Wyprawa na Wdzydze 2005r

IMG_451217 września 2005r w sobotę musiałem wstać dość wcześnie, czyli o godz. 5:00. Nie jest to pora przyjemna do wstawania. Pociąg odchodził z Osowy o godz. 8:07. Mieliśmy do przebycia rowerami 12 km, dlatego też wyjechaliśmy pół godziny wcześniej na wypadek gdyby ktoś z nas złapał gumę. Lepiej poczekać na dworcu, niż spóżnić się na pociąg.

Do dworca dojechaliśmy na szczęście bez awarii. Muszę zaznaczyć, iż na tę wyprawę dołączyły cztery nasze koleżanki, które wsiadły w Gdyni.IMG_4542

Do ostatniego wagonu załadowaliśmy rowery, nie było żadnego przedziału dla rowerów, także było dość ciasno, ale jakoś dojechaliśmy do Kościerzyny. Jak zwykle w pociągu było bardzo głośno i wesoło. Po wyjściu skierowaliśmy się do skansenu kolejowego, który otwierali dopiero o godz. 10:00, także mieliśmy pół godziny czasu, który wykorzystaliśmy na zrobienie zakupów w mieście. Wstęp do skansenu jest płatny i wynosi 2 zł od osoby. Nie będę opisywał co widziałem, ponieważ ukazałem to na zdjęciach. Do Dębogóry dzieliło nas ok. 12 km. Tę odległość pokonaliśmy dość szybko.IMG_5261

Po dojechaniu na miejsce noclegowe w pokojach zostawiliśmy plecaki, sakwy i ruszyliśmy na naszą zaplanowaną trasę. Z Dębogóry jechaliśmy bocznymi dróżkami poprzez Nowa Kiszewa, Gołuń, Wdzydze Kiszewskie. Tu mieliśmy zwiedzić Kaszubski Park Etnograficzny. Następnie dojechaliśmy do Czarlina.IMG_5267

W drodze powrotnej jechaliśmy przez Grzybowo, Lisaki gdzie trafiliśmy na zawody samochodów terenowych….parę fotek i w drogę. Część drogi jechaliśmy fantastycznym czerwonym szlakiem, który się wił jak wąż.. Fantastyczne ścieżki z wystającymi korzeniami na które szczególnie należało zwracać uwagę aby koło się nie poślizgnęło, bo wówczas groziłaby kąpiel w jeziorze….po za tym masa zakrętów, podjazdów. Często ten szlak jest tak wąski, że trudno się zmieścić na nim a w dodatku co chwila witają pokrzywy. Ale w sumie szlak jest kapitalny i praktycznie przejezdny w całości no może z wyjątkiem dwóch krótkich podejść a resztę drogi jechaliśmy według kompasu. Andrzej był naszym nawigatorem, który świetnie sobie radził w terenie. Wieczorem dojechaliśmy do naszego miejsca zakwaterowania, rozpakowaliśmy sprzęt. Późnym wieczorem miał być najciekawszy punkt programu a mianowicie: żona Michała miała przywieść samochodem z Gdańska kiełbaski, pieczywo, ziemniaczki, a razem z nią przyjechał Paweł, który miał umilić nam wszystkim wieczór grając na gitarze. No to będzie dopiero wesoło. Czekaliśmy trochę na przyjazd dwuosobowej ekipy, no i wreszcie przyjechali po godz. 21:00……wielka radość! Ognisko już dawno było rozpalone. Wyobrażacie sobie teraz pieczone ziemniaki, kiełbaska i mały browarek? Zabawa trwała do późna w nocy.IMG_5273

Rano pobudka, śniadanie i wyjazd. W momencie gdy spożywałem śniadanie w progu ukazał się Tomek_Pruszcz. Przetarłem sobie oczy i pomyślałem, że mam jakieś przewidzenia. Jak mi podał rękę na przywitanie to dopiero przekonałem się, że to nie duch Tomka. Była godzina 8:00. Jak się okazuje wyjechał on z domu czyli z Pruszcza o godz. 6:00

W dwie godziny prawie 65km coś niesamowitego. Żałował jednego, że nie wziął ze sobą ciepłych rękawiczek. Tomek wygrzewał się a my przygotowywaliśmy się do wyjazdu.

Zanim wyjechaliśmy to cztery dziewczyny poszły do wsi na mszę świętą. Nie zdążyłem się dowiedzieć jak to się stało, ale jedna z nich Magda ledwo doszła do obozowiska kulając (może ona sama opisze to w komentarzach)…. w takim układzie nie była zdolna kontynuować dalszej jazdy, więc postanowiliśmy, że pojedzie samochodem do Gdańska wraz z Justyną.

Jedna osoba ubyła, ale jedna doszła mianowicie Paweł, więc ilość osób się nie zmieniła.IMG_5278

Część sprzętu została załadowana na samochód, ale ja z sakwami nie chciałem się rozstawać i to był mój błąd, który się zemścił na trasie. Po wąskich ścieżkach w lesie (zwłaszcza na szlaku czerwonym) zahaczałem często sakwami raz z jednej raz z drugiej strony o krzaki i dobrze, że nie było OTB. Miałem już dość tych sakw. Byli tacy, którzy plecaków nie chcieli ładować do samochodu i oni byli w lepszej sytuacji niż ja. Nie zabierajcie sakw do lasu, jeżeli macie zamiar przedzierać się przez haszcze. Ruszyliśmy: dalsza część szlaku czerwonego, którego poprzedniego dnia nie przejechaliśmy.

