przejeździe w końcu to Zaduszki, jednakże skład grupy szybko zmienił moje myślenie, przyjechali sami „zawodowcy”.

– OLO, uczestnik wszystkich gdańskich maratonów /min. brązowy medal w maratonach Mosiru Gdańsk/ Grupa M5

– WIESIEK, najszybszy biler z moich kolegów z grupy M5IMGP2743

– JACEK, „Senna” przyjechał na kołach z Redy, uczestnik Harpagana, widziałem Go swego czasu co wyczyniał na czerwonym szlaku Grupa M3

– SŁAWEK, „SLA” , Jego „ nie doganiat” doskonała technika, kondycja i szybkość  zawsze na czele. Grupa M3

– ZBYSZEK, mój imiennik, wysportowany i szybki biker, jadący w czołówce ekipy  Grupa M3

-ZBYSZEK tj moja osoba , jeżdżąca na rowerze. Grupa M5

Nie będę rozpisywał się co do trasy, jedynie podam miejscowościIMGP2790

przez które przejechaliśmy a więc: Otomin, Kolbudy, Łapino, Skrzeszewo, Mezowo

Kartuzy. Na rynku w Kartuzach robimy przerwę na gorącą herbatę i dalej

wracamy przez Grzybno, Trzy Rzeki, w tym miejscu Jacek nas opuszcza ruszając do Redy

przez Szemud.

My jedziemy dalej przez Tokary, Tuchomek, Osowa następnie Doliną Ewy oj,lubią tę dolinę rowerzyści, zwłaszcza wracający z rajdów dojeżdżamy do Oliwy, gdzie żegnamy Ola który jedzie do Sopotu.

I to by było na tyle.

Kilka słów o rajdzie.

-Przewyższenie 943 m n.p.m.

-Średnia prędkość 21km/h

– Dystans 90km /do Oliwy/

Pozdrawiam

tekst: Zbigniew Szymczycha „Zibek”

asfalt=niewiele

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Otomin

m=Kolbudy

m=Lapino

m=Skrzeszewo

m=Mezowo

m=Kartuzy

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , | Leave a comment

Z biegiem Raduni

radunia_logo

Mimo późnej zapowiedzi oraz upalnej pogody na starcie czekało kilku chętnych. Mieliśmy tego dnia do pokonania około 80km z motywem rzeki Raduni w tle. Przed dziesiątą wyruszyliśmy razem z szosowcami sprzed molo w Gdańsku. Jednak przy pierwszej okazji uciekli nam na asfalt, jeszcze tylko mignęli nam gdy skręcaliśmy w stronę Oliwy.

Początek trasy przebiegał w szybkim tempie, głównie asfaltami z drobnymi wyjątkami jak podjazd do Owczarni lub płyty w okolicy Osowy i Rębiechowa. Dodatkowo popychał nas wiatr. Dopiero w Żukowie gdy zjechaliśmy na niebieski szlak była drobna odmiana w postaci drogi gruntowej. Tu także po raz pierwszy ujrzeliśmy wody Raduni, które miały nam towarzyszyć do Straszyna. Chcąc się trzymać możliwie najbliżej rzeki opuściliśmy szlak i udaliśmy się znowu asfaltami do Niestępowa. Następnie skręciliśmy na Widlino. Droga dla odmiany była betonowa, co chwila się wznosiła na pagórki, by po chwili chować się w dołkach.

W Widlinie skręciliśmy na starą brukowaną drogę do Łapina, niektórym dobrze znaną, bo łączy się z czarnym szlakiem. W Łapinie, krótki odpoczynek przy sklepie i kilka fotek nad zalewem elektrowni wodnej. Dalej kilka obrotów korbą i jesteśmy w Kolbudach. Tu wskakujemy na zielony szlak i żegnamy się z twardym podłożem. Można było chwilkę odpocząć od upału w cieniu drzew i wilgoci od rzeki.

W końcu pniemy się pod górę, mijamy ostatnie zabudowania Kolbud i skręcamy w dziki teren jadąc mocno zarośniętą drogą. Mimo wysokiej trawy jedzie się nie najgorzej, trzeba jednak uważać, bo nie widać co jest pod spodem. Można trafić na koleinę lub inny dołek. Nie obyło się bez drobnych przypadków. Na zjeździe koło wpadło w jakąś nierówność i wyskakiwałem przez kierownicę. Na szczęście ucierpiała jedynie duma. Inną atrakcją był krzak róży, który sięga pędami po ramiona nieostrożnych podróżnych. Potem żartowaliśmy, że będzie można rozpoznać kto z nami nie jechał.

W końcu wyjechaliśmy w okolicach Bielkowa gdzie lekko zboczyliśmy z głównej trasy, żeby obejrzeć jeden z budynków zespołu elektrowni wodnych na Raduni. Zamek wodny (tak stało na tablicy) nie był zbyt piękny, ale cień budynku oraz wiatr pozwalały się ochłodzić. Z wysokości brzegu sztucznego jeziora widoki na okolicę były wspaniałe.

