Czarne chmury wisiały na niebie. Sprawdziłem na Meteo prognozę dla Wejherowa, ale nie przewidywali tam opadów. W związku z tym postanowiłem jednak wyruszyć mimo, że w Gdańsku trochę mżyło.
Ruszyłem na dworzec i tam spotkałem już trzy osoby. Po drodze dosiadł się jeszcze Sławek a dalej Saba ze swoją połową:) Natomiast w Wejherowie na nas czekało również kilka osób a między innymi Aga, Wojtek i Rafał. W sumie nas było 12 osób. Odważna dwunastka!!!
Ruszyliśmy…….po przejechaniu 1km wjechaliśmy na szlak zielony i tu już Michał prowadził wielką stawkę do boju. Parę razy gubiliśmy szlak , ale dzięki Wojtkowi znającemu szlak odnajdywaliśmy drogę. Już na początku trasy zaczęło mżyć Zapowiadało się nie najlepiej, spojrzałem na niebo, czarne deszczowe chmury wisiały nam nad głowami. Czułem, że niedługo u góry otworzą kranik 🙂
Start w Wejherowie dalej przez Piaśnicę Wielką,Dąbrowa, jez. Dobre, Lubocino, Sobierńczyce, Porąb i Żarnowiec.
Następnie wjechaliśmy na szlak czerwony, który prowadził poprzez rezerwat Piaśnickie Łąki, i dalej juz czerwonym szlakiem cały czas do latarni morskiej
Gdy dojechaliśmy do Piaśnicy Wielkiej, gdzie mieliśmy obejrzeć groby pomordowanych przez Niemców zaczęło co raz mocniej padać, więc jechaliśmy bez zatrzymywania się.
Po pierwszych 20km zrezygnowały dwie osoby i zawróciły, ponieważ warunki były bardzo ciężkie, mokre korzenie ostrzegały nas ciągle przed upadkiem. Droga stawała się coraz cięższa z powodu podmiękłej drogi szutrowej. Jeszcze przed Żarnowcem wycofał się następny kolega. Nie podaję celowo imion, bo to nie ma większego znaczenia, najgorsze było to, że co raz nas to ubywało. Przed Żarnowcem właściwie już prawie wszyscy mieli dość tej jazdy, widziałem to na ich twarzach.
W związku z tym poprosiłem o to aby dojechać do Żarnowca i tam zadecydujemy czy jedziemy dalej czy wracamy szosą, bo to naprawdę nie było sensu jechać cały czas w deszczu. Wszyscy już byliśmy mocno przemoczeni. Ja również prawdę mówiąc miałem tej jazdy dość.
Jeeeeest!!! Żarnowiec, który nas przywitał brakiem opadów, wszystkim zrobiło się weselej. No więc jedziemy dalej, wszyscy zgodnie wyrazili zgodę. Wjechaliśmy tym razem na szlak czerwony w kierunku Białogóry.
Białogóra to wieś letniskowa znajdująca się 1,5km od Morza Bałtyckiego, jest to florystyczny rezerwat przyrody. Jest tam stanowisko lęgowe żurawia. Momentami nawet wyglądało słoneczko. Wszystkim poprawiły się humory, ale nie na długo, bo znowu się zaczęło i to na dobre do tego stopnia, że już naprawdę nie było na nas suchej nitki.
Za Białogórą zostało nas już tylko pięciu. Dzielna piątka postanowiła już bez względu na pogodę dojechać do upragnionego celu. Michał „Qazimodo” jako prowadzący narzucił dość ostre tempo, ciągnął jak oszalały a za nim reszta co sił w nogach parła do przodu.
Parę kilometrów przed latarnią jechaliśmy klifem, żeby nam uprzyjemnić jazdę zaczął dmuchać silny wiatr.
Byliśmy kompletnie przemoczeni a tu ten zimny nadmorski wiatr. Temperatura tu wynosiła 11 stopni. Najpierw dojechaliśmy do buczka sygnałowego a raczej do jego już ruin. Nie wiele tu było do oglądania. Tu mieliśmy pierwszą gumę, którą złapał Łukasz. Po ok 1km dojechaliśmy do naszej latarni. Znajduje się ona około 1km od brzegu morskiego na wysokości 75m n.p.m. Wysokość jej wynosi 33,4m.
Ja z Michałem jako pierwsi weszliśmy do jej środka, zapłaciliśmy 2zł i do góry. Długo wdrapywałem się na szczyt latarni. Panorama piękna (fotki), ale wiatr tak zimny, że dość szybko zszedłem na dół. Za nami weszli Sławek i Łukasz. Dość dużo ludzi zwiedzało ten obiekt jak na tak brzydką pogodę, sądziłem, że nie będzie tu nikogo. Zeszliśmy na dół i Łukasz stwierdził, że tymi piaskami to my do domu wrócimy o północy, więc schodzimy na szosę i gnamy czym prędzej w kierunku Wejherowa.
Wybraliśmy następującą trasę:Sasino. Słajszewo, Choczewo, Lublewko, Bychowo,Perlino, Mierzyno, Tadzino, Kostkowo, i Wejherowo. Od latarni nastąpiła zmiana prowadzącego a był nim Łukasz „Mudia”.
Koledzy narzucili takie tempo, że już mi po tych przejechanych 100km brakowało mi sił pędząc 28km/h a do celu pozostało jeszcze 20km, więc jechałem swoim tempem cały czas 25km/h. Pod koniec towarzyszył mi już do samego Wejherowa Łukasz „Mudia”, który nie chciał mnie zostawiać samego na szosie….dzięki Ci.
Biorąc pod uwagę całą trasę to była rzeczywiście ciężka czasami mocno zapiaszczona no i błota nie brakowało.
Tak naprawdę jechaliśmy prawie cały czas w deszczu przez ok. 60km z małymi przebłyskami słońca, czyli do samej latarni. Natomiast w drodze powrotnej opady zanikły na dobre.
Na liczniku miałem 121km
do domu dotarłem już na światłach, czyli przed 21:00
moje osobiste refleksje:
Osobiście ten rajd uważam za udany, był on po prostu ciężki, nie należymy przecież do rowerzystów niedzielnych i takie rajdy nie są dla nas czymś wyjątkowym…..musimy się z tym liczyć na przyszłość.
Serdecznie wszystkim uczestnikom chciałem podziękować, może to rzeczywiście nie był udany rajd jak niektórzy stwierdzili…..pogody nie da się przewidzieć kiedy ona będzie odpowiednia dla nas. Mimo wszystko było super towarzystwo i było miło spędzić czas na świeżym powietrzu.
W związku z tym, że ostatnie 3 rajdy były dość ciężkie, więc następny zapowiadamy, że będzie lajtowy i bardzo krótki.
tekst:Mieczysław
Sasino. Słajszewo, Choczewo, Lublewko, Bychowo,Perlino, Mierzyno, Tadzino, Kostkowo, i Wejherowo.
asfalt=niewiele dystans=100 kondycja=wysoka profil=normalny trud=niski m=Gdańsk m=Wejherowo m=Piaśnica Wielka m=Lubocino m=Sobieńczyce m=Porąb m=Żarnowiec m=Białogóra m=Stilo m=Sasino m=Słajszewo m=Choczewo m=Lublewko m=Bychowo m=Perlino m=Mierzyno m=Tadzino m=Koskowo szlak=zielony szlak=czerwony atrakcja=jezioro atrakcja=morze bałtyckie typ=rowerowy