Przez jakiś czas jechaliśmy drogami szutrowymi aż nareszcie szlak identyczny jak poprzedniego dnia….ja z sakwami starałem się tak jechać, aby taranować sakwami mniejsze krzaki co częściowo mi się udawało, ale jednocześnie było to ryzyko upadku. Musieliśmy powoli zbliżać się do Kościerzyny. Był jeden pociąg do Gdańska, na który nie mogliśmy się spóźnić. Dojechaliśmy nad jezioro, które będzie najbliżej znajdowało się w obrębie Kościerzyny. Postanowiliśmy nad jeziorem zrobić dłuższy odpoczynek.

Mieliśmy dużo czasu, więc jak widać na zdjęciach zorganizowany został kurs OTB w wykonaniu Artura i Michała. Następna dyscyplina to: zjazdy XC w wykonaniu Andrzeja, Michała i Artura. Fajna zabawa zwłaszcza jak ci dwaj spadali na glebę głową w dół.

Było dość sporo kibiców, którzy mieli radochę. Rejestrowane było przez trzech fotografów. Każdy ustawiał się pod innym kątem do skaczącego. O godz. 15:30 zawody się zakończyły….nagród nie było, ponieważ było dużo punktów karnych. Co to za MTB jak nikt nie odniósł żadnych obrażeń (tylko drobne zadrapania, rowery nie uszkodzone). Nasz mistrz coś dziś słabo skakał chyba, dlatego, że był niewyspany a w dodatku nie dostarczył na czas organizmowi „paliwa”. Następnym razem mam nadzieję, że będzie lepiej. Już pora wracać do miasta, aby coś zjeść i na peron. Pociąg przyjechał…jakoś wdrapaliśmy się do ostatniego i przedostatniego wagonu, prawdę mówiąc nie było gdzie ustawić tych rowerów. Dla mnie jazda pociągiem to jest męka.

Uff!!! Nareszcie Osowa! Wysiedliśmy w pełni szczęśliwi, że nareszcie koniec tej udręki….ruszyliśmy w kierunku Oliwy. Wspólnie dojechaliśmy do Zaspy i tu pożegnaliśmy się a ja z Andrzejem pojechaliśmy w kierunku ETC celem zrobienia jakichś zakupów na kolację

Tekst: Mieczysław Butkiewicz

Foto: Mieczysław&Sławek&Łukasz

asfalt=sporo

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Osowa

m=Kościerzyna

m=Dębogóry

m=Gołuń

m=Czarlina

szlak=czerwony

obszar=Kaszuby

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Wyprawy | Tagged , , , , | Leave a comment

Jastrzębia Góra 2005r

IMG_2268Ja z Andrzejem wsiadłem do pociągu o godz. 11.37. Przed wyjazdem dowiedziałem się, że jeden z kolegów zrezygnował ze względu na złą pogodę. Także pozostał nam tylko Tadeusz, który czekał już na nas w Wejherowie. Jak się później okazało przyjechał on rowerem z Oksywia. Jeszcze Wiesiek miał do nas dołączyć, ale dopiero później, ponieważ pracował do godz. 12.30IMG_4084 Założył on, że nas dogoni gdzieś w okolicy Jastrzębiej Góry …i też tak się stało. Na ten wyjazd zdecydował się jechać rowerem wyścigowym, dlatego też tak szybko nas dogonił. Miał stratę do nas ok. pół godziny i to musiał nadrobić na przestrzeni 35km, bo tyle jest z Wejherowa do Jastrzębiej Góry. Można się domyśleć, iż jechał bardzo szybkim tempem. W Jastrzębiej Górze byliśmy już w komplecie. Pogoda nie była najlepsza, ponieważ zamglenie było tak duże, że okulary ciągle należało przecierać….ale najważniejsze, że nie padało i nie było wiatru a temperatura była znośna.

 Grupa podzieliła się na dwie grupki po dwie osoby. W pierwszej grupce jechał Andrzej z Wieśkiem a w drugiej ja z Tadeuszem. Tak dobrze nam się jechało, że urządziliśmy na trasie Gadu Gadu i w związku z tym trochę średnia spadła. Z tego też względu nasi koledzy nie byli zbyt szczęśliwi, ponieważ musieli czasami trochę poczekać.IMG_4088

Trasa: Wejherowo, Krokowa, Karwia, Jastrzębia Góra, Rozewie, Władysławowo, Puck i Chylonia. Nie podaję dokładnej trasy przejazdu, ponieważ jest ona bardzo znana. Naszym celem nie było zwiedzanie IMG_4086zabytków a jedynie ciągła jazda bez odpoczynków….tak tak przez 90km nie stawaliśmy ani razu na żadne odpoczynki jedynie parę razy stawaliśmy na zrobienie fotek, ale to trwało nie dłużej jak pół minuty. Gdyby nie fotki to nie musielibyśmy zsiadać z rowerów….trzeba przyznać, że grupa pod względem wytrzymałościowym była dobrze dobrana. Jedliśmy i piliśmy w czasie jazdy na rowerze….takie były nasze założenia i zostały wykonane w 100%. To był właściwie mój pierwszy w tym roku dłuższy rajd po zimowej przerwie, chciałem sprawdzić siebie jak wygląda moja kondycja….wprawdzie jeździłem przez całą zimę, ale na krótszych odcinkach. Wobec tego należy dokonać parę korekt treningowych, ale generalnie rzecz biorąc nie jest tak źle, myślałem, że będzie gorzej…wytrzymałość jest dobra jak na początek sezonu.