Z pod budynku wychodził wał z rurą doprowadzającą wodę do elektrowni w Bielkowie. Udaliśmy się do kolejnego obiektu na trasie – wieży kompensacyjnej. Niestety do samej elektrowni nie było dobrego dojazdu (płot, skarpa, krzaki) więc pojechaliśmy dalej w stronę jeziora Straszyńskiego.

Gdy dojechaliśmy do jeziora, zrobiliśmy mały skok w bok, żeby odpocząć nad samą wodą. Następnie droga prowadziła wzdłuż wody, aż do elektrowni, gdzie zrobiliśmy kilka fotek. Tu pożegnaliśmy się z rzeką i udaliśmy przez Prędzieszyn, Jankowo i Otomin do Gdańska z kilkoma błędami w nawigowaniu.

Sądząc po pożegnalnych komentarzach, wycieczka się udała. W tym wariancie trasa nie była zbyt trudna, tylko słońce dawało się we znaki.

tekst: Marek Kwiatkowski „Bono”

asfalt=niewiele

dystans=100

kondycja=normalna

m=Owczarnia

m=Osowa

m=Rębiechowo

m=Zukowo

m=Niestępowo

m=Lapino

m-Kolbudy

typ=rowerowy

atrakcja=rzeka

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , , , , , , | Leave a comment

"Na obiad do Wyczechowa"

IMG_9127Orientacyjna mapka

Od ostatniego rajdu kulinarnego minęły 2 tygodnie i w związku z tym postanowiliśmy ten temat kontynuować na następnym rajdzie. Ola wyraziła zgodę na poprowadzenie głodomorów do Wyczechowa, do kolejnej fajnej knajpki na pierożki.

Więcej informacji o gościńcuIMG_9131

Spotkanie jak zwykle przed dworcem PKP we Wrzeszczu. Gdy dojeżdżałem do miejsca spotkania zaświeciły z daleka kaski od których odbijały sie promienie słoneczne. Pogoda dopisywała. Rowerzystów naliczyłem 12, więc było z kim jechać. Wjechaliśmy na czarny szlak za Otominem. W trakcie jazdy otrzymałem telefon, że w Otominie czekają trzy kolejne osoby. Akurat w tym momencie nastąpił ostry zjazd, więc przerwałem rozmowę i puściłem klamki i w Imię Boże… na szczęście bez OTB, ale co się odwlecze to nie uciecze. Godzinę później miałem małe spotkanie z matką glebą. Nic sie stało, tylko małe zadrapania.

W końcu dojechaliśmy do naszych spóźnialskich, więc było już nas 15 osób. Ruszyliśmy do boju, cały czas czarnym szlakiem przez Łapino, Kolbudy, Borcz Hopowo… i jak się okazało, że Wyczechowo było w przeciwnym kierunku to zawróciliśmy, na szczęście tylko 0,5 km.IMG_9133

Cel osiągnięty, wjechaliśmy na podwórko, gdzie były rozstawione stoły wraz z ławkami. Zsunęliśmy dwa z nich aby wszyscy się zmieścili. Następnie nastąpiło zajmowanie miejsc w kolejce i oczekiwanie na jadło. Ta sielanka trwała chyba ze dwie godziny i jak pamiętam była godzina 16:00 gdy próbowaliśmy ruszać w drogę powrotną. Do startu Kubicy na torze w Kanadzie pozostało 3 godziny, a do domu 40 km w pełnym słońcu. Szosą zdążymy, ale szutrami to raczej odpada. Nic nam nie pozostało tylko jechać przyśpieszonym tempem. Wiem jedno, że nie było prawie wcale przystanków za wyjątkiem krótkotrwałych na potrzeby fizjologiczne. Nasze dziewczyny świetnie wytrzymały te trudy w słońcu i jechały równo ze wszystkimi. Koło Auchan pożegnaliśmy Olę i Silvera i jeszcze paru po drodze odłączyło się, bo mieli bliżej do domu. Ja zapowiedziałem, że jadę dalej do Wrzeszcza zielonym szlakiem przez las, zgłosiło się chyba 5 czy 6 osób, które również chciały dojechać do Wrzeszcza.

Ruszyłem, a tuz za mną reszta bikerów. Była godzina 18:48 jak pamiętam, więc Bono nalegał aby zwiększyć tempo. Parłem po tych wszystkich zakrętach, wybojach a znałem je dokładnie i wiedziałem gdzie jest każda przeszkoda. Cały czas tuż za mną jechała nasza koleżanka (nie pamiętam niestety imienia), a reszta trochę się opóźniała. Dojechaliśmy do Wrzeszcza i tu nastąpiło pożegnanie, a ja wraz z Bono i kolegą pojechaliśmy w kierunku Zaspy.IMG_9152

Przez cały nasz rajd jechało z nami trzech „przecinaków”, więc juz na początku myślałem, że będzie gonitwa. Nic bardziej mylnego, oni jechali jak „baranki”. Spokojnie bez żadnych zrywów. Myślałem, że AgaBikerka jest w niedyspozycji, bo jakoś się jej nie śpieszyło do rwania łańcuchów. To samo dotyczyło Silvera i Pablogórala. Chyba mieli podcięte skrzydełka:)

Wycieczka jak i pogoda była kapitalna. Wszystkim biorącym udział w naszej imprezie chciałem bardzo podziękować. Zapraszam na kolejny rajd!

tekst: Mieczysław Butkiewicz

asfalt=niewiele

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Otomin

m=Kolbudy

m=Lapino

m=Wyczechowo

szlak=czarny

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , | Leave a comment

"Na obiad do wędzarni"

IMG_0350Mapka dojazdu

Cóż może zrobić kobieta której mąż wyjechał gdzieś daleko na jakiś rzeźnicki maraton? Może na przykład… pojechać na wycieczkę rowerową!

