Rajd do latarni morskiej Stilo

IMG_0078mapa przejazdu w/g GPS’u

Zapowiedź rajdu była wystawiona pięć dni wcześniej kiedy jeszcze prognozy były optymistyczne.

Wystawiając zapowiedź rajdu, liczyłem na miłą, słoneczną przejażdżkę. Niestety, pod koniec tygodnia pogoda zaczęła się załamywać. Wydawało się jednak, że jeszcze można jechać. Wyszło inaczej, ale o tym później. Do Lęborka dojechaliśmy o godzinie 9:15 i tu nastąpił start w kierunku latarni morskiej. Cały czas prowadził nas Michał wraz ze swoim GPS’em. Świetna sprawa, szkoda tylko, że tak kosztowna. Planując rajd, zakładałem choć częściowy przejazd drogami szutrowymi. Niestety, mapa i rzeczywistość nie chciały się jakoś pokrywać. Ostatecznie okazało się więc, że jechaliśmy do Stilo cały czas asfaltowymi drogami drugorzędnymi. Generalnie rzecz biorąc, trasa wręcz wykwintna, asfalt w miarę równy, brak blachosmrodów. Dobra nawierzchnia zachęcała do szybkiej jazdy, ok. 25-28km/h. Ostatecznie więc, średnia wyszła nam niezgorsza – 20km/hIMG_9181

Podsumowując, do Stilo dojechaliśmy przez Nową Wieś Lęborską, Kłębowo Nowowiejskie, Wilkowo, Garczegorze, Łebierń, Kopaniewo, Maszenko, Bagędzino, Ulinię i Sasino (38km) Dojechawszy do samej wsi Stilo, nie mogliśmy spocząć na laurach. By dostać się do latarni, co zresztą każdy miejscowy wie, trzeba wdrapać się pod dość wysoką górę. Niektórzy co silniejsi pogardzili jednak wciąganiem roweru do góry i próbowali podjechać. Teren latarni to miejsce zachęcające do odpoczynku, fotek i pogaduszek. Za jedyne 4zł za osobę, można także zwiedzić samą latarnię. Hm, okazuje się też, że niektórzy, nawet duzi, są w stanie nieco zaoszczędzić i zrobić to za jedyne 2zł (tak, jak zrobił to Zbyszek – nie wiedziałem Zbyszek, że jesteś studentem:) ) (po prawej fotka z latarni morskiej)

IMG_9192

W końcu nadszedł jednak czas, by zbierać. Trasa w dół to piaszczysto-korzenny tor przeszkód. Próbowałem zjeżdżać, ale na pewnym odcinku przednie koło zaryło się w piasku, a rower dość mocno przechylił się do przodu. Oczywiście gleba; całe szczęście dość szybko się pozbierałem 😉 Spojrzałem do tyłu, by sprawdzić, czy ktoś mnie nie staranuje i zobaczyłem OTB Zbyszka. Ten leciał tuż za mną w powietrzu wraz z całym rowerem – nie udało wypiąć mu się z pedałów. Glebnął na plecy aż huknęło:) Na szczęście, jemu też nic się nie stało ;). W drogę powrotną ruszyliśmy czerwonym Szlakiem Bałtyckim. Teren zróżnicowany, trochę piachu – droga nie była usłana różami. Jednak każdy chwalił tę trasę; niektórzy jeszcze nią nie jechali. Dróżka rzeczywiście wspaniała, prowadząca laskiem sosnowym. Niestety, nie wszystko pięknie się układało. W pewnym momencie spojrzałem w niebo, a tam czarne chmury. Zacząłem zastanawiać się, czy aby nie czeka nas powtórka z rozrywki – miałem tu na myśli zeszłoroczny rajd do Stilo w ulewie. Jednak jeszcze do Białogóry dojechaliśmy na sucho. Tu spotkała nas miła niespodzianka – czekali nas nas dwaj koledzy, Mudia i Bono, którzy na kołach wyjechali nam z domów na spotkanie. Krótki postój na zakupy i znów ruszyliśmy.W tym momencie, u góry najwidoczniej odkręcili kranik i zaczęło siąpić; na tyle jednak słabo, że postanowiliśmy jechać. Przyspieszylismy, aby jak najszybciej dostać się do Żarnowca, i tu się dopiero zaczęła zabawa. Padało coraz mocniej i mocniej, aż doszło do ulewy. Rzeczywiście, Stilo jest dla nas wyjątkowo pechowe.IMG_9200

W Żarnowcu wjechaliśmy na szlak zielony. Strumyki wody płynące wzdłuż ścieżki, kamienie, korzenie, błoto i deszcz odbierały nam siły. Jednym słowem, nawierzchnia nie nadawała się do kontynuowania dalszej jazdy, Postanowiliśmy więc zjechać na szosę. Tu przynajmniej mogliśmy cieszyć się twardym podłożem pod kołami, jednak samochody i tumany wody unoszącej się nad nami, odbierały chęć do jazdy. Nie mieliśmy jednak wyboru – trzeba było jechać dalej. Początkowo poruszaliśmy się wspólnie, ale z czasem celowo potworzyły się małe grupki jedno i dwuosobowe. Każdy rwał do przodu, ile miał sił w nogach. Mieliśmy się spotkać na dworcu w Wejherowie. Ja jechałem samotnie dość szybkim tempem i o niczym nie marzyłem, jak tylko aby to szosa jak najszybciej zniknęła mi z oczu. W końcu jednak ujrzałem długi, ostry zjazd przed Wejherowem. Tu puściłem klamki i jadąc 50km/h, miałem tylko nadzieję, ze nie wpadnę w poślizg. Na szczęście się udało, uff. W Wejherowie czekał już Zbyszek, a za mną dojechał Bono. Nie wiem tylko, jak to się stało, bo widziałem go na szosie przede mną. Mudia, który podobnie, jak Zbyszek, dojechał do Wejherowa szybciej, wybrał się jeszcze na stację benzynową umyć rower – że tez mu się chciało ;). Nasza czwórka była jednak na miejscu i tak później, niż pozostali uczestnicy wycieczki. Ci, chroniąc się przed deszczem i chłodem, wsiedli we wcześniejszą, niż my, kolejkę. Gdy oni już zbliżali się do domów, my straszyliśmy ludzi na peronie, wyżymając nasze ciuchy.Niestety, w pociągu nie było już tak wesoło. Zimno robiło swoje. Dla mnie rajd zakończył się we Wrzeszczu, gdzie wysiadłszy wraz z Bonem z pociągu, skierowałem się ku Zaspie. Zbyszek pojechał dalej. Przepraszam tych, którzy chcieliby obejrzeć zdjęcia z odcinka Białogóra – Wejherowo. Nie mam ich, gdyż nie chcąc zamoczyć aparatu, schowałem go do plecaka.

Długość trasy 105km

Mieczysław Butkiewicz

Długość trasy 105km

Mieczysław Butkiewicz

asfalt=niewiele

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Nowa Wieś Lęborska
m=Kłębowo

m=Wilkowo

m=Garczegorze
m=Lebień

m=Kopaniewo

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , , , , , | 1 Comment