Przejechaliśmy w sumie ok. 90km ze średnią 21km/godz.

Mieczysław Butkiewicz

asfalt=normalnie

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Wejherowo

m=Jastrzębia Góra

m=Krokowa

m=Karwia

m=Rozewie

m=Władysławowo

m=Puck

m=Chylonia

szlak=czerwony

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , | Leave a comment

Rajd do Żarnowca

 

Planowana długość trasy to ok. 100 km. Na dworzec w Gdańsku-Wrzeszczu przyjechało 7 osób, a w Oliwie dołączyły następne 3 osoby. Do Wejherowa dojechaliśmy kolejką SKM ok. godz. 10.00 gdzie Tomek z Rumi przyprowadził grupę 11 osób. W ten sposób stworzyła się dość liczna grupa składająca się z 21 osób. Pogoda była wspaniała w związku z tym zapowiadał się bardzo ciekawy rajd. Na długo przed dotarciem do Wejherowa niektórzy mieli wielką ochotę poszaleć, bo uważali, że tempo 25km/godz. jest za wolne w związku z tym zaproponowałem, że jeżeli ktoś ma ochotę na szybszą jazdę to może grupę główną wyprzedzić, ale warunek był jeden: poczekać na większych skrzyżowaniach. Więc ruszyli a ja prowadząc grupę główną utrzymywałem równe tempo 20-25km,/godz. wiedząc o tym, że przy dłuższych trasach nie należy szarpać sił. Na efekty szybszej jazdy niektórych kolegów nie trzeba było czekać długo. Po prostu nadwerężyli swe siły i byli zmuszeni na dołączenia do głównej grupy. Od tego momentu wszyscy jechali razem. Ja natomiast jednakowym rytmem prowadziłem ludzi, którzy dojechali bez żadnych problemów.

Z Wejherowa skierowaliśmy się w kierunku Piaśnicy Wielkiej i prawym brzegiem jeziora dojechaliśmy do Żarnowca a następnie Brzyno, Nadole, Czymanowo. Następnie celem naszej wyprawy było między innymi dojechanie i obejrzenie głównego zbiornika elektrowni szczytowo-pompowej „Żarnowiec”. Aby do niego dojechać musieliśmy się wspinać pod dość ostrą górę. Niektórzy z kolegów już to miejsce odwiedzali, ale znaleźli się też tacy, którzy tam nigdy nie byli. Rzeczywiście widok imponujący, polecam każdemu, kto jeszcze nie odwiedził tych stron. W drodze powrotnej z tej góry niektórzy osiągali szybkość 60km/godz…..zjazd był niesamowity. Zjechaliśmy do głównej drogi kierując się już do dworca w Wejherowie, aby tam skonsumować jakiś ciepły posiłek…Należał nam się. W tym momencie mieliśmy w nogach 90km.Chętnych nie zabrakło

Cnv0280Po wyjeździe z Wejherowa pożegnaliśmy grupę Tomka z Rumii, ponieważ oni postanowili skrócić drogę jadąc wśród pędzących samochodów. My na tą trasę nie zdecydowaliśmy się, woleliśmy jechać dłuższą drogą, ale mniej uczęszczaną. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku Wierzchucina, Bychowa i do Gdańska, przed nami zostało do przejechania tylko 40 km W sumie przejechaliśmy 130km. Ekipa była dobrze przygotowana kondycyjnie, nikt nie zostawał w tyle. Tyle tylko, że grupa rozciągnęła się na dość sporą odległość, co spowodowało pewne utrudnienie dla wyprzedzających nas samochodów. Do Gdańska wszyscy dojechali w komplecie bez żadnych problemów._6A_0008

Podsumowując wyprawę wniosek nasuwa się jeden: Częste zmiany rytmu doprowadzają do utraty sił, dlatego też pamiętaj: chcesz dojechać daleko to często spoglądaj na swój licznik i nie zmieniaj tempa jazdy gdyż doprowadza to do szybkiego zmęczenia organizmu. Po mojej obserwacji z przebiegu rajdu należy wyciągnąć wnioski:Cnv0281

Ze względu na to, że nie wszyscy mają jednakową kondycję więc proponuję zmniejszyć długość trasy do 90km. To ma być czynny wypoczynek. Przypominam, że na stronie www.rowery.gda.pl będą wystawiane komunikaty o rajdach organizowanych przez Gdańską Ekipę Rowerową. Jeżeli ktokolwiek zna ciekawe trasy rowerowe to prosimy o takie informacje na adres e-mail: mbut@wp.pl, my natomiast będziemy analizować te propozycje i wybierać najciekawsze trasy do realizacji.

Tekst: Mieczysław Butkiewicz.

asfalt=sporo

dystans=100

kondycja=normalna

profil=normalny

trud=niski

m=Wejherowo

m=Piaśnica Wielka

m=Żarnowiec

m=Brzyno

m=Nadole

m=Czymanowo

obszar=kaszuby

atrakcja=jezioro

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , | Leave a comment

Rajd do Karwi 2005r

karwia_logo

Wszyscy spotkaliśmy się przed dworcem PKP o godz. 9.00

Na spotkanie przybyło siedem osób w tym jeden dołączył w Wejherowie, a więc było nas ośmiu. W pociągu spotkaliśmy starych znajomych, którzy z całą rodziną dość często spędzają weekendy na świeżym powietrzu oczywiście na rowerach. <br>Pozdrawiam Was serdecznie!!!. Szkoda, że takich rodzin rzadko się spotyka na naszych drogach. Pozdrawiam Pana z Sopotu, którego miałem również przyjemność poznać w pociągu. Przy wspólnych wspomnieniach z naszymi znajomymi czas szybko minął i już stacja Wejherowo…..pora ruszać w drogę. <br> Wystartowaliśmy jak wspomniałem w osiem osób a po kilometrze jazdy było nas już siedmiu, ponieważ naszemu koledze tak niefortunnie zgiął się hak od przerzutki, że nie sposób było jechać dalej, oprócz tego sama prowadnica łańcucha również wygięła się. Przykro nam było z nim się rozstawać, ale trudno siła wyższa…..na szczęście odjechaliśmy niedaleko od dworca.