Tuż przed długim weekendem codziennie zaglądałam na stronę GER-u, wyraźnie jednak nikt nie kwapił się do zorganizowania wycieczki. Postanowiłam więc wziąć sprawy w swoje ręce, i rzuciłam pomysł wyprawy kulinarnej do wielokrotnie już wypróbowanej knajpki w Kleszczewie, przy drodze na Starogard Gdański. Trasę tę pokonaliśmy z Piotrkiem na rowerach jakiś miesiąc wcześniej, i uznałam, że będzie idealna na mój debiut jako organizatora: nie za długa, nie za trudna, obfitująca w widoki, no i posiadająca wyraźnie zdefiniowany CEL.IMG_9058
Przejęta lekką tremą zbliżałam się do dworca we Wrzeszczu, którego budynek zasłaniał akurat stojący autobus. „Żeby chociaż była jedna, dwie osoby…” – myślałam. Okazało się, że osób jest aż 15, a kolejne 3 dołączą w Otominie!
Ruszyliśmy klasyczną drogą przez ul. Partyzantów, Srebrzysko, ul. Potokową i dalej po betonowych płytach aż do Auchan. Mietek początkowo nieufnie odnosił się do wybranej przeze mnie drogi, ale potem wyglądał na zadowolonego, kiedy okazało się, że odkrył nieznany sobie wcześniej skrót wzdłuż brzegu jeziora Jasień. 🙂IMG_9063
W Otominie nasza grupka powiększyła się o zapowiedziane 3 osoby, i ruszyliśmy niebieskim szlakiem w stronę Sulmina, gdzie wjechaliśmy w las, kierując się na Kolbudy. W międzyczasie niebo, rano zasnute chmurami, zrobiło się błękitne, a słonce zaczęło mocno przygrzewać. W Kolbudach wjechaliśmy na zielony szlak malowniczo wijący się wzdłuż Raduni, który doprowadził nas do wsi Pręgowo. Tam zrobiliśmy krótki popas pod sklepem, a następnie skierowaliśmy się na mało uczęszczaną drogę asfaltową na Ostróżki, zakończoną dość ostrym podjazdem. Później szerokie, szutrowe drogi zaprowadziły nas do wsi Buszkowy, gdzie skręciliśmy w kierunku Domachowa. Jechaliśmy najpierw starym, zabytkowym brukiem w alei lipowo-kasztanowej, a potem drogą z płyt betonowych. Przecięliśmy szosę prowadzącą z Pruszcza i dalej jechaliśmy prosto w stronę Zaskoczyna, wąskim, połatanym asfaltem wijącym się malowniczo wśród pól. W Zaskoczynie wjechaliśmy na szutrówkę prowadzącą do Czerniewa. Był to jeden z tych bardziej widokowych odcinków – po prawej stronie mieliśmy stromy, zielony łańcuch wzgórz, który mi osobiście przywodził na myśl krajobrazy Beskidu Niskiego. 🙂
W Czerniewie skręciliśmy w lewo, na szosę, i bardzo przyjemnym, asfaltowym zjazdem dojechaliśmy w końcu do Kleszczewa.
Myślę, że nikt nie czuł się zawiedziony, kiedy ujrzał cel wycieczki – restauracja jest malowniczo położona w dolinie rzeczki Kłodawy, na zewnątrz stało mnóstwo drewnianych stołów, było ciepło i zacisznie. Rozsiedliśmy się przy 3 złączonych stołach i poszliśmy zamówić jedzenie, które dostarczono nam nadspodziewanie szybko. Wszystkim bardzo smakowało, i wiele osób głośno obiecywało wrócić jak najszybciej do tej knajpki, aby wyprobować pozostałe pozycje z menu, co bardzo polecam. 🙂IMG_9081
Popas trwał chyba z półtorej godziny, ale nikomu się nie śpieszyło. Kilka osób łakomie spogłądało w stronę rozwieszonego między drzewami hamaka. Słońce rozleniwiało!  W końcu jednak trzeba było ruszyć w drogę powrotną… Wracaliśmy trochę inną trasą – szutrami przez Krymki i Lisewiec, aż do Biełkówka. Odcinek Lisewiec – Biełkówko zdecydowanie wart jest poświęcenia mu paru osobnych uwag. Chyba wszyscy zgodzą się ze mną, że był to najpiękniejszy, najbardziej malowniczy i widokowy odcinek trasy. Po lewej stronie mieliśmy rozległy widok na dolinę Raduni, i dalej, na wyżynę lasów otomińskich. Pocztówkowego charakteru nadawały też żółte łany rzepaku odcinające na tle bezchmurnego, błękitnego nieba.
Szybki, szutrowy zjazd doprowadził nas do Bielkowa, gdzie wskoczyliśmy na asfalt do Lublewa. Przez chwilę zastanwialiśmy się, czy jechać głowna szosą Kolbudy -Gdańsk do Bąkowa, czy szukać polnych objazdów, ale odważnie podjęliśmy ryzyko 😉 i przemknęlismy w końcu głowną drogą. W Bąkowie wjechaliśmy w las, na żółty szlak, mijając po prawej rezerwat Bursztynowa Góra. Żółtym, a potem czarnym szlakiem tuż nad brzegiem jeziora Otomińskiego dojechaliśmy do miejsca gdzie rano spotkaliśmy się z częścią naszej grupy. I tutaj też ze znaczną jej częścią się pożegnaliśmy – parę osób pojechało w stronę Gdańska, a reszta przez Kiełpino Górne skierowała się w stronę Wrzeszcza. Ja odłączyłam się w okolicy Auchan, gdzie mieszkam.
Podsumowując – wycieczka była bardzo udana, i myślę, że warto by kultywować nasze kulinarne peregrynacje. Ktoś wspominał coś o pierogach w Wyczechowie… Hmmm… ]:-).

tekst: Ola Nowakowska „Szaszka”

zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz „sot”

asfalt=niewiele
dystans=100
kondycja=normalna
profil=niski
trud=niski
m=Otomin
m=Sulmin
m=Kolbudy
m=Pręgowo
m=Ostróżki
m=Buszkowy
m=Domachowo
m=Zaskoczyn
m=Czerniewa
m=Kleszczewo
szlak=niebieski
szlak=zielony
szlak=Zółty
szlak=czarny
obszar=Kaszuby
Atrakcja=rzeka
typ=rowerowy
Posted in Relacje | Tagged , , , , , | Leave a comment

Wzgórzami kaszub

IMG_8907.medPo dwóch ostatnich ciężkich rajdach miał się odbyć kolejny, już zdecydowanie lżejszy… i był. W niedzielę, gdy dojechałem na miejsce zbiórki ujrzałem sporą grupkę bikerów czekających na start. Było ich dokładnie 15. Do Otomina dobrneliśmy jakimiś polami, wertepami aż wreszcie dojechaliśmy do Auchan, skąd już szybko do Otomina, gdzie mieli na nas czekać następni. W końcu zebrała się niezła ekipa 20 osobowa, która wystartowała na podbój wzgórz kaszubskich.

Pogoda w zasadzie dopisywała, pomimo, że nie było słoneczka. Na szczęście czary Qaziego nie spełniły się i nie padał śnieg. Chyba musisz jeszcze pobrać nauki u jakiejś czarownicy:) Krótko mówiąc nie było ani deszczu ani wiatru.IMG_8913

Parę kilometrów przed Kolbudami trochę się pogubiliśmy, a to dlatego, że stworzyły się dwie grupki. W pierwszej grupce jechało paru maratończyków i przecinaków, którzy nadawali ostrzejsze tempo. Na małym leśnym skrzyżowaniu rozłączyliśmy się, ale na krótko, bo spotkanie nastąpiło w Łapinie i od tego momentu jechaliśmy wszyscy razem.

Następnie przejechaliśmy Skrzeszewo, Babi Dół, Mezowo i Kartuzy. Tu krótki odpoczynek przed powrotem do Gdańska.

Wspólna fotka, jakieś drobne zakupy i przygotowanie do powrotnej drogi.IMG_8919

W międzyczasie Flash poinformował nas, że wraz z Kasią odłączają się od nas. Obrali trochę inny azymut niż my, pojechali do Przywidza a na licznikach mieli 191km. Flash umieścił krótką relację: http://flash.bikestats.pl/.

Z Kartuz Zbyszek nas prowadził w kierunku Grzybna. Na szosie znowu tempo wzrosło i niektórzy z nas nie wytrzymując zostają z tyłu. Na szosie dochodzi do 28-30 km/h. Z przodu nasze orły takie jak: Agabikerka, Robin, scoot, Silver, Mudia i jeszcze było paru, których nie pamiętam imion. Dali nam nieźle popalić. Szkoda, że zabrakło jeszcze jednej ważnej osobowości , a mianowicie czarownika Qaziego 🙂IMG_8925

Dociągneliśmy w końcu do miejscowości Tuchom a stąd to już rzut kamieniem do Owczarni. Tu nas zostało już tylko pięcioro, ponieważ reszta odłączyła się jadąc w kierunku Rębiechowa, Osowy i Gdyni. Następnym razem zrobimy rajd dwu grupowy i wówczas „orły” niech nas gonią, będą gnać swoim tempem 🙂

Chciałbym wszystkim podziękować za wspaniałe spędzenie czasu na łonie natury kaszubskiej, naprawdę pięknej. Szkoda, że nie było słoneczka, bo wówczas zdjęcia inaczej byłyby oceniane.