24e675d1e45cad75med

Rozważaliśmy jaki mógł by być powód tej awarii, i doszliśmy do wniosku, że w momencie przerzucania biegów ( to było pod górę) kolega zbyt mocno depnął na pedały, łancuch spadł z prowadnic i się zaklinował. Ale to jest moje zdanie. Pożegnaliśmy kolegę i ruszyliśmy w drogę…..droga była wolna od samochodów także całkiem fajnie się jechało aż do Mechowa. Groty postanowiły odwiedzić trzy osoby. W tym czasie zaczęło padać i jak ubywało kilometrów to padał coraz mocniej aż w końcu zaczeliśmy ubierać ubrania przeciwdeszczowe. No i tak padało i padało i końca nie było widać. A my jedziemy….niektórzy to tak ubłoceni, że wszystko z nich ściekało. W każdym bądź razie wszyscy będą mieli do czynienia w domu z pralką…..ubrania zabłocone, ale my odważni jechaliśmy dalej. Do odważnych świat należy. Dojechaliśmy do Jastrzębiej Góry i tak jakby przestało padać tylko lekko mżyło. W związku z tym humory nam się poprawiły i już o wiele przyjemniej się jechało. Mineliśmy Karwia, Dąbki i Białogórę. Tu zrobiliśmy dłuższy odpoczynek…..półmetek.

cf25cd19dc809d92medCzas wracać….pojechaliśmy przez Wierzchucino, Brzyno, Nadole i Czymanowo. No i ten słynny zbiornik elektrowni szczytowo pompowej „Żarnowiec”. Ja osobiście już tam byłem trzy razy a czwarty raz nie miałem ochoty tam się wspinać, także zostałem na dole z dwiema koleżankami i kolegą. A reszta pojechała na górę. Po ok. pół godziny wrócili i znowu wystartowaliśmy na trasę. Do Wejherowa dzieliło nas ok.. 30km, więc nacisnąłem nieco mocniej na pedały i na liczniku prawie przez cały czas wyświetlana była liczba 28-30km/godz. Zespół ludzi był mocny to można było na tę szybkość pozwolić….nikt nie zostawał w tyle.

No właśnie i tu zaprzeczam własnym słowom, bo na 5km przed Wejherowem zgubiłem dwoje ludzi Magdę i Tomka. Otóż okazało się, że na ostatnim postoju Magda zapomniała wziąć ze sobą plecaka, po który musiała wraz z Tomkiem wrócić…..gdy piszę tę relację rozmawiałem telefonicznie z Tomkiem, który powiedział, że plecaka już nie znaleźli. W plecaku były dokumenty, klucze od mieszkania i chyba jakieś pieniądze. Czyli jak z tego wynika to nie zgubiłem nikogo.

Magda bardzo Ci współczuję….jak mogłaś zapomnieć o plecaku? Dojechaliśmy do Wejherowa i wykupiliśmy bilety na pociąg i tu spotkała nas miła niespodzianka, otóż na dworcu spotkaliśmy naszych znajomych z pociągu z którymi rano jechaliśmy razem. Jak się okazało oni również zakończyli rajd po ziemi puckiej i rewskiej. Ponownie wracaliśmy wszyscy razem do Gdańska…..oj było wesoło!!! jak to miło czasami spotkać na trasie znajomych. I tak zakończyła się nasza przygoda…..trochę z przygodami! Długość trasy 102km, średnia 21km/godz. a w domu byłem o godz. 18.30 Przy okazji chciałbym się zwrócić do tych rowerzystów, którym wystarczy parę chmurek na niebie, aby spędzić dzień przed telewizorkiem….no, bo na dworze może padać:)

Jeżeli będziemy zwracali uwagę na pogodę to przesiedzimy całe lato w domu, ale to już nie mój problem….niech sobie siedzą. Jedno mnie cieszy, że zawsze bez względu na pogodę znajdą się partnerzy do rowerowania, ludzie, którym żaden deszcz ani zimno nie przeszkadza, i to są prawdziwi bikerzy!!! <br><br>

Refleksje po rajdzie:

1. Z całą pewnością mogę stwierdzić, iż mimo nie najlepszej pogody nikt się nie załamał ani nie narzekał.

2. Z mojego punktu widzenia uważam, że rajdzik był udany. Jechaliśmy przepiękną trasą leśną z Jastrzębiej Góry aż do Białogóry.

3. Szkoda, że nie wiele było słońca, z tego też powodu zdjęcia wyszły nie najlepsze….było zbyt ciemno.

4. Jak zwykle dziewczyny miały żelazną kondycją.

Na zakończenie chciałem podziękować wszystkim za wspaniałą jazdę i doskonałe humory.

Na tym chyba należałoby zakończyć moje Gadu Gadu:))

Do zobaczenia na trasie!!!!!

tekst: Mieczysław Butkiewicz

foto: Mieczysław&flash

asfalt=normalnie

dystans=100

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Wejherowo

m=Mechowo

m=Jstrzębia Góra

m=Karwia

m=Dąbki

m=Białogóra

m=Żarnowiec

m=Wierzchucino

m=Brzyno

m=Nadole

m=Czymano

obszar=morze bałtyckie

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , , | Leave a comment

Krynica Morska 2005r

krynica_logo

 

31 lipca  2005r wyruszyliśmy do Krynicy Morskiej w dwóch grupach a mianowicie: grupa A wyruszyła spod LOT’u o godz. 10.00, natomiast silna grupa B o godz. 11.00

Otóż zadaniem grupy B było doprowadzenia do spotkania z grupą A tylko nie wiadomo gdzie to nastąpi. Na spotkanie przybyły trzy koleżanki a czwarta miała nas gonić, ponieważ spóźniła się na umówione spotkanie ok. pół godziny, więc nie mogliśmy na nią dłużej czekać. Jak się później okazało dogoniła nas w Świbnie na promie. Myśmy jechali lasem, czyli wolniej a ona pognała szosą z szybkością kosmiczną i w ten sposób udało jej dogonić nas na promie. Pogoda była byle jaka ale nie padało a temperatura wynosiła 20 stopni, czarne chmury wisiały ale to nas nie wystraszyło.IMG_4404 Na spotkanie przybyli uczestnicy często biorący udział w naszych rajdach i nasi „gerowcy”. I tylko jeden biker przyjechał z trójmiasta Michał. Ludzi, którym przeszkadzają czarne chmury na niebie trudno zaliczyć do grupy bikerów. Najlepiej siedzieć w domku, gdzie nie wieje wiaterek i jest ciepło. Przecież rajdy te robimy po to, aby poprawić kondycję i odporność organizmu na różne dolegliwości. Może niektórzy powiedzą, że tak długa trasa to nie dla nich, otóż nic bardziej mylnego. Z nami wyruszyła na trasę koleżanka, która na wstępie zapowiedziała, że nie przejedzie tej trasy.

Dojechała do Stegny i zawróciła szosą. I tu się należą dla niej duże brawa za odwagę….jak będzie taką praktykę stosowała to na pewno przyjdzie moment, że zdobędzie odpowiednią kondycję. Tylko pracą można do czegoś dojść a nie siedzieć w domu i narzekać, bo to jest najłatwiej i nie trzeba się wysilać. Jeżeli ogłaszamy na stronie to po, aby inni skorzystali z takiej formy odpoczynku a skoro niechcą to jest ich strata i nie będziemy na przyszłość informować wszystkich ludzi o naszych rajdach. My mamy w swojej ekipie tylu chętnych, że zawsze będziemy mieli z kim wyjechać na trasę. Ale do rzeczy o godz. 10.05 wyruszyliśmy w kierunku Olszynki, Sobieszewa, Świbno, Stegna i Krynica. Dokładnej trasy nie będę opisywał, bo jest na pewno znana dla większości. Jedna dobra informacja, że można dojechać żółtym szlakiem aż do Krynicy Morskiej. IMG_4918

Po starcie przycisnęliśmy trochę mocniej na pedały, wiedząc, że nasi „przecinacy” będą robić wszystko, aby jak najszybciej nas „dopaść”. Do Sobieszewa mieliśmy średnią 21km/godz.

W Sobieszewie wjechaliśmy na szlak żółty i tak jechaliśmy tym szlakiem aż do Krynicy Morskiej i tu nam szybkość niestety spadła ze względu na czasami miękkie podłoże, czyli piasek nie ubity.

Do Świbna dojechaliśmy kolektorem gdzie wsiedliśmy na prom. Po wyjściu z promu skierowaliśmy się ponownie do lasu. W lesie jechaliśmy spokojnie bez zrywów aż dojechaliśmy do Stegny gdzie zarządziłem dłuższy odpoczynek (15min). Ktoś z grupy przypomniał nam, że naszych bikerów nie ma, tak sobie pomyślałem czy coś się stało? Długo nie trzeba było czekać, aż z lasu wyłoniła się grupka pędzących kolarzy….poznałem z daleka Andrzeja, było ich pięciu. No i nareszcie spotkaliśmy się. Byli bardzo mocno zmęczeni z ich relacji usłyszałem, że średnią mieli 30km/godz. zresztą pokazałem fotkę, jaką mieli maximalną (39km/godz). Ja przy takich szybkościach chyba bym dostał zawału, hehe. Daliśmy im trochę odpocząć i dalej w drogę, ale już jechaliśmy spokojnie wszyscy razem. Droga po której jechaliśmy nie należała do lekkiej z powodu nieubitego piasku. Na 5 km przed Krynicą szlak ten przeciął drogę główną i dalej prowadził właściwie to nie dróżkami, ale łąkami (fot). Po drodze spotkaliśmy fajną wieżę obserwacyjną, gdzie na chwilę zatrzymaliś my się, aby porobić parę fotek. Do Krynicy od tego momentu było ok. 3km….no i dojechaliśmy po wertepach aż rowery trzeszczały.IMG_4926