Moje osobiste refleksje:

Generalnie rzecz biorąc to rajd nie był jak dla mnie łatwy, sporo podjazdów, piasków i trochę błota a z kondycją nie jest jeszcze najlepiej, ale jest duża poprawa po solowych treningach.

Na liczniku odczytałem dokładnie 89km, to już nie zła odległość na takim terenie jak na początek sezonu.

Zostałem upoważniony przez organizatora do napisania tej nieciekawej zapewne relacji.IMGP7610

Tekst: Mieczysław Butkiewicz

asfalt=niewiele

dystans=100

kondycja=normalna

profil=normalny

trud=niski

m=Otomino

m=Kolbudy

m=Skrzeszewo

m=Mezowo

m=Kartuzy

obszar=Kaszuby

atrakcja=panorama

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

Rajd czarnym szlakiem do Przywidza

IMG_8356.jpg.phpHistoria tego rajdu była krótka. W piątkowy wieczór naszedł nas głód rowerowy który trzeba było jak najszybciej zaspokoić. Rzuciłem więc bez zastanowienia: „czarny w stronę Przywidza”. Nie liczyliśmy na zbyt dużą frekwencję gdyż tak późne ogłoszenie rajdu nie przyciąga nigdy tłumów, ale na starcie stawiło się aż 10 osób!IMG_8370.jpg.php

Jak się okazało przyjechali też nasi starzy znajomi tacy jak Robin czy Silver. Z Silverem była Ola, ale jej do starości jeszcze wiele brakuje dlatego wymieniam ją w osobnym zdaniu ;)Pozostały skład ekipy to: Mudia, Bono, Krzem, Wojtek, Qazi oraz organizator Mietek wraz ze mną piszącym te słowa.Robin naturalnie poinformował nas, że na całym rajdzie niestety nie będzie. W połowie (Przywidz) widać było w jego oczach wewnętrzną walkę o to aby jednak zostać. Niestety dane słowo nie mogło zostać złamane i musiał odjechać 😉

Nie będę szczegółowo opisywał trasy bo nawet do końca jej nie pamiętam. Wystartowaliśmy czarnym szlakiem nad jez. Otomin kierując się w stronę Przywidza. Będąc już na miejscu wywołaliśmy drobne zamieszanie wchodząc do karczmy wypełnionej spragnionymi procentów klientami. Z zaciekawieniem obserwowali jak kilka kolorowo ubranych osób zamawia po 1,5 litra wody na miejscu 🙂 „Woda? Jak zwierzęta” – szemrali  z obrzydzeniem. Powrót zaplanowaliśmy w większości zielonym szlakiem omijając tylko pewien nieciekawy fragment za Kolbudami. Polecam wszystkim aby jednak spróbowali przejechać ten odcinek… dobrej zabawy nie zabraknie… 😉IMG_8372.jpg.php

Cała trasa była łatwa i przyjemna. Idealnie nadaje się na spacer z dziewczyną w blasku księżyca. Zapewniam, że jest na niej wiele miejsc w których będziecie musieli ratować swą wybrankę przed złamaniem bądź zwichnięciem nogi (oh my hero!) 🙂 Dodatkowo kąpiele błotne całkowicie za darmo. Polecam!

W drodze powrotnej jednemu z naszych kolegów zabrakło pary w nogach i ukradkiem nacisnął niewielki guzik pod kierownicą. Mały ładunek wybuchowy zamontowany w haku przerzutki dokonał spustoszenia i brutalnie zastopował rower. Z dobrze udawanym żalem kolega spiął sobie szybko zębatki „na krótko” i nie bez uśmiechu na ustach wyjechał na szosę aż się za nim kurzyło. W ostatnich chwili rzucił przez ramię, że na szczęście w plecaku ma zapasowy łańcuch…. taak, i pewnie nowy hak który za chwilę sobie założysz – dopowiedziliśmy sobie 🙂 Jakiś czas później gdy brodziliśmy po pachy w błocie kolega nasz oznajmił, że jest  już w domu i leży w wannie. Nie zdradzę kto jest tym szczęśliwcem, ale niech ta nowa rama dobrze Ci służy Quazi!!!IMG_8376.jpg.php

Dalsza część drogi powrotnej upłynęła już całkiem spokojnie. Rowery były czasem zasysane przez błoto w które wpadały dosłownie po osie. Zjazdy mokrymi kamieniami i korzeniami oraz zamaskowane pieńki pod trawą siały strach w sercach mężnych bikerów i ich stalowych rumaków. „gleba” okazała się naszym najlepszym przyjacielem i  prawie każdy musiał się z nią bliżej zapoznać. Poza Mudią. Żartowałem 🙂

Jednym słowem: to co tygrysy lubią najbardziej. Szczerze polecam tę trasę!!

Andrzej „Scoot”

słowa kluczowe do wyszukiwania:
dystans=100
trud=normalny
kondycja=normalna
szlak=zielony
szlak=czarny
atrakcja=jezioro
m=kolbudy
m=otomin
m=przywidz
asfalt=brak
typ=rowerowy
profil=normalny
Posted in Relacje | Tagged , , , , | Leave a comment

Rajd do Przywidza 2006r

12.jpg.php1 październik….nowy miesiąc i nowy rajd, tym razem do Przywidza. Na spotkanie przyjechało 19 osób w tym trzy koleżanki: Asia, Kasia i Gosia. Przed wystartowaniem otrzymałem dwa telefony: pierwszy od Gosi, że się spóźni 20 minut, drugi od Arka z Redy……ta sama sytuacja, więc poprosiłem Tomka Flash’a, aby poczekał na nich przed dworcem PKP….zgodził się. Wiedziałem, że nas na pewno dogonią. A więc wystartowaliśmy przez szlak zwiniętych torów, następnie przez poligon, gdzie nasz kolega Maciek miał pecha…..zerwał się się łańcuch, także przymusowa przerwa, która notabene nie trwała zbyt długo, a więc nie najlepiej się zaczęło. I w tym miejscu Tomka grupka nas dogoniła, także już byliśmy w komplecie.13.jpg.php

Jedziemy dalej do Otomina a tam miał przybyć i czekać na nas Tomek-Pruszcz. Najpierw krótka asfaltów ka a później wjeżdżamy do lasu na szlak zielony a później na niebieski i gnamy do przodu…..dojechaliśmy, ale tam na nas nikt oczywiście  nie czekał…..Tomek nie przyjechał widocznie coś mu wypadło……Tomek żałuj, było super:-D W Otominie poznaliśmy nowego kolegę Pawła, który dołączył się do nas. Mieszka on w  Kolbudach, więc poprosiłem go o wsparcie nawigacyjne na co on wyraził zgodę. Szlak zielony, którym mieliśmy jechać Paweł stwierdził, iż nie jest on lajtowy, tędy często jeździ i zna go jak własną kieszeń. No cóż musimy jechać, już nie raz musieliśmy przejeżdżać po krzakach, gałęziach usłanych na dróżkach po wycinkach drzew i jakoś poradziliśmy to myślę, że i z tym sobie poradzimy.

Rzeczywiście trasa czasami jest makabryczna, również na drodze dużo odciętych gałęzi, koleiny na pół metra głębokie,  w takiej koleinie  ledwo się jechało na szczęście dużo ich nie było, po za tym jazda po dróżce zarośniętą wysoką trawą. W każdym bądź razie szlak rzeczywiście nie był łatwy, ale wszyscy sobie poradzili i nie było maruderów. W końcu dojechaliśmy do Przywidza i skierowaliśmy się prosto na molo nad jeziorem, gdzie czekał na nas nasz stary znajomy Wiesiek na swej kolarzówce, a więc przywitanie parę ciepłych słów i zasłużony odpoczynek. Wszyscy porozkładali się jak kto mógł i czekali oczywiście na zawody, gdzie nasz dyplomowany rowero-nurek „Intel” miał zademonstrować swe umiejętności, ale tym razem skoków nie było, ponieważ stwierdził, że nie był przygotowany do nurkowania z tak wysokiego pomostu. W zamian za to przygotował nową dyscyplinę a mianowicie „wjazd do jeziora”, czyli polegało to na tym, że miał jak najdalej dojechać po dnie jeziora.28.jpg.php

Kibiców miał dużo, więc doping był coraz głośniejszy. Takich wjazdów miał kilka i w końcu zawody się zakończyły.
Za zdobycie pierwszego miejsca otrzymał uśmiech od naszej przemiłej bikerki  „Eleny”.Drugiego miejsca nie było, bo koledzy oddali walkę walkowerem już nie będę wymieniał kto :-D. Było ciepło i wesoło, ale czas wracać na trasę w kierunku naszych domów a więc wracamy czarnym szlakiem. Przedtem zahaczyliśmy o jakieś sklepiki celem uzupełnienia zapasów. W Przywidzu po raz drugi Maćkowi zerwał się łańcuch…..chyba ma za dużo pary w nogach:-D, znam takiego co rwał łańcuchy a szkoda że on dziś nie dojechał do nas a może właśnie zerwał łańcuch w drodze do naszej ekipy:-D31.jpg.php

Ruszyliśmy…..trochę asfaltu i wjechaliśmy do lasu. W momencie jak wjechaliśmy na czarny szlak to tak jakbyśmy jechali po autostradzie, fantastyczna droga.
Żadnych wybojów, równa szutrowa dość szeroka droga. Tempo było nie złe także dość szybko dotarliśmy do Otomina, gdzie nawet nie zatrzymywaliśmy się. No właśnie i tu ponowna awaria i znowu Mackowi przydarzyła się następna awaria….złapał gumę. Maciek miałeś dziś widocznie zły dzień:-D…..to się zdarza.