Uff!! nareszcie jesteśmy w Krynicy Morskiej. Na wstępie relacji nie wspomniałem, iż umówiłem się z moim kolegą, który przyjechał na swej kolarzówce, aby z nami się przywitać….ładny gest….dzięki Wiesiek. Była godz. 15.00 zarządziłem godzinną przerwę do godz. 16.00, każdy mógł iść gdzie chciał, naturalnie dziewczęta wybrały się do miasta, a my pojechaliśmy na plażę, gdzie Andrzej z Tomkiem urządzili sobie kąpiel…..woda ciepła, ale brudna. Tomek nie miał stroju kąpielowego więc doradziliśmy aby wskoczył na nagusa i tak zrobił. Najważniejsze, aby się odświeżyć. Punktualnie o godz. 16.00 spotkaliśmy się ponownie w umówionym miejscu, aby wyruszyć w drogę powrotną. Ja zaproponowałem powrót do Stegny szosą ze względuna piaszczyste podłoże…wszyscy wyrazili zgodę. I tak się stało wszyscy jechaliśmy razem, samochody miały problemy aby nas wyprzedzać Po prostu za długa kolumna się ciągnęła, więc krzyknąłem, aby przecinacy ruszyli przed nami i tak się stało Andrzej pierwszy mnie wyprzedził za nim poszli następni.

W ten sposób nasza kawalkada się skróciła i już było OK. Nasz kolega Michał zaryzykował i pojechał z przecinakami i to był jego błąd a mógł jechać trochę spokojniej z nami. I znowu świetnie przygotowane rowery, ani jednej awarii….swojej nie zaliczam do awarii z powodu urwania koszyka do bidonu….musiałem go wyrzucić. Nie kupujcie tanich koszyków, bo to się zemsci na trasie. Na wskutek dużych wstrząsów uchwyt do mocowania do ramy po prostu się urwał. Na zakończenie chciałem tą drogą podziekowć naszym dziewczynom za wspaniałą kondycję jak również wszystkim innym kolegom a szczególności dziękujemy naszym przecinakom, którzy zechcieli ponownie się spotkać z nami na trasie. <br><br> Robin Tobie również należą się od nas podziękowania, że zechciałeś się u nas pojawić. I jeszcze jedno dołączył do nas nowy kolega z Pruszcza Tomek, któremu również dziękujemy za wzięcie udziału w rajdzie i wejścia myślę na stałe do naszej ekipy jako „przecinak” mocna pozycja w naszej ekipie…to nas cieszy! Stworzyła się nam dodatkowa grupa bardzo silnych bikerów jak na razie jest ich pięciu i myślę, że będzie ciągle się powiększała. I tak się zakończyła nasza przygoda do domu wróciłem o godz. 20.00 a na liczniku 142km. Nie ukrywam, że trochę byłem zmęczony, ale odczułem to dopiero jak usiadłem w domu do fotela. Nasza Asia z Poznania miała na liczniku 160km, ponieważ mieszka za Gdynią. Cieszy mnie to, że zrealizowałem zaplanowany rajd w 100%, pogoda dopisała a humory też. No cóż dziś jest poniedziałek i trzeba pomyśleć o następnym rajdzie.

IMG_4944Może należy zaproponować im rajd „rzeźnię”, jak są tak nie wypaleni a Tomkowi z Pruszcza jeszcze mięśnie nóg „dymią” to może jakiś czarny szlak do Wejherowa. Będą zmuszeni więcej wlewać wody do „chłodnicy” hehe. To tylko na razie moje propozycje, które niekoniecznie muszą być zrealizowane po prostu głośno myślę.

Tekst: Mieczysław Butkiewicz

Zdjęcia: Mieczysław&Tomek flash

Asfalt=brak

dystans=150

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Olszynka

m=Sobieszewo

m=Świbno

m=Stegna

Krynica Morska

szlak=zielony

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , , | Leave a comment

Rajd do Chmielna 2004r

cimg0685W niedzielę 25 lipca zorganizowałem rajd do Chmielna szlakiem niebieskim i czerwonym. Na umówionym miejscu i godzinie spotkała się nie mała grupka uczestników rowerowego szaleństwa. Ruszyliśmy w kierunku zwiniętych torów, i już na samym początku trasycimg0691 jak zwykle Mariusz (nie poraz pierwszy robi zamęt) wyprzedził prowadzącego a za nim poszło kilku innych no i skończyło się moje prowadzenie rajdu. Organizatora już nie było. Tym bardziej, że na starcie przypomniałem wszystkim, iż jedziemy spokojnie i nie ma być to wyścig. Ale niektórych to nie przekonało. Wydaje mi się, że jeżeli ktokolwiek chce się pościgać to może przecież pojechać na maraton i tam niech pokaże, co potrafi. Na ten temat z Mariuszem wielokrotnie rozmawiałem na temat wyprzedzania organizatora i rozbijania grupy…..nie dotarło. Na przyszłość chyba powinienem wybierać ludzi, którzy chcą na łonie natury odpocząć a reszta niech jedzie sobie na maraton.

No, więc przejechaliśmy były poligon i dalej do Otomina. W Otominie wjechaliśmy na niebieski szlak, który miał nas doprowadzić do Kartuz. Ale zanim nas tam doprowadził to jest tam odcinek chyba ok. 1km trasy a raczej męki….to był koszmar! Było wysokie pobocze, po którym trzeba było się wdrapywać na czterech i w dodatku po błocie jeszcze z rowerem. Nie było by tak źle gdyby nie było żadnych przeszkód w postaci wysokich pni, drzew leżących w poprzek ścieżki, krzaków no i błota, po którym buty w raz z rowerem zjeżdżały w kierunku Raduni, więc należało łapać się czegokolwiek po drodze, aby nie wpaść do wody. Często trzymając rower na ramieniu zjeżdżało się wraz z nim po błocie w dół. Ja nie zrobiłem ani jednego zdjęcia na tym zboczu, bo nie było, komu robić, wszyscy poszli do przodu nie czekając na nikogo. Nazwałem to „droga przez mękę”. Ostrzegam niech nikt nie próbuje tam jechać, to jest szlak absolutnie nie do przejechania a nawet bardzo trudny do przejścia pieszo.IMG_2677IMG_2673

Uff…..nareszcie jesteśmy wszyscy na szczycie tej góry, więc ruszamy dalej jakimiś wertepami, drogą polną pełną kamieni itp. Rowery spisywały się doskonale…trzeszczały, piszczały a przerzutki u mnie wydawały dziwne dźwięki, aż w końcu jedna z przerzutek przednich szwankowała, że nie mogłem w ogóle wrzucić najmniejszej zębatki, także pod górkę miałem utrudnioną jazdę i tak już było aż do Gdańska.

Zapomniałem wspomnieć, iż koło Kartuz wjechaliśmy na szlak czerwony, który to doprowadził nas do Chmielna.

Jest Chmielno!!! Więc pierwsze kroki skierowaliśmy do sklepu a po zrobieniu zakupów wybraliśmy miejsce nad wodą, gdzie zrobiliśmy dłuższy zasłużony odpoczynek. Była godz., 15.50 więc postanowiliśmy pobyczyć się do godz. 16.30. Nie ukrywam, że ten szlak niebieski odebrał mnie i nie tylko mnie sporo sił. Po 40 min odpoczynku wracamy do domu. Ale którą drogą wracać…..usłyszałem odgłosy tylko nie niebieskim szlakiem, więc została szosa. Jak większość zadecydowała to jedziemy drogą główną.IMG_2682

Jak zwykle od razu stworzyły się dwie grupy, ta pierwsza to dostała takiego sprintu, że trudno było ich dogonić….no, więc tak już zostało do końca. Ja byłem w tej drugiej grupie gdzie czterech było z Gdyni, więc oni mieli się odłączyć w Kartuzach i zmienić azymut na Gdynię. Jechaliśmy przez dłuższy czas razem, ale na moment musiałem się zatrzymać, aby zdjąć kurtkę i zamocować ją na bagażniku. Myślałem, że moja grupka gdzieś poczeka na mnie, ale myliłem się…..odjechali dość daleko. Wsiadam i jadę dalej już samotnie….trochę dokuczał mi stary uraz pękniętej ręki, który się teraz pogłębił. Droga była dobra, więc przycisnąłem mocniej na liczniku 31km/godz., sądziłem, że kogoś dogonię i rzeczywiście patrzę i oczom nie wierzę, odłączył się kolega z tej grupy Gdyńskiej. Wstąpił nowy duch….jedziemy, we dwóch będzie raźniej. Na liczniku dość szybko wskoczyła liczba 34, a raz nawet była 40km,/godz. no to nie źle tak trzymać. Kolega (nie pamiętam jego Imienia) doskonale się trzymał. I tak dobrnęliśmy do Gdańska cali i szczęśliwi. Przed Gdańskiem szybkość trochę zmalała do 25km/godz

We Wrzeszczu pożegnaliśmy się a ja pojechałem na Zaspę na spotkanie z Andrzejem, który zjechał właśnie z lasu i wspólnie dojechaliśmy do domu. Dziś piszę tę relację zmęczenia już nie odczuwam, ale mam mały problem ze starą kontuzją, która się odnowiła. Jednego jestem pewien, że to był mój błąd organizując ten rajd po szlaku niebieskim, tym bardziej, że już tam jechałem…..ale pamięć jest czasami zawodna. W sumie przed czasem wycofały się trzy osoby.

Chcę poinformować na przyszłość, że tak ciężkich rajdów na pewno nie będzie. Niech się nikt nie zniechęca. Będę wybierał trasy o wiele łatwiejsze!!! Nie może się taka sytuacja więcej powtórzyć, że ludzie odłączają się na wskutek wyczerpania. Jeden z uczestników powiedział mi, że po to organizuje się rajdy, aby coś pooglądać, pozwiedzać a nie przeć do przodu jak szalony i oglądać migające drzewa. I tu on miał rację. Co myśmy widzieli? Nic…..tylko rzeczywiście migające drzewa. Fakt, że w tym rejonie nie wiele było do oglądania. Ale było do obejrzenia w Chmielnie grodzisko i góra zamkowa pod Kartuzami. Sam już nie miałem ze zmęczenia chęci oglądać jakiekolwiek zabytki gdyby nawet były. Nic nie widzieliśmy. Powstaje pytanie to, po co my jeździmy rowerami, chyba tylko po to, aby nabijać kilometry i nic więcej. To nie widzę sensu organizowania tego typu rajdów.

Odczyt z licznika:

Przejazd całkowity 103km

Czas przejazdu 6godz.

Średnia 17.39km/godz

Maksymalna 44.7km

Myślę, że średnia całkiem niezła jak taki teren.