Ten odcinek drogi przebyliśmy w szybkim tempie dojechaliśmy do hipermarketu Auchan, gdzie skręciliśmy za nim na szlak zielony, który doprowadził nas do Matemblewa, gdzie pożegnaliśmy Michała
z jego synem a my pojechaliśmy tym razem szlakiem żółtym dalej.
Następnie przejechaliśmy Potokową dojeżdżając do Wrzeszcza i tu następni odłączyli.
We Wrzeszczu byliśmy o  godz 18:00
Trasa trochę się wydłużyła bo na liczniku odczytałem 90km.
Cały czas duktami leśnymi, drogami szutrowymi no i trochę łąkami z wysoką trawą.

Refleksje:
Miało być lajtowo i moim zdaniem tak też było, chociaż słyszałem inne odgłosy na ten temat.
Pogoda była na medal, ciepło i bez deszczu.
Naszym dziewczynom gratulujemy wytrzymałości na trasie….byłyście wspaniałe !!!
Przy okazji chciałem podziękować wszystkim kolegom, że zechcieli zaszczycić nasze GER’owskie szeregi.
I na koniec podziękowania dla Pawła, który tak wspaniale nawigował….mam nadzieję, że nie ostatni:)
tekst: Mieczysław Butkiewicz
foto: Tomek&Mieczysław

asfalt=niewiele
dystans=100
kondycja=niska
profil=normalny
trud=niski
m=Otomin
m=Kolbudy
m=Przywidz
szlak=czarny
obszar=kaszuby
atrakcja=jezioro
typ=rowerowy
Posted in Relacje | Tagged , , , , , | Leave a comment

Rajd do Pelplina 2006

pelplin_logo

To był jeden z tych poranków, kiedy to budząc sie masz wrażenie, że słońce jeszcze nie wstało, ale patrząc na zegarek nie możesz wyjść z zaskoczenia jak bardzo wrażenia mogą odbiegać od rzeczywistości. Patrząc na ilości deszczu spływające ulicami miałam spore wątpliwości, czy na miejsce zbiórki pojawi się ktokolwiek, a kiedy kolejny uczestnik odzywał się z rezygnacją byłam przekonana, że moje stawienie się w Otominie będzie formalnością.

Z myślą o bezrowerowej i bezbłotnej niedzieli przemierzałam kolejne strugi przemoczonego miasta. Nie spóźniona i już nie sucha dotarłam ma miejsce, gdzie zobaczyłam dokładnie to, czego się spodziewałam, czyli nie zobaczyłam nikogo.. nikogo na rowerze 😉 Spojrzałam na zegarek – minuta po czasie, w pierwszej chwili chciałam po prostu zawrócić, ale ponieważ deszcz zelżał postanowiłam przesmarować skrzypiące z wilgoci kółeczka tylnej przerzutki. Minęło kilka minut i w momencie, kiedy chciałam się zbierać zobaczyłam wyłaniającą się z zielonego szlaku, ubłoconą postać, a wynalazek, na którym owa postać się poruszała do złudzenia przypominał.. rower? -Nie, to nie możliwe – pomyślałam.

A jednak. Lekko spóźniony, ubłocony i gotowy do dalszej drogi przyjechał Marek (ten sam Marek, który 2 tygodnie temu tak sprawnie wykorzystał znajomość terenów rajdu przeprowadzając uczestników bezpiecznymi drogami). A niech to – pomyślałam, znowu czeka mnie 3h czyszczenia roweru po takich maseczkach błotnych 😉 Po trzykrotnym upewnieniu się, że Marek napewno chce kontynuować wypad ruszyliśmy planowaną trasą, czyli: Kolbudy, Pręgowo, Czerniewo, Boże Pole Królewskie, Skarszewy, Bolesławowo, Obozin, Ciecholewy, Rywałd, Pelplin, Rajkowy, Subkowy, Narkowy, Tczew. W Kolbudach odezwał się telefon. Okazało się, że jeszcze jeden niedoszły uczestnik chciał do nas dołączyć, ale niestety straty czasowe zdemotywowały kolegę. Dalej trasa przebiegała bez problemowo, nie wliczając oczywiście nadrożnych stawków, wszechobecnego błota i siąpiącego deszczu.

Z kilometrami (przed południem) zaczęło wychodzić słońce, a wiatr, na tyle mocny, skutecznie osuszał nas i nawierzchnie. Do Pelplina wjechaliśmy około 14stej susi, lekko ubłoceni i zadowoleni z przebiegu wycieczki oraz pogody, która od jakiegoś czasu nam sprzyjała. Minęliśmy górę Jana

Pawła II, przy katedrze Marek zrobił kilka fotek [niestety, na razie nie ma możliwości, by je dostarczyć, a fotki, które oglądacie zostały zrobione podczas objazdu owej trasy około miesiąca temu by Flash], zatankowaliśmy i pożegnaliśmy cel wyprawy udając się w drogę powrotną. Słońce zaczęło mocniej grzać, tak, że kurtki okazały się zbyteczne, a nawet utrudniające dalszą jazdę. Z Tczewa, do którego dojechaliśmy o 17stej, postanowiliśmy wrócić na kołach. I tak między 19 i 20 wjeżdżaliśmy do Gdańska, który przywitał nas, tak dla odmiany – deszczowo 😉 We Wrzeszczu na chwilkę przystanęliśmy, a po chwili pożegnania każde z nas pojechało w swoją stronę, do domu 🙂 Mimo, iż z początku można było odebrać inne wrażenie, pogoda była prawie bardzo dobra. Dzielnemu Markowi należą się podziękowania za nie przestraszenie się tych kilku kropel;) które spadły z rana.

Mój licznik wybił 163km.

Elena

asfalt=normalnie

dystans=200

kondycja=normalna

profil=normalny

trud=niski

m=Kolbudy

m=Pręgowo

m=Rywałd

m=Pelplin

m=Tczew

szlak=niebieski

obszar=Kaszuby

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , | Leave a comment

Piknik rowerowy 2002

OLYMPUS DIGITAL CAMERAW niedzielę 25 maja 2002, po dłuższej przerwie zorganizowaliśmy „piknikowy wypad rowerowy”. Ze względu na zapowiadane upały postanowiliśmy wybrać się nad jakieś jeziorko, gdzie z dala od miasta spokojnie można odpocząć. Żeby się nie przemęczać i nie ugotować na słońcu, wybraliśmy w miarę prostą drogę, częściowo przez lasy wśród malowniczych jezior i szumiących potoków. Naszym celem stało się Jezioro Łapińskie, nad którym zorganizowaliśmy mały piknik. Z dala od hałasu, smrodu spalin byczyliśmy się na małej polance nad samą wodą, było też małe ognisko i kiełbaski, a także … ech, nie będę Wam robił smaka, co tu dużo mówić, było po prostu super. Jeżeli nie wierzycie, wybierzcie się następnym razem z nami!

Start:OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Od rana świeciło przepiękne słońce; pogoda bardziej plażowa niż na rower. Pomimo to, na spotkanie przyjechało dość dużo ludzi. Tak więc ruszyliśmy bez większego pośpiechu, całkiem na luzie przed siebie. Żeby wydostać się z tumanów kurzu i smrodu gdańskich ulic, wjechaliśmy na „Szlak zwiniętych torów”. Pomimo upału, w mgnieniu oka przedostaliśmy się na niebieski szlak pieszy, a nim dotarliśmy do dawnego poligonu na Morenie. Następnie odbiliśmy na osiedle Jasień i drugą stronę ul. Kartuskiej, stamtąd drogą asfaltową wśród działek do mostu nad obwodnicą i można powiedzieć, że odtąd towarzyszyła nam już tylko przyroda.

Tuż za obwodnicą, w Kiełpinie, odbiliśmy w las w ścieżkę rowerową, która doprowadziła nas nad Jezioro Otomińskie, gdzie zrobiliśmy krótki postój. Po czym obraliśmy „Szlak Wzgórz Szymborskich” (czarny szlak pieszy). Jadąc wzdłuż brzegu jeziora, należy zwracać uwagę na oznaczenia szlaku, gdyż bardzo łatwo można z niego zboczyć.

Od Jeziora Otomińskiego do drewnianej kładki nad rzeką Radunią prowadzą zarówno czarny szlak pieszy jak i zielony (Szlak Kręgów Kamiennych). Droga miejscami była dość wąska, gdzieniegdzie piaszczysta, lecz nie zniechęcała do dalszej drogi, szczególnie w tak sympatycznym towarzystwie.

Od rzeki Raduni ponownie obraliśmy Szlak Wzgórz Szymborskich, którym dotarliśmy nad samo Jezioro Łapińskie. Tu tak jak zaplanowaliśmy wcześniej zatrzymaliśmy się na dłużej. Na małej polance, nad samym brzegiem jeziora zrobiliśmy małe ognisko, piekąc kiełbaski. Niektórzy się opalali … inni zaczerpnęli kąpieli. Jednym słowem odpoczywaliśmy przez całe popołudnie.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zanim jednak wróciliśmy z powrotem do Gdańska, objechaliśmy dookoła jeziorko i zahaczyliśmy od Rezerwat Przyrody Jar Rzeki Reknicy niedaleko Kolbud.

Wycieczka trwała do późnego popołudnia. Pomimo, iż zrobiliśmy zaledwie 70 km, bawiliśmy się dobrze. Mam nadzieję, że moje zdanie poprą również inni uczestnicy tej wycieczki …

Organizator wycieczki:

Krzysztof Kochanowicz

Członek Gdańskiej Ekipy Rowerowej: www.rowery.gda.pl

PS. Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy przyczynili się w organizacji naszego wypadu , a także uczestnikom. Mam nadzieję, że nie był to Wasz ostatni wypad z nami !

typ=rowerowy
asfalt=normalnie
szlak=niebieski
szlak=zwinietych_torow
atrakcja=poligon
m=morena
m=jasień
m=kiełpino
atrakcja=jezioro
szlak=wzgórz_szymborskich
szlak=czarny
atrakcja=rzeka
atrakcja=rezerwat
m=kolbudy
dystans=100
kondycja=niska
profil=normalny
trud=niski

Posted in Relacje | Tagged , , , , | 1 Comment