Tekst i zdjęcia: Mieczysław Butkiewicz

asfalt=niewiele

dystans100

profil=niski

trud=normalny

m=Otomino

m=Żukowo

m=Rutki

m=Kartuzy

m=Chmielno

m=Gdańsk

szlak=czerwony

szlak=niebieski

obszar=Kaszuby

atrakcja=rzeka

typ=rowerowy


Posted in Relacje | Tagged , , , , , , | Leave a comment

Krynica Morska-Piaski 2004r

IMG_2003Wyprawa nad granicę polsko-rosyjską Start nastąpił w niedzielę 16V2004r o godz 9.10 spod budynku LOTu w Gdańsku.Mieliśmy przejechać przez Olszynkę w kierunku Sobieszewa, Świbna, Stegny, Krynicy Morskiej i Piasków, a dalej jeszcze 3.5km nieoznaczoną drogą na mapie aż do samej granicy polsko-IMG_2015rosyjskiej. Wystartowaliśmy dość ostro, bo już na samym początku trasy licznik wskazywał ok. 28-32 km/godz. i z tą szybkością przez cały czas jechaliśmy do Krynicy Morskiej. Przed nami 170 km trasy więc należało się spieszyć aby zdażyć przed zmierzchem do domu. Po drodze jedyny odpoczynek na promie w Świbnie. Ale do rzeczy… do Krynicy dojechaliśmy bez problemu i to w dość krótkim czasie, ale później zaczęły się podjazdy i wówczas średnia nieco spadła.Po 13 km dojechaliśmy do miejscowości Piaski i od tego momentu mieliśmy mały problem ze znalezieniem granicy.

Jechaliśmy wąską ścieżką zresztą trudno nazwać to ścieżką, pokrzywy, krzaki, a na końcu jakieś bagna, które nas zatrzymały… zostawiłem rower i poszedłem na zwiad lecz trasa była niestety nie przejezdna. Nawrót o 180 stopni. Cofneliśmy się o parędziesiąt metrów i wówczas kolega wypatrzył jakąś dróżkę kierującą się do góry w kierunku lasu. Nie namyślając się długo rowery na plecy i do góry po piaskach.IMG_2023

Uff nareszcie… jest jakiś ślad scieżki. Wsiedliśmy więc na rowery nie wiedząc jeszcze w krórym kierunku jechać. Błądziliśmy przez chwilę, ale ja – stary turysta – z kompasem się nigdy nie rozstaję i właśnie dzięki niemu (już nie pierwszy raz) udało się obrać właściwy azymut. Jak się okazuje nie tak łatwo znaleźć tę naszą polską granicę. Tuż przed godziną 13 osiągnęliśmy cel naszej wyprawy, a mianowicie biało-czerwony szlaban z naszym polskim godłem (na zdjęciu). Zasłużony odpoczynek… każdy powyciągał swoje kanapki i wyżerka w przepięknym śpiewającym lesie. Nic nie było słychać za wyjątkiem ptasiego śpiewu. Byłem przekonany, że taka granica jest chroniona przez wojska ochrony pogranicza jak widać myliłem się… nikogo tu nie było. Ale sytuacja wyjaśniła się po pół godzinie. Z głębokiego lasu zauważyłem jakąś sylwetkę zbliżającą sięw naszym kierunku więc mówię do chłopaków, że chyba mamy jakiś problem. I rzeczywiście z krzaków wyłonił się żołnierz wojsk ochrony pogranicza, który zakomunikował nam, że jest to pas nadgraniczny i nie wolno tam dalej wchodzić. Jak się okazuje ten pas ma szerokość ok. 500 m i jest chroniony przez polską straż graniczną. Dalej już stacjonują wojska rosyjskie. Spokojnie spożywaliśmy śniadanio-obiad, lecz żołnież przez cały czas stał i wyraźnie czekał aż opuścimy ten teren. Dobrze, że zanim on przyszedł zrobiłem trochę zdjęć gdyż w jego obecności na pewno by mi tego zabronił. Po półgodzinnym biwaku postanowiliśmy wracać do domu. Wystartowaliśmy z Piasków do Świbna jadąc bez żadnych przystanków. Jedyny jaki był to ponownie na promie w Świbnie. Trasy powrotnej nie będę opisywał, bo właściwie nic się nie wydarzyło. Chciałbym korzystając z okazji podziękować moim towarzyszom podróży za przyjacielską atmosferę, a zwłaszcza za ich pomoc na ostatnim odcinku drogi (5 km przed Świbnem) gdy z powodu moich problemów z żołądkiem musieliśmy znacznie zwolnić. Z takimi bikerami miło się jeździ, nikt nie zostaje w tyle przy mocno podręconym tempie. Na pewno znajdą się za chwilę tacy, dla których średnia 24 km/godz. na dystansie 170 km nie jest wielkim wyczynem, lecz w moim wieku uważam to za pewien sukces. Poza tym był to rajd turystyczny a nie maraton 🙂 Do gdańska dojechaliśmy szczęśliwie bez żadnej awarii. Sprzęt był doskonale przygotowany za co po raz drugi chciałbym podziękować.Zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi zostawiliśmy za sobą miłe wspomnienia z przebytej wyprawy. Będą nam o niej przypominać zdjęcia oraz niniejsza relacja. Już niebawem zaproszę na kolejną długodystansową wyprawę. Informacje będą zamieszczone na stronach http://rowery.trojmiasto.pl oraz http://rowery.gda.pl/

dane z licznika:

długość trasy 170 km

prędkość średnia 24 km/godz

max szybkość 40,6 km

czas jazdy ok. 7 godzin

odległość z Zaspy do Krynicy Morskiej: 65 km

odległość z Krynicy do Piasków: 12 km

organizator: Mieczysław Butkiewicz

tekst i foto: Mieczysław Butkiewicz

zdjęcia wykonano aparatem cyfrowym: CANON A60

asfalt=sporo

dystans=150

kondycja=normalna

profil=niski

trud=niski

m=Olszynka

m=Sobieszewo

m=Świbno

m=Stegna

m=Krynica Morska

m=Piaski

atrakcja=morze

typ=rowerowy

Posted in Relacje | Tagged , , , , , | Leave a comment
Newer »